Podatność na manipulację

Piotr Müldner-Nieckowski

O manipulacji mówi się i pisze stanowczo za mało. Dzieje się tak dlatego, że w ostatnich latach manipulacja stała się podstawowym narzędziem politycznym i zatarła się granica między dwoma znaczeniami tego słowa – dodatnim i ujemnym, a także między manipulacją, przekonywaniem i zachęcaniem.

Manipulacja przyszła do polszczyzny za pośrednictwem języka francuskiego z łaciny, od słowa manipulus – pierwotnie ‘to, co można chwycić ręką (łac. manus = ręka), garść, wiązka, grupa (łac. plenus = cały, łączny)’. Od tego powstało ‘jednostka wojskowa obejmująca dwie centurie’, albo po prostu ‘(mały) oddział armii’, którym łatwo dysponować, po francusku manipule (wojsk. manipuł, godło manipułu , kośc. manipularz ).

Charakterystyczne jest to, że z większości łacińskich i francuskich, dziś także polskich kontekstów daje się wysączyć sens związany z operatywnością, zdolnością szybkiego lub łatwego wykonywania manewrów, wprowadzania (niekoniecznie wroga) w błąd i wreszcie z działaniem dla własnej korzyści.

Rzadko spotyka się znaczenie pozytywne, wywodzące się z semantyki pierwotnej, które mówi po prostu o działaniu ręcznym lub zręcznym: „Dziecko wydobyto za pomocą manipulacji położniczej”. Na ogół jest to wyraz nacechowany zdecydowanie negatywnie i znaczy ‘manewrowanie czyimś myśleniem i (albo) zachowaniem, aby mieć z tego zysk’. W poradnikach manipulowania prawie nie spotyka się ocen moralnych. Wyjątkiem jest książka niemieckiej autorki Glorii Beck Zakazana retoryka (pol. wyd. 2005), w której po każdym opisie działania manipulacyjnego umieszczono kwalifikację etyczną w skali 1-10 wraz ze zwięzłym opisem tego, co w danym postępowaniu jest moralnie niewłaściwe. Beck już we wstępie się zastrzegała, że jej porad nie można traktować bezkrytycznie i bezwzględnie, czasem od pewnych działań należy się nawet powstrzymywać. Szkoda, że nie podała, o jakie sytuacje chodzi konkretnie. Jednak uważa, że manipulowanie wedle jej wskazówek może być dramatycznie traumatogenne, krzywdzące, niesprawiedliwe. Mimo to książkę napisała i odniosła sukces finansowy. Inni autorzy (w ciągu minionych 25 lat ukazało się mnóstwo takich dzieł) wspominają o szkodliwości manipulowania tylko zdawkowo, w jednym krótkim zdaniu, zapewne narzuconym przez wydawców lub recenzentów.

Ogólnie rzecz biorąc większość doradców w zakresie manipulacji i asertywności to pasjonaci doskonalenia się kosztem innych. Uważają, że jedyną drogą do sukcesu życiowego jest sterowanie ludźmi, i przekonują, że: „A to jest takie B, które zostało powiedziane jako A, aby zostało zrozumiane jako B, gdyż A w rzeczywistości jest B nawet wtedy, kiedy wszyscy błędnie uważają, że A to A”.

Współczesne znaczenie takich słów jak propaganda, perswazja, manipulacja najlepiej scharakteryzowała Irena Kamińska-Szmaj w znanej publikacji językoznawców pt. Manipulacja w języku (2004). W ciągu kilkunastu lat (mamy rok 2015) zmieniły się jednak stosunki między tymi pojęciami. Wszystko wskazuje na to, że dziś manipulacja dominuje niepodzielnie, a pozostałe pojęcia mają charakter tylko pomocniczy w wyjaśnianiu, czy chodzi o manipulację dużą czy małą, szkodliwą czy nieszkodliwą. Jerzy Bralczyk pisał (2000), że wszystko może być uważane za manipulację, bo ocena zależy od woli nadawcy i odbiorcy, od relacji między nimi, a nie od treści i środków. Obawiam się, że dziś zdanie to można uważać za historyczne. Dziś wszystko jest manipulacją, a od woli nadawcy i odbiorcy zależy, czy jest ona mała, duża, szkodliwa czy nieszkodliwa. Niemal wszyscy nadawcy w skali społecznej, przede wszystkim politycy i dziennikarze, uczą się coraz doskonalszych metod manipulowania i na nim się skupiają. Ważniejsze jest dla nich osiąganie przewagi nad innymi niż rzetelne argumentowanie, uczciwe przekonywanie, życzliwe zachęcanie.

Każda tendencja ma jednak swoje przesilenia. Dochodzi do szczytu i opada.

Poradnik manipulowania teraz staje się podręcznikiem obrony przed manipulacją. Nasi rodzice powiedzieliby: aby móc walczyć z wrogiem, zaczęto się uczyć jego języka. Ludzie już się powoli orientują, gdzie i kiedy dociera do nich próba ukrytego sterowania. Co prawda nadal „99,99 zł” to równe „90”, a „ćwierć miliona” to znacznie więcej niż „dwieście pięćdziesiąt tysięcy”, ale już pewien agresywnie reklamowany i dostępny bez recepty preparat z rutyną i kwasem askorbinowym (witaminą C) zwolna przestaje być lekiem przeciwwirusowym.

Wystarczy przejrzeć fora dyskusyjne po artykułach zamieszczanych na znanych portalach typu Onet.pl, Gazeta.pl. Nastąpiło wyraźne przesunięcie odbioru treści tekstów na rozpoznawanie manipulacji. O ile tak zwane memy (internetowe montaże obrazków z dowcipnymi komentarzami) jeszcze pół roku temu były złośliwe wobec tylko jednej partii, o tyle dziś można zauważyć, że już nie naśmiewają się z poglądów politycznych, ale z przywar, głupoty, fałszu i złego wychowania. I to jest optymistyczne. Podatność na manipulację maleje.

e-mail: www.lpj.pl