Samodzielność wydziałów i jedność uniwersytetu

Z prof. Włodzimierzem Nykielem, rektorem Uniwersytetu Łódzkiego rozmawiał Piotr Kieraciński

Czy na Uniwersytecie Łódzkim pozostał jeszcze jakiś intelektualny ślad po prof. Tadeuszu Kotarbińskim?

Prof. Tadeusz Kotarbiński był wybitnym filozofem, współtwórcą prakseologii. Jego prace dotyczyły wszystkich obszarów filozofii. Funkcję rektora pełnił w pierwszym okresie działalności Uniwersytetu Łódzkiego, do 1949 r., ale z Łodzi do Warszawy wyprowadził się dopiero w 1952 r. Był współorganizatorem i pierwszym rektorem uniwersytetu (w latach 1945-1947 z nominacji, w latach 1947-1949 z wyboru), a także kierownikiem Katedry Filozofii UŁ. Wraz z nim odeszli do Warszawy niektórzy współpracownicy – Leszek Kołakowski i Marian Przełęcki. Jednak inni uczniowie prof. Kotarbińskiego kontynuowali i rozwijali łódzką filozofię. Zostali po nim w Łodzi jego bezpośredni uczniowie, choćby prof. Jan Gregorowicz, prof. Ija Lazari-Pawłowska, prof. Tadeusz Pawłowski. Dbamy o pamięć prof. Kotarbińskiego. Jego imię nosi poprzednia sala Senatu. Jest tam jego popiersie oraz portret – sympatyczna karykatura autorstwa Stanisława Ibisa-Gratkowskiego. Potem Kotarbiński otrzymał tytuł doktora honoris causa Uniwersytetu Łódzkiego.

A ostatnio ustanowili państwo nagrodę im. Tadeusza Kotarbińskiego.

Zainteresowania naukowe prof. Kotarbińskiego były bardzo szerokie, stąd wydaje się on być idealnym patronem nagrody, którą chcemy przyznawać autorom prac z obszaru szeroko rozumianej humanistyki. Chcemy, żeby nagroda przyciągnęła możliwie wielu dobrych kandydatów, stąd jej znacząca wysokość.

W jakim stanie Uniwersytet Łódzki wyszedł z komunizmu?

Sytuacja lokalowa oraz wyposażenie w aparaturę badawczą były złe. Praktycznie całe 25-lecie wolnej Polski władze uczelni poprzez budowę, modernizację i wyposażenie wielu obiektów, wykorzystując także środki unijne, tworzyły nowoczesną substancję uniwersytetu.

Pamiętam kilka dużych inwestycji, np. „Paragraf” – bardzo charakterystyczny budynek Wydziału Prawa, który znalazł się na okładce „Forum Akademickiego” w 2009 r.

„Paragraf” jest specjalnym budynkiem, gdyż otrzymał pierwszą nagrodę w konkursie na najpiękniejszą uczelnię, zorganizowanym przez Stowarzyszenia Architektów Polskich. Budowa tego obiektu jest zasługą rektora Wiesława Pusia.

Ile tych obiektów powstało w ciągu 25 lat?

Wiele. Ostatnim akcentem, który można nazwać zakończeniem budowy podstawowej substancji uniwersytetu, było oddanie do użytku w ubiegłym roku pięknego budynku Wydziału Filologicznego. To obiekt o powierzchni ponad 20 tys. metrów kwadratowych. Wcześniej oddaliśmy do użytku budynek należący teraz do Wydziału Ekonomiczno-Socjologicznego, gdzie jest ulokowane Centrum Informatyczno-Ekonometryczne, a także nowoczesny budynek, który będzie służył Wydziałowi Biologii i Ochrony Środowiska. Wyremontowaliśmy i zmodernizowaliśmy obiekt Wydziału Chemii. Mamy składający się z dwóch części, nowoczesnej i starszej, gmach Biblioteki Głównej tuż obok Wydziału Zarządzania. Uważamy, że podstawowa substancja materialna uniwersytetu została zbudowana. Będziemy nadal inwestować, ale nie będą to już inwestycje tego rzędu i tej wartości.

