Niesłuszne oskarżenie
Na początku maja 2014 r. do rektora-komendanta Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni, kontradmirała dr. inż. Czesława Dyrcza, przyszło pismo podpisane przez radcę prawnego Małgorzatę Necel-Gizowską, w którym ta „w imieniu mojego Mandanta – dr. hab. inż. Lesława Kyzioła, prof. nadzw. Akademii Morskiej” zawiadomiła o możliwości popełnienia przewinienia dyscyplinarnego przez dr. inż. Bogdana Szturomskiego. Z pisma wynikało, że w I tomie podręcznika (skryptu) Statyka i wytrzymałość materiałów , wydanego przez uczelnię w 2007 r., którego autorami byli prof. Stanisław Dobrociński i dr inż. B. Szturomski, kilkanaście parozdaniowych fragmentów oraz 13 rysunków powielono ze skryptu Mechanika techniczna autorstwa dr. hab. Zbigniewa Powierży, wydanego w 1981 r. Stwierdzono także, że z informacji uzyskanych od tego autora (jest emerytowanym profesorem nadzwyczajnym Akademii Morskiej w Gdyni) wynika, że autorstwo kwestionowanych fragmentów przywłaszczył sobie B. Szturomski bez udziału drugiego współautora – Z. Dobrocińskiego, „ale sprawa ta powinna być zweryfikowana w toku postępowania dyscyplinarnego”.
Uważni czytelnicy niniejszej rubryki od razu sobie przypomną, że postacie zarówno Bogdana Szturomskiego, jak i Lesława Kyzioła nie są im obce. Jak opisano we wcześniejszych artykułach (patrz: Jak sprawę załatwiać, aby nie załatwić , FA 12/2013), dr Szturomski zarzucił prof. Kyziołowi, że ten wspólnie z dr inż. Agatą Załęską-Fornal przetłumaczył polską pracę dr. Szturomskiego, przejmując z jego publikacji: układ pracy, tabelę, pięć rysunków, wszystkie wzory i obliczenia współczynnika A1, A2 i A3, A4 i A5 dla stali 10GHMBA w funkcji grubości próbki. Całość danych B. Szturomskiego, „elegancko opakowana” w języku angielskim, ukazała się jako oryginalna praca w kwartalniku „Journal of KONES” (vol. 19, no. 4 z 2012 r. str. 659-666) pt. Test for penetrability of 10GHMBA steel used for the ballistic safety shields , zaś o jego pracy Badania odporności na ostrzał pociskami kalibru 12,7 mm stali 10GHMBA z wykorzystaniem wahadła balistycznego , która dwa lata wcześniej ukazała się w czasopiśmie „Biuletyn WAT” (vol. LIX, nr 4, 2010, str. 411-422), w bibliografii nawet nie wspomniano.
Dr Szturomski zarzucił też prof. Kyziołowi, że będąc recenzentem pracy magisterskiej Marka Bohna (która powstała pod opieką promotorską B. Szturomskiego), przejął rysunki i tabele z pracy magistranta, jak również wybiórczo przetłumaczył najważniejsze fragmenty pracy magisterskiej i bez żadnego odniesienia – tylko pod swoim nazwiskiem – opublikował ją po angielsku w gdańskim czasopiśmie „Journal of POLISH CIMAC” (patrz: FA 5/2014). Po ujawnieniu tego faktu praca została retraktowana (unieważniona) przez redakcję czasopisma.
Postępowanie na uczelni
Świadomy tych faktów rektor Dyrcz nie poprosił jednak komandora Szturomskiego o jakiekolwiek wytłumaczenie i odniesienie się do przesłanych zarzutów, tylko w połowie maja 2014 r. polecił ówczesnemu rzecznikowi dyscyplinarnemu, dr. hab. Krzysztofowi Czaplewskiemu z Wydziału Nawigacji i Uzbrojenia Okrętowego AMW, wszczęcie dyscyplinarnego postępowania wyjaśniającego.
