Zapomniane epizody Wielkiej Emigracji – trzy lata później
Pytają mnie często, dlaczego zajmuję się „nudną” historią dziewiętnastego wieku, kiedy przecież nie wydarzyło się nic ciekawego poza powstaniami i wojnami napoleońskimi. Słyszę z różnych stron sugestie, bym zamiast tego podjął się pracy naukowej na temat dwudziestego wieku, najlepiej związanej z udziałem Polaków w bitwie o Anglię czy ogólnie w drugiej wojnie światowej. To są przecież tematy, które ludzi interesują i, jak dowiódł wiele lat temu Bogusław Wołoszański (a po dziś dzień dowodzi Norman Davies), o dwudziestym wieku można pisać długo i namiętnie.
W odpowiedzi wzruszam tylko ramionami i stwierdzam, że w pisaniu o wieku dwudziestym nie ma nic fascynującego. Owszem, co potwierdza cała masa konferencji, nagród i stypendiów, jest to o wiele popularniejsza epoka historyczna, ale tylko dlatego, że ktoś (czyt. historycy i popularyzatorzy nauki) włożył wiele solidnej pracy w to, by nadać jej taki status. Sam zresztą z ciekawością sięgam po liczne opracowania dotyczące dwudziestowiecznej historii, po cichu jednak marzę, że być może pewnego dnia doczekamy czasów, kiedy zamiast kolejnej książki o drugiej wojnie światowej otrzymamy nowe spojrzenie na powstanie listopadowe, styczniowe czy wiosnę ludów. Spojrzenie, które będzie wykraczało poza ciasne ramy opracowań akademickich i przekona niektórych (także historyków!), że wiek dziewiętnasty ma bardzo dużo do zaoferowania. O wiele więcej, niż dwa powstania i Wielką Emigrację.
Monument upamiętniający polskich emigrantów. Kingston Cemetery, PortsmouthOdkąd po raz pierwszy spotkałem się z tematyką polskich uchodźców w Wielkiej Brytanii w latach 50. XIX wieku, moja praca stanowi niemal nieustanne cofanie się w czasie: przez wiosnę ludów, rewolucję krakowską z roku 1846, kontakty między polskimi demokratami a czartystami, wpływy i działalność Literackiego Towarzystwa Przyjaciół Polski, związki tegoż towarzystwa z księciem Adamem Jerzym Czartoryskim, niesłusznie zapomniane Gromady Ludu Polskiego (powołane w Portsmouth w 1835 roku), aż po pierwszych polskich emigrantów i emisariuszy, którzy pojawili się w Wielkiej Brytanii jeszcze w 1831 roku (wraz ze „starym mantyką” Julianem Ursynem Niemcewiczem).
Wracając jednak do porównań, można zapytać, skąd bierze się popularność „okrutnego” wieku XX, podczas gdy wiek XIX postrzegany jest jako nudny? Ani jednemu, ani drugiemu nie brak ciekawych wydarzeń, a tym bardziej historyków, którzy odnajdowaliby się w gąszczu dat, postaci i faktów. Czego jednak wiekowi XIX brakuje, to popularyzatorów historii, którzy uczyniliby z niego coś więcej, niż zapis kolejnych klęsk powstańczych i pozytywistycznej pracy u podstaw.
Mgr Miłosz Cybowski, historyk, University of Southampton. Laureat I nagrody w konkursie „Skomplikowane i proste” 2012.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.