Jak unikać pułapek
Słabe szanse mają koncepcje niespięte efektowną metaforą. Metafora przykuwa uwagę i rodzi pomysły. Rolę generatora koncepcji pełni metafora „pułapki”. Są pułapki myślenia (czytana teraz przez wszystkich książka Daniela Kahnemana), pułapki społeczne (czytana w latach 1980. książka Elemèra Hankissa), są też i „pułapki średniego dochodu”.
Pułapka jako metafora
Początki użycia zwrotu middle income trap tkwią w mrokach przeszłości. Podobno określenie to pojawiło się po raz pierwszy w roku 2007 na stronie 17 raportu Banku Światowego An East Asian Renaissance. Pewnie ku zaskoczeniu samego autora innowacja ta zaczęła się szybko powielać i nabierać rozgłosu. Już po dwóch latach zwrot ten przebił się do świadomości i zawojował opinię ekonomistów od krajów rozwijających się. Dwa lata później wpuścił go do światowego obiegu „The Economist”. W tym samym 2011 roku „pułapka” zawitała do Polski. W dwa lata później, w roku 2013, po artykułach i notatkach prasowych, weszła do tytułu książki (M. J. Radło i D. A. Ciesielska, Polska w pułapce średniego dochodu ?).
Pułapka średniego dochodu to sytuacja, kiedy kraj, który przez dłuższy czas cieszy się dość znacznym wzrostem gospodarczym, po osiągnięciu pewnego poziomu gwałtownie spowalnia. Nie ma żelaznego prawa spowolnień. Istnieje znaczny rozrzut poziomu, na którym wzrost spowalnia oraz głębokości spadku. Spowolnienia występują najczęściej na poziomie około 17 000 USD (w stałych międzynarodowych cenach roku 2005). Spadek wynosi średnio 3,5% (z 5,6% do 2,1%).
Poprzedni akapit był zbiorem metafor: wzrost, poziom, spadek, spowolnienie. Metafora „pułapki średniego dochodu” rodzi dalsze metafory. Urządzenie do chwytania szczurów i ptaków od dawna gra rolę metafory, oznaczając kłopotliwą sytuację, z której trudno wybrnąć. W przeciwieństwie do potrzasku, metaforyczna pułapka daje jednak zatrzaśniętym pewną niewielką nadzieję wyjścia. Bank Światowy zna tylko 13 ze 101 krajów, które były krajami o średnich dochodach w 1960 roku i przeszły do grupy bogatych. Najbardziej znane to azjatyckie tygrysy. Te 12% to nieustanna nadzieja i wzór dla pozostałych 88%.
W metaforyczną pułapkę się wpada, jeśli nie dało się przed nią uciec lub jej uniknąć. Do pułapki kraj się zbliża, choć w przeciwieństwie do rzeczywistej, nikt do niej nie zwabia ani nie jest ona zasłonięta: przeciwnie, szczególnie od czasu prac Barry’ego Eichengreena, profesora Berkeley, przed pułapką średniego dochodu coraz częściej się przestrzega. W pułapce się tkwi, ale też z pułapki się wychodzi. Na wyjście z pułapki trzeba mieć sposób. Nie ma co liczyć na to, że pułapka z czasem się rozpadnie lub że przechodzący miłosierny Samarytanin poda pomocną dłoń. Rośnie liczba recept, jak uniknąć lub wydostać się z pułapki.
Sposób, w jaki ekonomiści rozwijają narrację wokół metafory pułapki, przywodzi na myśl bieg z przeszkodami lub grę planszową. Tak jak w grze chodzi o to, aby dobiec do mety przed innymi, a w każdym razie być wśród najlepszych. Posuwanie się do przodu bywa przerywane przez przeszkody, których nie sposób ominąć. Udaje się to tylko mędrcom lub szczęściarzom. Pechowcom nie udaje się start (czyli economic take off). Nawet szybcy mogą bezradnie obserwować, jak mijają ich inni (falling behind). Można poprawiać miejsce w grupie (catching-up). Można zatrzymać się przed przeszkodą (income trap), można być zmuszonym do cofnięcia się o kilka pozycji lub mieć szczęście pokonać jednym susem kilka pozycji (leapfrogging). Nie bez powodu gry są modelem rywalizacji w sytuacjach życiowych.
Świat pułapek
Można dobiec do mety pierwszym, choć w przeciwieństwie do gry życie gospodarcze nie ma swojego końca; osiadanie na laurach (resting on laurels) to także pojęcie ekonomiczne, które odnosi się m.in. do tych krajów, które straciły wewnętrzny pęd rozwojowy z chwilą osiągnięcia dobrobytu.