Kilka dni później dr Szturomski w piśmie z 19 maja 2014 r. skierowanym do rektora-komendata AMW poinformował, że zarzuty wysunięte przeciwko niemu są nieprawdziwe. Oświadczył, że podręcznik był pisany na podstawie rękopisu (maszynopisu) autorstwa prof. S. Dobrocińskiego (wykonany w latach ok. 2001-2004 r. w formie plików WORD 97-2003, napisanych osobiście przez autora na jego komputerze służbowym o pięcioliterowych inicjałach Sdobr., obowiązujących w AMW). Tekst rękopisu zawierał już wszystkie sporne fragmenty i rysunki wymienione w zarzucie. Głównym autorem tego podręcznika był prof. S. Dobrociński, który decydował o jego zawartości, treściach i układzie. Udział dr. Szturomskiego w pracy przy podręczniku rozpoczął się w 2005 r., kiedy to dr hab. Lesław Kyzioł, jako wojskowy zwierzchnik, polecił dokończyć brakujące fragmenty oraz zająć się edycją i wydaniem podręcznika. Przy „poprawianiu” przez dr. Szturomskiego przekazanej mu elektronicznej wersji podręcznika większość oryginalnych tekstów autorstwa prof. S. Dobrocińskiego została zachowana. Część fragmentów jednak zmieniono i uzupełniono, uzyskując akceptację prof. Dobrocińskiego. Każdy rysunek wykonano na nowo, wzorując się na oryginałach z rękopisu profesora. Twórczość prof. Z. Powierży nie jest znana dr. Szturomskiemu i nie korzystał on z jego podręczników.
W zakończeniu listu do rektora dr Szturomski stwierdził, że posiada wszystkie oryginalne pliki komputerowe, otrzymane w 2005 r. od prof. S. Dobrocińskiego (pliki WORD 97-2003 z inicjałami SDobr), które stanowią niepodważalny dowód jego niewinności w tej sprawie. Przy pierwszym przesłuchaniu przekaże je rzecznikowi dyscyplinarnemu, co rzeczywiście miało miejsce pod koniec maja 2014 r.
W miesiąc po otrzymaniu tego listu, 16 czerwca 2014, rektor Dyrcz powiadomił prokuraturę rejonową w Gdyni o podejrzeniu popełnienia przestępstwa plagiatu przez dr. Szturomskiego (art. 115 ust. 1 ustawy o prawie autorskim) i „przesyła materiały uzasadniające popełnienie przestępstwa”. Tytułem komentarza: ściganie plagiatu z oskarżenia publicznego przedawnia się po 5 latach od jego popełnienia, stąd zawiadomienie rektora o domniemanym przestępstwie popełnionym jakoby przez komandora Szturomskiego w 2007 r. nie miało nie tylko podstaw faktycznych, ale i prawnych. Fakt ten posłużył rzecznikowi dyscyplinarnemu jako pretekst do zawieszenia 26 czerwca 2014 r. dyscyplinarnego postępowania wyjaśniającego i powołanie się na jakoby prowadzone przez Prokuraturę Rejonową w Gdyni postępowanie karne. Jednak przeciwko kmdr. B. Szturomskiemu nie toczyło się i nie toczy żadne postępowanie karne. Do dnia dzisiejszego zarówno on, jak i uczelnia, nie otrzymali żadnego powiadomienia o przedstawieniu dr. Szturomskiemu jakichkolwiek zarzutów.
Radca Małgorzata Necel-Gizowska przesłała kopię listu-skargi do rektora-komendanta AMW także do Zespołu ds. Dobrych Praktyk Akademickich w Warszawie, który poprzez Departament Nauki i Szkolnictwa Wyższego MNiSW poprosił obydwu autorów skryptu Statyka i wytrzymałość materiałów o ustosunkowanie się do zarzutów. Przyszły one tylko ze strony dr. Szturomskiego, który przesłał merytoryczne wyjaśnienie i wydruki posiadanych plików prof. S. Dobrocińskiego, potwierdzające jego wersję wydarzeń.
