Przepisane z pośpiechu

Marek Wroński

Sprawa, którą chciałbym przedstawić, dotyczy zarzutu naruszenia praw autorskich przez dr hab. Małgorzatę Masternak-Kubiak, profesora uczelnianego w Katedrze Prawa Konstytucyjnego Wydziału Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego oraz sędziego Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Skargę do rektora UWr w tej sprawie złożył 19 XI 2013 r. ówczesny magister praw i doktorant Jakub Żurek, który napisał, że recenzentka jego dysertacji doktorskiej Ekstradycja w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 r. „przywłaszczyła część jego pracy, nie ujmując w cudzysłów przepisanych fragmentów i nie podając go w przypisach jako ich autora. Fragmenty te znajdują się w monografii pani profesor pt. Odesłanie do prawa międzynarodowego w Konstytucji RP (Wrocław 2013) w rozdziale IV pkt. 3”. Do pisma dołączono załączniki, w których zakreślono przejęcia z pracy doktorskiej o łącznej objętości ok. 10 stron.

Rektor Marek Bojarski, sam profesor Wydziału Prawa, następnego dnia wezwał dziekana, prof. Włodzimierza Gromskiego (który był recenzentem wydawniczym książki) oraz prof. Małgorzatę Masternak-Kubiak i po przedstawieniu przesłanych na jego ręce zarzutów, poinformował, że jest prawnie zobowiązany skierować sprawę do rzecznika dyscyplinarnego. Był nim dr hab. Jerzy Supernat, profesor uczelniany w Instytucie Nauk Administracyjnych Wydziału Prawa, który po zapoznaniu się z udokumentowanymi zarzutami wszczął wyjaśniające postępowanie dyscyplinarne.

Wniosek dyscyplinarny

W ciągu dwóch miesięcy rzecznik przesłuchał 6 osób, w tym m.in. promotora pracy doktorskiej, prof. dr. hab. Krystiana Complaka, obwinioną oraz pokrzywdzonego.

Przesłuchana 5 XII 2013 r. prof. Masternak-Kubiak, której przedstawiono zarzut przywłaszczenia fragmentów rozprawy doktorskiej J. Żurka, wyjaśniła, że pełniąc funkcję recenzenta dysponowała tekstem doktoratu zarówno w wersji papierowej, jak i elektronicznej. Pisząc swoją monografię, korzystała z wersji elektronicznej, co spowodowało – wbrew jej intencjom – że autorstwo nie wszystkich fragmentów rozprawy doktorskiej zostało przypisane mgr. Żurkowi. Te uchybienia nie były przez nią zamierzone, a jedynie wynikały z pośpiechu i nierzetelności (pominięć), nad czym ubolewa. Gdy dowiedziała się o zarzutach, niezwłocznie podjęła kroki, aby naprawić wskazane uchybienia. Nastąpiło to poprzez poprawę wersji cyfrowej książki, która ukazała się elektronicznie.

28 stycznia 2014 r. rzecznik dyscyplinarny złożył wniosek dyscyplinarny na ręce przewodniczącego Uczelnianej Komisji Dyscyplinarnej (UKD), prof. Leonarda Górnickiego (również profesora prawa). W trzy tygodnie później UKD wszczęła postępowanie dyscyplinarne i powołano skład orzekający.

We wniosku o ukaranie prof. Jerzy Supernat zażądał wobec dr hab. M. Masternak-Kubiak kary dyscyplinarnej w formie nagany z pozbawieniem prawa do pełnienia funkcji kierowniczych przez trzy lata. Stwierdził, że w tekście doktoratu na jego stronach 112-153 dokonano 21 oznaczeń (akapitów lub ich części), które w większości in extenso zostały przywłaszczone przez obwinioną. W dokonanym przez rzecznika dokładnym porównaniu okazało się, że 52 zdania są identycznie przepisane, 11 zdań to prawie identyczne, a 10 zdań to zdania podobne. Z tego powodu rzecznik uznał, że zarzut wykorzystania (przytoczenia) fragmentów rozprawy Jakuba Żurka bez wskazania, że to on jest autorem, jest zasadny. Przejęte fragmenty zawierają omówienie poglądów doktryny i prezentację treści. Jednak przesłuchiwany jako świadek J. Żurek zeznał, że fragmenty te są dla niego szczególnie ważne, bowiem stanowią jego własną oryginalną analizę niepodjętego wcześniej zagadnienia. Podobnie zeznał przesłuchiwany promotor rozprawy, prof. Krystian Cemplak, pracujący w tej samej katedrze, co obwiniona.

