Spółka celowa

Firma zewnętrzna czy inaczej zorganizowana jednostka uczelni?

Janusz Lewandowski

Jednym z dyżurnych tematów dyskusji o polskiej gospodarce jest problem jej innowacyjności i w tym kontekście płynie lawina narzekań na polskie uczelnie. W laboratoriach uczelnianych nie powstają innowacyjne pomysły, a jeżeli już, to nic z tego nie wynika, bo nie są nimi zainteresowane krajowe firmy. Zwykle, obok ubranych w różne słowa podobnych treści, można przeczytać lub usłyszeć, jak to młody polski naukowiec, kiedy tylko wyjechał za granicę, prawie natychmiast uzyskał wyniki badań, o których zakup biją się firmy z całego świata. Za takim obrazem stoi oczywisty wniosek: w Polsce nie „działa” system transferu technologii. Jeżeli w mediach pojawia się taka diagnoza, to politycy nie mogą nie podjąć działań naprawczych. Potrzebna recepta z lekiem – zmieniamy ustawę Prawo o szkolnictwie wyższym. Pierwsza istotna zmiana pojawiła się w ustawie z 2012 roku. Dopuszczono w niej rozwiązanie, w którym obszar aktywności uczelni związany z transferem technologii, realizowany dotychczas w jednostkach wewnętrznych – centrach transferu technologii, może być przeniesiony do tzw. spółek celowych, zorganizowanych zgodnie z kodeksem handlowym, a nie – jak to jest w przypadku jednostki uczelni publicznej – zgodnie z prawem finansów publicznych.

Czas dyskusji

Na Politechnice Warszawskiej problem organizacji obszaru transferu technologii obecny był w dyskusjach o jakości działań uczelni, a przede wszystkim relacji między nią a otoczeniem biznesowym Politechniki, już w pierwszej połowie lat 90. Wtedy właściwym rozwiązaniem wydawało się powołanie wyspecjalizowanych jednostek wewnętrznych. W roku 1997 na Politechnice Warszawskiej powstały Centrum Transferu Technologii oraz pierwsze uczelniane centra badawcze – jednostki międzywydziałowe, które z założenia były przeznaczone do prac badawczych o charakterze interdyscyplinarnym, realizowanych na bezpośrednie zamówienie przemysłu. Część uczelnianych centrów badawczych przetrwała próbę czasu i działa do dzisiaj, część zlikwidowano. Centrum Transferu Technologii (które z czasem, po połączeniu z inną jednostką o podobnych zadaniach, zmieniło nazwę na Centrum Transferu Technologii i Rozwoju Przedsiębiorczości), zajmowało się pozyskiwaniem funduszy na swoje utrzymanie, realizując projekty typu „modelowe centrum transferu”. Nie zajmowało się, niestety, transferem technologii opracowanych na PW. Nie miało dobrego wizerunku w oczach pracowników Politechniki, wydawało się do niczego niepotrzebne.

Sytuacja ta wywołała około 10 lat temu kolejną fazę dyskusji na temat modelu organizacyjnego obszaru transferu technologii. Dyskusja została nawet sformalizowana. Powstał powołany przez rektora zespół, który zaproponował nowe rozwiązanie: przeniesienie aktywności uczelni w zakresie transferu technologii do jednostki, która działa na podstawie kodeksu handlowego lub prawa o fundacjach. Ograniczenia wynikające z działania w warunkach prawa finansów publicznych istotnie hamowały rozwój centrów badawczych. Tu także rozwiązaniem mogło być przeniesienie aktywności w obszar kodeksu handlowego. Wydawało się, że Politechnika Warszawska była przekonana o potrzebie powołania spółki (spółek) celowej, zanim jeszcze możliwość taką wpisano w ustawę regulującą obszar szkolnictwa wyższego.