Ekonomiści od „pułapki średniego dochodu” nie wysnuli swojej narracji sami z siebie, tylko wyhodowali ją na gruncie użyźnionym przez wcześniejszą myśl ekonomiczną, przede wszystkim tę zorganizowaną wokół metafor catching-up (doganianie, dościganie, odrabianie zaległości) oraz industrial upgrading (poprawa, unowocześnienie, modernizacja gospodarki).
„Pułapka średniego dochodu” od razu nasuwa myśl o „pułapce niskiego dochodu” oraz „pułapce wysokiego dochodu”. Ekonomia zna takie zwroty, ale spotyka się je rzadko.
Tę pierwszą pułapkę nazywa się częściej „pułapką ubóstwa” lub „błędnym kołem ubóstwa”. Rozumie się przez nią samowzmacniający mechanizm, który powoduje utrzymywanie się ubóstwa, np. ograniczony dostęp do rynków kredytowych i kapitałowych, daleko posunięta degradacja środowiska, skorumpowane rządy, ucieczka kapitału, złe systemy edukacji, choroby (np. malaria), brak publicznej opieki zdrowotnej, wojny i słaba infrastruktura.
Drugą pułapką, wysokiego dochodu, zajmują się krytycy koncepcji „pułapki średniego dochodu”. Argumentują oni, że spowolnienia nie da się ująć w kategoriach „pułapki średniego dochodu”, gdyż występuje ona na różnych poziomach wzrostu. Jeśli już, lepiej mówić o „pułapce wysokiego dochodu”, czyli o hamowaniu tempa wzrostu w krajach o wyższych dochodach. Pułapkę tworzy pycha; konstruują ją sami zainteresowani („sami na siebie zakładają pułapkę”). Wysoki dochód na głowę stwarza bowiem złudzenie bezpieczeństwa oraz poczucie, że zadłużenie – rządu, przedsiębiorstw, gospodarstw domowych – wolne jest od ryzyka. Powoduje to rozluźnienie regulacji rządowych i bankowych, spadek wzrostu, inflację i deflację.
Czy metafora jest dobra, czy nie, rzecz gustu, jednak spowolnienia wzrostu są faktem. Podobnie jak dowody empiryczne, które mówią, że zwolnienie tempa, owszem, zdarza się na różnych poziomach krajowego dochodu per capita, ale jednak częściej w okolicach 17 tysięcy USD. Odwołując się do metafory zdrowia, można powiedzieć, że ta choroba może dotknąć każdego, ale jednak istnieje pewna określona grupa ryzyka. Polska, Czechy, Słowacja i Węgry zbliżają się do grupy ryzyka.
Źródła
Ekonomiści starają się nie tylko definiować pułapkę średniego dochodu, ale także opisać jej źródła, charakter, powody uwięzienia w pułapce oraz sposoby na to, by uniknąć jej lub ją opuścić.
Jednym zdaniem przyczyny pułapki opisuje się tak: kraje średniego dochodu osiągnęły poziom rozwoju na tyle wysoki, aby nie móc konkurować z krajami o niskich dochodach (np. przez koszty pracy), ale jednocześnie nie mają one trwałego zbioru czynników, aby móc konkurować produktami i usługami opartymi na wiedzy.
Tę najogólniejszą diagnozę wspomaga się wielu szczegółowymi wyjaśnieniami. Np. Eichengreen pisze, że „o ile osiągnięcie średniego poziomu dochodu możliwe jest poprzez odtwarzanie rozwiązań technicznych państw Zachodu, wykorzystanie taniej siły roboczej i oferowanie wysokiego zwrotu z inwestycji dzięki niskiemu nasyceniu kapitałem, to model ten wyczerpuje się, gdy państwo osiąga PKB na osobę rzędu kilkunastu tysięcy dolarów. W takim przypadku koszty pracy rosną, hamując wzrost pracochłonnej produkcji, następuje nasycenie inwestycjami kapitałowymi, a sprowadzanie zaawansowanych rozwiązań z zagranicy staje się coraz trudniejsze i bardziej kosztowne, gdyż rozwiązania, które mogłyby podnieść produktywność takiego kraju znajdują się na tyle blisko światowej granicy technologicznej, że podlegają reglamentacji przez ulokowanych w krajach rozwiniętych innowatorów”.
