Plagiaty księdza Tymosza

Marek Wroński

Sprawa nierzetelnego dorobku naukowego ks. dr. hab. Stanisława Tymosza, ówczesnego profesora KUL, dyrektora Instytutu Prawa Kanonicznego, kierownika Katedry Historii Źródeł Kościelnego Prawa Polskiego, członka Uczelnianej Komisji Dyscyplinarnej oraz skarbnika Towarzystwa Naukowego KUL, została opisana trzy lata temu (patrz: Uczelniane miłosierdzie , FA 7-8/2012). Podczas recenzji jego dorobku pohabilitacyjnego w przewodzie profesorskim, który się toczył w 2008/2009 r. na Wydziale Prawa, Prawa Kanonicznego i Administracji KUL, prof. Wacław Uruszczak z Zakładu Prawa Wyznaniowego i Kościelnego UJ w Krakowie odkrył kilkanaście publikacji, które były plagiatami. Bardzo krytyczna i obszerna recenzja prof. Uruszczaka z 6 marca 2009 r., w której wskazano liczne przykłady obszernych zapożyczeń „copy and paste” z prac wcześniejszych autorów, z urzędu trafiła do rąk ówczesnego dziekana wydziału, ks. prof. dr. hab. Antoniego Dębińskiego. Aczkolwiek ks. Tymosz przedstawił kilkustronicową polemikę z powyższą recenzją, to jednak Rada Wydziału uchwałą z 21 kwietnia 2009 r. na wniosek zainteresowanego umorzyła postępowanie profesorskie. Dziekan o wykrytych plagiatach nie powiadomił ówczesnego rektora KUL, ks. prof. Stanisława Wilka, jak również nie przeprowadzono żadnego postępowania wyjaśniającego. Sprawa została włożona pod dziekański dywan, zaś ks. prof. Tymosz przez cały rok funkcjonował na uczelni, jak gdyby nic się nie stało. Co więcej, 24 marca 2010 r. odbyło się doroczne Walne Zebranie Towarzystwa Naukowego KUL, na którym ks. Tymosz objął funkcję skarbnika. Nikt z zebranych (a było tam wielu profesorów prawa, którzy powinni mieć świadomość faktu, że wybór plagiatora narusza rzetelność instytucjonalną) nie miał odwagi powiedzieć tego publicznie. Za zgodą i akceptacją kierownictwa Wydziału, ks. Tymosz 10 kwietnia 2010 r. ponownie złożył kolejny wniosek o nadanie mu profesury. Rada Wydziału 11 maja 2010 r. podjęła uchwałę o wszczęciu nowego, drugiego już z rzędu postępowania profesorskiego. Formalną podstawą była nowa książka Recepcja nauczania Jana Pawła II w uchwałach Drugiego Polskiego Synodu Plenarnego , wydana w twardej oprawie przez Wydawnictwo KUL z początkiem 2010 r. Oczywiście nikt z wieloosobowej Rady Wydziału, pełnej dostojnych księży profesorów, nie zawracał sobie głowy faktem, że kandydat na profesora tak mocno naruszył rzetelność naukową, że nie tylko nie powinien mieć szansy starania się po raz drugi o profesurę tytularną, ale powinien zostać dyscyplinarnie usunięty z uczelni.

Recenzentami z ramienia wydziału zostali: ks. prof. Antoni Kość z Katedry Teorii i Filozofii Prawa KUL, który miał konflikt interesów, ponieważ był recenzentem wydawniczym nowej książki profesorskiej (zm. 7 XII 2011 r.) oraz ks. prof. dr hab. Julian Kałowski, emerytowany dziekan Wydziału Prawa Kanonicznego Uniwersytetu im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie (zm. 4 X 2011 r.). Z kolei Sekcja Humanistyczna Centralnej Komisji powołała kolejnych dwóch recenzentów: ks. prof. Jana Macieja Dyducha, ówczesnego rektora Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie i kierownika Katedry Prawa Osobowego i Ustroju Kościoła Wydziału Prawa Kanonicznego UPJPII oraz ks. prof. Edwarda Góreckiego z Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu (również mającego konflikt interesów, bowiem był recenzentem habilitacji w 2003 r.!). Wszyscy czterej napisali wspaniałe recenzje, jakim to wielkim naukowcem jest ks. Tymosz i żaden z nich nie wspomniał o niechlubnym, licznym plagiatorskim dorobku, odkrytym przed rokiem.