Status spółki

Nic więc dziwnego, że już w czerwcu 2012 roku senat uczelni podjął decyzję o likwidacji istniejącego CTTiRP i powołaniu CTT PW Sp. z o.o., w której Politechnika Warszawska miała objąć 100% udziałów. W listopadzie spółka została zarejestrowana i zaczęły się problemy, które można opisać jednym pytaniem: jak znaleźć środki na bieżące utrzymanie nowego przedsiębiorstwa? Jest to podstawowe pytanie dla wielu spółek celowych krajowych uczelni. Z chwilową pomocą, i niestety nie wszystkim, przyszło NCBiR, które ogłosiło konkurs SPINTECH, z założenia wspierający pierwsze działania spółek celowych. To jednak jednorazowy konkurs i systemowo problem pozyskiwania środków na działalność spółek pozostaje. Niestety, wydają się one skutecznie odcięte, a precyzyjniej – odcinane, od środków publicznych. Jak bowiem usytuowana jest spółka z punktu widzenia dostępu do takich środków? Jest na pewno dużym przedsiębiorstwem, bo chociaż w przypadku uniwersytetów granica oddziaływania właścicielskiego przesunięta jest z 25% do 50%, to przecież spółka celowa w założeniach jest w 100% własnością uczelni. Nie jest też przedsiębiorstwem non profit. Ma, zgodnie z ustawą, generować zyski i przekazywać je na cele statutowe uczelni.

Spółka nie ma także statusu jednostki badawczej, choć przecież jednym z jej zadań jest zwykle poprawa efektywności wykorzystania potencjału badawczego uczelni. Zgodnie z regulacjami UE, a dokładniej Rozporządzeniem Komisji (UE) nr 651/2014 z 17 czerwca 2014r. (art. 2 pkt.83), mogłaby być tak traktowana. W rozporządzeniu tym zamieszczona jest definicja: „organizacja prowadząca badania i upowszechniająca wiedzę oznacza podmiot (jak np. uniwersytet lub instytut badawczy, agencja zajmująca się transferem technologii, pośrednik w dziedzinie innowacji, fizyczny lub wirtualny podmiot prowadzący współpracę w dziedzinie badań i rozwoju), niezależnie od jego statusu prawnego (ustanowionego na mocy prawa publicznego lub prywatnego) lub sposobu finansowania, którego podstawowym celem jest samodzielne prowadzenie badań podstawowych, badań przemysłowych lub eksperymentalnych prac rozwojowych lub rozpowszechnianie na szeroką skalę wyników takich działań poprzez nauczanie, publikację lub transfer wiedzy”. Niestety NCBiR w ostatnio ogłoszonych konkursach (np. w ramach działania 1.1.1), odwołując się do tego rozporządzenia komisji, dodatkowo zawęża grupę podwykonawców badań, które podlegają „ocenie jakości działalności naukowej lub badawczo-rozwojowej jednostek naukowych, o której mowa w art. 41 ust. 1 pkt 1 i art. 42 ustawy z dnia 30 kwietnia 2010 r. o zasadach finansowania nauki (Dz. U. z 2014 r., poz. 1620), i otrzymała co najmniej ocenę B”. To w praktyce eliminuje spółki celowe z konkursów, gdyż przewidziana w warunkach konkursu „specjalna zgoda” na innego podwykonawcę, z punktu widzenia aplikującego przedsiębiorcy, wymaga przeprowadzenia dodatkowej procedury, co zwiększa jego ryzyko. Skąd to dodatkowe ograniczenie? Czy spółki celowe jako wykonawcy badań nie budzą zaufania instytucji administracji państwowej?

Nie dziwi natomiast dobre przyjęcie spółek na rynku usług badawczych przez przedsiębiorstwa przemysłowe. Wszak w tym przypadku obaj partnerzy działają opierając się na tych samych podstawach prawnych. Znają i rozumieją je przedsiębiorcy, w odróżnieniu od prawa finansów publicznych. Organizacja prac badawczych, zamawianych bezpośrednio przez przemysł, mogłaby zatem być działaniem generującym przychody w spółkach. Tak jest w przypadku Instytutu Badań Stosowanych Politechniki Warszawskiej i kilku innych spółek celowych. W niektórych przypadkach rektorzy przenieśli do spółek całość badań bezpośrednio zamawianych przez przemysł.