Łańcuch przepisywań
W połowie października 2014 r., po otrzymaniu listu z MNiSW, kontradmirał Dyrcz polecił rzecznikowi dyscyplinarnemu wszcząć postępowanie wyjaśniające wobec prof. dr. hab. inż. Stanisława Dobrocińskiego z Instytutu Budowy i Eksploatacji Okrętów Wydziału Mechaniczno-Elektrycznego AMW. Nowy rzecznik, dr hab. Hubert Wysocki z Katedry Fizyki i Matematyki (adiunkt z tego samego Wydziału), po sześciu tygodniach wyjaśniania umorzył je 12 grudnia 2014 r. Uznał, że aczkolwiek rzeczywiście część zadań prof. Dobrocińskiego jest identyczna z zadaniami ze skryptu prof. Powierży (którego nie przywołano), to jednak po dokładnej analizie widać, że to ten ostatni autor przejął zadania zarówno z podręcznika J. Kruszewskiego, W. Ostachowicza, E. Wittbrodta Mechanika ogólna (Wydawnictwo PG, Gdańsk 1981), jak również z podręcznika Mechanika ogólna (PWN 1974) prof. Jerzego Leyki z Łodzi oraz z podręcznika Władysława Siuty Mechanika techniczna , wydanego w 1977 przez WSiP w Krakowie (pozycji tej nie ujęto w bibliografii).
Jeśli chodzi o rysunki, to zdaniem rzecznika nie są one skopiowane. W skrypcie wykonano je ręcznie na kalce, natomiast w podręczniku narysowano je programem komputerowym (wykonał to dr B. Szturomski na podstawie rysunków dostarczonych przez prof. Dobrocińskiego – MW). Widoczne są w nich różnice, ale z pewnością stały się inspiracją, co jest nieuniknione przy pisaniu skryptów i podręczników dydaktycznych z danej dziedziny nauki.
Rzecznik ocenił, iż skrypt prof. Powierży nie prezentuje żadnych oryginalnych wyników naukowych, a przeniesione z niego zadania nie są naukowymi elementami twórczymi autora skryptu. Jest to pewna uniwersalna wiedza „wzbogacana przez wieki i stanowiąca własność publiczną, która jest dostępna w wielu innych skryptach oraz podręcznikach akademickich. Jeśli uznamy wskazane przez prawniczą Kancelarię Precedens (czyli przez radcę Małgorzatę Necel-Gizowską – MW) wprowadzenia za ‘niedozwolone zapożyczenia’, to podobne zarzuty można postawić wobec skryptu prof. Powierży. (…) Nie jest on wolny od tego rodzaju zapożyczeń i inspiracji. Wobec powyższych faktów nie można wykluczyć, że skrypt prof. Powierży zawiera również inne zapożyczenia, których rzecznik nie zlokalizował. Nie ma więc całkowitej pewności, że źródłem pierwotnym wskazanym przez Kancelarię Precedens i wprowadzonych do podręcznika różnych zbiorów zadań jest rzeczywiście skrypt prof. Powierży”. Zdaniem rzecznika nie daje to podstaw do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego, a postępowanie wyjaśniające wobec prof. Dobrocińskiego należy umorzyć.
Mimo takich wniosków postępowanie wyjaśniające wobec dr. Szturomskiego nie zostało umorzone. Nadal nad jego głową wisi nieprawdziwy zarzut plagiatu, postawiony przecież złośliwie.
Na Akademii Marynarki Wojennej panuje w tej sprawie spokój. Ówczesny rzecznik dyscyplinarny, dr hab. Krzysztof Czaplewski, z początkiem grudnia 2014 r. nagle, w środku semestru i roku akademickiego (ale za porozumieniem stron i zgodą rektora-komendanta), przeszedł na Wydział Nawigacji Akademii Morskiej w Gdyni (dziekan: dr hab. inż. kpt. ż.w. Adam Weintrit, prof. nadzw.), gdzie zatrudniono go na etacie profesora nadzwyczajnego w tamtejszej Katedrze Nawigacji (kierownik: dr hab. inż. kpt. ż.w. Adam Weintrit, prof. nadzw.).
Kontradmirał dr inż. Czesław Dyrcz 23 stycznia 2015 r. z mocy prawa przechodzi na emeryturę wojskową (nadal zostając w AMW jako cywilny nauczyciel akademicki), a stanowisko rektora-komendanta obejmie kmdr prof. dr hab. Tomasz Szubrycht, obecny dziekan Wydziału Dowodzenia i Operacji Morskich.
Mam nadzieję, że krzywda wyrządzona kmdr. dr. inż. Bogdanowi Szturomskiemu, który „ośmielił się” publicznie ukazać naruszanie dobrych praktyk naukowych przez byłych przełożonych z AMW w Gdyni, zostanie szybko naprawiona i temu odważnemu oficerowi okazane zostanie należne uznanie.
„Sprostowanie” retrakcji odrzucone
W maju 2014 r. przedstawiłem treść retrakcji (unieważnienia) artykułu naukowego (patrz: FA 5/2014 Nieistniejące publikacje habilitanta , podrozdział: Retraktowana praca ), którą w języku angielskim wydrukowała redakcja czasopisma „Journal of Polish CIMAC”, wydawanego przez Politechnikę Gdańską. Redaktor naczelny, prof. dr hab. Jerzy Girtler, unieważnił artykuł dr. hab. Lesława Kyzioła, profesora uczelnianego Akademii Morskiej w Gdyni. Artykuł zatytułowany Stress in a salvage faying face of a submarine while mooring a recovery vessel powstał z przejęcia symulacji komputerowych, ich wyników i rysunków pochodzących z pracy magisterskiej inż. Marka Bohna, absolwenta Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni, i w zasadzie stanowi tłumaczenie jego pracy Wpływ geometrii przylgni okrętu podwodnego typu Kobben na rozkład naprężeń . Praca ta została napisana pod kierunkiem kmdr. dr. inż. Bogdana Szturomskiego, zaś prof. Kyzioł był jej recenzentem, stąd miał dostęp do jej treści.
Ta szczegółowa retrakcja została opisana w popularnym i prestiżowym amerykańskim blogu naukowym „Retraction Watch” i uznana za doskonałą. Prof. Lesław Kyzioł poczuł się nią dotknięty i kiedy jego sprostowanie, mówiące gołosłownie, że wszystko co tam napisano jest nieprawdą, nie zostało przez redakcję czasopisma uwzględnione, za pośrednictwem swojej pełnomocnik, radcy prawnego Małgorzaty Necel-Gizowskiej, 29 kwietnia 2014 r. złożył pozew do Sądu Okręgowego w Gdańsku. W opinii prof. Kyzioła ocena jego publikacji przez kolegium redakcyjne jako plagiatu naukowego jest bezprawna i dlatego, powołując się na art. 31a ust. 1 ustawy z 26 stycznia 1984 r. Prawo prasowe (Dz. U. Nr 5, poz. 24 z późn. zm.) zażądał nakazania przez sąd wydrukowania sprostowania anulującego retrakcję. Była to pierwsza taka sprawa w Polsce i jedna z kilku nielicznych, które do tej pory miały miejsce na świecie.
Pozew był złożony przeciwko osobie prywatnej, Jerzemu Girtlerowi (sic!). Mimo to pozwany otrzymał duże wsparcie od Politechniki Gdańskiej, która finansuje wydawanie czasopisma. Rektor, prof. dr hab. inż. Henryk Krawczyk, oddelegował prawnika uczelnianego, radcę Joannę Ratasiewicz, do obrony redaktora naczelnego oraz zapewnił pomoc kancelarii prawnej z Sopotu (radcowie: Małgorzata Okoń & dr Andrzej Burzak), specjalizującej się m.in. w sprawach dotyczących prawa prasowego. To w głównej mierze ich argumenty wysunięte podczas rozprawy sądowej były podstawą skutecznej obrony.
W toku procesu pozwany zakwestionował fakt, że czasopismo naukowe stanowi prasę i stwierdził, że nota retrakcyjna nie jest materiałem prasowym w rozumieniu prawa prasowego. Podkreślił, że czasopismo „Journal of Polish CIMAC” nie spełnia funkcji informacyjnej, nie realizuje funkcji opiniotwórczej, nie kształtuje poglądów społecznych, dlatego nie pełni funkcji stawianych prasie. Jest publikacją naukową, w której prezentowane są prace naukowe podlegające recenzji naukowej. Tym samym notę retrakcyjną należy traktować jako oświadczenie.
