Instrukcja obsługi szkolnictwa wyższego
Obecna nowelizacja wprowadza kilka zmian godnych podkreślenia. Między innymi mamy próbę odbudowania kształcenia zawodowego poprzez nacisk na kierunki praktyczne. Wprowadzenie studiów praktycznych we współpracy z pracodawcami wydaje się dobrą inicjatywą. Życie pokaże, czy tak będzie.
Kolejna sprawa to kształcenie nieformalne i potwierdzenie jego efektów. To krok we właściwym kierunku, jeśli bierzemy pod uwagę potrzeby społeczeństwa w czasach szybkich zmian na rynku pracy. Mamy już taką procedurę w postaci uznawania kwalifikacji językowych studentów, którzy uczyli się języków poza uczelnią. Nie jest to jednak sprawa prosta, gdy bierzemy pod uwagę wszystkie obszary kształcenia. Ważne będzie właściwe ustalenie zasad i przestrzeganie jakości potwierdzanych efektów kształcenia. Myślę, że warto rozpocząć od pilotażu, w którym uczestniczyłyby jedynie wybrane obszary i uczelnie.
Najbardziej dyskusyjną w środowisku akademickim była zmiana dotycząca komercjalizacji wyników badań i uwłaszczenia wynalazców. Wydaje się, że kompromis, który osiągnięto nie jest zły. Ustalono procedurę, która może przyspieszyć komercjalizację wyników badań, oddając inicjatywę w ręce zainteresowanego.
Inna sprawa to informatyzacja naszego sektora. Nowelizacja wymaga, aby baza danych POLON zawierała szczegółowe dane o uczelni, pracownikach i studentach aktualizowane na bieżąco. Chyba idziemy z tym za daleko. Warto odpowiedzieć sobie na pytanie, jakie dane o uczelniach są rzeczywiście potrzebne ministerstwu do kontroli zarządczej.
Ustawa wymaga również utworzenia repozytorium prac dyplomowych. Prace dyplomowe, zwłaszcza licencjaty i magisteria, to nie są wysokiej rangi prace naukowe, zatem gromadzenie ich i udostępnianie po wsze czasy nie ma wielkiego sensu. Prace dyplomowe, które wnoszą coś nowego w rozwój badań naukowych, są publikowane w czasopismach lub pracach zbiorowych niezależnie od tego, czy znajdą się w repozytorium, czy nie. Jedyny cel, jaki widzę, to walka z plagiatami. Może okaże się to skuteczne. Jednak masowe stosowanie systemu antyplagiatowego oznacza, że każdego traktujemy jak potencjalnego plagiatora. Nie wiem, czy to jest najlepsza metoda wychowawcza.
Inny system informatyczny – ujednolicony monitoring karier zawodowych w oparciu o dane z ZUS, bardzo nam się przyda. Już pilotaż pokazał, że obiegowe informacje na temat wysokiego bezrobocia wśród absolwentów wyższych uczelni nie są w pełni uzasadnione.
Zdecydowanie jestem przeciwna tworzeniu konwentu rzeczników dyscyplinarnych przy ministerstwie – to chyba nadmierna ingerencja w działalność uczelni. Może warto wrócić do relacji opartych na wzajemnym zaufaniu. Kształtowanie odpowiedzialności przez strach przed kontrolą ministerstwa nie jest dobrym rozwiązaniem. A widać tę tendencję już w samej strukturze ministerstwa – departament szkolnictwa wyższego ma w nazwie zwrot „i kontroli”.
Z rzeczy ważnych, choć szczegółowych, warto podkreślić zmiany wprowadzone w art. 118, ograniczające wymaganie konkursu w polityce kadrowej. Szczególnie istotny jest brak wymogu konkursu przy zatrudnianiu na to samo stanowisko, na którym pracownik był dotychczas zatrudniony na czas określony przez okres dłuższy niż trzy lata.
Ważną zmianą jest powrót do bezpłatnego studiowania na drugim kierunku. Nie jest to zjawisko masowe w skali kraju i wystarczy wprowadzić kryteria merytoryczne, aby nad tym zapanować.
Reasumując, mimo pozytywnych zmian, wymienionych powyżej, przeraża mnie tempo, w jakim ustawa Prawo o szkolnictwie wyższym przy kolejnej nowelizacji zwiększa swoją objętość i do jakiego poziomu szczegółowości dochodzą zapisy. To przestaje być prawem, a zamienia się w instrukcję obsługi szkolnictwa wyższego. W wielu przypadkach mamy w ustawie opisane procedury. Mam wrażenie, że ustawodawca kieruje się zasadą, co nie jest dozwolone, jest zabronione, chcąc w taki sposób zapobiegać patologiom. Jednak mnożenie regulacji to droga donikąd. Wzrasta tylko biurokracja, sprawozdawczość, częstotliwość nasyłanych kontroli, które kładąc nacisk na procedury, zapominają o realizowanych celach. A my toniemy w papierach z trudem znajdując czas na zajęcia ze studentami i własne badania naukowe.