Sieroca dola projektów międzydziedzinowych
Potrzeba nasilenia różnorodnych badań naukowych na pograniczu dziedzin nie powinna budzić żadnych wątpliwości w XXI wieku. W tym kontekście, jako czterokrotny ekspert Narodowego Centrum Nauki i laureat konkursu MAESTRO, chcę przedstawić krytyczne uwagi sprowokowane dwukrotną odmową finansowania interdyscyplinarnego (bardziej precyzyjnie – miedzydziedzinowego) projektu badawczego, którego miałem być kierownikiem. Ostatnio miało to miejsce w konkursie OPUS (panel ST10: Nauki o Ziemi), a wcześniej (wniosek w bardzo podobnym kształcie) – w konkursie HARMONIA. Projekt poświęcony był rodowodowi teorii katastrof kosmicznych (w tym kolizji Ziemi z planetoidą bądź kometą), a jego celem: pokazanie prawdziwych (tj. europejskich, a nie amerykańskich!) początków tej rewolucyjnej idei, np. w odniesieniu do enigmy wyginięcia dinozaurów oraz dokumentacja tej tezy poprzez udostępnienie anglojęzycznej społeczności zupełnie nieznanych tekstów naukowych w języku niemieckim z XIX wieku przez ich przetłumaczenie.
Mądrość zbiorowa
Losy mojego wniosku jednoznacznie dowodzą, jak trudno znaleźć w strukturze konkursów NCN właściwe miejsce na propozycje badań z pogranicza nauk przyrodniczych i społecznych. Albo jest on „przepychany” do innego, „bardziej odpowiedniego” panelu (tak było w konkursie HARMONIA), albo – jak obecnie – jego wartość jest negowana na drodze analitycznej oceny z punktu widzenia interesu jednej tylko z nauk objętych projektem („jego wykonanie nie przyczyni się istotnie do rozwoju dziedzin objętych panelem ST10”). Nie śmiałem ryzykować złożenia tego wniosku – autorstwa geologów zainteresowanych dziejami swojej dyscypliny – do historycznego panelu HS3…
Teoretycznie taki projekt może osiągnąć sukces w międzydziedzinowym konkursie SYMFONIA, gdyż na pewno wyróżnia się „odważnym przekraczaniem granic pomiędzy różnymi dziedzinami nauki”. W tym konkursie dolna granica finansowania (2 mln zł) wyklucza z założenia jednak tego typu projekty. W moim przypadku, już kwota 642 tys. zł została uznana za „zdecydowanie zawyżoną” przez Zespół Ekspertów OPUS. Wydaje się, iż odrębny konkurs do problematyki historii nauki, ogłoszony np. raz na 2 lata, byłby najlepszym rozwiązaniem. Rolę inicjatora i merytorycznego patrona może pełnić Komisja Historii Nauki PAU, gdyż jej podstawowy chlubny cel to „stymulowanie badań nad historią poszczególnych dyscyplin naukowych przez ich przedstawicieli, a nie przez historyków, którzy nie są przygotowani do tego, aby wnikać w meritum wyspecjalizowanych dziedzin”. A do stymulowania potrzebne są jednak pieniądze…
Jako doświadczonego eksperta NCN frustruje mnie rozbieżność ocen wielu kluczowych aspektów rangi merytorycznej i kosztorysu projektu przez ekspertów konkursu HARMONIA i OPUS. W praktyce wyklucza to jego poprawienie. Oto symptomatyczny przykład: zespół ekspertów konkursu OPUS wyraził „poważne wątpliwości co do zasadności ponoszenia takich kosztów w Polsce”. Kryją się za tym takie opinie: „nie widać potrzeby finansowania ze środków na rozwój nauki w Polsce tłumaczenia prac niemieckich na język angielski” i „nie jest jasne, dlaczego NCN ma finansować tłumaczenie tekstu niemieckich naukowców na angielski”. Nota bene, czy takie podejście nie ograniczy rozwoju germanistyki w Polsce? A w konkursie HARMONIA – wręcz odwrotnie, chwalono „europejskość” projektu oraz potrzebę przełamania bariery językowej: „Wartościowym elementem projektu będzie ogłoszenie i uporządkowanie w literaturze anglojęzycznej nieznanych (badaczom czytającym wyłącznie w języku angielskim) faktów na poruszany temat”.