Nieakceptowalny sposób załatwiania i forsowania sprawy tej profesury przez ówczesnego dziekana, ks. Dębińskiego, zmobilizował kilka osób z Lublina do powiadmienia prof. Wacława Uruszczaka o tym, że profesura ks. Tymosza „cudownie ożyła”. Ten, oburzony pogwałceniem rzetelności i etyki naukowej przez kierownictwo wydziału, 24 czerwca 2010 r. napisał emocjonalny list do ówczesnego rektora KUL-u, ks. prof. Stanisława Wilka, protestując przeciwko tak jaskrawemu naruszeniu dobrych praktyk naukowych, jakim było powtórne otwarcie przewodu profesorskiego wielokrotnemu plagiatorowi.

Rektor Wilk (66-letni salezjanin i historyk kościoła) niezwłocznie polecił wszczęcie dyscyplinarnego postępowania wyjaśniającego przeciwko ks. Stanisławowi Tymoszowi. Ten został zmuszony 1 lipca 2010 r. do złożenia wniosku o umorzenie postępowania profesorskiego, które Rada Wydziału Prawa, Prawa Kanonicznego i Administracji KUL zamknęła uchwałą z 28 września 2010 r.

Przebieg postępowania dyscyplinarnego, które również okazało się mało chlubne dla KUL-u, opisałem w artykule Uczelniane miłosierdzie . Zakończyło się ono 18 marca 2011 r. orzeczeniem zaledwie kary nagany dla ks. dr. hab. Stanisława Tymosza, za popełnienie kilkunastu plagiatów, w tym książki profesorskiej. Rzecznikiem dyscyplinarnym „o gołębim sercu” był dr hab. Krzysztof Motyka, kierownik Katedry Socjologii Prawa i Praw Człowieka Instytutu Socjologii Wydziału Nauk Społecznych KUL. W opinii rzecznika wpłynęły na to czynniki łagodzące: rezygnacja ks. Tymosza z członkostwa w Uczelnianej Komisji Dyscyplinarnej (po przedstawieniu w grudniu 2010 r. wniosku dyscyplinarnego) oraz ustąpienie z funkcji dyrektora Instytutu Prawa Kanonicznego. Należy jednak przypomnieć, iż „na osłodę” ks. Tymosz zostawił sobie kierownictwo Katedry Historii Źródeł Kościelnego Prawa Polskiego i prestiżową oraz wpływową funkcję Skarbnika Towarzystwa Naukowego KUL.

Na przełomie 2010 i 2011 r. ukazał się tom XIII rocznika „Studia z Dziejów Państwa i Prawa Polskiego” (2010), w którym prof. Uruszczak wydrukował na stronach 265-284 treść swojej recenzji z 6 marca 2009 r. Artykuł zatytułowany był Z takim sposobem uprawiania nauki zgodzić się nie można! Twórczość historyczno-prawna ks. dr. hab. Stanisława Tymosza z lat 2003-2008 i dość dokładnie ukazał skalę zapożyczeń w kilkunastu publikacjach „pohabilitacyjnych” ks. Tymosza. Sprawa plagiatów stała się publiczna w dość wąskim kręgu historyków prawa, a czasopismo pojawiło się na półkach bibliotek uniwersyteckich oraz w Internecie, gdzie jest bezpłatnie dostępne w postaci PDF-u. Tymczasem na KUL-u nad sprawą ks. Tymosza zaległa błoga cisza, mimo że pracuje tam kilku wybitnych księży etyków, z których żaden nie zechciał zabrać głosu na temat księdza profesora, którego styl „uprawiania nauki” dyskwalifikuje z grona wykładowców akademickich.

Publikacje prasowe

Po wspomnianym artykule Uczelniane miłosierdzie , który ukazał się w połowie lipca 2012 r., sprawą zajęła się lubelska „Gazeta Wyborcza”. Jej dziennikarz, red. Paweł Reszka, poświęcił plagiatom ks. Tymosza kilkanaście artykułów, które mocno zmieniły bieg tej sprawy. Początkowo, w sierpniu 2012 r., rzecznik prasowy utrzymywał, że dla KUL sprawa jest zamknięta, a uczelnia jako prywatna nie ma obowiązku zawiadamiać prokuratury, zaś ks. prof. Tymosz od nowego roku akademickiego normalnie zacznie zajęcia ze studentami. Trzeba też wiedzieć, że Senat uczelni 10 maja 2012 r. wybrał nowego rektora, który władzę rektorską objął 1 września 2012 r. Został nim dotychczasowy dziekan Wydziału Prawa Kanonicznego, ks. prof. Antoni Dębiński, pod którego opieką ks. Tymosz tak dzielnie parł do profesury belwederskiej.

