Kiedy słownik ortograficzny to za mało

E-poradnie językowe

Joanna Ginter

Są takie momenty w życiu każdego czytelnika „Forum Akademickiego”, kiedy homo legens zamienia się, choć na chwilę, w homo scribens. Pisze pracę dyplomową lub przygotowuje artykuł; opisuje badania, o których wspominał już wcześniej na swoim fanpagefan pagefan page’u ? Fanpejdżu ?! Scribens dba o poprawność, więc zagląda do polecanego przez wszystkich językoznawców Wielkiego słownika ortograficznego . Strona 216: „Fanny i Aleksander (tytuł filmu)”, „fanodorm”, „fant”… Na temat połączenia fan page słownik milczy.

Pogotowie językowe w Internecie

Wyobraźmy sobie, że problem ten dotyczy nas. Jak go rozwiązać? Jeśli poprawność ortograficzna nie jest nam obojętna, zapewne będziemy szukać dalej – tym razem w Internecie. Wpiszemy w wyszukiwarkę frazę „fanpage czy fan page” i klikniemy w pierwszy zaproponowany przez nią link: http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=12525.

Wyszukiwarka przeniesie nas do Poradni Językowej PWN – największej internetowej poradni tego typu, do której odwiedzania zachęca sama Rada Języka Polskiego. Zadać pytanie językoznawcom z poradni nie jest łatwo (potrzeba wytrwałości i szczęścia, żeby po raz pięćdziesiąty nie wyświetlił się komunikat „limit pytań został wyczerpany”), na szczęście porady są gromadzone w internetowym archiwum – znajdziemy ich już tu ponad 10 tys. W jednej z nich dr Jan Grzenia z Uniwersytetu Śląskiego konstatuje:

„W dostępnych dokumentach Facebooka stosuje się na ogół pisownię fanpage (ale nie w pełni konsekwentnie). Sprawdziłem internetowe słowniki, by stwierdzić, że nie znają one jeszcze tego wyrazu, ale podawane przez nie zapisy, np. fan club , fan mail , sugerowałyby pisownię rozłączną. Dylemat jest nie do rozstrzygnięcia, proszę więc wybrać jedną z tych dwu form i stosować konsekwentnie tylko taką. Sugeruję zapis fan page ”.

I już wiemy, że pisać można zarówno fanpage , jak i fan page ; wiemy też, jak zapisałby to słowo językoznawca.

E-kompas dla redaktorów

Gdy po magisterium rozpoczynałam studia doktoranckie z zakresu językoznawstwa polonistycznego, nie wiedziałam jeszcze, czego miałaby dotyczyć moja praca. Interesowała mnie kultura języka – jak zapisywać wyrazy, jak je odmieniać, a potem budować z nich poprawną i zrozumiałą wypowiedź – ale żeby poświęcać temu rozprawę? Wyważać otwarte drzwi i próbować je zamknąć przed wszelkimi wziąść , poszłemwłanczać ? Na dokonanie przełomu w humanistyce raczej nie miałabym szansy.

Po pierwszym semestrze poszukiwań trafiłam do redakcji dużego wydawnictwa zajmującego się tworzeniem podręczników szkolnych. Poznałam tam znakomitych redaktorów – o dużych kompetencjach językowych, dobrze znających zasady pisowni i obdarzonych świetnym wyczuciem stylistycznym. Szybko przyszło jednak zdziwienie; zauważyłam, że w razie wątpliwości nawet najlepsi redaktorzy najpierw sprawdzają normę językową nie w odpowiednim słowniku, lecz w Internecie – w archiwum Poradni Językowej PWN.

Oczywiście sama nieraz zaglądałam na tę stronę. Okazywała się bardzo pomocna, gdy jakichś informacji nie podawały słowniki lub gdy zasady pisowni nie były oczywiste (Płyta Indoaustralijska czy płyta indoaustralijska ?). Poza tym humor i celność spostrzeżeń kierownika poradni („Moim zdaniem Pani córka poślubiła Bogdana Piocha [nie Pioch], więc jeśli jemu się wydaje inaczej, to trzeba z nim serio porozmawiać”) wprawiały w dobry nastrój – nie tylko mnie, lecz także ponad 11 tys. użytkowników Facebooka tworzących społeczność o nazwie „Profesor Bańko i jego cięte riposty”.

Zaskoczyła mnie jednak bezrefleksyjność, z jaką wielu redaktorów podchodzi do porad językowych. Poradnia jest dla nich podstawowym źródłem wiedzy o tym, jak coś sformułować, zapisać, powiedzieć. W skrajnych wypadkach oznacza to, że w materiałach redakcyjnych pojawiali się olendrzy (zamiast słownikowych olędrów ), „bo tak napisano w poradni”. Wkrótce przekonałam się, że również inne wydawnictwa traktują poradnię PWN nie gorzej niż słowniki.