Równocześnie z budowaniem zupełnie nowych obiektów przejęli państwo pod koniec lat 90. pofabrykancki pałac.

To jest pałac Biedermanna – jeden z najpiękniejszych pałaców w Łodzi – usytuowany w pięknym parku. Został przez nas wyremontowany pod nadzorem konserwatora zabytków. To był wielki wysiłek, także finansowy. Kupiliśmy go za 100 tys., a na remont wydaliśmy 8 mln zł.

Było warto?

Oczywiście. Ten obiekt spełnia wiele funkcji. Do niedawna prowadzono tam zajęcia na kierunku kulturoznawstwo i mieściła się w nim Katedra Historii Sztuki i Instytut Kultury Współczesnej. W pałacu organizowane są stałe koncerty, które wypełniają największą salę. Ten cykl koncertów nazywamy Salonem Muzycznym u Biedermanna. Pracownicy uniwersytetu są tak przyzwyczajeni do tych wydarzeń, że jeśli koncert się opóźnia, dostaję pytania, co się stało. W sali koncertowej mamy mniejszy fortepian o charakterze salonowym właśnie, a nie wielki, koncertowy. Odbywają się tam również wystawy, mniejsze konferencje, różne spotkania, imprezy, zarówno wydziałowe, jak i ogólnouniwersyteckie. Pałac jest wykorzystywany na co dzień. Wysoko oceniam jego znaczenie dla życia uniwersytetu. Kiedyś przymierzano się do umieszczenia tam rektoratu. To jednak nie był dobry pomysł i zrezygnowaliśmy z niego.

A co się stało z dotychczasowym zabytkowym budynkiem filologii?

Został sprzedany ministerstwu sprawiedliwości – będzie tam sąd. Ponadto mamy jeden z pierwszych w Polsce budynków o konstrukcji żelbetonowej – dawny budynek szkoły Zgromadzenia Kupców o pięknej architekturze, od 1945 roku należy on do uniwersytetu. Obecnie trwa remont tego obiektu, a po wakacjach przeniesiemy tam rektorat.

Od kilku lat każdy wydział UŁ ma samodzielność finansową. Na czym ona polega i co osiągnięto dzięki temu posunięciu?

Wprowadziliśmy to rozwiązanie w 2010 r. po to, by wydziały kierowały się zdrowymi regułami finansowymi, by brały odpowiedzialność za swój los i za sprawy finansowe uczelni. Przede wszystkim chodziło nam o racjonalizację relacji koszty-przychody i poprawę efektywności zarządzania finansami, tak w skali poszczególnych wydziałów, jak i całej uczelni. Wprowadziliśmy bardzo radykalne reguły podziału przychodów. Dotacja podstawowa jest dzielona na Uniwersytecie Łódzkim tak, że wydział dostaje 86%, a rektor tylko 14%. Z opłat za studia wydział ma 80%, a resztę rektor; opłaty za studia podyplomowe dzielone są w relacji 90 do 10. Myślę, że w niewielu uniwersytetach ten podział jest tak radykalny. Należy dodać, że rektor finansuje administrację centralną i jednostki ogólnouczelniane, pokrywa koszty kształcenia językowego oraz kształcenia w zakresie wychowania fizycznego.

Powiedział pan kiedyś, że skutki takiego rozwiązania widać głównie w pierwszych latach po jego wprowadzeniu.

Ten system bardzo szybko przyniósł skutki jeśli chodzi o wydatki rzeczowe i zatrudnianie nowych osób. Wcześniej do rektora ustawiały się kolejki z prośbami o pieniądze i zatrudnienie nowych pracowników. Po wprowadzeniu nowego systemu zarządzania i przejęciu odpowiedzialności za finanse przez wydziały te kolejki zniknęły z dnia na dzień. Nagle się okazało, że wskazywane wcześniej jako niezbędne dla funkcjonowania wydziału osoby wcale nie są aż tak bardzo potrzebne. Wydziały, które były deficytowe, bardzo poprawiły swoje wyniki. W roku 2014, a więc po pięciu latach działania nowego systemu, tylko dwa z nich wykazują jeszcze ujemny wynik finansowy. Faktycznie się okazało, że w pewnym momencie tempo przyrostu dobrych wyników zmalało. Niemniej trzeba powiedzieć, że reforma odniosła skutek, ponieważ po raz pierwszy w historii uczelni doszło do racjonalizacji działalności finansowej. Koszty są kontrolowane tam, gdzie powstają. Przychody pozostają do dyspozycji tych, którzy je wypracowują. Pozwoliło to po pięciu latach uzyskać, jak się wydaje, trwałą stabilność finansową. Nam nie chodziło bowiem jedynie o uzyskiwanie dodatnich wyników, lecz o zrównoważenie sytuacji ekonomicznej, by uniwersytet mógł działać w stabilnych pod tym względem warunkach.

Czy bilans uniwersytetu jest po tej restrukturyzacji dodatni?

Tak. Wynik za 2013 rok był dodatni, a za 2014 będzie bardzo wysoki, choć wpływ na to ma sprzedaż obiektu po filologii. Ale nawet bez tego mielibyśmy wynik dodatni. Co ważniejsze, znacząco poprawiliśmy wynik działalności dydaktycznej, a jest on jednym z dwóch podstawowych mierników stabilności finansowej. W ciągu kilku lat poprawił się o ponad dwadzieścia milionów i zbliża się do wyniku dodatniego. Jeśli dodamy do tego brak problemów z płynnością, możemy powiedzieć, że cel reformy został osiągnięty.

Czy na decentralizacji finansów nie ucierpiała wspólnota uniwersytecka, jedność uczelni?

Nie ucierpiała w najmniejszym stopniu, choć były formułowane takie obawy. Zadbaliśmy bowiem o finansowy wymiar tego, co nazywamy akademicką solidarnością. Są bardzo jasne reguły, według których wydziały mające nadwyżki finansowe wspierają realnie jednostki deficytowe. Ale nawet one muszą się wykazywać poprawą wyników finansowych. Obawy się nie sprawdziły. Przy okazji wyzwolił się ukrywany dotąd potencjał aktywności naukowej naszych pracowników, gdy chodzi o granty i inne formy finansowania badań. Owszem, nasze działania mają krytyków wewnątrz uniwersytetu, ale w pewnej mierze wynikają one z uprzedzeń, przyzwyczajeń do poprzednich warunków i subiektywnych, nie zawsze sprawiedliwych, ocen. Mogą być też pochodną negatywnych zjawisk związanych z wdrażanym procesem. Trzeba jednak przyznać, że skala tych zjawisk była dużo niższa od oczekiwanej.

Czy jest pan zadowolony z wyników oceny parametrycznej wydziałów?

Nie bardzo. Kilka naszych jednostek znalazło się w górnej części stawki w kategorii B. Uważam, że więcej wydziałów powinno mieć kategorię A.

Uniwersytet Łódzki nadal ma dość wysoki nabór studentów.

Obniżyliśmy nabór na studia niestacjonarne. Natomiast rekrutacja na studia stacjonarne utrzymuje się na dobrym poziomie, choć w tym roku odnotowaliśmy nieznaczny spadek.

Czy stawia pan stanowczo na studentów międzynarodowych?

