Czym jest FNP?

Komentarz do komentarza prof. Wojciecha Wrzoska

Włodzimierz Bolecki

Jestem bardzo wdzięczny profesorowi Wojciechowi Wrzoskowi za komentarz, który zechciał poświęcić usytuowaniu FNP wśród organizacji finansujących naukę w Polsce. Fundacja – mimo istnienia już ponad 20 lat – nadal, nawet w środowisku naukowym, spotyka się z pytaniami dotyczącymi jej charakteru (organizacja rządowa czy pozarządowa?), źródeł i sposobów finansowania, a przede wszystkim zakresu jej autonomii (zależna czy niezależna?). Korzystam więc z okazji, żeby przedstawić te sprawy, nie kwestionując jednak faktów przytoczonych w cennym wywodzie prof. Wrzoska. Różnice tkwią natomiast w rozumieniu określenia „organizacja pozarządowa”. To jednak wymaga odwołania się do argumentów „de iure”.

Decydujący status

Podstawą statusu Fundacji (organizacja pozarządowa) jest Konstytucja RP (1997 r.), która zapewnia wolność stowarzyszania się, w tym tworzenia fundacji (roz. II Wolności, prawa i obowiązki człowieka i obywatela , art. 58 oraz 12.). Jednak kluczową sprawą – bez której funkcjonowanie FNP i podobnych jej organizacji będzie niezrozumiałe – jest zawarta w Preambule Konstytucji RP zasada subsydiarności (pomocniczości) organizacji pozarządowych. Jest to zasada tyleż prawna, co dotycząca filozofii państwa (nb. reguluje też funkcjonowanie Unii Europejskiej). Zasada subsydiarności znaczy, że – wszędzie tam, gdzie obywatele sami, ale również przez organizacje pozarządowe, mogą wykonywać określone zadania (nierzadko lepiej niż administracja państwowa) – państwo powinno im je przekazywać do realizacji razem ze środkami na ich wykonanie.

Organizacje pozarządowe mogą mieć różne formy prawne (reguluje je ustawa o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie w art. 3 ust. 2). Są nimi organizacje nienależące do sektora finansów publicznych i niedziałające w celu osiągnięcia zysku, w tym fundacje i stowarzyszenia.

Po tym wstępie – długim z konieczności – muszę jednak wskazać na różnicę w rozumieniu „organizacji pozarządowej”. A mianowicie, teza prof. Wrzoska – „Chodziło o funkcję, jaką realizują owe trzy placówki grantodawcze (NPRH, NCN, FNP), a nie o ich nominalny status prawny” – wymaga zasadniczej korekty. Ponieważ to właśnie „nominalny status prawny” tych organizacji decyduje o ich funkcji.

NPRH nie ma osobowości prawnej, jest programem ministra nauki i szkolnictwa wyższego, czyli bezpośrednim, wewnątrzministerialnym instrumentem wykonywania zadań ministerstwa. NCN jest „agencją wykonawczą” rządu powołaną na mocy ustawy sejmowej (z 30 kwietnia 2010 r. Dz. U. z 2010 r. nr 96 poz. 617). Natomiast FNP jest organizacją pozarządową posiadającą status organizacji pożytku publicznego.

Władzom ustawodawczym i wykonawczym powołującym Fundację zależało, aby nie była ona agencją publiczną. Ustawa „o zniesieniu i likwidacji niektórych funduszy”, uchwalona przez Sejm RP 14 grudnia 1990 (Dz. U. 1990 Nr 89 poz. 517), zawierała art. 4, explicite mówiący o przeznaczeniu środków z likwidowanego Centralnego Funduszu Rozwoju Nauki i Techniki „na ustanowienie lub zasilenie fundacji mającej na celu finansowanie działalności realizowanej dotychczas przez fundusz”. Nie chodziło zatem o powołanie instytucji publicznej, lecz niezależnego podmiotu, dysponującego własnym majątkiem i działającego na podstawie ustawy z 6 kwietnia 1984 r., przywracającej fundacje, po 32 latach od dekretu Bolesława Bieruta, do prawodawstwa polskiego.

