Konsolidacja puka do drzwi
Na większą skalę konsolidacje uczelni publicznych miały miejsce w latach 90. XX wieku. Wzorów nie było. Wcześniej w Polsce mieliśmy do czynienia raczej z procesem rozczłonkowania uniwersytetów i tworzenia uczelni zawodowych w imię kształcenia specjalistów. Konsolidację lat. 90. rozpoczęło słynne połączenie Uniwersytetu Jagiellońskiego z Akademią Medyczną w Krakowie w 1993 r. Początki były trudne, czemu publicznie dawał wyraz nawet prof. Stanisław Konturek, prorektor UJ ds. Collegium Medicum. Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej, a profesor medycyny po raz pierwszy od wielu lat (ale nie pierwszy raz w dziejach krakowskiej Alma Mater) został rektorem UJ. Ta konsolidacja dokonała się skutecznie i, jak sądzę, z korzyścią dla obu organizmów.
Motorem kolejnych konsolidacji była idea tworzenia „lokalnych” uniwersytetów drogą łączenia działających w miastach wojewódzkich uczelni zawodowych: pedagogicznych, technicznych i rolniczych. Ministerstwo usiłowało nawet – chyba słusznie – uczynić z konsolidacji warunek niezbędny utworzenia uniwersytetu. Faktycznie nie zawsze konsolidacje były pełne. Jako pierwszy powstał w 1994 r. Uniwersytet Opolski. Nie udało się jednak połączyć w Opolu uczelni pedagogicznej i technicznej. W Olsztynie i Zielonej Górze natomiast się udało. Wydaje się, że wśród „młodych” uniwersytetów właśnie te dwa –Warmińsko-Mazurski i Zielonogórski – najłatwiej przeszły proces konsolidacji i najmniej boleśnie odczuły podnoszenie wymogów formalnych wobec uniwersytetów; najskuteczniej rozbudowywały swoje struktury i zdobywały nowe uprawnienia do nadawania stopni naukowych. Są dziś mocnymi i wszechstronnymi organizacjami naukowymi i edukacyjnymi.
Ciekawym przypadkiem było połączenie Uniwersytetu Mikołaja Kopernika z Akademią Medyczną w Bydgoszczy. Ta druga, zmotywowana obawą, że zostanie „zmuszona” do konsolidacji ze słabym lokalnym uniwersytetem, „uciekła” w konsolidację z UMK.
Od kilku lat obserwujemy konsolidacje uczelni niepublicznych. Zmuszone warunkami rynkowymi i niżem demograficznym łączą się, by utrzymać swój potencjał. Dotyczy to nie tylko Grupy Uczelni Vistula, której przykład przedstawiamy w tym numerze w dwóch artykułach, ale także Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej (inicjatywa biznesmena Piotra Voelkla), uczelni zgrupowanych wokół Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie i wielu innych.
Czy nadszedł czas na nową falę konsolidacji uczelni publicznych? Czy są mocne argumenty „za”, które przeważą nad obawami? Znowelizowane Prawo o szkolnictwie wyższym ułatwia tworzenie związku uczelni – „najłagodniejszej” formy konsolidacji. W wywiadzie dla FA mówi o tym minister Lena Kolarska-Bobińska (czyt. na str. 18). W czerwcu 2014 r. rektorzy Akademii Górniczo-Hutniczej, Politechniki Krakowskiej i Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie podpisali list intencyjny nt. konsolidacji uczelni. Czytamy w nim m.in.: „Strony wyrażają wolę podjęcia działań zmierzających do integracji trzech Uczelni, a w przyszłości ich konsolidacji”. Początkowo ich współpraca miałaby być realizowana „poprzez utworzenie Związku Uczelni (…), którego celem będzie wspieranie realizacja zadań określonych w art. 13 ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym oraz wspieranie sprawne i efektywnego zarządzania Uczelniami. Strony powołają pełnomocników, których zadania polegać będą na koordynacja działań określonych w niniejszym Liście Intencyjnym”.
Od mniej więcej roku o konsolidacji dyskutuje się też we Wrocławiu. I nie mam tu na myśli Uniwersytetu Dolnośląskiego, Deklaracji Pawłowickiej czy Wrocławskiej Unii Akademickiej, ale tylko częściowo nawiązujący do nich pomysł konsolidacji Uniwersytetu Wrocławskiego i Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu. Uczelnie te sporządziły nawet gruntowny audyt, który pokazuje mocne i słabe strony każdej z nich, tak w aspekcie naukowym, ludzkim, jak i materialnym. Utworzono nawet komisje, które miały przygotować raporty i przedstawić je senatom obu uczelni. Na UP obawiają się, że konsolidacja z UWr spowoduje obniżkę płac – obecnie na przyrodniczym są one wyższe niż na UWr – oraz przejęcie części zadłużenia UWr. Z kolei na UWr obawiają się obniżenia prestiżu po połączeniu ze słabszym pod względem naukowym UP. Wyrazem tego były różne protesty, zwłaszcza przedstawicieli uniwersyteckich nauk ścisłych. Głośno swoje obawy przedstawiał prof. Leszek Pacholski, były rektor UWr. Na razie po dość głośnych początkach nastąpiła cisza.
Piotr Kieraciński