Z kolei inni ekonomiści wskazują na demograficzne przyczyny pułapki. „Wzrost gospodarczy w krajach rozwijających się jest związany z przemianami demograficznymi, które prowadzą do nagrody w jej wczesnym stadium, ale kary później”. O ile spadek śmiertelności, możliwy dzięki postępom higieny i medycyny, pozwala na szybki wzrost siły roboczej, o tyle spadek dzietności, postępujący wraz ze wzrostem poziomu życia, powoduje starzenie się społeczeństwa. Zwiększanie obciążeń osób w wieku produkcyjnym idzie w parze ze wzrostem kosztów siły roboczej (presja na płace).
Recepty
Recept, jak uniknąć lub wyjść z pułapki, jest co niemiara. Jednak problem z nimi jest taki, że o ile proste recepty, typu jednej kluczowej dźwigni rozwojowej, sprawdzają się w przypadku prostych społeczeństw na niskim poziomie rozwoju, o tyle zawodzą w przypadku współczesnych społeczeństw zaawansowanych. Reforma tych ostatnich zależy bowiem nie tyle od znalezienia tego jedynego kluczowego „punktu dźwigni” (leverage point, metafora z mechaniki i pojęcie z badań systemowych), co od jednoczesnego i skoordynowanego podjęcia różnych działań przez rządy, firmy i obywateli.
Najoryginalniejszym elementem koncepcji „pułapki średniego rozwoju” jest samo dostrzeżenie problemu i zogniskowanie na nim uwagi polityków, mediów i opinii publicznej. Recepty natomiast brane są z innych obszarów badań: ze studiów nad czynnikami wzrostu oraz z prac rozwijających koncepcję narodowego systemu innowacji. Niemniej są one brane pod kątem krajów zmagających się z pułapką.
Najczęściej w receptach tych powtarzają się słowa: instytucje, edukacja, koordynacja, infrastruktura (drogi, mosty, telekomunikacja, usługi logistyczne) oraz większe zróżnicowanie dóbr i usług.
Zacznijmy od tego ostatniego problemu. Ustalono ścisłą korelację pomiędzy poziomem dywersyfikacji produkcji eksportowej a PKB na głowę (studia nad złożonością gospodarek, Hausmann, Hidalgo, inni). W korelacji uwzględniono wskaźniki produktów eksportowych, gdyż są dla nich porównawcze dane statystyczne; wskaźniki te traktuje się „pars pro toto” i tezę tę formułuje szerzej: istnieje ścisłe powiązanie między skalą zróżnicowania produkcji i usług danego kraju a poziomem jego gospodarki. Wzrost gospodarczy wiąże się z rozszerzaniem asortymentu produkcji i usług. Dywersyfikacja nie następuje sama z siebie, tylko jest efektem wzrostu wiedzy i know how związanej z produkcją i usługami. Nowe produkty i usługi to świadectwo nowo nabytej wiedzy. Efekt wzrostu wiedzy zależy z kolei od skuteczności edukacji i szkoleń w dostarczaniu zestawu umiejętności potrzebnych na rynku pracy oraz od adekwatności i jakości badań naukowych, prowadzonych na uczelniach, w instytutach i w firmach.
Skuteczność edukacji i badań zależy w części od rządu (polityka edukacyjna i naukowa), a w części od aktywności oddolnej (obywateli, sieci, organizacji pozarządowych, środowiska naukowego i nauczycielskiego). W części także od importu produkcyjnego i konsumpcyjnego: każdy, kto uczy się obsługiwać nowy tablet lub maszynę, rozszerza pulę wiedzy. W części również od wzrostu klasy średniej, kupującej wysokiej jakości innowacyjne wyroby jako wyznaczniki statusu i inwestycję na poczet przyszłego awansu. W części od badaczy, choćby byli humanistami lub rozwijali nie wiadomo jak abstrakcyjne rozważania: nowe umiejętności, jakich nabywają, lub ustalenia, do jakich dochodzą, prędzej czy później, nawet przez wiele ogniw pośrednich, opuszczają ich dyscyplinowe wspólnoty i promieniują na zewnątrz świata nauki. W części od każdego, gdyż nie ma zawodu opartego na wiedzy, której nie można ulepszyć.