Na podstawie pierwszej publikacji w GW (artykuł z 24 lipca 2012 r.) prokurator rejonowy Lublin–Południe polecił wszcząć dochodzenie z powodu podejrzenia popełnienia przestępstwa z art. 115 ust. 1 prawa autorskiego. Spowodowało to, że ks. Tymosz od początku roku akademickiego 2012/2013 poszedł na urlop bezpłatny.

Prokuratorem prowadzącym została prok. Marzena Świderska-Czochra, która już 19 listopada 2012 r. przedstawiła ks. Tymoszowi zarzuty, zaś 3 grudnia przesłuchała go w obecności adwokata. Odmówił on zeznań, komentując tylko, że nie zgadza się z opinią prof. Uruszczaka. Wyjaśnił, że nie miał świadomości i intencji zatajania autorstwa cudzych tekstów, czego dowodem były przypisy wskazujące autorów i dołączona bibliografia. Nadto oświadczył, iż pracował w dobrej intencji i chciał rozpowszechnić prace badaczy, których wskazał w bibliografii. Stwierdził, że będzie zeznawał na rozprawie po zapoznaniu się z całością materiałów.

Po otrzymaniu opinii biegłego, potwierdzającego naruszenie praw autorskich, prokuratura 28 lutego 2013 r. skierowała akt oskarżenia do sądu. Rozprawa karna toczyła się przed Sądem Rejonowym Lublin-Zachód i prowadziła ją sędzia Agnieszka Kołodziej. Oskarżony złożył w sądzie wniosek o warunkowe umorzenie postępowania, motywując to znikomą szkodliwością popełnionego przez siebie czynu. Ponieważ prokurator Świderska-Czochra nie zgłosiła sprzeciwu, na rozprawie w dniu 26 września 2013 r. sędzia umorzyła postępowanie w tej sprawie, uznając jednak, że fakt popełnienia plagiatu jest bezsporny. Wyznaczyła jednocześnie roczny okres próby i zobowiązała oskarżonego do uiszczenia sumy 4100 zł opłat sądowych. Mimo publicznego apelu w „Gazecie Wyborczej” prokurator nawet nie złożyła wniosku o uzasadnienie wyroku, zaś adwokat w tej sytuacji wycofał swój! Prokurator Okręgowy w Lublinie, do którego zwróciłem się o interwencję, „umył ręce”, odpowiadając, że prowadzący sprawę jest niezależny.

Dlatego też nie poznaliśmy toku rozumowania sędzi Agnieszki Kołodziej, wedle którego splagiatowanie ponad połowy książki profesorskiej (a wcześniej 10 artykułów, których karalność się przedawniła, bowiem ściganie plagiatów z urzędu dotyczy tylko publikacji młodszych niż 5 lat) przez wytrawnego nauczyciela akademickiego cechuje się niską szkodliwością społeczną.

Komisja do sprawdzenia dorobku

O kontrawersyjnym wyroku napisała prasa całego kraju. Nowy rektor, ks. prof. Dębiński, zrobił to, czego nie chciał zrobić dziekan ks. prof. Dębiński: z początkiem roku akademickiego 2013/2014 wypowiedział zatrudnienie ks. dr. hab. Stanisławowi Tymoszowi za porozumieniem stron i zapowiedział kres tolerancji wobec plagiatów i plagiatorów. Co więcej, po dalszych kilku artykułach prasowych i moim publicznym apelu oznajmił, że zostanie powołana przez niego komisja do sprawdzenia dorobku przedhabilitacyjnego ks. Tymosza.

Przypomnijmy wcześniejsze fakty. Habilitacja została uzyskana 18 lutego 2003 r. i zatwierdzona przez Centralną Komisję 23 czerwca 2003 r. Recenzentami byli: ks. prof. Henryk Misztal z KUL, ks. prof. Jan Dudziak z PAT w Krakowie (zm. 17 XI 2003) oraz ks. prof. Edward Górecki z Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu. Wszyscy recenzenci stwierdzili, że monografia habilitacyjna jest rzetelnym studium na temat postanowień trydenckich, jest istotnym wkładem habilitanta w temat dotąd nieopracowywany i stanowi oryginalne rozwiązanie problemu.

