Wszyscy jesteśmy agnostykami
Niedawno natknąłem się na książkę Władysława Witwickiego Wiara oświeconych. Pierwszy raz zapoznałem się z jej treścią ponad pół wieku temu. Teraz z zainteresowaniem przeczytałem ją ponownie. Autor, wybitny polski uczony okresu międzywojennego, psycholog, filozof i znawca sztuki, podejmuje próbę odpowiedzi na pytanie, jaka jest rzeczywista, a nie tylko deklarowana, wiara w Boga ludzi wykształconych. Na podstawie analizy semantycznej kluczowych dla podjętej problematyki pojęć oraz wyników własnych badań autor podaje w wątpliwość szczerość uczuć religijnych ludzi oświeconych (czyt. wykształconych), których wiara polega bardziej na supozycjach (czyt. przypuszczeniach) niż przekonaniach.
Książka powstała w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Od tego czasu pojawiło się mnóstwo prac dotyczących wiary zarówno z pozycji teistycznych, jak ateistycznych. Na tym tle wyjątkowo skromnie prezentuje się agnostycyzm jako przedmiot eksplanacyjnych dociekań. Tymczasem jest to jedyny światopogląd, który spełnia kryteria racjonalności, przynajmniej z logicznego punktu widzenia.
Słowa „wierzę” i „wiem” wzajemnie się wykluczają. Jeżeli wierzę, to znaczy, że nie wiem, a jeżeli wiem, to znaczy, że nie muszę wierzyć. Prawdy tej nie kwestionują najwybitniejsze autorytety w kwestii wiary katolickiej, jak św. Augustyn, który określa wiarę jako „cnotę, dzięki której wierzy się w to, czego się nie widzi”, lub Tomasz z Akwinu, według którego „wiara to taki stan umysłu, który sprawia, ze intelekt przyznaje słuszność czemuś, co nie jest dla niego oczywiste” (za: W. Witwicki, Wiara oświeconych , Warszawa 1980, s. 72 i 74). Sumując – wierzyć to znaczy nie wiedzieć, a nie wiedzieć to znaczy być agnostykiem (od gr. agnostos = nieznany).
Tylko pozornie mniej oczywistą może się wydać teza, że również nie można być niewierzącym. De facto wynika ona z wcześniejszych konstatacji. Jeżeli w coś nie wierzę, to znaczy, iż wiem, że tego nie ma. To zaś nie jest możliwe, ponieważ żadna liczba przesłanek wskazujących na to, że czegoś nie ma, nie wystarcza do odrzucenia wniosku, że owo coś istnieje. Słowem, nasze instrumentarium poznawcze wyklucza posiadanie wiedzy o istnieniu lub nieistnieniu Boga, a to jest równoznaczne z agnostycyzmem.
Nieodłącznym elementem podziału ludzi na wierzących i niewierzących jest nietolerancja. Gdyby świadomość tego, że – bez popadania w wewnętrzną sprzeczność – wszyscy jesteśmy agnostykami była powszechna, to wiele istnień ludzkich uniknęłoby śmierci. Historia ludzkości, a w niej wojen religijnych, dowodzi, że jest to w równym stopniu pociągająca, jak i utopijna wizja. Szkoda.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.