Problem dywersyfikacji niemal automatycznie przenosi nas do innych zagadnień. Przejście na bardziej zaawansowany etap rozwoju zakłada wzmocnienie instytucji, zwłaszcza tych, które zapewniają finansową i makroekonomiczną stabilność, korzystny klimat dla inwestycji oraz podnoszenie wartości kapitału ludzkiego. Szczególnie ważne – podkreśla Eva Paus – jest „wsparcie struktury, która umożliwia i zmusza lokalne firmy, aby zbiorowo osiągnęły zdolność absorpcji technologii, a następnie przesuwały się po drabinie technologicznej”. Sygnały dla gospodarki muszą być takie, aby biznes chciał inwestować w modernizację i dywersyfikację produkcji oraz w dostosowanie produkcji eksportowej do ciągle zmieniającego się popytu międzynarodowego.
Drewno, wino, łosoś, miedź
Ważny jest moment historyczny i położenie geograficzne kraju skazanego na radzenie sobie z pułapką.
Moment historyczny rozpatruje się z dwóch stron. Po pierwsze podkreśla się istnienie tzw. okien szans (metafora budowlana), związanych z cyklem życia tzw. paradygmatu techno-gospodarczego (obecnie nadal opartego na teleinformatyce). Kraj, który wie, jak wskoczyć na wzbierającą falę nowego paradygmatu, ma zapewnione przewagi tak długo, jak jest niesiony falą. Niestety, zwykle gdy kolejny paradygmat staje się rzeczywistością, jest oczywisty dla wszystkich, a jego wczesne sygnały są oczywiste tylko ex post. Prócz tego kraje przodujące w ramach dominującego paradygmatu mają zwykle więcej możliwości od spóźnialskich (latecomers, metafora z języka potocznego), aby opanować i ten następny.
Po drugie zwraca się uwagę na szanse i zagrożenia, jakie stwarza globalizacja. Zagrożenie to skrócenie czasu potrzebnego, aby przenieść się do bardziej zaawansowanej technologicznie produkcji, gdyż zmiany technologiczne następują coraz szybciej. Jest to przede wszystkim efekt teleinformatyki, która przenika inne technologie. Szanse polegają na umiędzynarodowieniu innowacji oraz na rozszczepianiu tzw. łańcucha wartości (value chain), czyli sekwencji działań, które tworzą wartość dla odbiorcy (widzianych zarówno w samym przedsiębiorstwie, od B+R, przez produkcję, po sprzedaż i serwis gwarancyjny, jak i poza nim, jako ciąg powiązań dostawcy – klienci, od półproduktu po produkt finalny). Oznacza to, że poszczególne wysoko zaawansowane elementy ciągu produkcji wytwarza się nieraz w krajach dalekich od technologicznego frontu. Np. iPhone i iPad nie mają jednego kraju pochodzenia. Kilkanaście firm z co najmniej pięciu krajów dostarcza do nich części.
Wysoko zaawansowane elementy nie są bynajmniej domeną branż wysokiej technologii. Każda technologia ma swój koniec nisko zaawansowany i wysoko zaawansowany. Przesuwać się po drabinie technologicznej powinny także sektory tradycyjne. Wysoko zaawansowane technologie nie są monopolem branż wysokich technologii. Zaawansowane technologicznie wyroby i usługi niekoniecznie zapewniają najwyższy zysk. Stwarza to szansę dla państw borykających się z pułapką. Drewno, wino, łosoś i miedź przytacza się jako przykłady tradycyjnych branż, które Chile potrafiło tak unowocześnić, że nie tylko przodują w świecie, ale także są siłą pociągową innych chilijskich branż.
Sukces Chile był pochodną kolejnego czynnika walki z pułapką, a mianowicie koordynacji. Sukces ten zależał od skoordynowanych działań rządu, aktywnych firm prywatnych, zagranicznych przedsiębiorstw chętnych do dzielenia się swoją wiedzą oraz krajowych placówek badawczo-rozwojowych.
Położenie geograficzne oznacza nie tylko, jak zawsze, dostęp do mórz i ukształtowanie terenu zapewniające łatwą komunikację, ale także obecność zaawansowanego gospodarczo sąsiada. Dzieje się tak m.in. dlatego, że – jak dowiedli tego Hausman i Hidalgo – ważną rolę w tempie i kierunku dywersyfikacji produkcji i usług odgrywają tacy mocniejsi sąsiedzi. Japonia dla Korei, Ameryka dla Kanady i Meksyku, Niemcy dla Polski. Kraj rozszerza asortyment produkcji i usług będąc nie tylko „zależnym od szlaku” (path dependency, metafora turystyczna), ale także od tego, w jakim kierunku postępuje zróżnicowanie u tego potężniejszego sąsiada. Koncepcja „zależności od szlaku” zwraca uwagę, że zakres zmiany ku większej złożoności jest określony przez dostępne możliwości i odbywa się „krok po kroku”. Z kolei spostrzeżenie o roli potężniejszego sąsiada podkreśla wagę zagranicznych technologii, które stanowią źródło 90% (lub więcej) wzrostu produktywności w większości państw świata. Potężniejszy sąsiad oddziałuje przez podwykonawstwo, współpracę, wpływ kulturowy.
Szczęśliwy przypadek
Zwycięstwo nad pułapką jest tyleż dziełem świadomej i długofalowej polityki, co efektem tysięcy świadomych lub przypadkowych decyzji i eksperymentów podejmowanych przez nas wszystkich. Sama koncepcja „pułapki średniego dochodu” jest przykładem takiego przypadku; jej autor nie był jasnowidzem, by przewidzieć jej dyfuzję.
Zadaniem polityki (rządowej i regionalnej) jest, po pierwsze, nie szkodzić, to znaczy usuwać bariery eksperymentowania, a po drugie, to ostrożnie pomagać, gdy tylko wyłonią się osie wzrostu.
Regionalne bieguny wzrostu (growth pole, metafora geograficzna koncepcji Francois Perroux z lat 1950.) są często dziełem szczęśliwego trafu, choć nie wyskakują nagle jak Atena z głowy Zeusa. Bywa, że początkiem takiego bieguna jest decyzja, aby zlokalizować w regionie ważną usługę (taką jak centrum kosmiczne NASA w Houston), uniwersytet lub przedsiębiorstwo. Gdy decyzja taka trafia na korzystny układ lokalnych warunków (takich jak np. istniejąca wcześniej baza przemysłowa jako źródło kompetencji) i pociąga za sobą szczęśliwy ciąg interakcji, powstaje samorozwijający się układ firm, które współpracują ze sobą i konkurują, wiążą się z uczelniami, pogłębiają rynki siły roboczej, tworzą kapitał niematerialny, powodują odpryski wiedzy (spillover effects) i wspierają powstawanie nowych firm technologicznych. Bank Światowy podkreśla, że szczęśliwemu przypadkowi trzeba pomagać, a zadanie pomocy spoczywa na regionalnych i rządowych przywódcach.
Można to ująć w ten sposób, że „niewidzialna ręka rynku” musi działać ręka w rękę z „widzialną ręką rządu”. („Niewidzialna ręka rynku” Adama Smitha to metafora religijna, inaczej mówiąc „palec Boży”, przewrotnie zastosowana do spraw ziemskich).
„Punkt dźwigni”
Nieraz podkreśla się, że polityka naukowa powinna mierzyć się z podstawowym zadaniem dziejowym, jakie stoi przed krajem na danym etapie jego rozwoju. Tym zadaniem może być np. „uniknięcie pułapki średniego rozwoju”, „odrabianie zaległości cywilizacyjnych”, „zapewnienie krajowi strategicznego bezpieczeństwa” itd.
Pole manewru polityka jest mniejsze, niż się sądzi. Ma związane ręce. Ogranicza go krajowe prawo, na które – w pewnym zakresie – może wpływać. Polityka kraju Unii Europejskiej ogranicza „twarde i miękkie” ustawodawstwo unijne. Ograniczają go rządowe strategie. Przede wszystkim ograniczają finanse państwa oraz „stan zastany”, czyli realizowane programy i instrumenty.
W dzisiejszych czasach polityka przestała być „przewracaniem świata do góry nogami”. Wraz z Mazowieckim i Balcerowiczem pożegnaliśmy budowanie nowego ładu ustrojowego. Kraje rozwinięte nie mają nadziei na nowego Piotra Wielkiego i Atatürka. Polityka stała się inkrementalna. Drepcze krok po kroku. Jest korektą, a nie tworzeniem nowego systemu. Jest wolniejsza od zmian zachodzących w parametrach komputera, choć zmienia się szybciej niż w poprzednich dekadach. Z reguły częściowo polega na dodawaniu nowych instrumentów, częściowo (w mniejszym stopniu) na modyfikacji lub usuwaniu starych. Każdego roku zamyka się ok. 10-15% instrumentów i otwiera 15-20% nowych. Regułą w krajach zaawansowanych jest dziś 100-150 różnych instrumentów. Częściowo korekta polityki to także lepsza koordynacja, zarówno wewnątrz resortu, jak i w ramach rządu lub (szerzej) sektora publicznego.
Jak polityka naukowa może zareagować na niebezpieczeństwo pułapki średniego rozwoju? Żadne ograniczenia, o jakich mówiliśmy, nie oznaczają, że polityk jest bezsilny. Korekta systemu nie musi oznaczać zmian kosmetycznych. Siła polityka to znajomość „punktu dźwigni” (leverage point) i umiejętność jej użycia. „Punkty dźwigni” (metafora archimedejska) to miejsca w złożonych systemach (korporacja, gospodarka, miasto, ekosystem), których niewielka zmiana powoduje duże zmiany całości. Ta niewielka zmiana może polegać np. na dosypaniu większej ilości pieniędzy lub wprowadzeniu nowego instrumentu.
Donella Meadows zwraca uwagę na mityczne korzenie „punktu dźwigni”, której naukowe znaczenie w ramach teorii systemów nadał Jay Forrester. Srebrna kula, panaceum, tajne przejście, magiczne hasło, pięta Achillesa, pojedynczy bohater, który zmienia bieg historii. Chcemy nie tylko wierzyć, że istnieją punkty dźwigni, chcemy także wiedzieć, gdzie one są i jak się nimi posłużyć. „Punkty dźwigni” to punkty mocy, pisze Meadows. Punkty mocy są nieoczywiste, ale teoretycy systemów nauczyli się ich szukać.
Aby szukać „punktu dźwigni” w systemie, trzeba przede wszystkim rozumieć sam system. Rozumienie systemu – np. systemu badań i innowacji – wcale nie jest proste. Nie jest proste, mimo że jest tak wiele (może i zbyt dużo) danych i narzędzi analitycznych, z koncepcją „krajowego systemu innowacji” i „Innovation Union Scoreboard” na czele. Zwroty „pułapka pojęciowa” i „pułapka pomiaru” oraz spora ilość książek ze słowem „mit” w tytule, opisujących rzeczy, o których zdawałoby się, że wszystko wiemy (np. „Mit innowacji”, „Mit wiedzy naukowej”) są najlepszym ostrzeżeniem przed śmiałkiem, który chciałby ruszyć w podróż poznawczą, korzystając tylko z dostępnych map i kompasów.
„Punkty dźwigni” trudno rozpoznać, ale to nie znaczy, że nie sposób ich wykryć. Bo one nie milczą, tylko często wysyłają sygnały na falach, których nie odbierają używane narzędzia pomiaru i analiz. Narzędzia te sprawdziły się jako wykrywacze starych problemów, ale stosuje się je przecież do rozpoznania istniejących i przyszłych. Aby ominąć tę pułapkę, stosuje się rozmaite techniki, takie jak np. „skanowanie widnokręgu” (horizontal scanning – ciekawa zbitka terminu epoki cyfrowej i pojęcia epoki odkryć geograficznych). Lub też zaleca budowę nowych narzędzi, np. opartych na analizie „wielkich danych”.
„Punktem dźwigni” może być np. nowy lokalny „biegun wzrostu”. Aby go wykryć, trzeba wyjść poza statystyczne agregaty i zabrać się do analizy mikrodanych. Czynniki wzrostu takiego bieguna mogą powiedzieć wiele ciekawych rzeczy o nieznanych mechanizmach rozwoju kraju.
Szukanie „punktu dźwigni” niekoniecznie oznacza szukanie po omacku igły w stogu siana. W poszukiwaniach pomagają teoretycy systemów, m.in. „dwanaście punktów dźwigni dla interwencji w systemie” Meadows. Oparte na prognozach wielkie inwestycje okazywały się nieraz klęską (Great Planning Disasters , tytuł książki Petera Halla). Wcale nie świadczy to jednak, że brak względnie stałych punktów orientacji. Takim układem odniesienia są nie tylko trendy demograficzne, lecz także ogólne zasady wzrostu złożoności społeczeństw oraz różnicowania się produkcji i usług. Z kolei omówione wcześniej ustalenia, które opisują, co wpływa na wzrost różnicowania produkcji i usług, w połączeniu z wiedzą o powiązaniach pól badań naukowych, grup technologicznych oraz sektorów gospodarki (np. opartą na badaniach cytowań patentów) mogą podpowiedzieć politykom, gdzie mają interweniować.
Pozostaje ostatnia kwestia, jak interweniować, znając „punkty dźwigni”. Na szczęście „polityki usprawniające” nie wymagają od polityka umiejętności przezwyciężania urzędniczego bezwładu, co było konieczne w przypadku polityk dalekosiężnych reform. Wpisują się one w istniejące mechanizmy działania.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.