Wobec wyzwań

Jak w tej trudnej sytuacji radzi sobie Instytut Badań Stosowanych Politechniki Warszawskiej? Co udało się zrobić przez formalnie trzy, a w praktyce dwa lata działalności? Niewątpliwie duże znaczenie dla rozwoju firmy ma projekt realizowany w ramach konkursu SPINTECH. Zewidencjowano potencjał komercjalizacyjny Politechniki, przygotowano ofertę technologii do komercjalizacji. Oferta wyników prac opisanych w postaci kart technologii liczy obecnie 163 pozycje i jest upubliczniona na stronach uczelni i spółki. Spółka negocjuje na rzecz uczelni umowy licencyjne. Utworzono 3 pierwsze spółki typu spin-off. Przede wszystkim zaś zbudowano kompetentny zespół pracowników, i to z kompetencjami nie tylko teoretycznymi, jak to było wcześniej w przypadku CTTiRP, lecz przede wszystkim praktycznymi. Spółka przejęła w znacznej mierze kompetencje Uczelnianego Centrum Badawczego Energetyki i Ochrony Środowiska i doskonale radzi sobie na rynku usług badawczych zamawianych bezpośrednio przez przemysł. Po zawirowaniach w okresie przejściowym i niewielkich stratach w latach 2012 i 2013, rok 2014 ukończyła z zyskiem, pozwalającym nie tylko pokryć wcześniejsze straty, lecz także utworzyć niewielki kapitał zapasowy.

Doświadczenia PW jednoznacznie potwierdzają słuszność proponowanych dziesięć lat temu rozwiązań organizacyjnych. Dwuletni dorobek spółki w zakresie transferu technologii i współpracy z otoczeniem biznesowym jest nieporównywalnie większy od dwudziestoletniego dorobku CTTiRP, po którym nie pozostał na PW praktycznie żaden ślad.

Ustawodawca wpisał spółki celowe w struktury uczelni, a w ustawie z 2014 uczynił je niezbędnymi, jeśli uczelnia chce korzystać z mechanizmów komercjalizacji pośredniej, tj. poprzez tworzenie spółek typu spin-off. Niestety nie wskazał sposobu pozyskania środków na ich bieżącą działalność. Pierwsze lata aktywności typowo komercjalizacyjnej, tj. związanej zarówno z komercjalizacją pośrednią poprzez wchodzenia w spółki, jak i bezpośrednią, polegającą na udzielaniu licencji, wymagają znaczących nakładów bieżących, natomiast potencjalne przychody mogą się pojawić dopiero za kilka lat.

Problem pozyskania środków finansowych na bieżącą działalność to jednak niejedyne wyzwania, przed jakimi stoją spółki celowe. Istotne są także relacje z własnymi uczelniami, przede wszystkim dziekanami wydziałów, którzy często widzą działalność spółek nie jako wsparcie, a konkurencję. Pilną sprawą jest zapewnienie możliwości przekazania osiągnięć spółki, istotnych z punktu widzenia oceny parametrycznej wydziałów, do macierzystych jednostek twórców. Taki mechanizm powinien być zagwarantowany w przygotowywanym rozporządzeniu, dotyczącym najbliższej oceny.

Jest jeszcze jedno wyzwanie związane z relacjami uczelnia – spółka, może najtrudniejsze do pokonania. Związane jest ono z tytułowym pytaniem. Czy uczelnia, a przede wszystkim twórcy, będą postrzegali spółkę jako inaczej zorganizowaną jednostkę uczelni, czy jako zewnętrzny podmiot gospodarczy? Czy uczelnie utworzą grupy kapitałowe? Tak, przykład IBS PW, spółki celowej Politechniki Warszawskiej, wskazuje, że spółka w obszarze transferu technologii i bezpośredniego kontaktu z biznesem jest znacznie efektywniejsza niż centra transferu technologii działające bezpośrednio w strukturach uczelni. Konieczna jest pełna akceptacja środowiska uczelnianego, szeroka kooperacja wydziałów ze spółką i stabilne, a nie dyskryminujące usytuowanie w systemie organizacji nauki.

Prof. dr hab. inż. Janusz Lewandowski, Instytut Badań Stosowanych Politechniki Warszawskiej Sp. z o.o, Wydział MEiL Politechniki Warszawskiej
 
(artykuł sponsorowany)