Wszystko jest skomplikowane, zanim stanie się proste
Pokonując drogę z domu do szkoły podstawowej, przez osiem lat codziennie mijałem wymalowany sprayem napis na szkolnym murze: „Wszystko jest skomplikowane, zanim stanie się proste”. Chuligański wybryk, truizm na osiedlowym murze – a jednak wrył się w dziecięcą pamięć i od lat towarzyszy w życiu w charakterze maksymy.
Do konkursu „Skomplikowane i proste” (czy to przypadek?) zgłosiłem się jako doktorant i niemal natychmiast po wysłaniu zgłoszenia – tekstu o badaniach paleoceanograficznych – zupełnie o tym zapomniałem. Mail z „Forum Akademickiego”, informujący o zajęciu III miejsca w konkursie, był zatem bardzo miłą niespodzianką.
Uroczystość wręczenia nagród wspominam jak najlepiej: było kameralnie, uroczyście i bardzo życzliwie. Wkrótce potem informacja o nagrodzie została zamieszczona w uniwersyteckiej gazecie, zaś pierwszym przejawem zainteresowania prowadzonymi przeze mnie badaniami stała się… mailowa propozycja nawiązania współpracy w celu „zdemaskowania spisków” stojących za rzekomymi współczesnymi zmianami klimatu. Wzdrygnąwszy się, postanowiłem nie skorzystać z tej propozycji.
Po uzyskaniu stopnia naukowego podjąłem pracę na Wydziale Nauk o Ziemi Uniwersytetu Szczecińskiego, gdzie w dalszym ciągu prowadzę badania paleoceanograficzne. Interesują mnie wielkie wahania klimatyczne w przeszłości geologicznej i to, w jaki sposób podczas tego rodzaju zdarzeń zmieniała się produktywność wód oceanicznych. Jest to zagadnienie o tyle istotne, że w ostatnich latach coraz więcej dowodów przemawia za tym, że wahania produktywności oceanów są w stanie modulować zawartość gazów cieplarnianych w atmosferze. Temat szczególnie aktualny dziś, kiedy do świadomości społeczeństwa zaczyna przemawiać to, że wahania klimatyczne bynajmniej nie są spiskiem na poły mitycznych „uczonych”.
W tym kontekście rola popularyzacji nauki jest nie do przecenienia. Świadomość tego mają od dawna największe instytucje naukowe na świecie, w tym te bezpośrednio zaangażowane w badania paleoceanograficzne i paleoklimatologiczne (np. International Ocean Discovery Program – IODP lub Antarctic Geological Drilling – Andrill), które publikują w Internecie znakomicie przygotowane materiały edukacyjne, przybliżające pracę naukowców lub najważniejsze pytania, na które odpowiedzi mają przynieść kolejne wiercenia geologiczne. Bez wątpienia powinniśmy korzystać z doświadczenia tych szacownych instytucji i w jak największym stopniu udostępniać szerokiej publiczności wyniki badań osiągane w naszych laboratoriach. Nie możemy także zapominać, że wspomniana publiczność to podatnicy, bez których finansowanie naszych badań nie byłoby możliwe. Jesteśmy im winni wyjaśnienie, na co środki te zostały spożytkowane, oczywiście w odpowiednio przystępnej formie.
Dyskutując o popularyzacji nauki, musimy również wziąć pod uwagę postępującą specjalizację nauki oraz tendencje, jakie zauważamy w edukacji w naszym kraju. Pomimo tego, że odsetek osób zdobywających wyższe wykształcenie jest w Polsce tak wysoki, jakość kształcenia często pozostawia wiele do życzenia: niejednokrotnie uzupełniamy u studentów podstawy, nie myśląc nawet o specjalistycznej wiedzy. Brak popularyzacji nauki będzie w tych warunkach skutkował powiększaniem się dystansu pomiędzy maleńkim Parnasem, zamieszkanym przez naukowców, nieraz odnoszących niesłychane sukcesy, a resztą społeczeństwa. Staniemy się wówczas tymi niesławnymi „uczonymi”, stojącymi za wszelkimi możliwymi spiskami. Róbmy wszystko, aby do tego nie dopuścić. W końcu wszystko jest skomplikowane, zanim stanie się proste.
Dr Jakub Witkowski, paleoceanograf, Zakład Geologii i Paleogeografii,
Wydział Nauk o Ziemi, Uniwersytet Szczeciński.
Laureat III nagrody w konkursie
„Skomplikowane i proste” 2011.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.