Kłucie balonika
Ostatnio pojawiło się kilka propozycji reformowania nauki o różnym stopniu komplmentarności. Podczas debaty nt. „Paktu dla nauki” min. Włodzisław Duch stwierdził, że trudno jest nawet ocenić, które propozycje są do zaakceptowania przez środowisko akademickie. Zatem na 24 czerwca zaproszono do Szkoły Głównej Handlowej grono osób związanych z przedstawianymi dokumentami, tj. przedstawicieli Komitetu Polityki Naukowej (dokument opracowany przez Komitet nie został dotychczas upubliczniony, znany jest jedynie ministerstwu), Fundacji Rektorów Polskich i KRASP, Obywateli Nauki, Komitetu Kryzysowego Humanistyki Polskiej, Akademii Młodych Uczonych, Rady Młodych Naukowców, Krajowej Reprezentacji Doktorantów. Na sali byli też reprezentanci Uniwersytetu Zaangażowanego, Uniwersytetu Solidarnego, Parlamentu Studentów RP oraz osoby, które postanowiły posłuchać lub wziąć udział w dyskusji. Widziałem wielu rektorów uczelni z całej Polski, przedstawicieli związków zawodowych, Polskiej Akademii Nauk, FNP, NCN, NCBR i wielu innych instytucji z otoczenia nauki. W sumie wg informacji MNiSW na debatę przybyło ok. 400 osób. Znaczy, że wiązano z nią wielkie nadzieje. Na co? Zapytałem kilka osób – nie potrafiły konkretnie odpowiedzieć. Niestety, po pierwszym panelu znaczna część uczestników opuściła obrady. Dwa kolejne panele, zwłaszcza ostatni, odbywały się już przy znacznie mniejszym udziale „publiczności”.
Rozpoczęła min. Lena Kolarska-Bobińska. – Po raz pierwszy w jednym miejscu spotykają się przedstawiciele różnych koncepcji reformowania szkolnictwa wyższego. Oczekiwania różnych grup są odmienne. Dziś nie wyczerpiemy tematu. Musimy jednak omówić rozbieżności i wskazać wspólne cele – mówiła. - Nie możemy liczyć na to, że jedna prosta zmiana ustawy załatwi wszystkie problemy. Potrzebne jest kompleksowe rozwiązanie, czyli zdefiniowanie ustroju nauki i szkolnictwa wyższego od nowa.
Pierwszy panel dotyczył przyszłości szkolnictwa wyższego. Prof. Jarosław Górniak z UJ, reprezentujący też Komitet Polityki Naukowej, za najważniejsze zadania na bliską przyszłość uznał wzrost nakładów na szkolnictwo wyższe, podniesienie jakości kształcenia i dostosowanie go do potrzeb społecznych oraz poprawę jakości kadry, co można osiągnąć poprzez poprawę jakości doktoratów i habilitacji. Trzeba wykorzystać potencjał uczelni, a jest on obniżany przez wewnętrzną konkurencję i zbyt silne uzbrojenie wydziałów kosztem całości uczelni.
Prof. Jerzy Woźnicki, reprezentujący FRP i RGNiSW, mówił: - Mamy wielki cel - szkolnictwo wyższe, które powinno stać się liderem zmian i rozwoju Polski, samo potrzebuje wielkiej zmiany. Ma ona doprowadzić do poprawy międzynarodowej konkurencyjności polskiej nauki i międzynarodowej pozycji polskich uniwersytetów. Komu należy powierzyć tak odpowiedzialne zadanie? Gronu wyspecjalizowanych ekspertów, a nie przypadkowym entuzjastom, komitetom kryzysowym.
Dr hab. Aneta Pieniądz z ruchu Obywateli Nauki mówiła: - Co do ogółu się zgadzamy. Mamy problem z definiowaniem szczegółowych rozwiązań: z drenażem mózgów, wynikającym z niestabilnej sytuacji młodych badaczy; z prekaryzacją (termin, który na grunt debaty o szkolnictwie wyższym i nauce wprowadził Komitet Kryzysowy Humanistyki Polskiej), która prowadzi do pogłębienia luki pokoleniowej. Stabilizowanie sytuacji młodych badaczy A. Pieniądz uznała za jedno z ważniejszych wyzwań. Kolejne to przejrzystość działania uczelni. Brak transparentności dotyczy np. konkursów na stanowiska naukowo-dydaktyczne. Dobrzy młodzi kandydaci nawet nie są informowani o wynikach konkursów, w których aplikowali, nie mogą się dowiedzieć o argumentację komisji konkursowych i powodach odrzucenia ich wniosków - ta sytuacja zdarza się na czołowych polskich uniwersytetach. Apelowała o wzajemne zaufanie, więcej swobody i więcej deregulacji.