Wyrok został wydany 3 grudnia 2014 r. Sędzia Dorota Majerska-Janowska oddaliła powództwo i zasądziła na rzecz prof. Girtlera kwotę 377 złotych tytułem zwrotu kosztów procesu. Sąd dał wiarę zebranym w sprawie dokumentom, zarówno prywatnym, jak i urzędowym. Walor wiarygodności przyznano zeznaniom Czesława Dyrcza oraz Bogdana Szturomskiego. Sąd nie miał podstawy, by zbadać obiektywną prawdziwość treści sprostowania. W uzasadnieniu wyroku Sąd Okręgowy uznał, że czasopismo „Journal of Polish CIMAC” nie jest prasą, a opublikowana w Internecie nota retrakcyjna nie jest materiałem prasowym. Podkreślił, że jeśli powód Lesław Kyzioł uważał, że nota retrakcyjna jest dla niego obraźliwa czy zniesławiająca, to powinien wytoczyć powództwo na zasadach ogólnych kodeksu cywilnego, domagając się usunięcia noty i słowa „retracted” na stronach opublikowanego w internecie artykułu. Tymczasem Lesław Kyzioł, chcąc ominąć długotrwałość procedur z tym związanych, skorzystał z tzw. szybkiej ścieżki przewidzianej dla roszczeń z art. 31a prawa prasowego. Zdawał sobie sprawę, dzięki wiedzy fachowego pełnomocnika, że sąd w tym procesie nie będzie badał prawdy materialnej co do tego, czy, a jeśli tak, to w jakim zakresie przetłumaczył on pracę magisterską Marka Bohna i przedstawił jako artykuł swojego autorstwa.
Przechodząc do analizy sprostowania, sąd uznał, że nie spełniało ono wymogów z art. 31a prawa prasowego, bo powinno zawierać podpis wnioskodawcy, jego nazwisko i imię oraz adres korespondencyjny. Natomiast z treści wniosku o sprostowanie nie wynika w żaden sposób kto jest jego autorem, brak też nazwiska i podpisu L. Kyzioła. Sąd podkreślił, że treść sprostowania została zawarta w piśmie pełnomocnika prawnego z 10 kwietnia 2014 r., zaś pełnomocnik nie dysponował pełnomocnictwem materialnoprawnym do złożenia owego oświadczenia o sprostowaniu w ramach prawa prasowego, czyli oświadczenia wiedzy. Pełnomocnictwo z 13 stycznia 2014 r. dotyczyło zastępowania „w sprawach dotyczących ochrony praw autorskich do utworów naukowych oraz ochrony dóbr osobistych”. Sąd przypomniał, że „sprostowanie” ma dotyczyć faktów, a nie oceny czy opinii, stąd powinno być rzeczowe, dotykające sedna zagadnienia. Natomiast analiza treści żądanego sprostowania prowadzi do wniosku, że powód zaprzecza treściom w nocie retrakcyjnej, a więc w ocenie sądu ma ono charakter polemiki. Sprostowanie na mocy artykułu 31a prawa prasowego nie polega na ocenie prawnej określonych stanów faktycznych czy też wycofaniu się z zarzutów lub sugestii oceny, a tego w istocie domagał się powód w żądanej treści sprostowania. Ponadto powód odwołuje się od tego, czy jego artykuł stanowił „plagiat akademicki”. Taka ocena wymykała się spod kontroli i podlegała weryfikacji pod kątem tego, czy jest prawdziwa czy fałszywa – nie mogła zatem podlegać sprostowaniu z art. 31a.
Sąd uznał, że pozwany jako redaktor naczelny nie ustosunkował się wprawdzie do żądania sprostowania zawartego w piśmie z 10 IV 2014 r., to jednak wobec niespełnienia wymogów formalnych nie miał obowiązku jego opublikowania. Sąd dodał, że w procesie o sprostowanie bada się też jego zgodność z zasadami współżycia społecznego, a tutaj powód chciał osiągnąć cel tożsamy z wytoczeniem powództwa z art. 23 i 24 kodeksu cywilnego w związku z przepisami prawa autorskiego, korzystając jednak z przywilejów niniejszego procesu co do jego szybkości oraz ograniczonej kognicji sądu. Takie zachowanie nie mogło korzystać z ochrony prawnej ze względu na doniosłość sporu i jego skutki dla funkcjonowania systemu publikacji prac naukowych na uczelniach. Mając na względzie powyższe, sąd na podstawie art. 31a oraz art. 39 ustawy prasowej – a contrario, oddalił powództwo Lesława Kyzioła o sprostowanie. Wyrok nie jest prawomocny i zapewne zostanie zaskarżony. O dalszych losach tej sprawy będziemy informować.