Rysunek jest pierwszym zapisem myśli

Rozmowa z prof. Jarosławem Kozłowskim, kierownikiem Pracowni Rysunku V Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu, rektorem PWSSP w Poznaniu w latach 1981-87

Rozmawiała Krystyna Matuszewska

Jakie jest miejsce rysunku we współczesnej edukacji artystycznej?

Na początku lat 80. w poznańskiej uczelni rysunek przeszedł bardzo radykalną reformę. Przestał być przedmiotem pomocniczym, uzupełniającym kształcenie malarzy, rzeźbiarzy czy architektów wnętrz, uznany został za autonomiczny język sztuki, paralelny do innych form wypowiedzi. Chociaż rysunek to jeden z najstarszych języków wypowiedzi artystycznej, przez całe wieki traktowany był w sposób służebny. Oczywiście od początku historii sztuki istnieli znakomici artyści – rysownicy, ale dopiero w latach 70. XX wieku rysunek wyodrębniony został jako w pełni suwerenna dziedzina sztuk wizualnych. W większości polskich szkół artystycznych nadal postrzega się go jako dopełnienie edukacji plastycznej. Poznańska uczelnia jest właściwie jedyną, która traktuje ten język z należną mu powagą. Świadczy o tym chociażby rozbudowana Katedra Rysunku, na którą składa się bardzo wiele pracowni rysunkowych.

Tak, aktualnie jest ich siedemnaście.

Istnienie tych siedemnastu pracowni, które charakteryzują się odrębnymi programami obejmującymi całe spektrum różnych sposobów pojmowania rysunku, daje studentom szerokie możliwości poznawcze, zarówno w sensie praktycznym jak i świadomościowym. To przekłada się także na ich inne doświadczenia artystyczne w pracowniach malarskich, graficznych, architektonicznych czy projektowych. Jest to bezprecedensowe w skali nauczania sztuki nie tylko w Polsce, ale także w Europie czy na świecie.

Studentom pozostawia się swobodny wybór pracowni?

Wybór jest całkowicie wolny – to kolejna rzecz, która jest ewenementem w polskich uczelniach artystycznych.

Czy wszystkie pracownie rysunkowe oferują na początku podstawową edukację w zakresie warsztatu, doskonalenia sprawności manualnej?

Niekoniecznie. Są pracownie, które kultywują bardzo klasyczny model rysunku, oparty na studium postaci czy układów przestrzennych. W niektórych pracowniach nie ma kategorycznego zdefiniowania granic rysunku, poszukuje się jego obecności w innych językach sztuki, nawet w tych elektronicznych, w obrazie fotograficznym, w działaniach dźwiękowych – przy pomocy dźwięku także możemy rysować w przestrzeni. Jak wspomniałem, studenci mają dużą swobodę, mogą co roku zmieniać pracownie, na przykład zaczynać w pracowniach „klasycznych” i doświadczać potem rozszerzonego rysunku w innych pracowniach.

A czy nie uważa pan, że rysunek akademicki jest konieczny jako przygotowanie do działań związanych z innymi dziedzinami twórczości artystycznej? Czy można ten etap pominąć albo potraktować zdawkowo?

Na pierwszym roku przez jeden semestr studenci przechodzą kurs rysunku anatomicznego, który ma charakter propedeutyczny. Spełnia on kryteria, o które pani pyta. Ale już na tym poziomie istnieją alternatywne programy. W mojej pracowni na przykład nie ma modela – nigdy go nie było. W miejsce rysunku anatomicznego prowadzimy kurs anatomii rysunku. Wychodzimy raczej od pojęć strukturalnych, jak linia, płaszczyzna, punkt i skupiamy się na ich wzajemnej relacji. Rozpoczynamy od tego, co elementarne zarówno dla wypowiedzi figuratywnych, jak i abstrakcyjnych. Jaką ostatecznie przybierze to formę, zależy od indywidualnych preferencji studenta. Ważne, by na tym etapie poznał różnorodne narzędzia, których stosowanie stanowi o różnorodności ekspresji i sensów, które wynikają z rysowania. Jest to doświadczenie form językowych, które można rozwijać w rozmaitych kierunkach. Tutaj nie ma sztywnych reguł.