Aczkolwiek prof. Masternak-Kubiak od razu podjęła kroki mające uzdrowić sytuację, które polegały na zastąpieniu pierwszej wersji monografii poprawioną drugą wersją, gdzie napisano „Punkty 2 i 3 niniejszego rozdziału oparte zostały na odpowiednich fragmentach pracy doktorskiej Jakuba Żurka (podano tytuł – MW), maszynopis, str. 112-153. O ile nie jest to wskazane wyraźnie w poszczególnych przypisach, odwołuję się do analiz przeprowadzonych przez Autora”, to zdaniem rzecznika dyscyplinarnego nie można uznać, że eliminuje to popełnione przez nią nieprawidłowości. Przyjęcie odmiennego stanowiska oznaczałoby zgodę na swobodne (nieudokumentowane) korzystanie z cudzych prac do czasu zgłoszenia zarzutu, czyli zgodę na praktykę podważającą standardy rzetelności naukowej i akademickiej.

Tytułem wyjaśnienia należy dodać, że po zapoznaniu się z wnioskiem dyscyplinarnym 31 I 2014 r. prof. Małgorzata Masternak-Kubiak jeszcze raz podkreśliła, że nie było jej zamiarem świadome pominięcie autorstwa J. Żurka, na co wskazuje przywołanie go w trzech przypisach i w wykazie literatury. Podkreśliła, że jedyny zarzut, z jakim się zgadza, to zarzut nierzetelności, a w istocie „niechlujstwa” warsztatowego, stąd w jej przekonaniu wniosek o ukaraniu idzie za daleko i jest zbyt surowy, przypisując jej złą wolę i świadome pominięcie wkładu Jakuba Żurka. Jej zdaniem, kara wnioskowana przez rzecznika jest nieadekwatna w stosunku do wagi popełnionego czynu i nie bierze pod uwagę podjętych przez nią działań sanacyjnych.

Posiedzenie komisji dyscyplinarnej

Uczelniana Komisja Dyscyplinarna zebrała się na rozprawie 4 IV 2014 r. w następującym składzie: przewodniczący prof. dr hab. Aleksander Iwanow (Instytut Matematyki), członkowie: dr Anna Kochan (Instytut Filologii Polskiej) i studentka Joanna Pusz z Wydziału Nauk Społecznych.

Zaskakującą i niezwykle ciekawą lekturą okazał się protokół z rozprawy dyscyplinarnej. Obwinionej dr hab. Małgorzacie Masternak-Kubiak towarzyszyło w początkowej fazie rozprawy dwóch obrońców: radca prawny dr Paweł Kuczma oraz dr hab. Maciej Szostak, prof. nadzwyczajny UWr z Katedry Kryminalistyki UWr. Nieczęsto spotyka się tak rozbudowaną formę obrony osoby obwinionej, dlatego tym bardziej zaskakujące okazało się dołączenie do przesłuchań w charakterze kolejnego, trzeciego obrońcy (!) dr. hab. Jacka Mazurkiewicza, prof. nadzw. UWr. i znawcy prawa autorskiego. Z trzydziestostronicowego protokołu szczególną uwagę zwrócił właśnie sposób obrony przyjęty przez obwinioną oraz jej obrońców.

