Pełna przejrzystość reguł

Rafał Majda

Krytyczna ocena sytuacji ekonomicznej i zasad gospodarki finansowej Uniwersytetu Łódzkiego u progu kadencji 2008-2012 skłoniła władze uczelni do poszukiwania rozwiązań, które w stosunkowo krótkim czasie mogłyby doprowadzić do zrównoważenia i trwałej stabilizacji finansowej bez istotnego uszczerbku dla działalności naukowej i dydaktycznej.

Wybór metody określony został poprzez przyjęte cele reformy. Chodziło przede wszystkim o stworzenie trwałych mechanizmów stabilizacji sytuacji finansowej, które przygotowałyby uniwersytet na zbliżający się niż demograficzny, a tym samym na znaczące zmniejszanie przychodów, i spowodowały zwiększenie starań o finansowanie działalności (zwłaszcza naukowej) z innych niż dotacja podmiotowa źródeł. Chodziło też o to, by uświadomić osobom i gremiom decydującym o uniwersytecie, że koszty jego działalności nie mogą być wyższe od przychodów. W pewnym sensie chcieliśmy doprowadzić do odwrócenia zastanej sytuacji: decyzja o utworzeniu kierunku studiów, o prowadzeniu określonych badań czy nawet utworzeniu kolejnej grupy studenckiej musiała być poprzedzona analizą, czy nas na to stać. Do tej pory niewiele osób na uczelni zdawało sobie sprawę z tej prostej zależności, która obowiązuje przecież w każdym budżecie domowym. Przykładem nieracjonalnych zachowań może być zwiększanie liczby pracowników dydaktycznych przy malejącej liczbie studentów. I to na tych wydziałach, na których proporcje tych liczb były porównywalne z elitarnymi uczelniami zachodnimi.

Ważnym czynnikiem motywującym do zmian był postulat pełnej przejrzystości reguł finansowania działalności uczelni, a zwłaszcza stworzenie prostego i klarownego mechanizmu podziału środków finansowych, wypracowanych przez wydziały dochodowe, pomiędzy wydziały o słabszej kondycji ekonomicznej. Nie bez znaczenia była konieczność zapewnienia wydziałom, które wskutek wytężonego wysiłku dydaktycznego swoich pracowników przynosiły uczelni poważne przychody, swobody w ustalaniu wysokości wynagrodzeń.

Zakres autonomii

Tworzenie trwałych mechanizmów stabilizacyjnych było możliwe tylko poprzez wprowadzenie silnego powiązania decyzji o skutkach finansowych (niemal każda decyzja podejmowana przez władze szkoły wyższej pociąga za sobą skutki finansowe) z odpowiedzialnością za te skutki. Kontrolowanie kosztów z poziomu rektorskiego jest oczywiście możliwe, lecz nie odpowiada regułom racjonalności, z uwagi na ograniczony i pośredni jedynie dostęp do kluczowych informacji.

Należy zdecydowanie podkreślić, że celem reformy nie było nigdy osiąganie znacząco dodatniego wyniku finansowego. Chodziło raczej o równowagę finansową i zapewnienie trwałości takiego stanu rzeczy.

Podjęto więc decyzję o nadaniu wydziałom znaczącej autonomii w gospodarowaniu wypracowanymi środkami finansowymi oraz prowadzeniu własnej polityki kadrowej. Zależało nam na stworzeniu systemu spójnego, o niskim stopniu skomplikowania, pozwalającego przeprowadzić najboleśniejsze zmiany w jak najkrótszym czasie i zapewniającego stabilność finansową słabszych jednostek oraz całej uczelni.

Zasadą przyjętego rozwiązania był jasny podział przychodów pomiędzy rektora i wydziały. I tak, 86% dotacji podstawowej (wówczas dydaktycznej), 80% opłat za studia, 90% opłat za studia podyplomowe i pozostałe przychody w całości Senat UŁ oddał do dyspozycji dziekanów i rad wydziałów. Pokrywały one z tego wszystkie koszty swej działalności z wyjątkiem kosztów kształcenia językowego i zajęć z wychowania fizycznego. W wewnętrznych rozliczeniach nie przypisano też wydziałom kosztów amortyzacji.

Pozostałe przychody oddano do dyspozycji rektora, przy czym utrzymywał on z nich administrację centralną, koszty działalności dydaktycznej w zakresie kształcenia językowego i wychowania fizycznego, bibliotekę główną i jednostki ogólnouczelniane. W budżecie centralnym ujęto też koszty amortyzacji.

Wydziały zostały zobowiązane do sporządzania planów rzeczowo-finansowych, które miały wykazywać co najmniej nieujemny wynik. Te jednostki, które planowały ujemny wynik finansowy lub osiągnęły taki wynik w roku poprzednim, miały obowiązek sporządzenia programu naprawczego, który w ujęciu kwartalnym wskazywałby metody osiągnięcia zrównoważonego wyniku finansowego w ciągu kolejnych trzech lat. Wydziały ze stratą ograniczone zostały w możliwości wypłaty jakichkolwiek dodatkowych wynagrodzeń, w tym także w ramach stosunku cywilnoprawnego. Z kolei wydziały planujące dodatni wynik finansowy mogły przewidywać dysponowanie częścią nadwyżki, także na wynagrodzenia, zachowując określoną rezerwę.

Dla zapewnienia stabilności wszystkich wydziałów przewidziano tworzenie rezerwy rektora (późn. funduszu spójności), która powstawała z określonego procenta przychodów wydziałów osiągających dodatni wynik finansowy. Z tej rezerwy pokrywane były wydatki wydziałów o ujemnym wyniku finansowym. Ten mechanizm pozwalał z jednej strony na spokojną realizację programów naprawczych, z drugiej wskazywał wyraźnie, który wydział i jaką kwotą przyczynia się do równoważenia wyniku całej uczelni. Był to wyraz akademickiej solidarności, na który wydziały dochodowe przystały bez jakichkolwiek zastrzeżeń.

Po raz pierwszy w historii UŁ wprowadzono także reguły rozliczeń pomiędzy wydziałami za zajęcia dydaktyczne oraz najem powierzchni. Pierwszeństwo nadano tu porozumieniom pomiędzy dziekanami. W praktyce w wielu wypadkach dochodziło do wzajemnego znoszenia kosztów.

W pierwszym roku obowiązywania nowych reguł wprowadzone zostały pewne mechanizmy blokujące możliwość wypłaty dodatkowych wynagrodzeń nawet na tych wydziałach, które osiągnęły w roku poprzednim i planowały w danym roku dodatni wynik finansowy.

Osiągnięte cele

Po pięciu latach obowiązywania reguł gospodarki finansowej możemy pokusić się o wstępną ocenę naszej reformy. Przy wszystkich zastrzeżeniach trzeba mówić o zrealizowaniu podstawowych jej celów. Przede wszystkim uświadomione i utrwalone zostały mechanizmy odpowiedzialności wydziałów za ich sytuację finansową. Dziś każda decyzja poparta jest poważną analizą finansową, co w istotny sposób wpływa na stabilność sytuacji ekonomicznej uniwersytetu. Można twierdzić, że jeśli nie nastąpią niekorzystne zjawiska zewnętrzne, np. znaczące zmiany w regułach przyznawania dotacji, stabilność ta jest zjawiskiem trwałym. Niż demograficzny znajduje odzwierciedlenie w zmniejszającej się systematycznie liczbie pracowników dydaktycznych. Liczebność grup studenckich, a nawet programy studiów, ustala się na podstawie racjonalnych przesłanek, by nie tworzyć ich jedynie dla zapewnienia zatrudnienia. Na wydziałach powstają różnorodne mechanizmy motywacyjne, zwłaszcza w sferze działalności naukowej. Finanse uczelni są w pełni transparentne: wydziały mają pełną informację o swoich przychodach, kontrolują wydatki, a reguły wspomagania wydziałów o słabszej kondycji finansowej pozwalają zidentyfikować, skąd pochodzą i na co są przeznaczane nadwyżki. Nastąpiła znacząca poprawa wyników finansowych uniwersytetu. Wyraża się to nie tyle w samym wyniku netto, ile przede wszystkim w istotnym zmniejszeniu straty z działalności dydaktycznej z kilkunastu u początków reformy do zaledwie 4 mln zł w 2014 r. (przy czym, gdy odniesiemy ją do wysokości amortyzacji – 9 mln zł w 2009 i 13 mln zł w 2014 – to dostrzeżemy znaczącą poprawę płynności). Uniwersytet Łódzki nie korzystał w tym czasie i nie korzysta obecnie z żadnego kredytu.

Już w pierwszym roku obowiązywania nowych reguł mieliśmy do czynienia z poważnym ograniczeniem kosztów działalności. Łączny deficyt wydziałów o ujemnym wyniku finansowym zmniejszył się z 13,5 mln zł do 7,2 mln zł. Łączna nadwyżka wydziałów dochodowych wyniosła 19 mln zł. Z oczywistych względów nie udało się utrzymać takiej dynamiki w latach następnych. Niemniej, w roku 2014 łączna strata wydziałów o ujemnym wyniku finansowym wyniosła nieco ponad 1,8 mln zł, zaś łączny zysk wydziałów dochodowych ok. 16 mln zł. Spośród sześciu wydziałów, które w roku poprzedzającym wejście w życie reformy osiągnęły ujemny wynik finansowy, jedynie dwa odnotowały taki wynik w roku 2014, przy czym zmniejszyły one stratę o ponad 3/4.

Warto zaznaczyć, że w ciągu tych pięciu lat zwiększyły się, chociaż nadal niedostatecznie, wynagrodzenia pracowników. Fundusz wynagrodzeń wzrósł o ponad 15%, przy zmniejszonym o ponad 10% stanie zatrudnienia. Oczywiście skutkiem reformy jest też zróżnicowanie wynagrodzeń pomiędzy pracownikami poszczególnych wydziałów. Wynagrodzenie profesora, łączne ze wszystkich źródeł, wynosi od 9 do 18 tys. zł miesięcznie, adiunkta od 5 do 8 tys. zł. Różnice te wynikają głównie z nagród z tytułu osiągnięć dydaktycznych i naukowych, wypłacanych przez wydziały w ramach systemu motywacyjnego.

Trzeba też odnotować, że w ciągu pięciu lat uniwersytet kontynuował swą działalność inwestycyjną, głównie ze źródeł zewnętrznych, jednak poziom zaangażowania środków własnych w inwestycje wyniósł ponad 30 mln zł.

Można więc powiedzieć, że cele reformy zostały osiągnięte: sytuacja uniwersytetu jest stabilna, finanse transparentne, mechanizmy racjonalizujące zarządzanie uczelnią zostały w świadomości osób i gremiów zrządzających utrwalone, a wynik uczelni zrównoważony.

Nie oznacza to jednak, że reforma miała samych zwolenników i jej wdrażanie było procesem łatwym. Początkowo jej autorzy spotykali się ze znaczącym oporem. Podkreślano przede wszystkim konieczność zachowania jedności uczelni, czemu wprowadzane zmiany miały zagrażać. Dostrzegano też ryzyko zbyt dużego nacisku na sprawy finansowe z krzywdą dla działalności podstawowej uczelni. Wydaje się jednak, że dziś liczba przeciwników reformy jest niewielka, a siłę argumentów przez nich podnoszonych osłabiają rzeczywiste rezultaty. Nawet jeśli doszło do niekorzystnych zjawisk, choć nie było ich wiele i na wszystkie reagowaliśmy na bieżąco, to korzyści, które przyniosła ze sobą reforma, zdają się być istotniejsze dla rozwoju naszej uczelni niż wszystkie niekorzystne zjawiska, które – wbrew sobie – przyniosła.

Niech dowodem na trwałość wprowadzonych zmian będzie znamienna reakcja jednego z senatorów, który przy okazji głosowania nad drobną nowelizacją do uchwały o decentralizacji, nie do końca zrozumiawszy intencję wnioskodawcy, głośno zaprotestował przeciwko próbom centralizacji. Dodać warto, że senator ów w roku 2009 był gorącym przeciwnikiem nowego systemu.

Dr Rafał Majda jest kanclerzem Uniwersytetu Łódzkiego.