Pakt pod ostrzałem
16 czerwca na Uniwersytecie Warszawskim odbyła się dyskusja nad „Paktem dla nauki”, który ruch Obywatele Nauki przedstawił ponad miesiąc wcześniej. Jak zaznaczył dr hab. Łukasz Niesiołowski-Spano, miejsce wybrano nieprzypadkowe – w sali, w której odbywała się dyskusja, w 1968 r. Leszek Kołakowski zakwestionował dominującą doktrynę marksistowską, rozpoczynając czasy rewizjonizmu. Prowadzący zaproponował, żeby najpierw poddać dokument krytyce, a w drugiej części dyskutować o tym, co w nim dobrego.
Jako pierwszy wystąpił prof. Krzysztof Kurzydłowski, dyrektor Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. – W „Pakcie” jest sporo nieścisłości odnośnie NCBR – powiedział. Jako pierwszą wskazał informację na temat poziomu finansowania budżetowego agencji, który wynosi 90% tego, co otrzymuje z budżetu Narodowe Centrum Nauki. Reszta to środki europejskie, które nie służą bezpośrednio samym badaniom, ale instytucjom.
Prof. Włodzisław Duch, podsekretarz stanu w MNiSW, zauważył, że zwiększenie finansowania nauki może mieć miejsce tylko wtedy, gdy dla wszystkich stanie się jasne, że stanowi ona napęd dla gospodarki. Zastanawiał się, jak wdrożyć propozycje z „Paktu”. – W ministerstwie nie jesteśmy pewni na co się środowisko zgodzi, a na co nie – konkludował.
Prof. Andrzej Jajszczyk, pierwszy dyrektor NCN, stwierdził, że wdrożenie „Paktu” nie rozwiąże problemów polskiej nauki i nie zmniejszy jej dystansu do nauki światowej. Propozycje naprawy nauki polskiej z dokumentu Obywateli Nauki porównał do „naprawiania socjalizmu”. – Duch miejsca skrzeczy – mówił, nawiązując do wprowadzenia Ł. Niesiołowskiego-Spano. – Żeby dojść do czołówki światowej, potrzebna jest nam rewolucja – kończył prof. Jajszczyk.
– „Pakt” to dobry punkt wyjścia do dyskusji – zaczął prof. Włodzimierz Bolecki, wiceprezes Fundacji na rzecz Nauki Polskiej. – Nie podoba mi się jednak sposób napisania tekstu. To zbiór pobożnych życzeń. Wszystko jest ogólnikowe i nieprecyzyjne. Wiele twierdzeń to wyważanie otwartych drzwi. „Pakt” jest napisany tak, jakby był pierwszy. Nie uwzględnia dotychczasowego dorobku tej dyskusji – mówił.
Jednak Wojciech Dudziak, student UW, zauważył w „Pakcie” konkrety. – Jest ich 250 w 14 obszarach. Realizacja 80% z nich nie wymaga dodatkowego finansowania – twierdził.
Nie zgadzał się z nim dr Julian Srebrny z Krajowej Sekcji Nauki NSZZ „Solidarność”. – Każda zmiana wymaga dodatkowych pieniędzy. Trzeba zwiększyć finansowanie nauki z obecnych 0,3% PKB do znacznie wyższego poziomu – nawoływał. Krytykował „punktozę” i „grantozę”, która ogarnęła polską naukę. W miejsce konkurencji (gdzież ta konkurencja?) radził promować współpracę, gdyż nowoczesne, efektywne badania można prowadzić jedynie w zespołach.
Prof. Maciej Żylicz, prezes FNP, wymieniał słabości polskiego systemu nauki. – Mamy trzy piony, trzeba tworzyć sieci badawcze w poprzek nich. Powinniśmy zrezygnować z profesury tytularnej i habilitacji, na razie jednak trudno to zrobić, bo konkursy są fikcją. Liczba stanowisk musi być limitowana. Brakuje mi uczelni badawczych. Okopaliśmy się wewnątrz wydziałów, a to jest złe – wymieniał.
