Nie kreujemy polityki edukacyjnej

Rozmowa z prof. Markiem Rockim, przewodniczącym Polskiej Komisji Akredytacyjnej

Często podnoszony jest zarzut, że Polska Komisja Akredytacyjna zajmuje się tylko formalizmami i dokumentami, a nie ocenia rzeczywistej jakości kształcenia.

Ja z kolei spotykam się z zarzutami, że niewłaściwie oceniliśmy kompetencje nauczycieli akademickich czy zakres prowadzonych badań naukowych w związku z ocenianymi kierunkami. A to by wskazywało, że to nie jest ocena formalna, ale jak najbardziej eksperckie opinie dotyczące procesów kształcenia, które odbywają się na uczelniach. Ocena kompetencji nauczycieli akademickich i ich dorobku w kontekście efektów kształcenia, które mają być uzyskane na danym kierunku, to nie są formalizmy. Takim byłoby sprawdzenie, czy ktoś ma doktorat, czy nie, nas natomiast interesuje związek tego doktoratu z prowadzonymi zajęciami. Odrzucam zatem zarzut formalizmu, a przynajmniej – nadmiernego. Oczywiście, oceniamy też przestrzeganie warunków kształcenia określonych w przepisach prawa i to rozporządzenie wynikające z ustawy nakazało nam sprawdzać np. proporcje między nauczycielami a studentami. To jednak drobny element całego procesu oceny. Zasadnicze są aspekty merytoryczne.

A jak Pan skomentuje zarzut, że PKA sprawdza głównie procedury?

Jak rozumiem, dotyczy on wewnętrznego systemu zapewniania jakości. Odrzucam taki zarzut, gdyż badamy skutki działania wdrożonych na uczelni procedur, a nie tylko same procedury. Jeżeli uczelnia ma dobry, skutecznie realizowany system zapewnienia jakości, to widać efekty jego działania. Widać, że programy są doskonalone, że są usprawniane sposoby działania uczelni. Wtedy nie tak istotny jest opis procedur; ważne, że widoczne są skutki systemu, który został zaprojektowany i wdrożony. Procedury są ważne kiedy mamy do czynienia z nową uczelnią czy zupełnie nowym zjawiskiem w uczelni. W takiej sytuacji możemy oceniać jedynie zaproponowane procedury, a nie efekty ich stosowania. Chodzi tu głównie o wnioski w sprawie nadania uprawnień do kształcenia lub o uruchamianie nowych uczelni. Procedury są ważne także dlatego, że władze akademickie są kadencyjne. Jeśli ekipa ma dobre doświadczenia, to należy je zapisywać w postaci obowiązujących procedur i przekazywać następcom. Są doświadczenia i tradycje akademickie warte zachowania. Generalnie w procesie oceniania istotna jest skuteczność wewnętrznego systemu zapewniania jakości.

Na ile PKA jest przygotowana do oceny kształcenia międzywydziałowego i międzyobszarowego. I nie chodzi mi tylko o nowe kierunki, ale o ocenę MISH i MISMaP i podobnych inicjatyw.

Radzimy sobie z tym skutecznie. Takie oceny były już dokonywane. Oczekujemy jednak od uczelni zaprezentowania w czytelny sposób koncepcji kształcenia i działań służących jej realizacji. Po prostu należy mieć odpowiednie proporcje poszczególnych składowych takiego kształcenia. Sprawdzamy wtedy, czy te faktycznie realizowane procesy dydaktyczne są zgodne z deklaracją uczelni. Studia międzyobszarowe są od jakiegoś czasu codziennością w naszym działaniu.

Występuje jednak problem z oceną kadry.

Kiedyś była to kwestia proporcji. Teraz nie jest to dokładnie opisane na poziomie przepisów. Problem pojawia się wtedy, gdy uczelnia wskazuje – być może z powodów marketingowych – zbyt wiele obszarów kształcenia, które jakoby składają się na dany kierunek. Np. uczelnia proponując zajęcia z matematyki, przyporządkowuje kierunek do obszaru nauk ścisłych, mimo że główne nurty kształcenia są zupełnie inne, a matematyka pełni tylko funkcję pomocniczą. Jednak uczelnia właśnie w dziedzinie matematyki ma kadrę, a w tych innych – bardziej rynkowych – bywa gorzej. Radzimy, by nie wskazywać nadmiernej liczby obszarów, ale tylko te, które związane są w głównymi celami kształcenia, a nie z pełnym spektrum zajęć na kierunku.

Czy nowelizacja przepisów, która właśnie weszła w życie, wpływa na działalność PKA?

Pojawił się problem związany z rozporządzeniem w sprawie finansowania uczelni z części dotacji projakościowej. Rozporządzenie mówi o tym, że dodatkowe finansowanie będą zyskiwały te jednostki, które prowadzą studia na kierunkach, które uzyskały wyróżniającą ocenę programową. Dostrzegamy w tym usterkę, polegającą na tym, że jednostki, które mają wyróżniającą ocenę instytucjonalną, niestety nie są objęte tym systemem. Kolejny problem nierozwiązany przez ustawę polega na tym, że pewne jednostki, które prowadzą kształcenie na poziomie ponad magisterskim, czyli studia doktoranckie i podyplomowe, nie są objęte ocenami PKA. Dotyczy to dużej grupy jednostek uczelnianych, ponieważ ocena jakości kształcenia na studiach doktoranckich i podyplomowych została połączona z oceną instytucjonalną, a wymagania do tej oceny spełnia niewiele jednostek. Ponadto ocenie tej nie podlegają instytuty PAN i instytuty badawcze, których nie dotyczą przepisy ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym. Ma to być rozwiązane przez nowelizację ustawy o tytułach i stopniach naukowych, ale na ten dokument musimy poczekać i nie stanie się to szybko, bo mamy tylko rok do zakończenia kadencji parlamentu.

Ze strony uczelni medycznych pojawił się zarzut, że ministerstwo na podstawie opinii PKA pozwala na uruchamianie kierunków lekarskich na kolejnych uczelniach, podczas gdy dotychczas działające mają narzucone bardzo ścisłe limity przyjęć na ten kierunek i nie mogą rozszerzyć działalności.

Faktycznie opiniujemy takie wnioski. Jednak Komisja Akredytacyjna nie kieruje się polityką edukacyjną i limitami przyjęć, które obowiązują w innych uczelniach. Jeśli propozycja uczelni, która chciałaby otworzyć nowy kierunek, jest dobra, nie możemy dać negatywnej opinii tylko z tego powodu, że inne uczelnie mają na danym kierunku narzucone limity przyjęć. My nie kreujemy polityki edukacyjnej. Zatem to jest raczej problem ministerstwa i to bardziej zdrowia, niż szkolnictwa wyższego.

Rozmawiał Piotr Kieraciński