Czas na gruntowne zmiany

Bogumił Łaszkiewicz

Szkolnictwo wyższe, tak jak wiele dziedzin naszej gospodarki, wymaga doskonalenia funkcjonowania. Podstawowymi przyczynami niedoskonałości funkcjonowania szkolnictwa wyższego, co objawia się w niezadowalającym poziomie nauczania, są między innymi daleko posunięte oszczędności i niskie nakłady. Sądzę, że w zakresie oszczędności w finansowaniu szkolnictwa, głównie wyższego, osiągnęliśmy bardzo niebezpieczny poziom. Nie znaczy to, że równocześnie nie mamy osiągnięć godnych najwyższego szacunku i uznania.

Komputerowe kadry

Podstawowym czynnikiem świadczącym o poziomie szkolnictwa wyższego są przede wszystkim kadry. Trudno wymagać wysokiego poziomu kształcenia studentów przez tzw. kadry komputerowe, tj. wykładowców, którzy opierają swą wiedzę przede wszystkim, bo nie chcę powiedzieć wyłącznie, na wiadomościach internetowych. Dotyczy to gównie nauk ścisłych i technicznych. Konstruktor bez znajomości przemysłu i technologii, mimo zdolności i wyobraźni, nie będzie mógł zaprojektować urządzeń przydatnych do nowoczesnego przemysłu. Aktualnie, zwłaszcza w uczelniach technicznych, pracuje na stanowiskach dydaktycznych i naukowych znikoma liczba osób legitymujących się dłuższymi stażami w zagranicznych ośrodkach uniwersyteckich czy naukowych. Jest faktem, że wielu pracowników dydaktycznych, zwłaszcza młodszej generacji, poza publikacjami związanymi z doktoratem, nie opublikowało przez kilka lat żadnej pracy naukowej w czasopismach renomowanych. Z oficjalnej oceny pracowników naukowych pod względem ich przydatności dydaktycznej i naukowej, jak sądzę tylko formalnej, władze uczelni nie wyciągają żadnych wniosków. Kadry dydaktycznej i naukowej na wysokim poziomie wiedzy nie stworzy się w krótkim okresie, zwłaszcza w obecnych warunkach finansowych uczelni. Nie chodzi tu o płace, które moim zdaniem są na dostatecznym poziomie, ale o nadmierne obciążenia dydaktyczne. Asystent czy adiunkt, który ma codziennie zajęcia ze studentami, jeśli sumiennie realizuje program, nie jest w stanie zajmować się realizacją programów badawczych.

Przeciążenie młodych nauczycieli akademickich dydaktyką uważam za główny czynnik braku publikacji naukowych na dobrym poziomie. Dziś mamy w Polsce laboratoria świetnie wyposażone w nowoczesną aparaturę, niestety wykorzystaną w minimalnym stopniu. Dlaczego? Są dwie podstawowe tego przyczyny. Specjalistyczna, często bardzo droga aparatura jest obsługiwana przez pracownika dydaktycznego, który nie wykorzystuje jej potencjału, bo nie ma na to czasu, będąc nadmiernie obciążonym dydaktyką. Drugim czynnikiem ujemnie wpływającym na rzeczywiste wykorzystanie drogiej aparatury, która pozostaje nowoczesną najwyżej przez dziesięć lat, jest jej rozproszenie. Jedynym racjonalnym kierunkiem zwiększenia stopnia wykorzystania takiej aparatury jest jej komasacja w wydziałowych laboratoriach badawczych kierowanych przez etatowych pracowników naukowych o wysokich kwalifikacjach. Dzisiaj każda jednostka, katedra czy instytut chomikuje aparaturę i robi wszystko, aby jej nie udostępnić potencjalnym zainteresowanym ze względów konkurencyjnych. Niestety te fakty są dość powszechne w środowiskach naukowych.

Zarządzanie niedoborem

Niedostateczna współpraca z przemysłem wynika z faktu, że jednostki dydaktyczne nie podejmują tematów przemysłowych, w których wymagania są bardzo ostre. Przemysł współczesny, w dobie wysokiej konkurencji, podejmuje się wyłącznie wdrażania opracowań sprawdzonych, nie tylko w skali laboratoryjnej, ale i doświadczalnej, zwłaszcza w zakresie technologii wieloetapowych. Słaby ekonomicznie polski przemysł w wielu przypadkach niechętnie podejmuje się niesprawdzonych w skali doświadczalnej opracowań naukowych pochodzących z uczelni, które w ramach oszczędności wyzbyły się maszyn i urządzeń technologicznych, co jest jednocześnie z wielką szkodą dla studentów studiujących na kierunkach technicznych. Ze względów oszczędnościowych całkowicie zaniechano praktyk przemysłowych i w ten sposób absolwenci studiów technicznych stali się mało atrakcyjni dla przemysłu.

Duże trudności finansowe uczelni, zwłaszcza technicznych, w których koszt kształcenia jest wysoki, skutkują zarządzaniem przez pryzmat niedoboru. W tym przypadku jedynym logicznym wyjściem jest konieczność zmiany struktury uczelni, gdzie funkcję dominującą będzie sprawował nie rektor czy dziekan, a kanclerz zatrudniony na pięcioletnim kontrakcie. Natomiast rektor i dziekan będą stanowiskami honorowymi w zakresie nauki i dydaktyki z głosem decydującym. Głównym zadaniem kanclerza będzie zdobywanie pieniędzy dla uczelni, właściwa i obiektywna ich dystrybucja poprzez aparat administracyjny podlegający wyłącznie kanclerzowi. Pełnienie stanowiska rektora czy dziekana przez profesorów pozostaje ze szkodą dla dydaktyki i nauki. Jak wynika z obserwacji, profesorowie – rektorzy i dziekani – nie wypełniają swojej roli w sposób w pełni zadawalający, gdyż angażując się w zarządzanie nie dysponują czasem na naukę, nie mówiąc o obiektywnym spojrzeniu na rozwój uczelni w kierunkach priorytetowych, które nie zawsze pokrywają się z zainteresowaniem naukowym czy dydaktycznym profesorów zajmujących wymienione stanowiska. Takie rozwiązanie zostało sprawdzone w wielu krajach, z pozytywnymi rezultatami.

Brak wyszkolonej, wysoko kwalifikowanej kadry, zwłaszcza na uczelniach technicznych, wymaga zatrudnienia na stanowiskach profesorów wybitnych profesjonalistów z przemysłu. Starsze pokolenie pamięta doskonale, że po drugiej wojnie światowej kadrę profesorską stanowili inżynierowie z przemysłu, co przynosiło wymierne korzyści dydaktyczne i naukowe, gdyż absolwenci posiadali gruntowną wiedzę bezpośrednio przydatną w przemyśle, a prace naukowe były realizowane pod kątem użyteczności przemysłowej.

Wreszcie ostatnia sprawa, którą należy niezwłocznie zreorganizować, to powoływanie parków naukowo-technicznych, które aktualnie pochłaniają duże sumy pieniędzy bez efektów ekonomicznych i wdrożeniowych. Jednostki te działają dzięki projektom badawczym i grantom. A winny być wyłącznie finansowane przez przemysł i pracować dla przemysłu.

Sądzę, że bez gruntownych zmian strukturalnych i organizacyjnych uczelni podniesienie poziomu naukowego i dydaktycznego będzie bardzo trudne, nie mówiąc o efektywnej współpracy z przemysłem.

Prof. dr hab. inż. Bogumił Łaszkiewicz, Katedra Włókien Sztucznych Politechniki Łódzkiej.