Dyskusja o PWSZ – parę słów prawdy
W „Forum Akademickim” z marca 2015 roku redakcja zamieściła odpowiedź Adama Pawłowskiego i Marka Graszewicza, autorów artykułu Zlikwidować lub przekształcić (FA 6/2014), który wywołał serię listów polemicznych w sprawie PWSZ-etów.
Autorzy rozprawiają się z polemistami hurtowo, uznając ich za „stronę w sporze, co niewątpliwie podważa obiektywizm ich ocen, ponieważ istnieje uzasadnione domniemanie, że stanęli w obronie swoich miejsc pracy, a nie dobra polskiej nauki i edukacji akademickiej”. Sugestia, że rektorzy PWSZ, autorzy listów polemicznych, nie kierują się dobrem ani polskiej nauki, ani edukacji akademickiej, godzi w dobre imię osób kierujących publicznymi szkołami wyższymi. Inną sprawą jest fakt, że Autorzy obu artykułów są także stroną sporu jako pracownicy Dużej Uczelni.
O tym, co kierowało nimi, gdy pisali swoje artykuły, trudno wyrokować, choć nie należałoby wykluczać obrony swoich miejsc pracy i lekceważenia dobra polskiej nauki i edukacji akademickiej poprzez niegodne świata nauki i edukacji akademickiej sugestie. W artykule z marca 2015 roku Autorzy chętnie sięgają po słownictwo i frazeologię właściwą kiepskim polemikom politycznym, a nie debacie w sprawie dobra szkolnictwa wyższego i nauki polskiej. Oto przykład pierwszy z brzegu: pisząc o braku prawdziwego prestiżu PWSZ–etów, Panowie zauważają, że „Rektorzy, ani tym bardziej ich lokalni poplecznicy, nie potrafili tych wartości przez lata wypracować”. Pojęcie „poplecznik” ma złe konotacje, poplecznikiem zostaje się w złej, przestępczej sprawie, a nie będąc współpracownikiem rektora wyższej uczelni. Czy Panowie odważyliby się napisać o współpracownikach i partnerach rektora Uniwersytetu Wrocławskiego per „poplecznicy”?
Inna uwaga odnosi się do niżej podpisanego. W odpowiedzi na moją argumentację, że brak pieniędzy w ramach dotacji podstawowej dla PWSZ–etów jest najważniejszym powodem, dla którego uczelnie te nie mogą doczekać się własnej kadry ze stopniami naukowymi w liczbie potrzebnej i oczekiwanej, pracownicy naukowi Uniwersytetu Wrocławskiego piszą: „osoba, która zamieniła ławę poselską na fotel rektora, nie do końca rozumie funkcjonowanie szkolnictwa akademickiego”. Wydawać by się mogło, że szukanie związku ławy poselskiej z fotelem rektora wyższej uczelni to zabieg raczej dla satyryka niż dla poważnych naukowców, ale widać żyłem w błędnym przekonaniu. Pełnienie funkcji posła wyklucza zatem rozumienie spraw, o których wyżej. Przytaczanie argumentów ad personam stosowane przez Autorów artykułu z marca 2015 roku wyklucza wszelką z nimi polemikę. Publiczne obrażanie kogokolwiek nie przysłuży się ani polskiej nauce, ani edukacji akademickiej, ale obaj naukowcy z UWr z lubością owe niegodne praktyki stosują.
I na koniec istota sprawy, o której obaj Autorzy jednak napisali: „środki budżetowe, jakie pochłania system państwowych szkół wyższych (a łącznie jest to kwota, którą bardzo zachowawczo szacujemy na ponad pół miliarda złotych rocznie), byłyby o wiele lepiej spożytkowane przez istniejące uniwersytety i politechniki”. Czyż potrzeba jakiegokolwiek komentarza? I jeszcze te spadki rekrutacji i młodzież wybierająca PWSZ–ety. Oto sól w oku obu Autorów.
rektor PWSZ w Koszalinie (b. poseł na Sejm RP)
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.