Zmyślanie prawdy

Piotr Müldner-Nieckowski

Jakiś czas temu, kiedy w największym skrócie pisałem o przeświadczeniu jako takim stanie umysłu i produkcji myśli, który hamuje wszelki postęp w każdej dziedzinie życia, a w nauce w szczególności, miałem za mało miejsca, by wspomnieć o tak oczywistej prawdzie, jak ta, że dostrzeżenie tego stanu jest niesłychanie trudne. Tak trudne, że nawet myśliciele i filozofowie nie dają sobie z tym rady. Idą wtedy na skróty i zaczynają jeszcze bardziej zmyślać.

Klasycznym przypadkiem jest zboczenie Georga Hegla, które manifestowało się stosowaniem reguły trzech do wszystkiego, co spostrzeże oko, usłyszy ucho, dotknie ręka i pomyśli głowa. Filozofia? Tak, według Hegla oczywiście wspiera się ona na trzech filarach, które stanowią: teza (logika, Idee), antyteza (filozofia przyrody, Natur) i synteza (filozofia ducha, Geist). Jeśli Heglowi nie udawało się znaleźć trzeciego czynnika jakiejś koncepcji, to tak długo chorował, aż znalazł, choćby najmniej sensowny. Jeśli czynników mu się robiło więcej niż trzy, to stosował tak pokrętną obudowę teoretyczną, że rozwiązanie sprowadzało się do redukcji elementów nadmiarowych jako nieprzydatnych. Miał nie tylko przeświadczenia, ale i przywidzenia.

Wielu uważało go za oszusta i na samą myśl o Heglowskich trójkach czy trójcach, w każdym razie triadach, wybuchało śmiechem. Władysław Tatarkiewicz wspomina słowa Williama Jamesa, który pisał, że „Heglowski sposób myślenia jest dokładnie taki, jaki wytwarza się po zatruciu podtlenkiem azotu” (gazem euforyzującym, zwanym rozweselającym, i zarazem znieczulającym).

Pamiętam, jak wielkim przeżyciem były dla mnie (na którym, jak na wielu, trenowano w Akademii Medycznej szkolenie w zakresie marksizmu, pochodnej heglizmu) potajemnie sprowadzane do Polski pisma ojca prof. Józefa Marii Bocheńskiego. Były w mojej edukacji światłym uzupełnieniem Historii filozofii Tatarkiewicza. Bocheński w swoim Zarysie historii filozofii pisał: „[Hegel] wsławił się powiedzeniem, że «Jeżeli teoria nie zgadza się z faktami, to tym gorzej dla faktów» (…) [jego] filozofia przyrody jest antytezą logiki, w tym znaczeniu, że zaprzecza się w niej abstrakcji, która rządziła w logice. Jest to najsmutniejsza część systemu Hegla, w której najdziwaczniejsze poglądy wprowadzono gwoli zaspokojenia potrzeby układania wszystkiego w trójki”. Podobnie wyrażał się o Heglu Tatarkiewicz.

Bocheński pisał też: „Budując na takich założeniach, Hegel (…) uważa jednostki za nieważne w porównaniu z Państwem, które ucieleśnia Bóstwo, można by powiedzieć, że jest Bóstwem w obecnej fazie”.

Nie wszystkim było więc do śmiechu. Ginęli ludzie. Bywało, że milionami, i giną nadal w imię jakichś racji wymyślonych w izolacji od faktów, więc jakże często idei fałszywych. Zbieżność zmyślenia z prawdą w takich systemach filozoficznych zdarza się w stosunku jeden do jednego albo wręcz fantazja przeważa, a to jest trudne do wykrycia i wielu się tym karmi, odrzucając „nieistotne marginesy” (a w rzeczywistości lepszą połowę). Hegel dał rozgrzeszenie podstawom tyranii pruskiej, na Heglowej triadzie „alienacja – uprzedmiotowienie – rozwiązanie sprzeczności”, wyrywając ją zresztą z kontekstu, oparł się Marks, z Hegla garściami czerpali faszyści włoscy, eugenicy i lewacy amerykańscy, naziści niemieccy.

Brali to, co im odpowiadało, na ogół bez związku z Heglowskim systemem, ale mimo to z jego dzieł. Hitler wymyślił III Rzeszę niesamodzielnie. Hegel przez swoje ujęcia historiozoficzne rozpowszechnił mity, które urzekły dyktatora. Führer też mógł być „deutscher Kaiser”, tylko jeszcze większym niż Fryderyk i Wilhelmowie, nie mówiąc już o Bismarcku. Tak sobie to wyobraził i takie przeświadczenie zaczął wcielać w życie, aby stało się faktem.

Czarowanie oparte głównie na zmyśleniach funkcjonuje do dzisiaj, bo wielu nadal wierzy, że szczytem osiągnięć człowieka jest panowanie nad innymi, co daje się zrealizować przez Państwo. Przychodzą następni i to odświeżają.

Ale przecież nie wszystko co Heglowskie jest nieludzkie. Filozof ten wywarł ogromny pozytywny wpływ na kulturę europejską. Brali z niego nawet nasi wielcy romantycy, Mickiewicz, Słowacki, Krasiński, bo uczył, że każdy system tworzony przez jednostki jest pochodną kultury ogólnej i ma na nią wpływ rekursywny, a zarazem wznoszący, ale nie może być prawdą absolutną (przeświadczeniem niepodważalnym), w przeciwnym wypadku stałby się fałszywy. Tatarkiewicz pisze jednak: „Tylko do własnego systemu tej miary Hegel nie zastosował”.

Otóż to. Jednym z najtrudniejszych do pokonania przeświadczeń w kulturze, nauce, polityce, wszędzie – jest uznanie własnej wielkości. Richard J. Roberts, laureat Nagrody Nobla z 1993 r. w dziedzinie fizjologii i medycyny, dając dziesięć żartobliwych rad, jak zostać noblistą, całkiem poważnie zaleca m.in. takie zasady życiowe: „Nigdy nie zaczynaj kariery z myślą o Noblu. Licz się z tym, że twoje eksperymenty będą nieudane. Nigdy nie umieszczaj Nobla w swoich planach życiowych”.

e-mail: www.lpj.pl