Oceniający wniosek dwaj eksperci OPUS pominęli niewygodny fakt, iż niektórzy autorzy publikacji w języku niemieckim byli w różnorodny sposób związani z Polską. Rozumiem oceny tego typu (z konieczności subiektywne), wynikające z wąskich specjalizacji i jednostkowej wizji nauki, ale… przecież gwarantem właściwej ewaluacji wniosków powinna być „zbiorowa mądrość” członków panelu. Ten mechanizm wyraźnie zawodzi przy rutynowym podejściu do wniosków niestandardowych (= międzydziedzinowych). Nawet zgodność ocen dwóch ekspertów nie zwalnia pozostałych członków zespołu od krytycznego spojrzenia na nie i polemicznej dyskusji. Ja w każdym razie nie stroniłem od tego typu dysput. Zamiast analitycznej oceny poszczególnych elementów projektu wymykającego się tego typu drobiazgowej ewaluacji (jak może on mieć wpływ na rozwój dziedziny?), należałoby raczej przyjąć zasadę holistycznej oceny: albo projekt należy rekomendować do dalszej oceny lub ostatecznego finansowania, albo nie.
Zawodny mechanizm
Na to wszystko nałożyła się w tym przypadku zaskakująco niska jakość recenzji, gdyż niektóre stawiane zarzuty rażąco mijają się z prawdą. Bardzo powierzchowne zapoznanie się z moim projektem i nierzetelna, wręcz tendencyjna prezentacja rzutowała w konsekwencji na jego niską ocenę merytoryczną oraz negatywną decyzję końcową. „Niska waga” proponowanych badań w stosunku do kosztów spowodowała bowiem odrzucenie kosztorysu. Reprezentacyjny przykład: eksperci nie zauważyli anonsowanej publikacji mego współautorstwa na bardzo podobny temat w cenionym periodyku interdyscyplinarnym „Meteoritics & Planetary Science”, dowodzącej fałszywości ich sztandarowej ahistorycznej tezy, iż wyniki takich badań mogą być atrakcją jedynie dla niszowych periodyków i bez wpływu na bieżący przebieg badań. A przecież z takich projektów mogą się wyłonić zapomniane idee o dużym heurystycznym potencjale dla współczesnej nauki!
Moje odwołanie nie przyniosło skutku. Uzasadnienie negatywnej decyzji jest bardzo ogólnikowe i nie zawiera odniesień do podniesionych przeze mnie zarzutów nierzetelnej oceny i stronniczej prezentacji projektu, a nawet ogólnych kwestii projektów interdyscyplinarnych. Jedynym dowodem na to, że Komisja Odwoławcza w ogóle przeczytała tekst odwołania, jest zwrócenie uwagi, iż oceny projektów w poszczególnych konkursach mogą by różne, bo zespoły ekspertów pracują w różnych składach i „na tle innych złożonych wniosków”. Jest to jednak formalistyczne potraktowanie przedstawionego przeze mnie faktu, iż odmienne opinie dotyczyły w istocie podstawowego elementu projektu naukowego – jego kontekstu międzynarodowego – a tego typu pryncypia nie powinny zależeć od składu zespołu NCN. Można zatem przyjąć, iż skoro Komisja Odwoławcza „nie znalazła podstaw do podważenia stanowiska” ekspertów OPUS, to opisane powyżej ułomności zostały uznane za dopuszczalną praktykę konkursów NCN…
Niedostatecznie rozwiązany przez NCN problem finansowania projektów interdyscyplinarnych był już nieraz sygnalizowany w mediach, np. przez D. Jemielniaka („Polityka” 2/2014). Ale jeszcze bardziej niepokojąca jest empirycznie wykazana zawodność mechanizmu konkursów NCN – w opisywanym przypadku to efekt rutynowego działania zarówno zespołu ekspertów, jak i komisji odwoławczej. Trzeba jednak mieć nadzieję, iż trudne kwestie „sierocej doli” wniosków międzydziedzinowych będą przedmiotem specjalnej troski władz NCN w zmienionym składzie.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.