Prof. Masternak-Kubiak powiedziała bowiem: „Tymczasem ja przyznaję się do tego, że w pracy Odesłania do prawa międzynarodowego w Konstytucji RP pewnych fragmentów rozprawy doktorskiej pana Jakuba Żurka prawidłowo nie zacytowałam. Rzeczywiście. Niemniej jednak zacytowałam go w trzech miejscach, bo naprawdę chciałam z tej pracy skorzystać i chciałam, żeby pan Żurek był uwzględniony w mojej książce. Nie zrobiłam tego rzeczywiście rzetelnie i się do tego przyznaję. […] Po drugie, […] ja natychmiast, jak tylko się dowiedziałam o tym, że miało miejsce coś takiego jak nierzetelność cytowania z mojej strony, naprawiłam to”. Zaskakujące są bez wątpienia wypowiedzi (stanowiące główną linię obrony), że obwiniona „naprawdę chciała” ująć w pracy recenzowany przez siebie doktorat, ale ograniczyła się do trzech przypisów oraz to, że wprowadziła poprawki „natychmiast” po dowiedzeniu się o popełnieniu nierzetelności (z której, jako doświadczony naukowiec nie zdawała sobie wcześniej sprawy?). Co więcej, obwiniona mimo przyznania się do winy „w tym zakresie”, jednocześnie podkreśliła: „zdecydowanie uważam, że mamy tu do czynienia z nierzetelnością naukową, a nie z przywłaszczeniem”.

Ciekawe było zeznanie pokrzywdzonego, dr. Jakuba Żurka. Podczas przesłuchania powiedział on m.in.: „nie moją oceną jest tutaj wierzyć, czy nie wierzyć w zapewnienia pani profesor, ale w sekwencji zdarzeń oraz sposób, w jaki zostały te fragmenty przepisane, przywłaszczone sobie, nie wskazuje na nieumyślność, tylko na bezpośredni zamiar, z zimną krwią zrealizowany bezpośredni zamiar przywłaszczenia sobie tych fragmentów. I przestępstwo przywłaszczenia, tzw. plagiatu, jest przestępstwem, które się popełnia umyślnie. Nie można popełnić go nieumyślnie”. Według dr. Żurka, fakt naniesionych poprawek i wydania drugiej książki „w żaden sposób nie wpływa na wartość tego postępowania czy na jego ważność. Bo czyn został popełniony i tutaj dyskutujemy o pierwszej publikacji, a nie o publikacji drugiej. To, że się pojawiło drugie wydanie, może mieć tylko i wyłącznie, moim zdaniem, znaczenie już przy orzekaniu o winie, czy jako okoliczność łagodząca, czy nawet może jako okoliczność zaostrzająca odpowiedzialność karną. Ja to widzę trochę jak zacieranie śladów […] popełnionego wcześniej przestępstwa”. Według pokrzywdzonego, umyślny charakter przejęć jest widoczny w sposobie, w jaki zostały zmodyfikowane zdania: „Niektóre moje dłuższe zdania są w pracy pani profesor podzielne na pół […]. Niektóre czasowniki […] na przykład „nakazuje” […] zamienione na „obliguje”. To nie świadczy o omyłce, tylko, moim zdaniem, o działaniu ze z góry powziętym zamiarem”.

Pierwszy obrońca, prof. M. Szostak, w emocjonalnej, jak sam przyznał, mowie o karze i szkodliwości społecznej stwierdził: „Jeżeli bierzemy pod uwagę faktyczne etyczne aspekty, to jaka jest społeczna szkodliwość czynu, chciałbym zapytać? To jest fundamentalna kategoria, która […] wyznacza zakres funkcjonowania prawa karnego: społeczna szkodliwość czynu jaka jest? Czy faktycznie […] jest tak wielka, jeżeli pani profesor wykazała chęć poprawy swojej pracy, kontaktowała się, zorientowała się, że jest to tak naprawdę nierzetelne i w istocie przyznała się do tej nierzetelności […]. […] ja nie widzę zbieżności kary w stosunku do czynu. […] Pani profesor też czuje się ofiarą, bo to wszystko za daleko w moim przekonaniu poszło. […] Pani profesor też coś włożyła w rozwój naukowy pana Żurka, został doktorem, opinia jest sporządzona bardzo pozytywnie, naukowe idee czerpał pan Żurek od pani profesor, która ma dużo większy dorobek naukowy, obiektywnie stwierdzony. W tym aspekcie może się czuć moralnie też nie… to jest związek, to jest relacja psychologiczna”.

