Groźba paraliżu?
Konkursy na dyrektorów instytutów badawczych
W Polsce działa 118 instytutów badawczych, zatrudniających ok. 12 tys. pracowników (według danych z 2012 r.). Niektóre mają charakter ważnych służb państwowych, np. Państwowy Zakład Higieny czy też Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Podstawą prawną ich działalności jest ustawa z 30 kwietnia 2010 r., która ustanawia czteroletnią kadencję pełnienia funkcji dyrektora i ogólnie reguluje kwestie jego powoływania w drodze konkursu. Szczegółowe zasady przeprowadzania procedury konkursowej określa natomiast rozporządzenie ministra nauki i szkolnictwa wyższego z 28 X 2010 r. To ostatnie, na pierwszy rzut oka precyzyjne i jednoznaczne, zawiera przy bliższej analizie niespójność, która może doprowadzić (i doprowadza, o czym dalej) do paraliżu procesu wyłaniania dyrektora instytutu, a w konsekwencji – do zakłóceń w funkcjonowaniu jednostki.
Na czym polega ta niespójność? Staje się ona widoczna, gdy skonfrontujemy dwa zapisy z przytaczanego rozporządzenia. Jeden z nich – § 3 ust. 8 – mówi, iż rozstrzygnięcia komisji konkursowej są podejmowane zwykłą większością głosów w obecności co najmniej połowy członków komisji. Z kolei w § 11 ust. 2 stwierdza się, że oprócz uchwały z nazwiskiem wyłonionego kandydata komisja przedkłada ministrowi nadzorującemu również sprawozdanie z oceny kandydatów podpisane przez wszystkich członków komisji. Problem zaczyna się z chwilą, gdy uchwała podjęta jest zgodnie z przytoczonym § 3, natomiast sprawozdanie nie zawiera wszystkich podpisów. Wydawałoby się logiczne, że w takich sytuacjach uchwała wieńcząca całą skomplikowaną procedurę konkursową ma prymat nad technicznym dokumentem, jakim jest sprawozdanie. Ale okazuje się, że taka naiwna logika (typowa dla błądzących w świecie abstrakcji naukowców) zawodzi w zderzeniu ze światem polityki i administracji.
Pretekst prawny
W tym miejscu wypada przejść od rozważań teoretycznych do twardych faktów empirycznych. Otóż sytuacja, gdy prawomocna uchwała konkretnej komisji konkursowej została unieważniona przez ministra z powodu braku jednego podpisu na sprawozdaniu, zdarzyła się naprawdę. Chodzi o konkurs na dyrektora Państwowego Instytutu Geologicznego – Państwowego Instytutu Badawczego. Jest to jeden z najstarszych i największych instytutów badawczych w kraju, wypełniający ważne zadania państwowej służby geologicznej i hydrogeologicznej. Jednomyślny werdykt komisji konkursowej, której przewodniczącym był niżej podpisany, został odrzucony przez ministra środowiska 26 listopada 2014 r. Minister Grabowski nie zakwestionował prawomocności uchwały komisji, a jedynie powołał się na naruszenie przez nią prawa, polegające na braku wszystkich podpisów na sprawozdaniu. Prawdą jest, że jeden z członków komisji nie podpisał tego dokumentu, nie uczestniczył bowiem w końcowej fazie procedury (w tym w podejmowaniu uchwały końcowej) z powodu przewlekłej choroby. Zaskakująca decyzja ministra wzbudziła od razu podejrzenia, że chodziło nie tyle o praworządność, ile o pretekst prawny dla odmowy powołania niechcianego kandydata. Ale problem wydaje się znacznie poważniejszy niż tylko jednostkowe personalne rozstrzygnięcie i jego motywy, jakkolwiek nie byłyby podejrzane.
Spójrzmy bowiem na konsekwencje interpretacji przyjętej przez ministra środowiska dla dowolnego konkursu na dyrektora instytutu badawczego. Załóżmy prawdopodobną sytuację, że uchwała o wyłonieniu kandydata na dyrektora nie jest jednomyślna, interpretacja ta daje wówczas niezgadzającym się z werdyktem członkom komisji łatwą możliwość storpedowania wyniku konkursu. Wystarczy po prostu odmówić podpisania sprawozdania końcowego pod jakimkolwiek pretekstem lub zgoła bez pretekstu. Wówczas bowiem organ nadzorujący, kierując się logiką prawną ministra Grabowskiego, po prostu nie może mianować kandydata! Łatwo sobie wyobrazić, że taka sytuacja powtarza się w kolejnych odsłonach konkursu, a instytut miesiącami i latami czeka na wynik procedury, tak jak to się dzieje w tej chwili w Państwowym Instytucie Geologicznym.
Bez odpowiedzi
Trudno przypuszczać, by minister nauki i szkolnictwa wyższego, wydając swoje rozporządzenie, akceptował takie jego konsekwencje. Jedyne, co tłumaczy (bo nie usprawiedliwia) niespójność przepisów, to niedopatrzenie, brak wyobraźni czy jakiś inny tzw. czynnik ludzki. W tej sytuacji należałoby oczekiwać, że ministerstwo zechce wziąć odpowiedzialność za wady swojego rozporządzenia i albo je szybko naprawi, albo przynajmniej poda jednoznaczną interpretację.
I tu zaczyna się drugi akt opisywanej sprawy, w którym akcja przenosi się na ul. Wspólną w Warszawie. Przewodniczący komisji konkursowej oraz przewodniczący Rady Naukowej PIG-PIB, która komisję powołała, wystosowali w grudniu 2014 r. do Departamentu Legislacyjno-Prawnego MNiSW stosowne prośby o jednoznaczną wykładnię prawną niespójnych przepisów. Prośby te trafiły do dyrektora generalnego ministerstwa, Marka Kucińskiego, który jednak nie zajął się istotą problemu. Zamiast tego odesłał nasze wnioski „zgodnie z właściwością” do… Ministerstwa Środowiska. Na pismo, w którym niżej podpisany zwracał uwagę na niestosowność całej tej sytuacji, a także na jej ogólniejsze złe konsekwencje dla funkcjonowania instytutów, dyr. Kuciński już nie odpowiedział. Bez odpowiedzi pozostały również apele w tej sprawie do Sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, podpisane przez pięciu byłych dyrektorów PIG-PIB, a także prośba skierowana przez przewodniczącego Rady Naukowej PIG-PIB do pani premier.
Zastanawiający brak reakcji (od pół roku!) organów państwa na zgłaszany przykład i konkretne skutki wadliwego prawa powoduje, że nad bieżącymi i przyszłymi konkursami na dyrektorów instytutów badawczych dalej wisi groźba paraliżu. W każdej chwili i w każdym instytucie może zdarzyć się to, co przytrafiło się w Państwowym Instytucie Geologicznym – PIB. Konsekwencją obstrukcji konkursowej może (czy raczej musi) być prowizorka i niestabilność w zarządzaniu ważnymi ośrodkami badawczymi, z których część pełni rolę służb państwowych. Dokładnie to właśnie zjawisko obserwujemy już teraz w odniesieniu do PIG-PIB, którym od roku zarządza tymczasowy kierownik bez stopnia naukowego i bez kompetencji w zakresie nauk o Ziemi.
Państwowy Instytut Geologiczny – PIB
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.