Uniwersytet katolicki – kuźnia elit

Antoni Dębiński

Teza postawiona w tytule niniejszego artykułu brzmi: uniwersytet katolicki jest kuźnią elit. Można ją odczytać na dwa sposoby – faktualny i normatywny. Odczytanie faktualne wymagałoby badań, i to interdyscyplinarnych, by odpowiedzieć na pytanie, czy uniwersytety katolickie są de facto kuźnią elit. Można natomiast tę tezę odczytać normatywnie, niejako de iure – to znaczy jako twierdzenie, że uniwersytet katolicki powinien być kuźnią elit, że bycie nią należy do istoty uniwersytetu katolickiego. To właśnie ujęcie będzie przedmiotem niniejszych rozważań. Należy zauważyć, iż takie postawienie sprawy wymaga co najmniej trzech istotnych założeń: (a) istnienie elit jest czymś dobrym i pożądanym; (b) formowanie elit jest czymś dobrym i słusznym; (c) uniwersytet katolicki jest zdolny podjąć się tego zadania. Zauważyć też trzeba, że odpowiedź na pytanie faktualne zakłada rozumienie normatywne.

Wymienione założenia wyznaczają pytania: (1) czym jest elita i jakie odgrywa role społeczne, które czynią jej istnienie czymś dobrym i pożądanym, tak by warto było stawiać zadanie formowania elit?; (2) jakie cechy uniwersytetu katolickiego sprawiają, że może się tego zadania skutecznie podjąć? Odpowiedź na te pytania nie zakłada, że jedynie uniwersytet katolicki jest w stanie formować elity, a tym bardziej nie zakłada, że robi to najlepiej czy nie bez potknięć i trudności. Zostało to zawarte w tytułowej metaforze kuźni: kuźnia kojarzy się z ciężką pracą, zmęczeniem, zmaganiem się z opornym materiałem, który dopiero w ogniu i dzięki wspólnemu wysiłkowi i systematycznej współpracy nabiera pożądanego kształtu.

Elita jest wzorcem społecznym i kotwicą cywilizacji. A jest tym właśnie dlatego, że jej istnienie stanowi odpowiedź na prawdziwe wartości (czy dobro, by użyć innej terminologii) – elity różnych typów tworzą się ze względu na różne typy dóbr i elity te również są wartością dla struktury społecznej, ponieważ w sposób szczególny troszczą się i ponoszą odpowiedzialność za dobra, a ze względu na swe społeczne role także za całość społeczeństwa. Takie rozumienie istoty i zadań elit pociąga za sobą postulaty co do cech, w które powinien być wyposażony ktoś, kogo do elit można zaliczać. Przynajmniej niektóre z nich trzeba omówić, pokazując jednocześnie, że formowanie takiej właśnie osoby jest wpisane w misję uniwersytetu katolickiego (na ten wymiar uniwersytetu zwraca uwagę R. Morawski). Podstawą tych rozważań niech będzie programowy dokument Kościoła katolickiego „Konstytucja apostolska Ojca Świętego Jana Pawła II O uniwersytetach katolickich »Ex corde Ecclesiae« ” (Konstytucja Ex corde Ecclesiae , wydana w 1990 r., określa tożsamość i misję uniwersytetów katolickich, bazując na zaleceniach opartych na nauce Soboru Watykańskiego II i przepisach Kodeksu prawa kanonicznego. ).

Ideał pełnej prawdy

Przynależność do elity wymaga z jednej strony wysokiego stopnia wiedzy, umiejętności i kompetencji specjalistycznych, a z drugiej – wiedzy, umiejętności i kompetencji pozwalających ulokować działania specjalistyczne w szerokim kontekście poznawczym i społecznym. Należy się do elity naukowej, politycznej, artystycznej, ekonomicznej, wojskowej itd. właśnie dlatego, że posiadane „wyposażenie intelektualne” w tej dziedzinie jest istotne i wyróżniające się, że jest się lepszym, a zarazem dlatego, że ma się rozeznanie na przykład co do skutków podejmowanych działań i umie się te skutki ocenić z punktu widzenia dobra wspólnego. Owa jedność specjalizacji i uniwersalnego rozeznania jest wprost wpisana w istotę uniwersytetu katolickiego. Jak każdy uniwersytet, także uniwersytet katolicki łączy badania naukowe i kształcenie studentów.