Z kolei drugi obrońca, dr Paweł Kuczma, krytykując żądaną przez rzecznika karę, mówił: „Tu nie było przyjęcia łapówki, korupcji czy wykorzystania danej rzeczy. Wnioskowanie o tego typu karę jest po prostu w tym momencie niewłaściwe, zbyt daleko idące, trochę jakby przekracza charakter przedmiotowej sprawy […]. Jak już wspomniałem, sam fakt wcześniejszych przywołań pana dr. Żurka pokazują, że miała pani profesor dobrą wolę, chciała, aby pan dr Żurek, jako młody adept nauki, został zauważony w szerszym kręgu. Owszem, nie było tam w każdym momencie przywołań do doktoratu pana Żurka, ale te przywołania się w tej pracy znalazły. Tak że trudno tutaj mówić o winie i o celowości tego czynu. […] A więc wydaje się naprawdę, wysoka komisjo, że postawa obwinionej jest daleko idąca. Można powiedzieć, że uczyniła wręcz współautorem […] dr. Żurka (jakiegoś tam fragmentu swojej pracy). Biorąc to pod uwagę, wydaje mi się, że kara w tym momencie po pierwsze: powinna być daleko niższa, a nawet wręcz […] w tym wypadku nie powinna być wymierzona, bo postępowanie powinno być umorzone ze względu na niską szkodliwość przedmiotowego czynu”.

Trzeci obrońca, prof. Jacek Mazurkiewicz, na początku podkreślił, że aczkolwiek zostały wypełnione znamiona czynu zabronionego, to warunkiem ustalenia plagiatu i skazania za niego jest wina umyślna. Ponieważ publikacja była internetowa, łatwo dla wszystkich dostępna, tekst został przejęty od osoby znajomej, o której można przypuszczać, że do tej publikacji internetowej sięgnie, to: „w mojej głowie rodzi się przypuszczenie, że trzeba być skończonym wariatem albo debilem po prostu, żeby – nie przepraszam za słowa, których używam, chcę być czytelny – żeby coś takiego zrobić [tj. popełnić plagiat] na podstawie nawet 10 stron. W sytuacji takiej, która jest oczywista dla wszystkich, że to szybko musi wypłynąć. To wtedy, proszę mi wybaczyć, ale ja bym złożył inny wniosek, żeby obwinioną zbadał psychiatra. Bo normalny człowiek takich rzeczy po prostu nie robi. […] to mi się w głowie nie mieści, że zdrowy człowiek, przy zdrowych zmysłach, mógłby dopuścić się świadomie tego rodzaju plagiatu. No to – dziecko tak, chory psychicznie – tak, niedorozwnięty umysłowo – tak, ale nie ktoś inny, kto ryzykuje utratę pracy bez wypowiedzenia i trwanie tak już do końca świata, bo to plagiatorzy, o nich pamiętają nawet jak przychodzą na ich grób. […] Natomiast te okoliczności, które przytoczyłem, moim zdaniem usprawiedliwiają przypuszczenie, że pewności co do tego, że to była wina umyślna, ja nie mam, mnie się to w głowie nie mieści, zwłaszcza jak wezmę pod uwagę również to, że obwiniona cały czas twierdzi, że nie dokonała plagiatu, mimo oczywistości tych zarzutów. Wydawałoby się, że najroztropniejsze w tej sytuacji byłoby powiedzieć: tak, dokonałam, przepraszam. Z punktu widzenia procesowego, to chyba by się niewiele zmieniło po prostu. Tymi wątpliwościami, które mi tutaj towarzyszą, chciałem się podzielić”.

Wymierzając karę nagany, skład orzekający stwierdził, że większość argumentów obrony nie jest trafna. Komisja wzięła pod uwagę zarówno liczbę inkorporowanych fragmentów, jak też zachowanie się obwinionej po ujawnieniu czynu, kiedy podjęła kroki, aby usunąć nieprawidłowości. Karę proponowaną przez rzecznika dyscyplinarnego (nagana i zakaz zajmowania stanowisk w uczelni) uznano za zbyt surową, uznając, że funkcje wychowawcze spełni sama nagana, bo kara w tym kształcie dla cieszącej się dotąd nieposzlakowaną opinią obwinionej będzie zarówno racjonalna, jak i dyscyplinująca.

Odwołanie

W swoim odwołaniu z dnia 5 V 2014 r., które zostało złożone do Odwoławczej Komisji Dyscyplinarnej przy Radzie Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego w Warszawie, prof. Małgorzata Maternak-Kubiak zarzuciła rzecznikowi dyscyplinarnemu, że we wniosku dyscyplinarnym użył sformułowania „wykorzystania (przytoczenia) fragmentów rozprawy doktorskiej”, zaś podczas rozprawy zmienił to na „zarzut przywłaszczenia”, co rozmija się z treścią zarzutu ujętego we wniosku o ukaranie. Uczelniana Komisja Dyscyplinarna (dalej UKD) nie rozpatrywała tego zarzutu, mimo że sformułował go w swoim liście do rektora pokrzywdzony Jakub Żurek. UKD naruszyła też prawo do obrony, odrzucając wnioski dowodowe (tj. prywatną opinię prawną prof. A. Szmyta oraz list emerytowanego prof. Kazimierza Działochy) mogące mieć istotny wpływ na wynik sprawy. Obwiniona podkreśliła, że jej książka z błędnym cytowaniem była upubliczniona tylko przez miesiąc, a następnie ją wycofano i umieszczono prawidłową wersję. Zdaniem prof. Działochy w pracy doktorskiej J. Żurka nie ma nic oryginalnego.

Prof. Maternak-Kubiak podkreśliła także, że przejęła nie więcej niż 5 stron, a niewłaściwie zacytowane fragmenty pracy stanowiły przedstawienie poglądów orzecznictwa sądowego, które nie jest objęte ochroną prawa autorskiego, jak również przejęła swoje poglądy opisywane przez dr. Żurka, co powinno świadczyć o znikomej szkodliwości czynu. Na końcu wytknęła rzecznikowi dyscyplinarnemu i UKD brak doświadczenia prawniczego, jak również różne błędy językowe oraz niechlujstwo i niestaranność językową.

Orzeczenie odwoławcze

9 września 2014 r. Komisja Odwoławcza w składzie: przewodnicząca dr hab. Monika Klejnowska (prof. nadzw., kierownik Zakładu Prawa Karnego i Postępowania Karnego Uniwersytetu Rzeszowskiego), członkowie: płk. dr inż. Andrzej Knap (zastępca dziekana ds. wojskowych Wydziału Nowych Technologii i Chemii WAT) i student Michał Krzyżowski, w obecności Rzecznika Dyscyplinarnego Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego, prof. Jana Mostowskiego (Instytut Fizyki PAN) uchyliła zaskarżone orzeczenie w całości i przekazała sprawę do ponownego rozpatrzenia.

W uzasadnieniu uznano zarzut obwinionej, że zabrakło precyzji w określeniu przewinienia dyscyplinarnego przez rzecznika, ze wskazaniem czasu, miejsca, a także zakresu wykorzystanych fragmentów dysertacji. Zarzucono UKD, że stan faktyczny nie został prawidłowo i kompleksowo ustalony. Nie stwierdzono, czy czyn został popełniony umyślnie, czy nieumyślnie. Zalecono UKD, aby zbadała stopień społecznej szkodliwości czynu oraz aby miała na względzie pośredni zakaz reformationis in peius, czyli aby nowe orzeczenie nie było surowsze niż obecne (sic!).

Sprawa więc wróciła do ponownego rozpatrzenia. Chciałbym jedynie zwrócić uwagę, że recenzentka przewodu doktorskiego – dr hab. prawa konstytucyjnego – przejęła z recenzowanego – stąd nieopublikowanego doktoratu metodą „copy and paste” co najmniej 5 stron fragmentów tekstu, nie biorąc go w cudzysłów. Tekst z dysertacji doktoranta z jej katedry znalazł się w jej monografii naukowej, która weszła w skład dorobku naukowego w związku ze staraniem się o profesurę belwederską. Ta interesująca sprawa po kolejnym etapie zapewnie wróci na nasze łamy.

Marekwro@gmail.com
Wynagrodzenie autorskie sfinansowane zostało przez Stowarzyszenie Zbiorowego Zarządzania Prawami Autorskimi Twórców Dzieł Naukowych i Technicznych KOPIPOL z siedzibą w Kielcach z opłat uzyskanych na podstawie art. 20 oraz art. 20¹ ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych.