Ex cathedra

Piotr Hübner

Wykład akademicki ex cathedra utrwalał się w pamięci studentów jako najbardziej charakterystyczna forma wypowiedzi profesora. Wpływały na to dar wymowy, doświadczenie mówcy, sensowność wypowiedzi, dopełniające anegdoty, a nawet dostojeństwo sal wykładowych. Wszystko to stanowiło zróżnicowaną osobowo całość, której – jak sądzono – nie był w stanie zastąpić „martwy” tekst podręcznika. Audytorium mobilizowało zazwyczaj profesora. Korzystał nie tylko z wrodzonych czy nabytych umiejętności oratorskich, ale i merytorycznego przygotowania. Godziny wykładów łączyły się w sekwencyjny łańcuch wiedzy przedmiotowej. Dostarczały wiedzy, ale i partycypacyjnych przeżyć słuchaczy.

Wykłady dawnych mistrzów miały formę oratorską, ale podlegały nauce. Abelard pisał do Heloizy (cytat za: Jacques Le Goff, Inteligencja w wiekach średnich , Warszawa 1966, tłum. z jęz. francuskiego Eligia Bąkowska): „Bardziej dbając o naukę niż o wymowę, staram się o jasność wykładu, a nie o prawidła elokwencji, o sens dosłowny, a nie o ozdoby retoryczne”. Drugą stronę ukazywał Jan z Salisbury: „Jak elokwencja jest zuchwała i ślepa, gdy nie oświeca jej rozum, tak wiedza, która nie umie posługiwać się słowami, jest słaba”. Średniowieczne wykłady były podrzędną formą, ponieważ dominował dyskurs (disputatio). Wadą wykładu było to, że prowadził do doktryny. Umacniał autorytet mistrza – słuchacze zwracali uwagę na osobę, a nie problemy. Dawali wiarę doktrynie, co było zgodne z kościelnym kanonem nauczania pastoralnego. Zgodę na prowadzenie wykładów (licentia ubique docendi) udzielał – podobnie jak na głoszenie kazań – miejscowy biskup. Dawne uniwersytety nie dysponowały odpowiednimi salami wykładowymi – korzystano więc z refektarzy klasztornych, a nawet kościołów, co nie dziwiło, ponieważ uniwersytet był filia Ecclesia. Problem brakujących sal rozwiązały kolegia, budowane z myślą o wieloosobowym gronie scholarów.

Sposób wykładania mógł przyjąć formę dyktowania ad pennam – przeciwieństwem był wykład zbudowany na kulturze „żywego słowa”. Ten drugi wymagał od scholarów umiejętności robienia notatek – początkowo rylcem na woskowej tabliczce, a także organizowania po wykładzie popołudniowych repetycji, które stały się zaczątkiem ćwiczeń akademickich. Dzięki ćwiczeniom można było wyjaśnić pojęcia czy też nieporozumienia językowe wynikające z braku biegłej znajomości łaciny, która była nie tylko jedynym językiem wykładów, ale i językiem nauki.

Scholarów obowiązywały zapisy na każdy z osobna wykład i na każdy semestr. W XIX wieku pojawiła się „książeczka legitymacyjna”, czyli indeks. Wpisy wymagały „osobistego stawiania się do immatrykulacji” (ogólne przepisy o pobieraniu nauk na wydziałach uniwersyteckich – rozporządzenie ministra wyznań i oświaty z 1 X 1850). Ustalano: „aby słuchaczowi półrocze mogło być policzone do prawem przepisanego czasu uniwersyteckiego (…) tenże winien na tyle zgłosić się i uczęszczać na wykłady, iżby takowe zajęły najmniej 10 godzin tygodniowo”. Wyjaśniano, że „słuchacze obowiązani są regularnie uczęszczać na wykłady, na które się zapisali”, a „proste poświadczenie uczęszczania wpisaniem do książeczki legitymacyjnej wyrazu «uczęszczał» tyle znaczy, że uczeń był na wymieniony przedmiot zapisany i że nie wiadomo, aby tak mało nań uczęszczał, iż cel uczęszczania na wykład nie mógł być przez to osiągniętym”. Tak więc dawna swoboda uczęszczania na wykłady ograniczana poczuciem obowiązku przekształciła się niemal w formalne zdyscyplinowanie. O zanikaniu zwyczajów związanych z wykładami świadczą też: zapis rozporządzenia znoszący „zaprowadzony na niektórych wydziałach akademickich zwyczaj niewykładania we wtorki po południu” oraz zniesienie „nauki prywatnej”, udzielanej „bez uczęszczania na publiczne wykłady” danego profesora czy docenta.