Dwa z zaleceń Ex corde Ecclesiae są w tym kontekście kluczowe. Po pierwsze, uniwersytet katolicki musi działać tak, by wychowankowie mogli „kształtować się na ludzi naprawdę odznaczających się nauką, przygotowanych do spełniania poważnych obowiązków społecznych” (9), a „[po]przez badania naukowe oraz nauczanie należy kształcić studentów w różnych dyscyplinach wiedzy, tak aby stali się naprawdę specjalistami w wybranych dziedzinach, w których będą następnie pracować służąc społeczeństwu i Kościołowi” (20). Jednocześnie zaś, ze względu na złożoność świata i przygodność ludzkiego umysłu, niezbędna jest oczywiście specjalizacja badań, ale wszelkie badania mają być wkładem w pełne rozumienie rzeczywistości – stąd i badania, i kształcenie mają wymiar integrujący (por. 15), a „Integracja wiedzy jest procesem, który należy nieustannie, udoskonalać. Zadanie to staje się dziś coraz trudniejsze na skutek rozwoju nauki oraz podziału poszczególnych dyscyplin akademickich na coraz węższe specjalizacje. Uniwersytet jednak, a szczególnie uniwersytet katolicki, winien być ‘żywą jednością’ instytucji oddających się poszukiwaniu prawdy. (…) Należy zatem popierać dążenie do syntezy wyższego rzędu, która jedynie jest w stanie zaspokoić owo pragnienie prawdy wpisane głęboko w serce człowieka. Wykorzystując dorobek filozofii i teologii, uczeni winni podejmować nieustanny wysiłek określania właściwego miejsca i znaczenia każdej z poszczególnych dyscyplin w ramach ogólnej wizji osoby ludzkiej i świata, w świetle Ewangelii” (20). To oczywiście ma konsekwencje dla nauczania: „Podczas gdy każda dyscyplina wykładana jest w sposób systematyczny i z zastosowaniem własnych metod, nauczanie interdyscyplinarne, wspomagane przez filozofię i teologię, pomaga studentom w kształtowaniu organicznej wizji rzeczywistości i pobudza w nich pragnienie ciągłego rozwoju intelektualnego” (20).

Ostatnia myśl jest warta podkreślenia – w ideał kształcenia na uniwersytecie katolickim wpisane jest zaszczepienie pragnienia rozwoju. Wcześniej padło stwierdzenie, że istnienie elit jest dobrem kruchym, utracalnym; przynależność do elit też jest utracalna – bez ciągłej pracy nad sobą nie utrzyma się poziomu wiedzy, umiejętności i kompetencji wymaganych od elity. Krótko mówiąc, uniwersytet katolicki podporządkowuje swe badania i kształcenie ideałowi pełnej prawdy, w której specjalizacja i integracja są równocześnie realizowane. W samą istotę uniwersytetu katolickiego wpisany jest pierwszy z wymienionych wymogów istnienia elit.

Moralny wymiar działania

Trzeba też zauważyć drugi wymóg: należenie do elity wymaga łączenia intelektu i moralności. Samo „wyposażenie intelektualne” nie wystarcza, by być członkiem elity – musi współwystępować rozpoznawanie dobra i zła oraz trwanie przy tym, co jest poznane jako prawdziwie dobre, a więc moralnie dobre działanie. Dla przykładu: jeśli elity naukowe porzucą ideę, że badania naukowe mają służyć prawdzie i dobru człowieka, to staną się „umysłami do wynajęcia” dla tych, którzy są w stanie zainicjować badania, bez względu na ich cel. Tymczasem „umysł do wynajęcia” to nie członek elity, ale właśnie najemnik. Podobnie jeśli elita polityczna porzuci ideę, iż państwo jest czymś dobrym dla człowieka-obywatela i właśnie dlatego należy go rozwijać, to nie ma żadnych barier przed traktowaniem państwa jako „prywatnego folwarku”, z którego czerpie się zyski; zaś złodziej i kombinator nie mogą należeć do elity, nie ma też „elity złodziei i kombinatorów” w jakimkolwiek głębszym sensie niż socjologiczny.

Także i to splecenie intelektu i moralności (woli) jest wpisane w misję uniwersytetu katolickiego: „Ponieważ wiedza winna służyć osobie ludzkiej, badania naukowe prowadzone na uniwersytecie katolickim muszą zawsze brać pod uwagę implikacje etyczne i moralne zarówno stosowanych metod, jak i dokonywanych odkryć. Wrażliwość etyczna potrzebna jest we wszelkiego rodzaju badaniach, szczególnie jednak w badaniach naukowych i w poszukiwaniu nowych technologii” (18); „Sprawie człowieka służyć będzie jedynie poznanie zespolone z sumieniem” (18). Każdy uniwersytet wierny swemu powołaniu, uprawiając naukę i kształcąc, ostatecznie kieruje się na dobro człowieka i społeczeństwa, ale uniwersytet katolicki ma tu szczególny status: „jego chrześcijańska inspiracja pozwala mu uwzględniać w badaniach naukowych także wymiar moralny, duchowy i religijny oraz oceniać zdobycze nauki i techniki z punktu widzenia integralnego dobra osoby ludzkiej” (7). Innymi słowy, uniwersytet katolicki uczy w sposób szczególny wrażliwości na dobro i relację dóbr do dobra osoby, uczy zadawać pytania o moralny wymiar działania, o realizowane dobro – nie tylko w nauce, ale w każdej sferze kultury; a zarazem uczy trwania przy dobru „dzięki gorliwemu poszukiwaniu prawdy i bezinteresownemu przekazywaniu jej młodym i tym wszystkim, którzy uczą się zasad ścisłego rozumowania, aby działać w sposób prawy i lepiej służyć ludzkiej społeczności” (2).

Krótko mówiąc, w misję uniwersytetu katolickiego wpisane jest formowanie prawego rozumu i woli, a więc wychowanie – kształcenie cnót (by użyć niemodnego dziś słowa) intelektualnych i moralnych. To potrzebne jest nie tylko dlatego, by wspinać się na wyżyny wiedzy, kompetencji i umiejętności, także i dlatego, by oprzeć się magii przywilejów i pokusie alienacji od reszty społeczeństwa, a być gotowym na przyjęcie odpowiedzialności związanej z należeniem do elity.

Osoba i dialog

W tym miejscu warto postawić pewien problem, szeroko dyskutowany także w kontekście rozumienia autorytetu: czy należenie do elity wymaga moralnej spójności, czy też można być moralnym „aspektowo”? To ważny problem, jednak na oddzielne rozważania. Nasze intuicje są niekiedy rozbieżne. Z jednej strony wydaje się, że należenie na przykład do elity naukowej nie wymaga moralności w innych sferach (np. w byciu ojcem rodziny). Czy jednak zaliczylibyśmy bez wahania do elity naukowca, który byłby mordercą? A mordercami byli ostatecznie niektórzy nazistowscy lekarze. Z drugiej strony wydaje się, że nie jest w porządku, gdy zaliczony do elity politycznej naukowiec okazuje się co prawda mieć sukcesy jako polityk, ale dyplom doktorski otrzymał na podstawie plagiatu; i z aprobatą przyjmujemy jego podanie się do dymisji. Uniwersytet katolicki rozwiązuje ten problem: „ostatecznym celem całego procesu nauczania jest integralny rozwój osoby” (20), a integralność obejmuje nie tylko rozum i moralność, ale i wiarę. Szczególnym zadaniem jest „egzystencjalne jednoczenie w pracy intelektualnej dwóch porządków rzeczywistości, które nazbyt często są sobie przeciwstawiane, jak gdyby były wzajemnie sprzeczne” (1). Wysoko postawiona jest poprzeczka, ale mieści się to wyraźnie w duchu Ewangelii: komu więcej dano, od tego będzie więcej wymagane. Praca nad osobową integralnością i praca nad ciągłym rozwojem własnych potencjalności ma być centralnym efektem kształcenia na uniwersytecie katolickim.