Z tej krótkiej charakterystyki wynika, że zarówno status prawny, sposób funkcjonowania, jak i pełnione funkcje w sektorze nauki uniemożliwiają wrzucenie NPRH, NCN i FNP do wspólnego worka i potraktowanie ich jako „agend” ministerstwa.

Współdziałanie i partycypacja

Jednak podstawowym kryterium w komentarzu prof. Wrzoska jest następujący argument: NPRH, NCN oraz FNP „dysponują środkami, które <pochodzą w lwiej części z budżetu państwa lub via budżet z dotacji unijnych>”. Nie kwestionując tezy prof. Wrzoska, najpierw drobne uściślenie: NPRH nie ma własnych pieniędzy, NCN finansuje swoje programy (póki co) wyłącznie środkami budżetowymi, natomiast FNP dysponuje środkami własnymi oraz środkami unijnymi.

W tym miejscu prof. Wrzosek dotknął kolejnej ważnej kwestii, o którą pytana jest Fundacja. Skoro – streszczam tę kwestię – Fundacja w 1990 r. otrzymała „parę groszy na dobry początek” (95 mln zł po denominacji), to są to nadal pieniądze publiczne. Otóż nie są, co wynika z ustawy o fundacjach. Mówiąc w skrócie – pieniądze przekazane fundacjom tracą związek z fundatorem, czyli z podmiotem, który je przekazał i stają się majątkiem tych fundacji.

A wreszcie z pozoru najmocniejszy argument prof. Wrzoska na rzecz tezy, że Fundacja jest „agendą ministerstwa”: „środki unijne to w ostatnim roku ponad 80% kwoty rozdysponowanej przez FNP na jej cele statutowe”. Tak, to prawda, ale co w tym złego? Pełna zgoda, Panie Profesorze, że budżet unijny to także „nasz” budżet i dlatego byłoby chyba wielkim błędem, gdyby FNP zrezygnowała z dystrybucji środków europejskich?

Rzecz w tym, że samo przekazanie FNP (lub innej instytucji) choćby największych pieniędzy z budżetu nie czyni z niej „agendy ministerstwa”. Fundacja, realizując cele publiczne (bo do tego została powołana), realizuje tym samym politykę państwa – tu prof. Wrzosek ma całkowitą rację – ponieważ działa w granicach określonych przez konstytucję RP. Organizacje pozarządowe nie tracą przecież swej „pozarządowości”, wydając środki budżetowe zgodnie ze swymi statutami.

Choć nie jest to tu najważniejsze, korzystam z okazji, żeby przypomnieć kilka liczb: fundusz założycielski FNP wynosił w 1991 r. 95 mln zł (plus pieniądze z prywatyzacji spółek skarbu państwa – 53 mln zł), a dzięki inwestycjom na rynkach finansowych został powiększony do kwoty 310 mln zł. Do końca 2013 r. FNP przekazała na wspomaganie badań naukowych 445 mln zł. Z funduszy unijnych na ten sam cel FNP przekaże do końca 2015 r. 447 mln zł. FNP rozdysponowała jednak te pieniądze nie tyle „na swoje cele statutowe”, lecz zgodnie ze swoimi celami statutowymi – czyli przekazała je w całości na realizację konkretnych projektów badawczych. Otóż rozumowanie, w którym głównym argumentem na rzecz tezy, że Fundacja jest „agendą ministerstwa”, jest procent, jaki środki unijne stanowią w budżecie Fundacji, jest błędne. Bo przecież środki z budżetu – i to wielokrotnie większe niż otrzymała FNP – otrzymują na swoją działalność na przykład uniwersytety. Czy to znaczy, że uniwersytety są „agendami ministerstwa”?

Zasada subsydiarności, na podstawie której działa FNP, opiera się nie na izolacji, lecz współdziałaniu i partycypacji. A niezależność działania (np. władz konkretnej uczelni czy FNP) to nie tylko kwestia gwarancji prawnych, lecz przede wszystkim praktyki. Chwaląc Fundację – za co bardzo dziękujemy! – prof. Wrzosek na pewno się zgodzi, że swoją działalnością Fundacja tej niezależności nigdy nie uchybiła.

Prof. dr hab. Włodzimierz Bolecki, wiceprezes Fundacji na rzecz Nauki Polskiej.
Na tym kończymy dyskusję na temat statusu FNP.
Redakcja