Potencjał wynalazczości

Rozmowa z prof. Stanisławem Adamczakiem, rektorem Politechniki Świętokrzyskiej

Skąd się wzięła politechnika w Kielcach? Dlaczego powstała dopiero po II wojnie światowej, a nie w okresie 20-lecia międzywojennego wraz z COP?

Przed wojną budowa przemysłu w Świętokrzyskiem dopiero się rozpoczynała, a szkolnictwo wyższe w Polsce rozwijało się w większych miastach. Dopiero po II wojnie światowej przemysł w regionie świętokrzyskim rozwinął się na tyle, że potrzebował młodych kadr inżynierskich w ilości, która uzasadniała powołanie uczelni technicznej. Zaczęło się skromnie – od punktu konsultacyjnego Akademii Górniczo-Hutniczej i Politechniki Krakowskiej. Prowadzono kształcenie systemem zaocznym. W połowie lat 60. ubiegłego wieku powstała Kielecko-Radomska Wieczorowa Szkoła Inżynierska, która po roku, gdy okrzepła, została przemianowana na Kielecko-Radomską Wyższą Szkołę Inżynierską. Miasto przeznaczyło teren pod budowę kampusu uczelnianego. Powstały wówczas cztery budynki dydaktyczne i domy studenckie. Rozpoczęto kształcenie magisterskie, a w 1972 r. pierwszy wydział uzyskał prawa do doktoryzowania. W 1974 r. powstała koncepcja, żeby uczelnię przemianować na politechnikę. Ponieważ jej jednostki działały w dwóch miastach, postanowiono nazwę wywieść od regionu i tak powstała Politechnika Świętokrzyska.

Czy kampus, o którym pan wspomniał, to ten sam, na którym do dziś rozwija się politechnika?

Tak. To było bardzo perspektywiczne posunięcie. W latach 60. i 70. XX wieku był to teren położony poza miastem. Dzisiaj leży niemalże w centrum Kielc. Mamy tu wszystkie niezbędne budynki, urządzenia, całą infrastrukturę, która pozwala funkcjonować nowoczesnej uczelni.

Skorzystali państwo z boomu inwestycyjnego, który miał miejsce w ostatnich latach?

Wykorzystaliśmy tę szansę optymalnie. Pozyskaliśmy ogromne środki, które pozwoliły na rewitalizację wszystkich starych budynków i dobudowanie tych, których nam brakowało, oraz wyposażenie laboratoriów w nowoczesną aparaturę. Zagospodarowaliśmy tereny wokół politechniki.

Czy dzięki tym inwestycjom politechnika ma skompletowane zaplecze naukowo-dydaktyczne?

W zasadzie tak. Bardzo ważne jest to, że 70 laboratoriów zostało doposażonych lub wyposażonych w nowoczesną aparaturę. Mamy teraz świetną infrastrukturę badawczą, która pozwoli na prowadzenie badań naukowych na wysokim poziomie i realizację zadań dydaktycznych na bardzo dobrym poziomie.

Czy widzi pan potrzebę kolejnych inwestycji na terenie kampusu?

Miejsca na terenie kampusu mamy jeszcze sporo, ale chyba nie ma już żadnych pilnych potrzeb z punktu widzenia rozwoju uczelni pod względem naukowym czy dydaktycznym. Obok hali sportowej chcemy jeszcze wybudować wielofunkcyjny stadion lekkoatletyczno-piłkarski.

Proszę wskazać kierunki czy specjalizacje badawcze, w których Politechnika Świętokrzyska jest szczególnie mocna, które ją wyróżniają.

Przede wszystkim unikalne jest nasze Centrum Laserowych Technologii Metali, które posiada pełne zaplecze do badań w obszarze technologii laserowych i plazmowych. Mamy także specjalność technika uzbrojenia. Mamy świetne laboratoria w zakresie nowoczesnych komputerowych systemów pomiarowych oraz nowoczesnych procesów technologicznych i znakomite zaplecze do badań na obrabiarkach sterowanych numerycznie i innych urządzeniach dotyczących zaawansowanych technologii. Specjalizujemy się też w odbudowie i renowacji obiektów zabytkowych oraz budynków eksploatacyjnych, mostów, a także w zakresie budowy dróg i lotnisk. Kierunek ekonomia jest ściśle związany z problematyką techniki i informatyki. Mamy specjalizację z dziedziny techniki oświetlenia obiektów budowlanych. A budynek Energis to wyraz naszej specjalizacji w zakresie odnawialnych źródeł energii.

Jak wygląda finansowanie badań? Politechnika Świętokrzyska nie uzyskuje zbyt wielu grantów z Narodowego Centrum Nauki.

Nie. Mamy więcej projektów badawczo-rozwojowych finansowanych przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Uczestniczymy w kilku konsorcjach naukowo-przemysłowych. Pozwalają one na realizację kompleksowych, szerokich badań rozwojowych, skierowanych ku gospodarce.

Czy technika uzbrojenia cieszy się zainteresowaniem studentów?

Tak, bo przemysł zbrojeniowy potrzebuje naszych specjalistów.

A macie zamówienia rządowe na badania w zakresie uzbrojenia?

Na razie nie, ale przygotowujemy się do przystąpienia do konsorcjów ukierunkowanych na modernizację uzbrojenia naszej armii.

Czy sądzi pan, że finansowanie badań ze środków konkursowych jest odpowiednie dla regionalnych uczelni, jak Politechnika Świętokrzyska?

Stopień sukcesu, jaki uzyskują nasi badacze w porównaniu z naukowcami z dużych ośrodków, jest niewielki. Wydaje mi się, że polityka tworzenia konsorcjów może być dla nas szansą na prowadzenie ciekawych i ważnych prac. Wyraźnie widać, że środki na badania nie są dzielone równomiernie. Może ci, którzy je dzielą, powinni z perspektywy tych kilku lat doświadczeń zmodyfikować jakoś system, żeby pieniądze nie trafiały jedynie do dużych ośrodków. Problem także w tym, że nasi badacze nie są zapraszani jako recenzenci czy członkowie zespołów eksperckich do oceny wniosków grantowych. A to bardzo ważna rzecz, żeby być blisko tych procedur, bo można się wiele nauczyć, np. jak formułować wnioski, które mają większe szanse na sukces. Sądzę, że warto przeanalizować, jaka jest korelacja między aktywnością w zakresie składania wniosków i sukcesem a liczbą członków w zespołach eksperckich – a wydaje się, że jest. Postuluję, by włączać badaczy z mniejszych ośrodków do prac nad oceną wniosków grantowych. Tu nie chodzi o wpływanie na wyniki konkursów, ale o przyjrzenie się procesowi przyznawania grantów z bliska, uczenie się. Mamy dobrych specjalistów, którzy mogą z powodzeniem pełnić funkcje ekspertów. Regionalne ośrodki naukowe wykonały dużą pracę w zakresie poprawy bazy laboratoryjnej. Teraz musimy to zaplecze należycie wykorzystać i państwo, które te inwestycje wspierało, powinno teraz dać szansę na wykorzystanie tej infrastruktury.

W Polsce patentują głównie uczelnie, a nie przedsiębiorstwa, czyli odwrotnie niż na świecie. Jak pan ocenia to zjawisko?

Wydaje mi się, że to dobrze, że uczelnie patentują. To świadczy o dużym zainteresowaniu wynalazczością w środowisku akademickim, o jego innowacyjności. Źle, że nie patentują firmy. Fakt, że na świecie jest odwrotnie niż u nas, jest rezultatem zmian, jakie zaszły w polskiej gospodarce, w tym niewłaściwego przekształcenia wielkiego przemysłu, który miał zdolności innowacyjne i patentowe. Mamy teraz w Polsce głównie wielkie firmy zagraniczne, globalne, które zupełnie gdzie indziej mają swoje centra naukowo-techniczne i patentują tam, gdzie mają siedziby. Natomiast nasze rodzime firmy mają niewielki potencjał wynalazczości i stąd mała liczba patentów. Czy punktowanie za patenty przy ocenie parametrycznej to dobre rozwiązanie?

Oczywiście, że należy uwzględniać i same patenty, i komercjalizację wyników badań oraz wdrożenia. Uważam jednak, że nie powinno się punktować samych zgłoszeń patentowych, a jedynie uzyskane patenty; nie należy też punktować patentów zgłoszonych za granicą. Patent wdrożony powinien ważyć więcej. O rezygnacji z uwzględnienia patentów w ocenie jednostek uczelni mówią ci, którzy nie patentują. Ja trochę w życiu opatentowałem i wiem, że czasami łatwiej opublikować artykuł niż opatentować wynalazek.

A co pan sądzi o punktacji za korzyści z wdrożeń?

Zastosowano niewłaściwe relacje. Trzeba przypilnować rzetelności podawania danych przez jednostki naukowe. Wiele instytucji podawało typowe prace inżynierskie jako rozwiązania innowacyjne, naukowe. Za zwykłą działalność usługową nie powinno się przyznawać punktów w ocenie działalności naukowej. Należy brać pod uwagę tylko te wdrożenia, które powstają w wyniku prowadzonych prac naukowych, projektów badawczych.

Niewiele patentów jest wdrażanych w praktyce.

To prawda. Mówi się o 2-3%. Jednak każdy patent jest ważny bądź z tego powodu, że może okazać się dochodowy w przyszłości, bądź dlatego, że pokazuje w sposób bezpieczny wyniki badań naukowych i rozwojowych. Patentowanie to ważny przyczynek rozwoju cywilizacji. Jeżeli coś opatentuję, to ktoś na podstawowe mojego patentu może stworzyć nowe rozwiązanie. Patent to bezpieczne ujawnienie pomysłu, ale nie jedyny sposób ochrony praw do niego. Patent to nie jest koniec procesu innowacyjnego, ale jego początek.

Jaką politykę w stosunku do patentowania prowadzi Politechnika Świętokrzyska?

Gdy obejmowałem funkcję rektora, z patentowaniem było słabiutko – mieliśmy kilka patentów rocznie. Szybko reaktywowałem Ośrodek Ochrony Własności Intelektualnej. Łącząc Zakład Prawa Własności Intelektualnej, czyli jednostkę dydaktyczną, i Ośrodek Ochrony Własności Intelektualnej, czyli praktykę, utworzyliśmy Centrum Naukowo-Badawcze Ochrony Własności Intelektualnej. Traktujemy OWI jako laboratorium wynalazczości dla studentów. Uczą się tam, jak opisać wynalazek, jak przebiega proces patentowy. Mamy rzecznika patentowego i dwóch ludzi na kursach rzeczników patentowych. Gdy patenty weszły do oceny parametrycznej, wszystkim zaczęło na nich zależeć. Dało to silny impuls do patentowania dla naszych pracowników. Wydział Mechatroniki i Budowy Maszyn znalazł się w kategorii A m.in. dlatego, że przedstawił ok. 55 patentów.

A ja kojarzę Politechnikę Świętokrzyską z konkursem „Student Wynalazca”.

Z Politechniki Świętokrzyskiej startuje w nim każdego roku kilkanaście rozwiązań. Mamy już pierwsze ruchy w kierunku komercjalizacji niektórych pomysłów. Silnikiem Sterlinga jest zainteresowana firma Fluid.

W konkursie „Student Wynalazca” obok nazwiska studenta zawsze podawane jest nazwisko opiekuna naukowego. Kto jest właściwie wynalazcą?

Zawsze pierwszorzędną rolę gra opiekun naukowy, który musi zarazić studenta pasją odkrywania i konstruowania nowych rzeczy. Trafiają się oczywiście przypadki, że student sam przynosi pomysł. Zwykle student jest współautorem.

Jaka jest skala wynalazczości na politechnice?

W roku ubiegłym zgłosiliśmy 31 wniosków o ochronę własności przemysłowej, w tym 27 wynalazków i 4 wzory użytkowe. W 2013 roku zgłosiliśmy 3 wynalazki do Europejskiego Urzędu Patentowego, Biura Patentów i Znaków Towarowych Stanów Zjednoczonych i Urzędu Patentowego Ukrainy. Urząd Patentowy udzielił na rzecz Politechniki Świętokrzyskiej 12 praw wyłącznych, w tym 10 patentów i 2 wzory przemysłowe. Europejski Urząd Patentowy udzielił dwóch patentów.

Czy wszyscy studenci politechniki uczestniczą w zajęciach z ochrony własności intelektualnej?

Tak. Politechnika Świętokrzyska jako pierwsza w Polsce wprowadziła na zasadzie pilotażu wykłady z tego zakresu. Są one obecnie prowadzone na wszystkich kierunkach.

Czy doktoranci mają taki przedmiot w programie?

Oczywiście. To jest 15-godzinny wykład.

Co by pan uznał za największe sukcesy 50-lecia politechniki?

Po pierwsze politechnika i jej absolwenci przyczynili się do rozwoju regionu świętokrzyskiego. Po drugie wzrasta liczba studentów, politechnika stała się sporą uczelnią. Po trzecie mamy doskonałą infrastrukturę badawczą, stworzyliśmy warunki do rozwoju uczelni w przyszłości.

Wspomniał pan o absolwentach. Czy dbają państwo o utrzymanie kontaktów z nimi?

Mamy ponad 40 tys. absolwentów. Dwa lata temu powstało Stowarzyszenie Absolwentów Politechniki Świętokrzyskiej. Podczas uroczystego posiedzenia Senatu, w czerwcu tego roku, wręczymy dyplom z numerem 40 000. Organizujemy też zjazd absolwentów z okazji jubileuszu uczelni. Tworzymy grupy interesariuszy, ekspertów, złożone z naszych absolwentów, którzy odgrywają dziś znaczącą rolę w gospodarce czy administracji regionu i konsultujemy z nimi rozwój programów edukacyjnych i badawczych.

Rozmawiał Piotr Kieraciński