Staramy się utrzymać poziom profesur

Rozmawiał Piotr Kieraciński

Czy prawie dwa lata na stanowisku przewodniczącego Centralnej Komisji zmieniło pana sposób widzenia kariery naukowej w Polsce?

Zacznę od konstatacji, że trafiłem na nietypowy czas. Właśnie nastąpiła zmiana ustawy. Ta z roku 2011, która wchodziła w życie, zaostrzała radykalnie warunki uzyskania tytułu profesora, choć dawała vacatio legis (aż do 30 września 2013 r.). W związku z tym wiele osób postanowiło uzyskać tytuł wg starej procedury. Wymagania, jakie stawiała poprzednia ustawa z 2005 roku, były łagodne. Nowa ustawa z 2011 roku postawiła wymóg kierowania zarówno grantem europejskim, jak również krajowym, a także wypromowania trzech doktorów, co było w wielu dziedzinach nie do spełnienia. Wymagało to korekty ustawy i tego dokonała ostatnia nowelizacja. Teraz warunki są rozsądne. Natomiast ta najostrzejsza wersja ustawy spowodowała zasypanie komisji wnioskami o tytuł, które napływały jeszcze w tym roku.

Ile spłynęło wniosków o tytuł profesorski do CK?

W 2012 przesłano do CK około 760 wniosków. W 2013 roku - 1818 wniosków, czyli blisko 2,5-krotnie więcej. Ale liczba zakończonych postępowań w roku 2013 była podobna jak w 2012. Nie staraliśmy się zwiększać tempa procedowania, żeby nie obniżać jakości, nie działać pobieżnie. Działamy tak, jakby tej „górki” w postaci nadesłanych wniosków nie było. Staramy się utrzymać poziom profesur, bo to jedyny etap kariery, który CK w pełni kontroluje. Wydaje mi się, że jeżeli ktoś ma odpowiednie osiągnięcia, to nie ma argumentów, aby mu odmówić awansu.

Czy w związku z tym pośpiechem dużo jest wniosków słabych?

Powiedziałbym: przedwczesnych. Trochę ich jest.

Ile dotychczas zostało ocenionych negatywnie?

W 2013 roku na 689 postępowań – 33 wnioski zostały ocenione negatywnie. Może nie jest to zbyt dużo, ale należy pamiętać, że na etapie postępowania szereg osób prosi o umorzenie postępowania z reguły z powodu negatywnych recenzji. Tych wniosków nie zaliczamy do ocenionych negatywnie przez CK.

Czy liczba profesorów tytularnych wzrośnie w związku z większą liczbą wniosków?

Liczba czynnych profesorów istotnie się nie zmieni, ale liczba profesorów wraz z emerytowanymi trochę wzrośnie. Wniosków jest naprawdę bardzo wiele, a my pracujemy w normalnym tempie, nie tylko z powodu dbałości o jakość, ale także z braku środków. Nasz budżet rok do roku jest na podobnym poziomie. Stąd już w połowie tego roku zaczęło brakować środków na recenzje i musieliśmy na 3 miesiące wstrzymać wysyłanie wniosków profesorskich do recenzentów. Na szczęście otrzymaliśmy z MNiSW dodatkowe środki, które – mam nadzieję – wystarczą do końca tego roku.

Kiedy zakończy się procedowanie tych wniosków?

Początkowo sądziłem, że uporamy się z tym do końca 2014 r. Jednak już widać, że to nie nastąpi tak szybko i że przedłuży się na rok 2015. Ta „górka” jest wciąż dość duża. Czas „całościowego” procedowania tych wniosków uzależniony jest również od tempa procedur w radach wydziału lub radach naukowych.

Jest pan za utrzymaniem tytułu profesora?

Mamy w Polsce własną tradycję akademicką. Jest w niej tytuł profesora, który cieszy się dużą estymą i społecznym zaufaniem. Nie ma powodu do likwidowania go. Gdybyśmy to zrobili, trzeba by przebudować cały system zatrudniania, finansowania, awansowania – np. znacznie podnieść wymagania wobec doktoratów. Fakt, że w wielu zagranicznych systemach nie ma takiej formy honorowania naukowców – ale są przecież inne, których nie ma u nas - nie oznacza, że my musimy z niej rezygnować.