Prof. Jan Sowa z Uniwersytetu Jagiellońskiego, kojarzony z KKHP, zauważył, że sytuacja w Polsce jest w gruncie rzeczy podobna do tej w innych krajach świata. Wszędzie spotykamy się z presją neoliberalizmu na uniwersytety. - Tymczasem – mówił, cytując prof. Andrzeja Mencwela – uniwersytet nie może być przybudówką fabryki. Za najważniejsze problemy polskiej nauki i szkolnictwa wyższego uznał hierarchizację i feudalizm oraz nieuczciwe konkursy, które przypominają wybory w czasach PRL-u. - To, co robią naukowcy, nie musi się przekładać na wzrost PKB, bo nie jest to ich zadanie. Szkoły wyższe odgrywają w społeczeństwie rolę formacyjną. Konsekwencją umiędzynarodowienia – przestrzegał – będzie pogłębianie się zjawiska drenażu mózgów. Ale to nie dziwne, skoro pensje w szkolnictwie wyższym są żenujące. Moja wynosi 4,5 tys. zł brutto – mówił.
A. Pieniądz dodawała: - Musimy zrezygnować z masowości, bo nie da się jej pogodzić z jakością kształcenia. Trzeba wprowadzić próg dostępności uniwersytetu, np. 51% punktów na maturze.
Polemizował prof. Woźnicki: - Potrzebna jest nam selekcja i kadry, i studentów. Jednak próg dostępności to nieporozumienie. To nie matura ma selekcjonować, ale pierwszy rok studiów.
Prof. Górniak dodawał: - Nie musimy zmniejszać współczynnika scholaryzacji. Trzeba jednak wzmocnić studia I stopnia - powinny one trwać 4 lata i dawać solidne, uznawane wykształcenie. Potrzebujemy studiów praktycznych. Studia magisterskie powinny mieć charakter uzupełniający, tymczasem obecnie ponad połowa absolwentów studiów I stopnia kontynuuje kształcenie na II stopniu.
Prof. Woźnicki wskazywał na konieczność wzmocnienia finansowania w oparciu o model 4x1% PKB (czytaj też wywiad na str. 26). Lepsze finansowanie potrzebne jest do poprawy konkurencyjności i tworzenia uniwersytetów badawczych.
Dr Pieniądz postulowała, by podstawą budżetów szkół wyższych było finansowanie publiczne, które musi pokrywać koszty kształcenia. System grantowy nie może zastępować, ale powinien uzupełniać finansowanie statutowe. Uczelnie powinny mieć więcej swobody w dysponowaniu swoimi pieniędzmi.
Prof. Górniak zauważył, że zwiększone środki na naukę muszą być rozdysponowane drogą konkursową. Stwierdził też, że Polska nie może sobie pozwolić na odejście od finansowania studiów.
Zdaniem dyskutantów należy różnicować uczelnie ze względu na ustrój. Na tym jednak zgoda się kończyła. A. Pieniądz uznała – nawiązując do „Paktu dla nauki” – że uczelnie powinny być podzielone na trzy grupy, zależnie od potencjału i usytuowania. J. Woźnicki widzi podstawę zróżnicowania w odmiennych misjach uczelni. W zarządzanie uniwersytetem chciałby włączyć rady powiernicze wyposażone w odpowiednie kompetencje. J. Górniak uważa, że proces wyłaniania uniwersytetów badawczych powinien być naturalny.
Jako pierwszy do dyskusji wystąpił prof. Michał Karoński. Propozycja „przemiany fazowej”, którą już wcześniej prezentował podczas debaty nad „Patem dla nauki” (czyt. na str. 25), wzbudziła poruszenie na sali. Prof. Woźnicki nazwał jego wystąpienie „ułańską szarżą profesora Karońskiego”. - Po „przejściu fazowym” moglibyśmy się nie podnieść - skwitowała pomysł prof. Karońskiego A. Pieniądz.
