O czym świadczy liczba cytowań?

Jerzy Trammer

Przez długie lata wśród niepaleontologów paleontologia uchodziła za dyscyplinę drugorzędną, za coś w rodzaju kolekcjonowania skamieniałości jak znaczków pocztowych.

Gdyby – wspominał w 1984 roku w „Nature” sławny genetyk John Maynard Smith – do genetyków zgłosił się paleontolog z zapewnieniem, że wniesie coś do biologii ewolucyjnej, powiedziano by mu: idź i znajdź kolejną skamieniałość i nie przeszkadzaj starszym. Ale, przyznawał Maynard Smith, sytuacja się zmieniła. Zbyt długo, kończył, paleontolodzy nie byli dopuszczani do dobrego naukowego towarzystwa. Obecnie witamy ich z otwartymi rękoma.

Powodem zmiany nastawienia był słynny artykuł Nilesa Eldredge’a i Stephena Jay Goulda zatytułowany Punctuated equilibria: An alternative to phyletic gradualism , który ukazał się w książce Models in Paleobiology , wydanej w 1972 roku w San Francisco.

W tamtym czasie ewolucję widziano zwykle jako zachodzący stopniowo, krok po kroku, ciągły proces. Niosło to problem, z którym borykał się sam Darwin. Jeżeli ewolucja przebiega krok po kroku, to dlaczego pomiędzy gatunkiem wyjściowym a jego gatunkiem potomnym brak często form o przejściowej budowie? Ponieważ, odpowiadał Darwin, zapis kopalny (wszystkie znalezione skamieniałości) jest niedoskonały, niekompletny; jest jak książka, w której nie przetrwało, nie zachowało się wiele kartek.

Eldredge i Gould udzielili innej odpowiedzi. Form przejściowych między gatunkami brak w zapisie kopalnym w związku z naturą ewolucji, która wcale nie jest ciągłym procesem. Nowe gatunki powstają w sensie geologicznym bardzo szybko, raptownie, w obrębie małych, izolowanych populacji, a potem długo trwają niezmienione. Było przedmiotem długotrwałych dyskusji, czy Eldredge i Gould mają rację, czy wnieśli coś nowego; w każdym razie ich artykuł stał się sławny. Pełną analizę i krytykę teorii punctuated equilibria przeprowadził polski paleontolog Antonii Hoffman w książce Arguments on evolution z 1989 roku.

Obecnie, przynajmniej w Polsce, miarą jakości publikacji naukowej, miarą ważności odkrycia, kryterium wybitności uczonego itd. stała się liczba cytowań jego publikacji. Doszło do tego, że różne gremia naukowe, od rad wydziałów i instytutów po ministerstwo, od komisji habilitacyjnych po Centralną Komisję ds. Stopni i Tytułów, niekiedy więcej rozprawiają o liczbie cytowań danego uczonego czy instytucji, niż o tym, co oni właściwie odkryli i jakie ma to znaczenie.

Według bazy Google Scholar wspólna publikacja Eldredge’a i Goulda o punctuated equilibria była cytowana 4256 razy. Przyniosła sławę przede wszystkim Gouldowi, do tego stopnia, że nieraz o punctuated equilibria mówiono jako o teorii wyłącznie Goulda. Językoznawcy analizowali nawet styl jego pisarstwa naukowego, czego przykładem może być rozprawa Heidi Scott z pisma „Rhetoric Review” pod tytułem Stephen Jay Gould and the rhetoric of Evolutionary Theory . Tymczasem wcześniej, w 1971 roku, w znanym piśmie „Evolution” ukazał się artykuł samego tylko Eldredge’a pod tytułem The allopatric model and phylogeny in Paleozoic invertebrates . Wszystkie, dosłownie wszystkie istotne tezy i argumenty, przedstawione potem we wspólnym artykule z roku 1972, zostały już pokazane w samodzielnej pracy Eldredge’a. Według Google Scholar była ona cytowana 225 razy.

Jak opisuje historyk David Sepkoski w książce Rereading the fossil record , przed złożeniem swej publikacji do druku w „Evolution” Niles Eldredge pokazał jej manuskrypt Gouldowi, jako koledze, z prośbą o uwagi. Potem Gould zaproponował Nilesowi, aby wspólnie napisać artykuł o tej samej tematyce do szykowanej właśnie książki Models in paleobiology .

Tym, co wniósł Stephen Jay Gould, był ofensywny styl obwieszczający rewolucję naukową, tytuł i pojęcie „punctuated equilibria”.

Trudno twierdzić, na co może wskazywać porównanie liczby cytowań obu omawianych tu prac, że dzieło Eldredge’a i Goulda jest dziewiętnaście razy bardziej naukowo doniosłe niż dzieło samego Eldredge’a, skoro zawartość naukowo-logiczna obu jest taka sama.

Różnica w liczbie cytowań obu prac nie bierze się z różnicy ich poziomu naukowego. Liczba cytowań mówi tu raczej o większej popularności jednej pracy i o mniejszej – pracy drugiej. Być może zdecydowała jedynie trafnie dobrana i nowa nazwa opisywanego procesu, sugerując, że skoro nazwa jest nowa i nieznana, to i sam proces także jest nieznany i nowy. Tak czy inaczej z liczbą cytowań bywa jak z sondażami dla polityków. Sondaże informują, który polityk jest bardziej popularny, ale nie mówią, który jest lepszy.

Prof. dr hab. Jerzy Trammer jest pracownikiem Wydziału Geologii Uniwersytetu Warszawskiego.