Są zwolennicy zaostrzenia wymagań jakościowych wobec kandydatów do tytułu naukowego, aby stał się on czymś wyjątkowym, którym honorowani byliby tylko najwybitniejsi.

Jestem za tym, aby to były znaczące osiągnięcia, ale nie muszą to być osiągnięcia wybitne. Należy poprzeczkę stawiać wysoko, ale nie aż tak, jak to zostało zaproponowane w ustawie z 2011 r.

Na ile CK kontroluje jeszcze jakość habilitacji?

Decyzja w sprawie przyznawania stopnia doktora habilitowanego została całkowicie oddana w ręce rad wydziałów. To one decydują o nadaniu stopnia. Wnioski z obserwacji tego, co się dzieje w wyniku tej regulacji, nie są jednoznacznie pozytywne. Pojawia się zbyt wiele słabych habilitacji. Są też oczywiście bardzo dobre habilitacje, ale generalnie ich poziom się obniżył.

Jakie są powody obniżenia poziomu habilitacji?

Właśnie oddanie całej procedury w ręce rad wydziałów. Niektóre wydziały, często słabsze kadrowo, koniecznie chcą się wzmocnić, awansując swoich pracowników. Związane to jest z wymaganiami kadrowymi niezbędnymi do utworzenia kierunków czy uzyskania uprawnień do nadawania stopni naukowych. A uprawnienia stały się obecnie bardzo cenne.

CK ma jednak swoich przedstawicieli w komisjach habilitacyjnych, wyznacza recenzentów.

Komisja habilitacyjna liczy obecnie siedem osób: trzech recenzentów (w tym dwóch wskazanych przez Centralną Komisję i jeden przez radę wydziału lub radę naukową), dwóch członków wskazanych przez CK, z których jeden jest przewodniczącym komisji habilitacyjnej oraz dwóch członków delegowanych przez radę jednostki (w tym sekretarz komisji), która prowadzi przewód habilitacyjny. Jednak to rada, a nie komisja decyduje o przyznaniu stopnia.

Słyszałem o przypadkach głosowania rad wydziałów wbrew opinii komisji i recenzentów.

W samej komisji zdarzają się przypadki głosowań niejednoznacznych, np. 3:4, 4:3. Bywa, że osoby wskazane przez CK głosują na „nie”, a przedstawiciele rady wydziału na „tak”. Nawet w takiej sytuacji rada wydziału czasami głosuje na „tak”. Inny przykład: dwie recenzje są negatywne, a jedna pozytywna. Komisja przygotowuje negatywne stanowisko, rada głosuje prawie jednomyślnie na „tak”. Zdarza się to nawet w przypadku trzech negatywnych recenzji i zdecydowanie negatywnej opinii komisji. Było także kilka przypadków odwrotnych, komisja głosuje na „tak” a rada wydziału na „nie”.

Czy takie rozbieżności to częste przypadki?

Nie, ale trochę ich jest.

Co w takiej sytuacji może zrobić CK?

CK nie może odebrać nadanego prawidłowo stopnia, pomimo że ma zastrzeżenia do poziomu habilitacji. Taka sytuacja to dla nas sygnał, żeby skontrolować działalność rady w zakresie nadawania stopni naukowych i w przypadku wystąpienia nieprawidłowości – zawiesić, ograniczyć lub odebrać uprawnienia. W ciągu mojej kadencji na stanowisku przewodniczącego chcę skontrolować większość rad wydziałów, które mają uprawnienia do nadawania stopni naukowych. W pierwszej kolejności kontrole będą przeprowadzane w jednostkach, których działalność wzbudza nasze wątpliwości.

Czy i jak często CK podejmowała decyzje o zawieszeniu czy odebraniu uprawnień?