W XIX wieku pojęcie wykładu akademickiego uległo zawężeniu i przekształceniu. Był to efekt upowszechnienia druku i formy podręcznika. Na wykłady ustne przeniesiono rygory właściwe wypowiedziom na piśmie. Jak podaje ks. Leopold Fonck SJ (Praca naukowa. Przyczynek do metodyki studyów uniwersyteckich , Kraków 1910, tłum. z jęz. niemieckiego J.J. Rapacki): „Zadaniem wykładu jest zebranie razem i przedstawienie wyników i dowodzeń, będących owocem naszej pracy naukowej. Celem jego jest zwykle podanie tych dowodów i wyników do wiadomości innych”. Nawet do wykładu popularnonaukowego – ten służył utylitarnie upowszechnianiu wiedzy – też była potrzebna „gruntowna znajomość przedmiotu”. Ks. Fonck zastrzegał: „Za zbrodnię przeciwko prawdzie, za postępowanie zagrażające ogólnemu bezpieczeństwu, trzeba uważać przedstawianie osobistych, subjektywnych poglądów, niedowiedzionych hypotez i przypuszczeń za stwierdzone pewniki naukowe i podawanie ich w tej formie szerszym warstwom”. Wykład akademicki adresowany był więc do koleżeńskiego kręgu profesjonalnego, a przy okazji do studentów. Zawierać musiał „rynsztunek naukowy”, czyli ujawnienie profesjonalnego warsztatu autorskiego. Możliwe było korzystanie ze źródeł czy opracowań, ale poprzez odwołanie się do formy relata refero. Ważny był według ks. Foncka „język i styl”, w tym „czystość języka”, „jasność”, „odpowiedniość” i „piękno”. Autor powszechnie znanego podręcznika wskazywał, że „w wykładzie niepodobna pomieścić całej masy zgromadzonego materyału, w całej, pełnej rozciągłości wszelakich szczegółów i powtarzających się drobiazgów”.

Wykład dla studentów był więc węższą i dopełniającą formą profesjonalnego wykładu akademickiego. Mieścił się w coraz ściślej regulowanych ramach programowych, dotyczących danego przedmiotu wykładowego. Przedmiot ten określano jako „zamknięty”, co ustalano w toku procedury habilitacyjnej. Pozyskane venia legendi dawała uprawnienie do wykładania dla studentów. Okazję do autorskiej oceny jakości wykładów dawały egzaminy studenckie. Podstawową była zasada wolności prowadzenia wykładu, co nie podlegało żadnej, nawet wydziałowej kontroli. Jedynie ogólnie obarczano wydział obowiązkiem dbania o poziom prowadzonych wykładów. Stopniowo utrwalało się przekonanie, że wykłady kursowe powinny odbiegać od poziomu zwykłego podręcznika. Miały zmierzać w kierunku monograficznym, przedstawiać najnowszy stan wiedzy, prezentować przede wszystkim własny warsztat i dorobek profesora. Stąd corocznie ogłaszał on odmienny, zazwyczaj rozbudowany temat własnego wykładu. Mimo to Józef Nusbaum-Hilarowicz podkreślał (Uczeni i uczniowie , 1910): „konieczność wykładania zmusza do śledzenia całokształtu danej umiejętności, gdy tymczasem sama tylko praca badawcza zapędza nieraz uczonego w pewien kąt, w którym przez długie lata pozostaje”. Nusbaum-Hilarowicz wyróżniał trzy typy wykładowców: „urzędników”, którzy powtarzają ten sam tekst podręcznikowy, „romantyków”, którzy pobudzają intelektualnie słuchaczy oraz „klasyków”, którzy przede wszystkim dostarczają uporządkowanej wiedzy. 