Problemy z oryginalnością
NIK oceniła jak uczelnie są przygotowane do działań mających na celu ochronę praw autorskich w pracach dyplomowych. Badaniu poddano 14 uczelni publicznych rozmieszczonych w 7 województwach: 4 uniwersytety, 4 uniwersytety przymiotnikowe, 2 politechniki i 4 państwowe wyższe szkoły zawodowe. W wyniku kontroli końcowe oceny pozytywne, mimo stwierdzonych nieprawidłowości, przyznano 5 uczelniom: PWSZ w Kaliszu, Uniwersytetowi Ekonomicznemu w Poznaniu, Politechnice Koszalińskiej, Uniwersytetowi Szczecińskiemu i PWSZ z Wałbrzychu. Oceny opisowe otrzymały: uniwersytety Wrocławski i w Białymstoku, PWSZ w Tarnowie, Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny w Siedlcach, Uniwersytet Technologiczno-Humanistyczny w Radomiu, Politechnika Świętokrzyska oraz Państwowa Wyższa Szkoła Informatyki i Przedsiębiorczości w Łomży. NIK negatywnie oceniła sposób funkcjonowania systemów wykrywania plagiatów i zabezpieczenia przed plagiatami w pracach dyplomowych na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego w Kielcach i Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie.
Niemal każda z kontrolowanych uczelni podjęła jakieś działania, mające zapobiegać nadużyciom w pracach dyplomowych. Należą do nich: ograniczenie liczby uczestników seminariów dyplomowych, ograniczenie liczby prac pod opieką jednego promotora (NIK za graniczną przyjął liczbę 40, ale np. na Uniwersytecie Szczecińskim określono ją na 60), zajęcia z ochrony własności intelektualnej (12 uczelni), sprawdzanie prac programami antyplagiatowymi (12 uczelni). Mimo to środki podjęte w tym zakresie w kontrolowanych uczelniach „nie zapewniają skutecznego zapobiegania i wykrywania naruszeń prawa autorskiego”. Ankietowani studenci w połowie uznali prowadzone zajęcia z zakresu ochrony własności intelektualnej za średnio przydatne, a w ok. 20 proc. – za marne. W 10 kontrolowanych uczelniach – wszystkich poza PWSZ-etami – stwierdzono występowanie przeciążenia promotorów nadmierną liczbą prowadzonych dyplomów. W przypadku Uniwersytetu Technologiczno-Humanistycznego w Radomiu dotyczyło to nawet prorektora i rektora. Zdarzało się, że promotorzy opiekowali się ponad 100 pracami w danym roku akademickim. W 4 uczelniach nie określono zasad postępowania w przypadku wykrycia nadużyć prawa autorskiego. Zdarza się, że w takich sytuacjach prace kierowane są do poprawek w celu – jak stwierdzali indagowani autorzy tych prac – wyeliminowania możliwości wykrycia zapożyczeń przez systemy antyplagiatowe.
Owe systemy, nawet jeśli zostały zakupione, często nie były stosowane właściwie i w pełni. Kilka uczelni nie wykorzystało nawet wykupionych licencji, w sumie na kwotę ok. 63,5 tys. zł. Najgorzej wypadł krakowski UP, w którym nie wykorzystano liczby sprawdzeń, za które zapłacono 45 tys. zł.
Na pozytywnie ocenionym USz wykryto w okresie kontroli dwa plagiaty – w pracy magisterskiej i doktorskiej. W obu przypadkach stało się to już po obronach. Postępowanie wyjaśniające w sprawie magisterium, które miało zmierzać do unieważnienia egzaminu dyplomowego, nie zainteresowało autora pracy zawierającej plagiat. Był już bowiem poza uczelnią. Sprawę doktoratu skierowano do Centralnej Komisji (FA poinformuje w przyszłości o wyniku postępowania, prowadzonego przez CK), natomiast zaniechano złożenia do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Nie wszczęto postępowania w uczelni, bowiem autor pracy nie był już doktorantem.
Kontrolując programem plagiat.pl 320 prac z 9 uczelni, inspektorzy NIK wykryli w 35 z nich nieoznaczone cytaty i zapożyczenia. Za istotne uznano te w 7 pracach: 5 na UP w Krakowie (u studentów jednego promotora) i 2 na UWr. Na UP komisje powołane do zbadania tych spraw uznały, że nie znajdują podstaw do pozbawienia tytułu zawodowego ich autorów. Natomiast na UWr w jednym przypadku zaistniała sytuacja spowodowała niską ocenę pracy, a w drugim stwierdzono znamiona plagiatu i wdrożono dalsze postępowanie. Na UJK stwierdzono przypadki niepodejmowania dalszych działań w sytuacji podejrzenia plagiatu.
Paweł Biedziak, rzecznik NIK, komentując wyniki kontroli powiedział, że komputerowe programy antyplagiatowe okazały się nieskuteczne w wykrywaniu zapożyczeń, a do tego łatwo je oszukać. Wyniki ich pracy nie są porównywalne między uczelniami. Powinny one być jedynie uzupełnieniem całego uczelnianego mechanizmu antyplagiatowego, ale nie mogą go zastępować. Działania podejmowane przez uczelnie w celu wyeliminowania nieuprawnionych zapożyczeń z prac dyplomowych były niewystarczające w stosunku do wagi problemu. Nie wykrywały naruszeń praw autorskich i nie zapobiegały im. Niektóre uczelnie nie przestrzegały spisanych przez siebie procedur antyplagiatowych albo ich w ogóle nie ustaliły. Konkluzja NIK jest taka, że w procesie powstawania prac dyplomowych najważniejsza jest dobra opieka promotora.