Zdaniem prof. Juliana Bystrzanowskiego, reprezentującego KRZaSP, w „Pakcie” zabrakło refleksji nad miejscem uczelni niepublicznych. Teresa Stankiewicz, współautorka „Paktu”, stwierdziła, że wnosi on do już przeregulowanego systemu propozycje kolejnych regulacji.
Prof. Stefan Jackowski nawiązał do wypowiedzi prof. Boleckiego: – W ostatnich latach powstało kilka zespołów ds. reformy. Ich członkowie powinni się spotykać i razem dyskutować. „Pakt” wśród innych przedstawionych ostatnio propozycji naprawy nauki wyróżnia kompleksowość. Powstaje okazja do dyskusji. Nie zaprzepaśćmy jej – apelował prof. Jackowski (szersza wypowiedź prof. Jackowskiego na str. 30).
Prof. Anna Giza-Poleszuk, prorektor UW, zauważyła, że kodeksy etyczne nie wystarczą, by uzdrowić sytuację w nauce i szkolnictwie wyższym. A przedstawicielka Uniwersytetu Zaangażowanego stwierdziła, że w „Pakcie” brakuje jasnego określenia, czym powinien być uniwersytet. Mateusz Mrozek z Parlamentu Studentów RP poparł propozycję powrotu egzaminu wstępnego na studia.
Prof. Janusz Bujnicki z Komitetu Polityki Naukowej upomniał się o naukę. – Zabrakło mi tego w „Pakcie” – mówił. To jest dokręcanie śrubek, brakuje odważnych propozycji. Brakuje nacisku na doskonałość. Tymczasem musimy wspierać dzieła, które mają duże znaczenie – przekonywał. Dr Tomasz Perkowski z FNP wspierał przedmówcę i dodawał: – „Pakt” nie jest radykalny, a w dyskusji potrzebne są radykalne postulaty – mówił. Maciej Markowski z PKA zauważył, że wiele postulatów, przedstawionych w dokumencie jest zdezaktualizowanych. Prof. Michał Karoński wystąpił z radykalnymi propozycjami: – Nadszedł czas na „przejście fazowe”. Obecnego systemu nie da się naprawiać – wołał (cała wypowiedź M. Karońskiego obok). Przedstawiciel Akademii Młodych Uczonych zauważył, że w dokumencie zabrakło „mapy drogowej” – co i kiedy powinno być zrealizowane. Kluczowe jest zmniejszenie liczby studentów oraz wprowadzenie dwóch ścieżek kariery: naukowej i dydaktycznej, bo każda z nich wymaga innych talentów.
Alek Temkin, reprezentujący Komitet Kryzysowy Humanistyki, stwierdził, że stowarzyszenie może zgodzić się tylko z niektórymi propozycjami „Paktu”. Wśród tych, których nie może zaakceptować, są: menedżeryzacja szkolnictwa wyższego, ugrantowienie i konkursomania, hierarchizacja, wąska koncepcja otoczenia społecznego i wąskie rozumienie roli uniwersytetu.
W drugiej części debaty uczestnicy mieli zaakcentować pozytywy dokumentu. Trafnie i krótko zrobił to prof. W. Bolecki – stwierdził, że „Pakt” napisany jest w ten sposób, że tworzy między czytelnikami a autorami wspólny obszar, jest otwarty i nastawiony na rozwój i dalszą rozmowę.
Na życzenie organizatorów debatę podsumował prof. Jerzy Hauser. – Warto dyskutować o metodzie reformowania – mówił. – Zmiany w szkolnictwie wyższym są zbyt częste i z tego nieustannego poprawiania nic dobrego nie wynika, poprawiamy bowiem bez uprzedniej weryfikacji tego, co było. Wprowadzane przez ostatnie lata zmiany nie służą samemu uniwersytetowi, ale w coraz większym stopniu - zarządzającym uczelniami. Zgubiliśmy po drodze ideę uniwersytetu.