Nie jest to częste, ale czasami zawieszamy, ograniczamy lub odbieramy uprawnienia. Poziom habilitacji sprawdzamy w drodze planowych kontroli, a poniekąd również jako organ odwoławczy od odmownej uchwały rady wydziału lub rady naukowej. Jak już mówiłem, wskazujemy także czterech członków komisji habilitacyjnej. Tę rolę, zwłaszcza jeżeli chodzi o recenzentów, staramy się spełniać jak najlepiej. Systematycznie aktualizujemy listy recenzentów. Powstają one w taki sposób, że najpierw poszczególne dyscypliny przygotowują swoje listy recenzentów. Potem łączymy je tak, aby w danej dyscyplinie pojawiły się również osoby z dyscyplin pokrewnych w celu stworzenia szerszych list recenzentów. Związane to jest także z faktem, że osiągnięcia wielu osób są interdyscyplinarne. Przyglądamy się recenzjom. Muszą one być rzetelne. Muszą obejmować w odrębnych, wyraźnie zaznaczonych częściach ocenę osiągnięcia naukowego oraz istotnej aktywności naukowej habilitanta. Zdarzają się recenzje powierzchowne. To musimy zmienić. W ostateczności osoby przygotowujące niemerytoryczne recenzje będziemy usuwać z list naszych ekspertów.

Często spotyka się pan z nierzetelnymi recenzjami?

Często nie, ale zdarzają się dziwne recenzje. Nie mamy prawa dyktować komuś, jaka ma być recenzja: pozytywna czy negatywna. Jednak wysyłamy wskazówki, nazwijmy je formalnymi, czego oczekujemy od recenzenta. Recenzja musi być merytoryczna, musi z niej wynikać ocena. A często tego właśnie brakuje. Bywa, że autor recenzji wymienia istotne wady i braki w dorobku, osiągnięciach, a na koniec daje pozytywną konkluzję. Każdy recenzent występuje pod własnym nazwiskiem. Wykonywane są też tzw. superrecenzje. Te robią na mnie zwykle pozytywne wrażenie. W zdecydowanej większości są przygotowane prawidłowo.

Recenzje towarzyskie?

Pewnie się zdarzają, ale to trudno ocenić komuś, kto nie zna danego środowiska. Trzeba wiedzieć, kto się z kim spotyka i przyjaźni, żeby móc z tego punktu widzenia spojrzeć na recenzję.

Czy Komisja uczestniczyła w opiniowaniu projektu ostatniej nowelizacji? Co państwo zaproponowali, co się udało przeforsować?

Wysłaliśmy swoje uwagi. Część z nich została uwzględniona. Jednym z pomysłów było zwiększenie kadry niezbędnej do uzyskania uprawnień. Obecnie do doktoryzowania wystarczy 8, a do habilitowania 12 samodzielnych pracowników naukowych. Naszym zdaniem lepiej byłoby, gdyby to było 12 i 18. Jednostki, które mają dobrą kadrę, utrzymałyby uprawnienia, a niektóre, z reguły te słabsze, straciłyby je. Oczywiście należałoby wprowadzić okres przejściowy, na przykład 5 lat. Trochę problemów w naszej pracy powoduje art. 21a, dający rektorowi uczelni prawo do nadawania osobie posiadającej jedynie stopień doktora uprawnień równoważnych z uprawnieniami uzyskanymi przez doktorów habilitowanych. Rektor jedynie powiadamia CK o swojej decyzji, a komisja może ewentualnie ją unieważnić. Sprawa ta budzi liczne kontrowersje w środowisku akademickim, a chciałbym podkreślić, że uprawnienie to nie jest wykorzystywane przez rektorów uczelni cieszących się wysoką renomą. Dotychczas CK miała na reakcję 3 miesiące. Tymczasem dokumenty w takich sprawach zadziwiająco często przychodziły tuż przed przerwą wakacyjną. Zatem była spora szansa, że Komisja nie zdąży się do nich odnieść w ustawowym terminie i decyzje rektorów się uprawomocnią. Aby uniknąć takiej sytuacji, musiałem ostatnio zwołać nadzwyczajne posiedzenie Prezydium Komisji na początku września, żeby te zgłoszenia rozpatrzyć. Postulowaliśmy, aby komisja, z uwagi na harmonogram prac, miała więcej czasu na odniesienie się do decyzji rektora. W ostatniej nowelizacji wydłużono ten czas do 4 miesięcy.

Procedowanie spraw – przepływ dokumentów, spotkania zespołów, powoływanie recenzentów, spotkania Prezydium CK - zajmują trochę czasu. Mieliśmy dotychczas tylko 7 dni (łącznie z dniami świątecznymi) na sprawdzenie dokumentów pod względem formalnym i wysłanie do rady wydziału wniosków w sprawie habilitacji. To stanowczo za mało, biorąc pod uwagę tryb pracy CK, liczbę zatrudnionych osób, wymogi proceduralne. W wyniku nowelizacji prawa mamy na to 14 dni, co częściowo rozwiązuje problem.

Sądzi Pan, że habilitacji jest w Polsce za dużo?

Faktycznie ich liczba wzrosła, ale nie powiem, że jest ich za dużo. Dobrze, że naukowcy robią kariery, rozwijają się. Powtarzam: problem polega na utrzymaniu odpowiedniej jakości.

A czy habilitacja jest jeszcze potrzebna?

To kwestia systemu. Gdyby nie było habilitacji, to należałoby zmienić szereg innych „parametrów” systemu nauki i szkolnictwa wyższego, inaczej organizować awanse, system płac. Nie mamy tradycji działania bez habilitacji. To jest jakiś element sprawdzający rozwój naukowy. Obecnie habilitacja powinna zostać, jednak fakt oddania jej w ręce rad wydziałów nie powinien prowadzić do obniżenia jakości. Musimy temu jakoś zapobiec.

Czy CK ma możliwość kontrolowania doktoratów?

Podobnie jak w przypadku habilitacji - niewielką. Co jakiś czas kontrolujemy losowo prace doktorskie. Jeśli widzimy, że są na niskim poziomie, to możemy skontrolować działalność rady wydziału w zakresie nadawania doktoratów i ewentualnie ją ograniczyć. Zdarza się, że odbieramy uprawnienia.

Chyba bardzo rzadko.

Ale są takie przypadki.

Kiedy dochodzi do kontroli doktoratów?

Na przykład gdy jednostka chce uzyskać uprawnienie do habilitowania w danej dyscyplinie. Wówczas musimy sprawdzić, czy dobrze wypełnia swoje uprawnienie do doktoryzowania. Zdarzyło się raz, że jednostka starała się o prawo do habilitowania, a straciła uprawnienie do doktoryzowania.

Podczas wyborów do CK okazało się, że w niektórych dyscyplinach wystarczyło dostać kilka głosów, aby zostać członkiem, w innych trzeba było dostać blisko tysiąc głosów. Czy spora liczba dyscyplin ułatwia, czy utrudnia pracę Komisji?

Lista dyscyplin naukowych jest w Polsce zbyt duża. Na pewno należy ją zmniejszyć.

Jaki powinien być kierunek zmian?

Zapewne można próbować połączyć dyscypliny pokrewne. Trzeba się przyjrzeć dyscyplinom unikalnym, w których pracuje bardzo niewiele osób. Gdybyśmy zmniejszyli liczbę dyscyplin, mielibyśmy większą pulę recenzentów w poszczególnych dyscyplinach, łatwiej byłoby zwiększyć wymogi kadrowe do uzyskiwania uprawnień. Pojawiają się nowe obszary międzydyscyplinowe, dla których nie ma obecnie miejsca. Może łączenie dyscyplin stworzyłoby też przestrzeń dla tych nowych działów wiedzy.

Ile powinno być dyscyplin? Czy jakimś wzorcem może być 25, jak proponuje ERC, a za nią NCN?

Chyba byłoby to zbyt radykalne posunięcie, nie do przełknięcia dla środowiska. Sukcesem byłoby skompresowanie obecnej listy o połowę.

Na podstawie umów międzynarodowych musimy uznawać stopnie naukowe uzyskane za granicą. Okazuje się, że w związku z tym pojawiają się nadużycia. Czy CK ma do czynienia z tym zjawiskiem?

Do nas to oficjalnie w ogóle nie dociera. Wiemy jednak, że np. na Słowacji w niektórych dziedzinach łatwiej jest uzyskać stopień, który odpowiada naszej habilitacji. Człowiek, który u nas nie otrzymał stopnia, nie przeszedł weryfikacji, może uzyskać jego odpowiednik na Słowacji. Następnie wraca do kraju i automatycznie ma habilitację. Coś z tym trzeba zrobić, jednak nie leży to w kompetencji CK. My nie zawieramy umów i nie zatwierdzamy habilitacji uzyskanych za granicą. Natomiast możemy zwrócić uwagę na osoby, które wybrały tę łatwiejszą drogę uzyskania habilitacji. Zastanawiamy się, co zrobić z tym problemem. W niektórych dyscyplinach wiele osób uzyskało habilitację tą drogą.

Czy trafiają do państwa sprawy o plagiaty?

Najczęściej w postaci anonimu lub informacji od recenzenta. Problem jest skomplikowany. Chciałbym jednoznacznie stwierdzić, że w sprawie plagiatów postępujemy zdecydowanie. Jeżeli pojawia się podejrzenie o plagiat podczas procesu habilitacji, informujemy rady wydziałów i recenzentów i prosimy, aby odnieśli się do postawionych zarzutów. Jeżeli podejrzenie o nieuczciwość naukową dotyczy osoby, która ma stopień doktora habilitowanego, podejmujemy procedurę wyjaśniającą, w tym powołujemy dodatkowego recenzenta. Powinno to pozwolić na dokonanie przez Komisję oceny, czy zachodzą przesłanki do wydania postanowienia o wznowienie przewodu.

Podobnie postępujemy w przypadku wniosków o tytuł profesora. Za każdym razem, gdy mamy podejrzenie plagiatu, powołujemy dodatkowego kompetentnego recenzenta, który sprawdza dorobek naukowy pod względem popełnienia nieuczciwości naukowej. Często dostajemy anonimy. Po sprawdzeniu okazuje się, że niektóre z nich są nieprawdziwe. Inaczej postępujemy, gdy anonim nie jest udokumentowany i jest mało prawdopodobny, a inaczej, gdy anonim jest udokumentowany. Jeszcze inaczej traktujemy informacje podpisane. Jesteśmy jednak bardzo ostrożni, gdyż wiele sygnałów o nieuczciwości wynika jedynie z bezinteresownej zawiści „kolegów”, a nie z faktycznie odkrytego plagiatu. Sam donos nie może być powodem uznania czegoś za plagiat.

Czy możecie odebrać doktorat lub habilitację, która już została przyznana, ale po czasie okazuje się, że na podstawie splagiatowanej pracy?

W takim przypadku nakazujemy radzie wydziału ponowne przeprowadzenie przewodu doktorskiego czy habilitacyjnego. Sprawa staje zatem ponownie przed radą wydziału i jeśli w trakcie postępowania zarzut plagiatu się potwierdzi, stopień może zostać odebrany.

A tytuł profesorski?

Sprawa jest bardziej skomplikowana, bo przecież prezydent nadaje tytuł w drodze decyzji administracyjnej. Z tego faktu wynikają określone konsekwencje prawne. Znowelizowana ustawa przewiduje, że Komisja może wszcząć postępowanie i uznać, że tytuł został uzyskany z naruszeniem prawa lub dobrych obyczajów akademickich. Tytułu jednak odebrać nie możemy. Ten problem został rozwiązany w ostatnio znowelizowanej ustawie. Art. 28 ust. 3a przewiduje, że: „W przypadku powzięcia wiadomości o możliwości naruszenia przez kandydata do tytułu profesora praw autorskich Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej może zwrócić się do CK o dołączenie do wniosku opinii komisji do spraw etyki w nauce przy PAN”. Ust. 3b mówi, że: „W przypadku wydania przez komisję, o której mowa w ust. 3a, negatywnej opinii CK wznawia postępowanie o nadanie tytułu profesora lub wszczyna postępowanie w sprawie stwierdzenia nieważności postępowania o nadanie tytułu profesora”. Z kolei w art. 29b zapisano: „W przypadku stwierdzenia nieważności postępowania o nadanie tytułu profesora lub uchylenia w wyniku wznowienia postępowania, uchwały o przedstawieniu kandydata do tytułu profesora, osoba której nadano tytuł profesora traci prawo do posługiwania się tym tytułem”. To rozwiązanie wychodzi naprzeciw podnoszonemu od dawna wnioskowi CK, aby osoby, które uzyskały tytuł profesora z naruszeniem prawa lub dobrych obyczajów w nauce lub sztuce, nie mogły tego tytułu używać.

Jak wiele jest takich przypadków w ciągu roku?

Nie ma ich wiele, ale martwi mnie, że w ogóle są. Wyjaśnianie tych spraw jest bardzo czasochłonne i kosztowne.

Ile odebraliście stopni doktora i doktora habilitowanego w czasie, gdy pan kieruje Komisją?

Kilka. To nie jest duża skala.

Rozmawiał Piotr Kieraciński