Rzeczywiście, 28 października 2013 r. rektor powołał jako przewodniczącą komisji dr hab. Marzenę Dyjakowską, prof. KUL, kierownika Katedry Prawa Sądowego, dr. hab. Waldemara Bednaruka, prof. KUL z tej samej Katedry oraz ks. prof. Edwarda Góreckiego z Papieskiego Wydziału Teologicznego we Wrocławiu (tego, który był entuzjastycznym recenzentem dorobku ks. Tymosza zarówno w przewodzie habilitacyjnym, jak i w II postępowaniu profesorskim – MW). Natomiast w jej składzie nie znalazł się prof. Uruszczak z Uniwersytetu Jagiellońskiego, którego znajomość tematu, kompetencje i nieskazitelna uczciwość rozwiałyby jakiekolwiek wątpliwości wobec raportu komisji, która w zasadzie była „komisją wydziałową”. Po kilku miesiącach ks. Góreckiego zastąpił dr hab. Andrzej Szymański, profesor z tamtejszego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Opolskiego. Komisja kilkakrotnie przekładała udostępnienie swojego sprawozdania, które w końcu sporządzono 16 kwietnia 2014 r.

Opinia dr. Tylca

Z otrzymanych dokumentów wynika, że Komisja po analizie prac i odnalezieniu mnóstwa zapożyczeń nie sporządziła konkordancji, którą zwykle dołącza się w tego rodzaju opiniach. Zgromadzony materiał w postaci „surowej” Komisja przekazała dr. praw Grzegorzowi Tylcowi, adiunktowi Katedry Teorii i Zastosowań Tekstu Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej. Ten były doktorant na Wydziale Prawa Kanonicznego, Prawa i Administracji KUL (obrona we wrześniu 2005 r.) został zarządzeniem ks. rektora Dębińskiego z 19 lutego 2014 r. skierowany do pełnienia funkcji eksperta ds. naruszenia własności intelektualnej. Przekazano mu 8 prac skażonych zapożyczeniami – z 14 publikacji, które wchodziły w skład dorobku ks. Tymosza (w tym monografię habilitacyjną). Dr Tylec po ich analizie sporządził 30 marca 2014 r. własną opinię, która miała znaczny wpływ na ostateczną opinię 3-osobowej Komisji z 16 kwietnia 2014 r.

Ekspert uznał, że jeśli ks. Tymosz np. w swojej pracy Zbiór Biskupa Stanisława Karnkowskiego z 1579 r. , opublikowanej w „Rocznikach Nauk Prawnych” z 2003 r., przejął liczne i obszerne fragmenty tekstu z pracy ówczesnego rektora Akademii Rzymsko-Katolickiej z Petersburga, dr. Aleksandra Kakowskiego, Biskupa Stanisława Karnkowskiego zbiór konstytucyi synodalnych: przyczynek do historyi ustawodawstwa kościelnego w Polsce , wydanej we Włocławku w roku 1912, to nie nastąpiło naruszenie prawa autorskiego, bowiem ochrona prawno-autorska dawno wygasła. Dopuszczalne jest zatem przepisywanie i prawnie nie jest to plagiat. Z kolei praca ks. Tymosza Proces o prawo patronatu Katedry Lwowskiej w latach 1761-1765 , wydrukowana w Rocznikach Nauk Prawnych z 2002 r., w dużej części składa się z tekstu przejętego i przepisanego z pracy S. Szydlerskiego wydrukowanej w 1906 r. we Lwowie Słów kilka o obrazie Najświętszej Maryji Panny łaskawej w katedrze lwowskiej w 250. rocznicę ślubów Jana Kazimierza . I znów ekspert dr Grzegorz Tylec uznał, że ponieważ utwór ten nie podlega już prawu autorskiemu, to nie ma naruszeń i należy zaniechać wykazywania i porównywania przejmowanych fragmentów tekstu.