Piotr Voelkel, współzałożyciel SWPS, wystąpił z propozycją, by próg budować na wyjściu, a nie na wejściu do uczelni. Uczelnie powinny działać z nastawieniem służby społecznej, a nie roszczeniowości. To był jedyny głos biznesu podczas całego spotkania.
Mateusz Mrozek z PSRP postulował jednak postawić próg wejścia w postaci egzaminu wstępnego, gdyż obecna matura nie pełni dobrze roli selekcyjnej. – Ciężko jest nam państwu po prostu zaufać - zwrócił się do zarządów uczelni i profesury – skoro do rzecznika praw studenta trafia kilka tysięcy spraw rocznie.
Przedstawicielka Uniwersytetu Zaangażowanego wołała: - Głos studentów jest lekceważony! Chcemy uczestniczyć w dyskusji o uniwersytecie. Potrzebna jest demokratyzacja procesów decyzyjnych na uczelniach. Studenci chcą się wykształcić, a nie nauczyć dla gospodarki. Nie róbmy zawodówek z uniwersytetów, ale odbudujmy zawodówki.
Panel na temat nauki w zmieniającym się świecie otworzyła wypowiedź prof. Janusza Bujnickiego z Komitetu Polityki Naukowej, który mówił: - Promowanie doskonałości jest ważniejsze od tropienia niedoskonałości. Przeszkadza w tym nadmierna regulacja i biurokratyzacja. System ewaluacji też nie sprzyja promowaniu doskonałości. Lepiej dziś jest mieć dużo miernych wyników i publikacji niż poświęcić czas na ambitne badania. Także odgórne limity płac blokują rozwój, uniemożliwiając zatrudnianie specjalistów na światowym poziomie. Prof. Bujnicki mówił, że dla dobrego rozwoju nauki korzystny jest balans między finansowaniem grantowym i statutowym. Postulował zmianę zadań administracji, która w większym stopniu powinna wspierać badaczy w przygotowaniu wniosków grantowych. Potrzebny jest też system wsparcia w staraniach o granty ERC. Konstatował też brak kapitału społecznego. - Nie mamy do siebie zaufania nawet na tyle, by poprosić kolegę o pomoc czy opinię w sprawie pomysłu naukowego – mówił.
Prof. Tadeusz Więckowski, rektor Politechniki Wrocławskiej, uważa, że jednym z najbliższych problemów polskiej nauki jest wykształcenie kadry, która zapełni i wykorzysta zbudowane w ostatnich latach laboratoria naukowe. Jego zdaniem, prowadzona przez KEJN ocena jednostek naukowych jest jedną z lepiej skonstruowanych w ostatnich latach. Rozwiązania wielu problemów upatrywał w zarządzaniu uczelniami, a nie w zmianach systemu.
Dr Justyna Olek z Uniwersytetu Warszawskiego, laureatka grantu ERC, także radziła stawiać na doskonałość i nowość w badaniach. Podejmowanie ryzyka badawczego ogranicza brak zaufania i autonomii badacza oraz wadliwy system rozliczeń finansowych. Badaczka krytycznie odniosła się do jakości administracji naukowej w naszym kraju, która zamiast pomagać w badaniach, tworząc ramy organizacyjne dla realizacji pomysłów naukowców, ogranicza ich aktywność i kreatywność.
Dr hab. Łukasz Niesiołowski-Spano z ruchu Obywateli Nauki stwierdził: - Naukowcy w Polsce chcą dobrze pracować, ale są zdeprawowani latami deficytu. W innych warunkach polscy badacze okazują się bowiem kreatywni i produktywni. Personel administracyjny polskiej nauki okazuje się mało kompetentny i pomocny, ale też jest źle wynagradzany – mówił. Postulował zwiększenie liczby kategorii w ocenie parametrycznej przez podział zbyt pojemnej obecnie kategorii B na dwie odrębne. W ocenie indywidualnych badaczy postulował natychmiastowe odejście od współczynników ilościowych na rzecz ocen peer review.
Prof. Bujnicki dodał, że konieczność zaangażowania przemysłu na wczesnych etapach badań może prowokować nieuczciwe praktyki.
Prof. Włodzisław Duch stwierdził, że powodem do niepokoju jest fakt, że na badania z zakresu nauk humanistycznych wydajemy więcej pieniędzy niż na badania medyczne. Niestety, środki unijne są na zastosowania i władze krajowe niewiele tu mogą zrobić.
Prof. Lena Kolarska-Bobińska przypomniała, że dobre warunki rozwoju nauki musimy stworzyć po to, by zaspokajała ona potrzeby społeczeństwa, a nie dla niej samej.
Kolejny panel dotyczył kariery akademickiej. Zdaniem prof. Macieja Duszczyka (Komitet Polityki Naukowej, Uniwersytet Warszawski), nie można sobie wyobrazić awansu naukowego bez badań. Prof. Zbigniew Marciniak (RGNiSW) zauważył, że istnieją dokumenty, do których paneliści się nie odnosili. – Mamy cały program reform – mówił prof. Wiesław Banyś, szef KRASP. – Powinniśmy go zrealizować, bo nauka i szkolnictwo wyższe są podstawą rozwoju kraju. Prosimy ministerstwo o pokazanie ścieżki dojścia do finansowania bada na poziomie 2% PKB do 2020 r.
Dr hab. Michał Bilewicz z Rady Młodych Naukowców stwierdził z goryczą, że w nauce polskiej niczego nie traktuje się serio, a codziennością młodego badacza jest minimalny dochód gwarantowany, uzupełniony o granty i chałtury.
- Czy doktorat to ścieżka kariery, czy błędny wybór – pytał Michał Gajda z Krajowej Reprezentacji Doktorantów. Domagał się statusu pracownika naukowego dla doktoranta, co zapewniłoby stabilizację, zaś jakość byłaby kontrolowana przez ocenę pracy naukowej. Przewodniczący KRD wyraził pogląd, że doktoraty powinny być elitarne i naukowe.
Prof. Zbigniew Osiński z UMCS, reprezentujący Komitet Kryzysowy Humanistyki Polskiej, skonstatował pomijanie w debacie problemów dydaktyki.
Prof. Marciniak radził zachować w zawodzie najlepszych, a słabym zabronić wstępu. Dr Bilewicz postulował stworzenie stanowiska profesora emerytowanego, które nie wykluczałoby badacza z pracy naukowej, ale odblokowywało etat dla młodych.
Prof. Osiński, komentując postulaty mobilności, nawoływał: nie zmuszajmy do tego, co nie jest należycie zabezpieczone finansowo. Postulował dwie ścieżki kariery akademickiej: naukową i dydaktyczną. Oceny naukowców radził dokonywać nie na podstawie punktów za miejsce publikacji i wskaźnik impact factor, ale na podstawie przeczytanych prac badacza.
- Kariera naukowa jest dość klarownie opisana. To wyjątkowa sytuacja na rynku pracy – przekonywał prof. Doszczyk. Z koniecznością mobilności musimy się pogodzić. Stabilności zatrudnienia powinny towarzyszyć wysokie wymagania co do wypełniania obowiązków.
Prof. Andrzej Eliasz, rektor SWPS, uważa, że ocena pracowników zależy nie od systemu, a od uczelni. Akademickość łączy w sobie i hierarchiczność, i relację mistrz-uczeń.
Prof. Stefan Jackowski z UW zauważył, że strategie zaproponowane w latach 2009-2010 nie mogły „się zejść”, bo były antagonizowane - prof. Woźnicki akcentował różnice, a nie punkty wspólne obu dokumentów (szerszą wypowiedź prof. Jackowskiego czyt. na str. 30).
Czy z tej debaty coś wyniknie? Moim zdaniem – nie. To była nieudana próba przekłucia balonika. Pokazała jednak, jak wiele różnic panuje w środowisku, ale też, jak wiele jest poglądów powszechnych, a przynajmniej dających podstawę do rozsądnych kompromisów. Te należy wykorzystać do reformy systemu szkolnictwa wyższego i nauki. Dbając o interesy społeczeństwa, a nie tylko samych badaczy.