Nie wyobrażam sobie dobrej współczesnej uczelni bez współpracy z zagranicą – tak pod względem dydaktycznym, jak naukowym. Wprawdzie nie jesteśmy bardzo zadowoleni z rezultatów umiędzynarodowienia, ale wzrost, jaki odnotowujemy w ostatnich latach, jest znaczący i napawa optymizmem. W 2014 mieliśmy 552 studentów zagranicznych na studiach pełnych. W 2013 było ich 452, w 2012 – 358. Zatem dynamika wzrostu jest obiecująca. Studentów obcokrajowców, którzy przybywają do UŁ na wymiany, przynajmniej na jeden pełny semestr, w tym roku jest 968. Mamy zatem ponad 1500 obcokrajowców. Najwięcej jest Ukraińców i Białorusinów, dalej są studenci z Chin i Turcji. W programie Erasmus najliczniejsi są Turcy, drudzy są Hiszpanie, a trzeci Portugalczycy. Jest jeszcze wymiana w ramach umów bilateralnych. Gdy zaczynaliśmy tę współpracę, więcej naszych studentów wyjeżdżało, mniej obcokrajowców przyjeżdżało. Teraz trend się odwrócił i mamy więcej przyjeżdżających niż wyjeżdżających. Świadczy to o zwiększeniu atrakcyjności studiów na naszym uniwersytecie. Widzimy, że w przypadku Erasmusa dużą rolę odgrywają rekomendacje tych, którzy wcześniej u nas studiowali. Wiele osób przyjechało dzięki informacjom od poprzedników.

Na Uniwersytecie Łódzkim działa jedno z najstarszych w Polsce studiów języka polskiego dla obcokrajowców.

Ułatwia nam to często współpracę z zagranicą, bo są dziś ambasadorowie, którzy jako studenci u nas nauczyli się polskiego.

Zachowaliście niewielką liczbę wydziałów.

Wśród naszych dwunastu wydziałów są zarówno duże, jak i małe, które powstały w wyniku podziału większych jednostek. Typowy przykład to dawny Wydział Matematyki, Fizyki i Chemii, który został podzielony na trzy jednostki – wydziały Matematyki i Informatyki, Fizyki i Informatyki Stosowanej oraz Chemii. Są one stosunkowo nieduże. Największy jest Wydział Socjologiczno-Ekonomiczny. Prawo, filologia to też potężne jednostki.

Są chętni na studia ścisłe?

Nabór jest niewielki, ale ostatnio nie odnotowujemy znaczących spadków.

Jubileusz skłania do pytania o absolwentów. Czy Uniwersytet Łódzki buduje specjalne programy, które mają zachęcić ich do utrzymywania kontaktów z uczelnią?

Z okazji jubileuszu planujemy zjazd absolwentów. To spotkanie ma służyć właśnie umocnieniu więzi z absolwentami. Ale to nie wszystko. Stworzyliśmy kategorię absolwentów VIP, którzy chętnie współpracują z uniwersytetem. Po pierwsze mają wykłady eksperckie. Działają też w ramach systemu mentoringu. Do tego programu wyłaniamy najlepszych studentów, którzy dostają się pod opiekę absolwentów-mentorów. Ci mentorzy to nie tylko osoby, które zostały w Łodzi, ale także ci, którzy teraz pracują poza Łodzią – to studenci często jeżdżą do nich. Komitet obchodów 70-lecia stworzyliśmy wyłącznie z naszych absolwentów VIP-ów, którzy osiągnęli znaczące pozycje w polityce, biznesie, kulturze. Zadałem sobie niedawno pytanie, jaki wpływ mieli pracownicy i absolwenci naszego uniwersytetu na 25-lecie wolnej Polski. Okazuje się, że bardzo duży. Wśród naszych absolwentów i pracowników byli: premier, trzech ministrów finansów, minister nauki i szkolnictwa wyższego, minister infrastruktury, minister sprawiedliwości, główny inspektor ochrony danych osobowych, dwóch wicemarszałków Sejmu, wielu posłów i senatorów, sędziów Sądu Najwyższego, Trybunału Konstytucyjnego, Naczelnego Sądu Administracyjnego, przedstawicieli wielkiego biznesu. Okazuje się, że poprzez swoich pracowników i absolwentów Uniwersytet Łódzki miał duży wpływ na kształtowanie się naszej rzeczywistości politycznej i społecznej. Chcemy teraz ten potencjał wykorzystać dla uniwersytetu.

Rozmawiał Piotr Kieraciński