Jest jeszcze jeden wymóg, który płynie z zarysowanej wyżej istoty elity, choć nie wprost. Elita w naturalny sposób przejmuje większą odpowiedzialność za rozmaite obszary społeczne, a jednocześnie ma być wzorcem i kotwicą dla działań członków nieelity. To zaś wymaga określonych relacji szacunku między elitą i nieelitą oraz umiejętności argumentowania i komunikowania. Jeśli elita nie darzy szacunkiem nieelity, szybko się alienuje; jeśli nie umie się komunikować ze społeczeństwem, jej działania na rzecz dobra (państwa, sztuki, nauki itd.) mogą zagrażać owemu dobru (nie usłyszy oczekiwań i relacji z sytuacji i może zacząć podejmować decyzje aprioryczne, nie licząc się z aktualną rzeczywistością); a jeśli nie potrafi argumentować, nie będzie mogła odgrywać roli aksjologicznej kotwicy, gdy np. przyjdzie skądś moda czy nacisk na działania przeciw dobru. I tu uniwersytet katolicki odpowiada na „zapotrzebowanie rynku elit”, bo – jak wyżej zaznaczono – uczy w sposób systematyczny ścisłego rozumowania, szerokich horyzontów filozoficznych i teologicznych, a „katolickość uniwersytetu czyni go bardziej zdolnym do bezinteresownego poszukiwania prawdy; poszukiwania, które nie jest podporządkowane żadnym partykularnym interesom ani przez nie uwarunkowane” (7). Poprzez to uczy dialogu w prawdzie i nadzieje na taki dialog i postulat, by katolicki uniwersytet był „zawsze gotów do dialogu i nauczenia się czegoś od każdej kultury” (43), są wpisane w jego misję. Co więcej, poprzez ten dialog uniwersytet pomaga – Kościołowi, co oczywiste, ale także każdemu, kto gotów jest słuchać – „w lepszym poznawaniu różnych kultur, w rozróżnianiu ich aspektów pozytywnych i negatywnych, w przyjmowaniu ich autentycznych ludzkich wartości” (44).

Powyższe rozważania rodzą oczywiście kolejne wątki, ale tytułem podsumowania: teza broniona w niniejszym wystąpieniu głosi, że uniwersytet katolicki jest miejscem, gdzie formuje się osoby zdolne budować elity. W skrócie argument wygląda następująco: elity (rozumiane nie socjologicznie, ale istotowo) są dobrem społecznym, a ich źródłem są dobra dla człowieka; jako takie pełnią w społeczeństwie określone role i dźwigają specjalną odpowiedzialność. Odgrywanie tych ról i ponoszenie odpowiedzialności wymaga od członków elit pewnych cnót, których fundamentem jest jedność intelektu i moralności. W misję uniwersytetu katolickiego jest wpisana integralna formacja osoby ludzkiej i to ostatecznie dobro osoby ludzkiej jest celem badań i nauczania na uniwersytecie katolickim. Ergo, osoby kształcone na uniwersytecie katolickim powinny odznaczać się ową jednością intelektu i moralności, fundującą inne cnoty niezbędne do stania się elitą. Mówiąc metaforycznie, uniwersytety katolickie powinny być kuźnią elit. Wyraz „powinny” wskazuje na najpoważniejsze wyzwanie: co i jak należy czynić we współczesnym świecie, by ową kuźnią elit stać się naprawdę.

Ks. prof. dr hab. Antoni Dębiński, specjalista w dziedzinie nauk prawnych, pełni funkcję rektora Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II.