Dwa tysiące zanalizowanych porad

Popularność poradni PWN skłoniła mnie do rozważań na temat jej wpływu na język podręczników, powieści i monografii naukowych, które przeszły przez komputer redaktora wyposażony w przeglądarkę internetową z adresem poradnia.pwn.pl w „ulubionych”. Szczególnie interesujące wydało mi się korzystanie z porad dotyczących ortografii – normy pisowni znajdziemy m.in. w słownikach, dlatego stosunkowo łatwo skonfrontować je z ortografią proponowaną przez poradnię. (Nie)poprawność ortograficzna budzi poza tym najwięcej emocji wśród użytkowników języka polskiego, którzy na ożenek kobiety z mężczyzną przymkną oko, ale w bulu i nadzieji łączyć się nie chcą.

Lektura ponad 1,5 tys. PWN-owskich porad uświadomiła mi, że ich autorzy odpowiadają na wątpliwości internautów w trzech sytuacjach: gdy zadane pytanie jest łatwe, bo poprawny zapis można bez trudu znaleźć w słowniku lub zasadach pisowni (dzięki nim wiemy na przykład, jak pisać nie z rzeczownikami); gdy zadanie jest bardziej wymagające, gdyż zasady pisowni są niejasne lub się wykluczają (święty Piotr kontra Święty Piotr ); oraz gdy problem w ogóle nie został ujęty w przepisach (Sp. z o.o. czy sp. z o.o. ?). W sytuacjach tych eksperci poradni wykazują różne postawy: najczęściej, co oczywiste, odpowiadają zgodnie z zasadami pisowni lub objaśniają bardziej skomplikowane przepisy. Gdy jakiegoś problemu przepisy nie uwzględniają, doradcy proponują rozwiązania, kierując się zwyczajem językowym, własnym wyczuciem, podobnymi przykładami. Zdarza się, że odpowiedzi na wątpliwości internautów są niepełne lub wymijające, a nawet niezgodne z przepisami (literacka Nagroda Nobla zamiast Literacka ).

Wkrótce przyszedł czas na poznawanie kolejnych e-poradni: Uniwersytetu Śląskiego i Uniwersytetu Wrocławskiego. W porównaniu z PWN-em to drobiazgi; archiwum UŚ liczy dziś „zaledwie” 464 porady ortograficzne, a UWr zniknęło z Internetu, gdy analizowałam 277. pytanie z 2011 roku. Stratę zrekompensowały mi nowo powstałe e-poradnie uniwersyteckie. Internet zaczyna powoli wypierać starsze formy poradnictwa. Uniwersytet Warszawski zamknął niedawno działającą przez 41 lat poradnię telefoniczną; obecnie możemy skorzystać wyłącznie z jej e-mailowego (szkoda, że niearchiwizowanego w sieci) odpowiednika.

Dobra rada nie zawada

Skąd taka popularność e-poradnictwa językowego? Po pierwsze, wymaga ono mniejszego zaangażowania niż rozmowa telefoniczna z ekspertem poradni, kiedy to trzeba zna(leź)ć właściwy numer telefonu, zadzwonić o określonej porze, pokryć koszty rozmowy, przełamać stres związany z kontaktem z autorytetem… Wystarczy przesłać krótkie pytanie; ba! archiwa niektórych e-poradni są tak bogate, że wiele pytań, które chcielibyśmy zadać, zostało już wcześniej opracowanych i zamieszczonych w Internecie.

Po drugie, e-porady przekonują swoim dość swobodnym stylem, charakterystycznym dla komunikacji językowej w Internecie. Znajdziemy w nich odpowiedzi zabawne („Niektórzy piszą nienajlepszy , ale jest to – mówiąc eufemistycznie – nie najlepsza pisownia” – poradnia PWN), „telegraficzne” („Czy nazwisko angielskie James można zapisać Jamesowie w przypadku pary polsko-angielskiej?” – „Tak” – poradnia UWr) i zawierające „buźki” („nowo otwart y chyba nie budzi wątpliwości J” – poradnia UŚ).

Porady internetowe – podobnie jak telefoniczne, radiowe, telewizyjne czy drukowane – są jedynie pewnymi propozycjami, z których odbiorca może skorzystać lub które może odrzucić, gdy z jakichś względów okażą się dla niego niewygodne (o ile nie dotyczą oczywistych kwestii omówionych w słowniku ortograficznym lub poprawnej polszczyzny). „Wygodna” porada bywa mocnym argumentem w sporze o właściwą formę, stąd wiele próśb „o rozstrzygnięcie, kto ma rację”.

E-poradnie zmieniają ortografię

Temat mojego przewodu doktorskiego brzmi: Rola internetowych poradni językowych w procesie normalizacji pisowni polskiej . Normalizacja – czyli ustalanie normy; wyznaczanie granic między tym, co poprawne, a tym, co błędne. Poradnie informują o szerzej nieznanej normie ortograficznej (czybym skorzystał , a nie czy bym skorzystał ), pomagają zastosować w praktyce tę, która budzi wątpliwości (bilet-cegiełka czy bilet cegiełka ), wpływają na decyzje redaktorów językowych, korektorów, nauczycieli języka polskiego – osoby kształtujące świadomość językową społeczeństwa.

Mało tego, Poradnia Językowa PWN jest prowadzona przez osoby związane z redakcją Wielkiego słownika ortograficznego , dzięki czemu odgrywa ważną rolę w procesie kodyfikacji pisowni – zapisania normy w słowniku w postaci jednoznacznego rozstrzygnięcia. I tak pod wpływem listów do poradni w I wydaniu słownika (2003) znalazły się nowe hasła, np.: Europa Środkowo-Wschodnia , a kuku! , ożeż! , online/on-line , baner/banner , lobbing , hip-hop , scrabblista/skrablista . Niektóre zapisy zmieniono; dzięki korespondentom poradni od 11 lat piszemy biznespartner zamiast biznes partnerNie-Boska komedia , a nie Nie-boska… W najnowszym wydaniu (2010) pojawiły się następne hasła, których brak zauważyli internauci, np. LED , limkwat , empetrójka ; poprawiono zgłoszone błędy i niekonsekwencje, dzięki którym od czterech lat obowiązują podwójne formy: małoletność/małoletniość , pełnoletność/pełnoletniość , darmstadzki /darmsztadzki , neustadzki /neusztadzki , RTG /rtg . Użytkownicy poradni zgłosili kolejne błędy; eksperci zgodzili się na przykład, że obecny zapis trzonoliniowiec należy poprawić na trzonolinowiec .

Kodyfikacyjna działalność e-poradni osłabia przekonanie niektórych użytkowników języka polskiego, jakoby słowniki nie odzwierciedlały jego rzeczywistego stanu i potrzeb. Język się zmienia, powstają nowe słowa, które pod wpływem pytań oraz uwag zgłoszonych do poradni trafiają również do słownika ortograficznego. Być może w jego kolejnym wydaniu pojawi się fan page

Wiedza warta rozpowszechnienia

Naukowo badam konsekwencje funkcjonowania e-poradni językowych; zawodowo i prywatnie dążę do popularyzowania tej formy pomocy wśród niefilologów i zachęcam do korzystania z niej, zwłaszcza gdy wyczerpią się możliwości rozwiązania napotkanego problemu za pomocą słownika. To, które strony internetowe zawierają rzetelne informacje na temat ortografii, interpunkcji i gramatyki oraz gdzie można zadać pytanie prawdziwemu ekspertowi, warto wiedzieć już w szkole podstawowej. Z myślą o uczniach, którym trudno ocenić, czy znaleziona w Internecie informacja jest wartościowa, czy nie, udało mi się wprowadzić elementy poradnictwa do serii podręczników dla klas IV–VI. Poza cytatami
z e-poradni znalazły się w niej teksty stylizowane na wypowiedzi ekspertów, które zaznajamiają uczniów ze specyfiką porad językowych.

Z kolei pracą okołonaukową staram się rozpowszechniać wiedzę na temat kultury języka (na stronie internetowej Telefonicznej Poradni Językowej Uniwersytetu Gdańskiego opublikowałam w tym celu kilkanaście e-porad ortograficznych) oraz pokazywać, że językoznawstwo normatywne – czy filologia w ogóle – to dyscyplina będąca czymś więcej niż sztuką dla sztuki (stąd ten artykuł). Filologia, choć pozbawiona białego fartucha i mikroskopu, bywa równie frapująca jak nauki doświadczalne. Nie zamyka się już w zakurzonej bibliotece, lecz chętnie korzysta z nowoczesnych rozwiązań elektronicznych.

Mgr Joanna Ginter, absolwentka polonistyki i administracji, doktorantka Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Gdańskiego. Jest autorką książki Językowy obraz starości i starzenia się w reklamie telewizyjnej .
Zdjęcia wykonano 20 lutego w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Gdyni, gdzie z okazji Międzynarodowego Dnia Języka Ojczystego prowadziłam warsztaty z młodzieżą licealną pt. „Jak zmieniła się ortografia w XX i XXI wieku?”.