Sporo miejsca ekspertowi zajęło przedstawienie argumentów, iż monografia habilitacyjna ks. Tymosza Recepcja reformy trydenckiej w działalności kanoniczno-pastoralnej arcybiskupa Wacława Hieronima Sierakowskiego w latach 1740-1780 , mimo przejęcia większości opisów faktów oraz archiwalnych materiałów źródłowych z książki ks. Juljana Atamana z Przemyśla (zmarł w 1989 r.) W.H. Sierakowski i jego rządy w diecezji przemyskiej , wydanej w 1935 r., również nie narusza prawa autorskiego. Ekspert (który nie jest samodzielnym pracownikiem naukowym) nie wspomniał, że praca habilitacyjna opierająca się na czyichś materiałach badawczych (archiwalnych) i ustaleniach, jest niesamodzielna i nie może być podstawą przewodu habilitacyjnego.

W końcowej części opinii ekspert stwierdził, że nie zajmował się licznymi autoplagiatami w pracach ks. Tymosza, bowiem nie stanowi to naruszenia prawa autorskiego. „Z tych względów odstąpiono od porównywania treści dzieł autorstwa ks. St. Tymosza pod kątem ich wzajemnego podobieństwa i zapożyczeń”.

Opinia końcowa Komisji

Zdaniem Komisji, po sprawdzeniu 14 publikacji ks. dr. hab. Stanisława Tymosza, które były podstawą jego habilitacji, dostrzeżone w niektórych porównanych pracach powtórzenia obszernych fragmentów dzieł innych autorów świadczą niezbicie o wykorzystywaniu przez niego wcześniejszych prac przy tworzeniu własnych publikacji. Sposób wykorzystywania tych publikacji jest ewidentnie sprzeczny z polskim prawem. Stopień podobieństwa, a niekiedy wręcz dosłowne wykorzystywanie prac innych autorów, wyklucza możliwość przypadkowej zbieżności myśli. Ilość zapożyczeń i ich obszerność (szczególnie widoczna w mniejszych tekstach o charakterze przyczynkarskim) pozwala na jednoznaczne wyeliminowanie opcji, którą można nazwać „błąd w sztuce”, stąd autor działał świadomie i z bezpośrednim zamiarem dokonania czynu zabronionego.

Wątpliwości Komisji co do stopnia samodzielności rozprawy habilitacyjnej Recepcja reformy trydenckiej w działalności kanoniczno-pastoralnej arcybiskupa Wacława Hieronima Sierakowskiego w latach 1740-1780 nie zostały jednoznacznie rozwiane w opinii przedstawionej przez dr. Tylca, co uniemożliwia kategoryczne stwierdzenie naruszenia prawa własności intelektualnej w przypadku tej publikacji. Część dorobku ks. dr. hab. Stanisława Tymosza, w której komisja stwierdziła ewidentny brak zgodności z zasadami prawa autorskiego, stanowi tylko fragment całości publikacji zgłoszonych do postępowania habilitacyjnego (ok. połowę – MW). Z tego powodu Komisja odstępuje od wniosku o stwierdzenie nieważności postępowania w przewodzie habilitacyjnym.

Wznowienie w Centralnej Komisji

Wniosek Komisji, której przewodniczyła dr hab. Marzena Dyjakowska, wraz z opinią dr. Tylca, ale bez materiałów źródłowych (a jak wspomniałem – konkordancji zapożyczeń nie wykonano, co jest błędem sztuki i nie pozwala późniejszym recenzentom na wyrobienie sobie niezależnego zdania bez sięgania po oryginalne prace i ich porównywania), przesłano w połowie maja 2014 r. do Centralnej Komisji. Tutaj Sekcja Nauk Humanistycznych (nie orientuję się, jak wygląda mechanizm wyboru recenzenta) zleciła opracowanie opinii ks. prof. Grzegorzowi Leszczyńskiemu, członkowi CK. Ten młody (ur. 1966 r.) profesor (nominacja 2009 r.) jest kierownikiem Katedry Kanonicznego Prawa Administracyjnego i Prawa o Dobrach Doczesnych Kościoła UKSW w Warszawie oraz kierownikiem Zakładu Prawa Kanonicznego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego. Jest również wikariuszem sądowym (oficjałem) Łódzkiego Trybunału Metropolitarnego (sądu kościelnego), co odpowiada cywilnej funkcji prezesa sądu okręgowego.

W swojej 9-stronicowej opinii z 28 sierpnia 2014 r. ks. Leszczyński oparł się wyłącznie na przesłanych z Lublina skąpych materiałach oraz teczce przewodu habilitacyjnego z 2003 r. W jego opinii monografia habilitacyjna pod względem merytorycznym jest „nowatorska i oparta na bardzo bogatym materiale źródłowym”. Z drugiej strony uważa, że „Autor bardzo rzadko dokonuje własnych ocen i nieczęsto formułuje jakiekolwiek wnioski”. Jednak recenzent nie przedstawił żadnych własnych ustaleń i nie porównał rozprawy habilitacyjnej z książką ks. Juliana Atamana z 1935 r., z której pochodzi cała faktografia i źródła, jak również pozostałych siedmiu publikacji ks. Tymosza, gdzie splagiatowano liczne fragmenty tekstu, przepisując je z prac innych autorów. Nie służy to rzetelnej ocenie, jakiej wymaga się od recenzenta w tego typu sprawach. Wspominając o rozpoczętych i nieukończonych dwóch przewodach profesorskich, recenzent wspomina jedynie, że zamknięto je na wniosek autora jednogłośnie... bez jakiejkolwiek wzmianki o licznych plagiatach w dorobku pohabilitacyjnym. Swoją recenzję ks. prof. Grzegorz Leszczyński kończy następująco: „Mając na względzie, że procedura habilitacyjna została przeprowadzona z zachowaniem wszelkich norm prawnych, rozprawa habilitacyjna stanowiąca podstawę nadania ks. dr. St. Tymoszowi stopnia doktora habilitowanego nauk prawnych w zakresie prawa kanonicznego nie została zakwestionowana przez eksperta, a zdaniem recenzentów stanowi dzieło oryginalne i mające istotne znaczenie dla kanonistyki polskiej, zaś wykazana nieuczciwość intelektualna, godna potępienia, dotyczy jedynie niewielkiej części dorobku naukowego ks. dr. hab. St. Tymosza, wnioskuję o nie wznawianie postępowania w sprawie jego przewodu habilitacyjnego”.

Ponieważ sprawa licznych plagiatów ks. Tymosza opisana była w prasie ogólnokrajowej, członkowie Sekcji uznali, że habilitację należy wznowić. Opinię tę podzieliło Prezydium Centralnej Komisji, które decyzją z 15 grudnia 2014 r. wznowiło przewód habilitacyjny ks. dr. hab. Stanisława Tymosza.

Po prawie półrocznym „leżakowaniu” w Biurze CK postanowienie o wznowieniu zostało przesłane do Lublina, gdzie obecny dziekan, ks. dr hab. Piotr Stanisz, prof. KUL, z Katedry Prawa Wyznaniowego (w latach 2008-2012 pełniący funkcję prodziekana) będzie musiał się z nim zmierzyć. Zapytany przeze mnie prof. Wacław Uruszczak tak wypowiedział się o sprawie: „Wykrycie choć jednego przypadku plagiatu, nawet drugorzędnego, w dorobku naukowym przedstawianym w postępowaniu o nadanie stopnia naukowego, powinno być wystarczającą podstawą do odmowy czy też pozbawienia plagiatora tego stopnia. Tutaj nie powinno być żadnego wyjątku!”.

I takie jest również moje zdanie.

Sprawa plagiatu prof. Sanetry

Kilka miesięcy temu opisałem (patrz: Plagiat profesora fizyki z Krakowa , FA 2/2015) bulwersującą sprawę odkrytego plagiatu w tzw. monografii profesorskiej Efekt fotowoltaiczny w organicznych ogniwach słonecznych – wybrane zagadnienia . Książka wydana w październiku 2006 r. przez Wydawnictwo Politechniki Krakowskiej, została napisana przez ówczesnego dr. hab. Jerzego Sanetrę i jest w 90% bezpośrednim tłumaczeniem dysertacji doktorskiej z 2000 r. austriackiego fizyka Klausa Petritscha, do której doktorant wykonał badania w sławnym Cavendish Laboratory na Uniwersytecie w Cambridge (Anglia). Oprócz tego że prof. Sanetra przejął prawie cały tekst (z wyłączeniem dwóch rozdziałów) przedstawiający 3-letnie badania, to skopiował kilkadziesiąt rysunków i wykresów, wraz z całą bibliografią.

Koszty wydania plagiatowej monografii Jerzy Sanetra pokrył z grantu na projekt badawczy własny nr 4T09B00623 w ramach 23. konkursu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Tytuł grantu to „Badanie właściwości fotowoltaicznych wybranych polimerów (pochodnych politiofenu i poliwinylokarbazolu) w aspekcie ich zastosowania do budowy polimerowych ogniw fotowoltaicznych (baterii słonecznych)” i na jego realizację w latach 2002-2006 dr hab. Jerzy Sanetra dostał 274 tys. złotych, co kilkanaście lat temu było sporą sumą. Można mieć uzasadnione podejrzenia, że badania grantowe zostały rozliczone wynikami badań z przetłumaczonego doktoratu Klausa Petritscha, który intensywnie pracował nad nimi kilka lat pod kierownictwem wybitnego uczonego, Sir Richarda Frienda, Cavendish Professor of Physics.

Na moje pytanie skierowane do rektora Politechniki Krakowskiej o udostępnienie sprawozdania z rozliczenia grantu, otrzymałem odpowiedź, że ponieważ przewidziany przepisami okres przechowywania szczegółowych dokumentów minął (5 lat – MW), dlatego je zniszczono i archiwum Politechniki Krakowskiej nie dysponuje takim sprawozdaniem.

Pozostaje mi tylko zaapelować publicznie do prof. Darii Nałęcz o wszczęcie poszukiwań sprawozdania i innych dokumentów z tego grantu nr 4T09B00623 w archiwum Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.

Prof. Kazimierz Furtak, rektor Politechniki Krakowskiej, nie widział powodu, aby zawiesić prof. Sanetrę w obowiązkach nauczyciela akademickiego. Z kolei Rzecznik Dyscyplinarny, prof. dr hab. Marek Kowicki z Wydziału Architektury, uznał w swoim wniosku dyscyplinarnym z 14 lutego 2015 r., że wystarczającą karą za plagiatorski przekręt jest nagana z zakazem pełnienia funkcji kierowniczych.

Rozprawa dyscyplinarna (składowi orzekającemu przewodniczył prof. dr hab. inż. Czesław Niżankowski z Katedry Technologii Maszyn i Narzędzi Instytutu Technologii Maszyn i Automatyzacji Produkcji) odbyła się 6 lipca 2015 r. w Sali Senackiej uczelni (budynek Wydziału Inżynierii Lądowej przy ul. Warszawskiej 24). Prof. Sanetra publicznie nie przyznał się do plagiatu. Komisja Dyscyplinarna ukarała go naganą z pozbawieniem prawa do pełnienia funkcji kierowniczych. Orzeczenie jest nieprawomocne. Mimo, że dla pracowników Politechniki Krakowskiej wstęp na rozprawę był wolny, to w ławach dla publiczności było tylko kilka osób. Do sprawy tej wrócimy po wakacjach – po otrzymaniu dokumentacji z uczelni.

Wznowienie profesury

Pod koniec kwietnia 2015 r. Prezydium Centralnej Komisji wznowiło z urzędu postępowanie w sprawie nadania (w 2009 r.) tytułu profesora nauk fizycznych Jerzemu Sanetrze, które na przełomie 2007/2008 przebiegało na Wydziale Fizyki i Informatyki Akademii Hutniczo-Górniczej w Krakowie. Zdaniem CK ujawnione okoliczności wskazują, że tytuł profesora został nadany na podstawie dorobku powstałego z naruszeniem prawa. Powołany przez Sekcję V Nauk Matematycznych, Fizycznych, Chemicznych i Nauk o Ziemi, recenzent (prof. Jacek Kossut, uznany profesor fizyki i były, wieloletni dyrektor Instytutu Fizyki PAN w Warszawie) w ocenie zarzutów potwierdził, że monografia w przeważającej części jest przetłumaczeniem dosłownym doktoratu Petritscha, wraz z zachowaniem układu pracy, śródtytułów, rysunków, wzorów. Stwierdził, że nawet tabele skrótów i synonimów zamieszczone na początku pracy są tłumaczeniami, jak również zakończenie, które w monografii J. Sanetry nazwano „Dodatkiem”. Recenzent nigdzie nie zauważył stwierdzenia, że materiał pochodzi niemal w całości z doktoratu, a praca doktorska jest przywołana w jednym miejscu, gdzie mówi się w rozdziale 5 na str. 113 o raportach. W jego opinii fakt popełnienia przez prof. Sanetrę plagiatu jest oczywisty i niepodważalny.

Recenzent powołał się także na opinię prof. dr. hab. Wojciecha Łużnego z Wydziału Fizyki i Informatyki Stosowanej AGH, który był w 2006 r. recenzentem wydawnicznym monografii. W swoim oświadczeniu z 10 marca 2015 r. prof. Łużny stwierdził, że po przeczytaniu artykułu M. Wrońskiego Plagiat profesora fizyki z Krakowa odszukał w Internecie pracę doktorską K. Petritscha i porównał ją z monografią. „Po lekturze porównawczej obydwu tekstów stało się dla mnie oczywiste, że monografia J. Sanetry jest niemal dokładnym tłumaczeniem z j. angielskiego na j. polski doktoratu K. Petritscha. Stwierdzam zatem, że J. Sanetra nie jest autorem monografii, którą wydał pod swoim nazwiskiem. [...] W świetle powyższych faktów moja pozytywna opinia wydawnicza o monografii J. Sanetry jest całkowicie nieaktualna”.

W opiniach ówczesnych superrecenzentów dorobku J. Sanetry, prof. Danuty Bauman (nieżyjącej już dzisiaj) i prof. Stefana Jurgi z UAM w Poznaniu, uznano monografię J. Sanetry jako „rzecz bardzo pozytywną i ważną w dorobku naukowym kandydata do tytułu”. Zdaniem recenzenta CK „włączenie tego nie swojego dzieła do dorobku naukowego ocenianego w postępowaniu o nadanie mu tytułu profesora oraz duża waga przypisana przez oboje superrecenzentów istnieniu tego dzieła w dorobku kandydata do tytułu, zmniejszają w znaczny i zauważalny sposób wagę końcowych stwierdzeń zarówno nieświadomych (?) faktu plagiatu superrecenzentów, jak i recenzentów”. Stąd zarówno Sekcja V, jak i Prezydium CK, jednogłośnie uznały, że mimo wielu innych prac prof. Sanetry istnieją mocne przesłanki wznowienia postępowania i odebrania tytułu profesora Jerzemu Sanetrze.

Procedura wznowieniowa biegnie na wydziale AGH, który przeprowadził przed laty postępowanie profesorskie (obecnie kieruje nim prof. dr hab. Janusz Wolny) i wymaga, aby wniosek profesorski wraz z ówczesnym dorobkiem został oceniony od nowa, przez nowych recenzentów, świadomych już faktu, że „wartościowe i ważne dzieło” to ordynarny i bezczelny plagiat. Mam nadzieję, że grono samodzielnych nauczycieli akademickich tego wydziału (z 16 istniejących na AGH) odpowiednio i rzetelnie oceni ten skandal naukowy, który zaistniał w polskiej fizyce. Obecnie „zdobi” on Wydział Fizyki, Matematyki i Informatyki Politechniki Krakowskiej, którego – sądząc z rozmów i zachowania się kierownictwa – „sprawa nie dotyczy”, bo zajmuje się nią rzecznik dyscyplinarny.

Tymczasem ten sam rzecznik, prof. dr hab. inż. arch. Marek Kowicki, wszczął ostatnio postępowanie wyjaśniające wobec dr hab. Agnieszki Chrzanowskiej, która miała odwagę ujawnić plagiat prof. Sanetry. Tym razem chodzi jakoby „o mobbing wobec dr. hab. Janusza Jaglarza” (byłego wieloletniego adiunkta w Katedrze Fizyki Materiałów kierowanej przez prof. J. Sanetrę), któremu ponad dwa lata temu dr Chrzanowska zarzuciła fałszowanie wyników badawczych (nawiasem mówiąc, przewód habilitacyjny przebiegał na AGH) i wielokrotnie, ale bezskutecznie, domagała się jej wyjaśnienia, pisząc do swoich licznych zwierzchników. Rzecznik dyscyplinarny 14 maja 2015 umorzył postępowanie wyjaśniające w tej sprawie dr. Jaglarza z powodu „braku ekspertów”, którzy mogliby ocenić zarzuty. Postaram się przybliżyć znane fakty w tej intrygującej sprawie w którymś z następnych artykułów.

Marekwro@gmail.com
Wynagrodzenie autorskie sfinansowane zostało przez Stowarzyszenie Zbiorowego Zarządzania Prawami Autorskimi Twórców Dzieł Naukowych i Technicznych KOPIPOL z siedzibą w Kielcach z opłat uzyskanych na podstawie art. 20 oraz art. 20¹ ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych.