Nie spełnia warunku oryginalności
Odpowiedź na list ks. dr. hab. Piotra Duksy
Posiadam zarówno egzemplarz pracy licencjackiej, jak i egzemplarz doktoratu ks. dr. hab. Piotra Duksy. Na podstawie obu dokumentów podtrzymuję zarzut, że tekst licencjatu, z niewielkimi i mało znaczącymi zmianami tworzy pierwszy rozdział jego doktoratu z teologii.
Zgodnie z Konstytucją Apostolską Sapientia Christiana z 29 kwietnia 1979 r. art. 49 § 2 warunkiem otwarcia przewodu doktorskiego z teologii jest uzyskanie kościelnego stopnia naukowego licentia in sacra theologia (licencjat kanoniczny). Do uzyskania dyplomu licencjata kanonicznego konieczne jest spełnienie następujących warunków: a. ukończenie czterech semestrów studiów trzeciego stopnia, b. przedstawienie pracy dyplomowej, c. pozytywny wynik egzaminu licencjackiego. Z powyższych warunków jasno wynika, że licencjat kanoniczny jest kościelnym stopniem naukowym i w żaden sposób nie może stać się częścią dysertacji doktorskiej z teologii. Z kolei art. 11. ust. 1 Ustawy z 12 września 1990 r. o stopniach i tytułach stwierdza, że „rozprawa doktorska pisana pod opieką promotora, powinna stanowić oryginalne rozwiązanie przez autora zagadnienia naukowego”. Prawie pół tekstu rozprawy ks. P. Duksy pochodzi z licencjatu kanonicznego, co moim zdaniem nie spełnia ustawowego warunku oryginalności.
Co do mojego sformułowania „wprowadzenia w błąd recenzentów”: żaden z nich nie miał w trakcie pisania recenzji doktorskiej tekstu obronionej pracy licencjackiej, aby porównać istniejące, wielostronicowe zbieżności. Ks. prof. Cyprian Rogowski – po zapoznaniu się z kopią pracy licencjackiej – zmienił zdanie i w połowie listopada br. oficjalnie odwołał swoją poprzednią recenzję i w piśmie do przewodniczącego Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułu stwierdził „pracę doktorską oceniam negatywnie, ponieważ nie stanowi oryginalnego rozwiązania problemu naukowego i uważam, że w 2000 roku nie powinna zostać dopuszczona do publicznej obrony”.
Co do rezygnacji ks. Duksy z funkcji dziekana Wydziału Teologii UWM, to faktem jest, iż arcybiskup metropolita warmiński, ks. dr Wojciech Ziemba, który jest Wielkim Kanclerzem Wydziału Teologii UWM, już w końcu czerwca 2014 r. poinformował JM Rektora UWM, że ks. Duksa przesłał mu pisemną informację o rezygnacji z funkcji dziekańskiej. Co więcej, podczas wprowadzenia na urząd proboszcza parafii św. Andrzeja Boboli w Lidzbarku Warmińskim 30 czerwca 2014 r., ks. Duksa oświadczył to samo publicznie wobec zgromadzonych wiernych. Faktem też jest, że formalną rezygnację z pełnionego urzędu dziekańskiego ks. Duksa złożył dopiero 27 sierpnia 2014 r. w liście do JM Rektora UWM, prof. dr. hab. Ryszarda Góreckiego, motywując ją „własną wolą” i argumentując, że nie wypływa ona z przepisów prawa kościelnego, co jest formalną prawdą. Potwierdził to wcześniej rektorowi arcybiskup Ziemba, że art. 152 Kodeksu Prawa Kościelnego nie ma zastosowania co do relacji proboszcz – pracownik naukowy. Faktem też jest, że władze kościelne przyjęły rezygnację ks. Duksy. Stąd rzeczywiście moje stwierdzenie (podane za olsztyńskimi czasopismami), że prawo kanoniczne zabrania pełnienia równocześnie funkcji proboszcza i dziekana, było błędnym.
Jeśli chodzi o sprawę fałszywej recenzji, to wszystkie fakty są prawdziwe. Ani postępowanie dyscyplinarne, ani postępowanie policyjno-prokuratorskie nie było w stanie ustalić, kto w końcu przesłał pismo ks. Rogowskiego (którego on nie wysyłał!) o jakoby pozytywnej opinii ks. Mariańskiego do wydawnictwa. W „Postanowieniu” z 28 listopada 2013 r. sierż. sztab. Krzysztof Pawlikowski postanowił umorzyć śledztwo „wobec braku danych dostatecznie uzasadniających popełnienie czynu na podstawie art. 17 par. 1 pkt.1 kk”.
Uczelnia za niedociągnięcia obciążyła redaktora naukowego, którym był ks. Duksa. Ten w dwóch czasopismach przeprosił ks. Mariańskiego.
W swoim artykule przedstawiłem fakty, dlatego – ze względu na ograniczoną ilość miejsca – nie widziałem potrzeby kontaktowania się z ks. Duksą. Znane mi były jego argumenty dotyczące anonimowego zarzutu o autoplagiacie licencjatu i doktoratu. Czy te argumenty przyjmie Centralna Komisja, zobaczymy w przyszłym roku.