Konieczna weryfikacja rzetelności
Dr hab. Jerzy Halicki, prof. UwB, prorektor ds. dydaktycznych i studenckich Uniwersytetu w Białymstoku, komentuje raport NIK
Raport NIK przeanalizowaliśmy szczegółowo i rzecz jasna wyciągnęliśmy z tej analizy wnioski. Niestety, sformułowane tam zalecenia niełatwo będzie wypełnić, zwłaszcza w krótkim czasie.
Z pewnością postulowane przez kontrolerów wprowadzenie spójnego systemu zapobiegania oraz wykrywania naruszeń praw autorskich na poziomie całej uczelni byłoby zasadne. Zasadniczą przeszkodą nie jest jednak brak odpowiednich procedur. Te zostały już w znacznym stopniu określone w rekomendacjach Senackiej Komisji ds. Kształcenia, zarządzeniu rektora dotyczącym elektronicznej archiwizacji prac czy uchwale regulującej liczebność grup, m.in. na seminariach i proseminariach. Poważnym problemem jest natomiast zapewnienie narzędzi do weryfikacji rzetelności i samodzielności prac w postaci informatycznych programów antyplagiatowych. Z tego typu programów – co, rzecz jasna, odnotowała NIK - korzystają tylko 2 z 9 wydziałów naszego uniwersytetu, a powód takiego stanu rzeczy jest bardzo prosty: finanse. Systemy antyplagiatowe to przecież w praktyce płatne usługi oferowane głównie przez komercyjne podmioty. I nie są to usługi tanie. Sprawdzenie prac jednego rocznika absolwentów średniego wydziału to wydatek rzędu kilku, a nawet kilkunastu tysięcy złotych. Z tego powodu nie zdecydowaliśmy się do tej pory na wprowadzenie takich programów w skali całej uczelni.
Niecierpliwie czekamy na zakończenie prac nad systemem antyplagiatowym, jakie prowadzi Międzyuniwersyteckie Centrum Informatyzacji. Ma on być skorelowany z USOS-em i oczywiście o wiele tańszy niż usługi oferowane przez podmioty komercyjne. Będziemy gotowi na jego zastosowanie. M.in. w tym celu stworzyliśmy w USOS-ie archiwum, do którego trafiają wersje zdigitalizowane wszystkich prac dyplomowych.
Ponadto pełnomocnik rektora ds. jakości kształcenia opracował harmonogram działań na rzecz jakości kształcenia na lata 2014-2016. Jednym z celów jest szczegółowy przegląd obowiązujących dokumentów i wytycznych dotyczących dyplomowania, a także wypracowanie procedur, które pozwolą na skuteczniejsze zapobieganie i wykrywanie naruszeń praw autorskich. Wśród analizowanych zagadnień na pewno znajdzie się też sprawa ustalenia maksymalnej liczby studentów, którzy mogą znajdować się pod opieką jednego promotora. Przy czym warto podkreślić, że przypadki, gdy było to np. 40 osób i więcej, zdarzały się stosunkowo rzadko i dotyczyły wyjątkowo licznych roczników. Mam wrażenie, że w najbliższych latach takiego zagrożenia nie będzie, bo studentów jest mniej.