Podobnie jak w przypadku prób definicji medium rysunku – od tych klasycznych aż po hasło „Wszystko jest rysunkiem”…

Oczywiście nie wszystko jest rysunkiem, natomiast z pewnością przejawia się on w wielu innych dziedzinach sztuki. Nie mam własnej definicji rysunku – im dłużej uczę, tym trudniej mi go zdefiniować. Możemy powiedzieć, że rysunek jest śladem, znakiem, który człowiek zostawia na kartce papieru, ścianie, w przestrzeni albo gdziekolwiek indziej, ale to i tak nie wyczerpuje jego uobecnień.

Przed 1981 rokiem w poznańskiej PWSSP funkcjonował termin „rysunku wieczornego”. Był odmienny rysunek dla malarzy i odmienny dla rzeźbiarzy, rysunek dla grafików i rysunek dla architektów wnętrz. Te podziały sięgały jeszcze dalej – osobno prowadzono „rysunek wieczorny” dla rzeźbiarzy roczników 1-3 i osobno dla rzeźbiarzy roczników 4-5 itd., co było absurdalne, gdyż stwarzało sztuczne granice, separowało studentów, nie pozwalało im spotykać się przy pracach i uczyć się wzajemnie od siebie. W tej chwili w pracowniach rysunkowych, malarskich czy rzeźbiarskich spotykają się studenci z różnych wydziałów, kierunków i roczników i wymieniają swoje doświadczenia. Obecność przy dyskusjach na temat prezentowanych prac jest lekcją rozumienia innych punktów widzenia i innych racji, pogłębia świadomość tego, czym jest bądź czym może być rysunek, a przede wszystkim uczy krytycznego myślenia i pożytku z wymiany poglądów.

Reforma została wprowadzona w okresie, gdy pełnił pan funkcję rektora.

Tak, to była swoista rewolucja, która dotyczyła nie tylko odbiurokratyzowania struktury uczelni i reformy programów nauczania, ale także relacji pomiędzy profesorem a studentem. Nastąpiło większe upodmiotowienie studenta, który poprzez samodzielne wybory mógł nadać swojemu kształceniu bardzo indywidualny tryb i charakter. Okazało się to bardzo istotne, ponieważ sztuka współczesna raczej nie lubi wyraźnie wyodrębnionych terytoriów. Malarstwo przenika się z rysunkiem lub z innymi dyscyplinami, które także wzajemnie się mieszają, tworząc nieprzewidywalne hybrydy. Tymczasem w wielu akademiach artystycznych te klasyczne języki nadal są nieprzekraczalne, trwałe, a niekiedy nawet buduje się nowe, które jeszcze bardziej fragmentaryzują doświadczenia artystyczne.

W programie kształcenia np. architektów wnętrz przewiduje się wiele godzin zajęć z rysunku projektowego, nie widać więc wyraźnej potrzeby, aby w ogólnych pracowniach rysunku zajęcia były determinowane wątkami zawodowymi.

Rysunek projektowy pełni funkcje czysto praktyczne i tą pragmatyką jest zdeterminowany, natomiast rysunek „swobodny” sprawia, że to, co wydaje się niemożliwe, poprzez zaangażowanie wyobraźni staje się możliwe. Nawet jeśli tych wizji w sposób prosty nie da się przełożyć na świat użytecznych form.

A jak studenci radzą sobie z określaniem granic rysunku? Czy zdarzają się propozycje wykraczające poza te granice, takie, których nie można już uznać za rysunek?

Jeżeli jest to projekt, który wynika z pasji, niesie z sobą potencjalną energię i da się przełożyć na jakieś zewnętrzne działania, to definiowanie jego granic przestaje być istotne. Ważna jest inwencja studenta, jego osobiste zaangażowanie. Na przykład jeden ze studentów zafascynowany podbojem kosmosu postanowił zaprojektować meble, które mogły stanowić wyposażenie kapsuł mieszkalnych w przestrzeni poza grawitacją. Projekt fantastyczny, ale – niestety – nie spotkał się z zainteresowaniem na Wydziale Architektury Wnętrz; student mógł jednak spożytkować swoją wyobraźnię w pracowni rysunku, nawet jeżeli nie były to działania czysto rysunkowe.

Rozumiem, że w pracowni rysunku dało się pominąć aspekt pragmatyczny, tak istotny w sferze projektowej.

Współczesna architektura czy projektowanie przedmiotów naruszają kanony, niekiedy także grawitację, nie przypominają już tych klasycznych brył i form, do których przyzwyczailiśmy się w historii. W związku z tym jeśli studenci fascynują się jakąś problematyką, która niekoniecznie przekłada się doraźnie na praktyczne rozwiązania, musimy ich wspomagać, bo to jest myślenie o tym, co będzie jutro, pojutrze, nawet jeśli z dzisiejszej perspektywy wydaje się mało realistyczne. Warto pamiętać chociażby o projektach Leonarda da Vinci – szkicach latających maszyn i innych urządzeń, których realizacja w tamtym czasie w ogóle nie wchodziła w rachubę, a które po upływie wieków okazały się cennym źródłem inspiracji. Fanaberie artystyczne są więc niezwykle ważne.

Rysunek traktowany przez wieki w sposób użytkowy i podporządkowany innym dziedzinom twórczości uzyskał pewną autonomię w okresie Renesansu. Jak określiłby pan jego miejsce w sztuce współczesnej?

Jak wspomniałem dystynkcja między różnymi językami sztuki ulega dzisiaj ustawicznemu naruszaniu. Jednym z narzędzi naruszenia tych sztywnych podziałów jest właśnie rysunek, który od momentu uzyskania suwerenności dosyć bezczelnie wkracza pomiędzy stateczne dyscypliny, rozszerzając przestrzeń sztuki. A to jest dla sztuki dobre, ponieważ nie kostnieje.

W UAP realizowany był długoterminowy projekt „Teraz Rysunek” – jakie są pana refleksje z nim związane?

Byłem entuzjastyczny wobec tej inicjatywy grupy młodych pedagogów z UAP. Obecnie, gdy tzw. scena artystyczna zdominowana jest działaniami medialnymi, mało mówi się o rysunku. Projekt, a właściwie rozłożone na wiele miesięcy sympozjum, realizował się poprzez spotkania z polskimi artystami, którzy reprezentując bardzo różne obszary sztuki, w twórczy sposób posługują się rysunkiem. Spotkaniom towarzyszyły prezentacje prac zaproszonych artystów, prowadzone były długie dyskusje i rozmowy. Następstwem projektu była zrealizowana w Centrum Kultury Zamek wystawa Punkty zbieżne – Teraz Rysunek, a później wystawa w poznańskim Arsenale, która nosiła tytuł Metamorfozy idei i świetnie dopełniała to, o czym była mowa podczas sympozjum.

Na czym polegał pana udział w projekcie?

Trochę doradzałem, a w ramach sympozjum zaprezentowałem działanie rysunkowe pt. Continuum, oparte na rygorystycznych, powtarzalnych regułach. Realizuję je od 1976 roku, było już tych działań chyba 38 – w różnych częściach świata, różnych przestrzeniach i w różnym czasie. Brałem też udział w wystawie w Arsenale.

Pytała pani, czym jest rysunek. Jak wspomniałem, trudno mi znaleźć wyczerpującą definicję, która by objęła wszystkie możliwe artykulacje rysunkowe i odnosiła się do wszystkich możliwych rysunków, także tych jeszcze nienarysowanych. Za najważniejszą właściwość rysunku uważam to, że jest on bardzo spokrewniony z myśleniem, ponieważ zredukowany do bardzo prostych narzędzi nie wymaga żadnych procedur przygotowawczych ani szczególnych rytuałów warunkujących jego realizację. Jest pierwszym, niekiedy niemal automatycznym, wyrażeniem/zapisem myśli. Wystarczy cokolwiek – kawałek papieru i coś, co pozwoli na zapis. Nawet jeżeli w dalszym procesie nastąpi przekształcenie tej pierwszej notacji, punkt wyjścia jest niezwykle istotny, gdyż to on uruchamia i ukierunkowuje wyobraźnię. Możemy myśleć rysunkiem, wyrażać swoje poglądy, marzenia i emocje. Przypuszczam, że w całej historii sztuki, od czasów jaskini, rysunek skutecznie pełni taką funkcję.

Rozmawiała Krystyna Matuszewska