O praktycznym zastosowaniu psychologii

Rozmowa z prof. Janem Strelauem, psychologiem

Panie Profesorze, czy dzisiejszy rynek pracy potrzebuje psychologów?

Wśród nauk humanistycznych i społecznych psychologia jest poniekąd kierunkiem uprzywilejowanym, ponieważ rynek pracy dla psychologa jest niezwykle szeroki. Przed laty psychologia kojarzyła się przede wszystkim z psychologią kliniczną, niekiedy z psychologią szkolną czy pracy. Ta pierwsza ograniczała się w zasadzie do klinik psychiatrycznych, dzisiaj zaś trudno znaleźć jakikolwiek szpital, a nawet przychodnie lekarskie, głównie prywatne, które nie zatrudniają psychologów. Psychologowie, obok psychiatrów, zdobywają certyfikaty psychoterapeutów – nie należy do rzadkości, że prowadzą prywatne gabinety. Są niezbędni wszędzie tam, gdzie osoby, rodziny, a także całe społeczności doznają traumy, będącej wynikiem kataklizmów, katastrof, zbrodni, przestępstw czy nieszczęść rodzinnych związanych z dotkliwymi czy nieuleczalnymi chorobami. Selekcja kandydatów do służb pożarniczych, więziennych czy wojskowych, którą przeprowadzają psychologowie, a także służba na rzecz tych jednostek, stały się dzisiaj normą. Psychologowie uczestniczą także w rekrutacji kandydatów na stanowiska menedżerów, szczególnie dotyczy to stanowisk o wysokiej odpowiedzialności i wysoce ryzykownych. Ta szeroka paleta usług psychologicznych, przeze mnie wybiórczo wymieniona, pokazuje absolwentowi psychologii szanse zatrudnienia, pod warunkiem jednak, że ze studiów wyniósł nie tylko solidną wiedzę, ale także odpowiednie umiejętności.

Co świadczy o dobrym psychologu?

Na mojej uczelni, Szkole Wyższej Psychologii Społecznej, gdzie od wielu lat pracuję, w kształceniu studentów psychologii bardzo duży nacisk kładziemy na umiejętności miękkie. Dotyczą one między innymi obsługiwania komputerów traktowanych jako uniwersalne narzędzie pracy, które nie ogranicza się do opanowania elementarnych programów, umiejętności wykorzystania pakietów statystycznych niezbędnych nie tylko do pracy naukowej, ale również do wykonywania takich czynności zawodowych, jak sporządzanie różnego rodzaju raportów, zestawień itp. Uczymy umiejętności prowadzenia wywiadu, a także negocjacji. Praca i funkcjonowanie w zespole to jedne z podstawowych umiejętności, które zwiększają szanse sukcesów w pracy zawodowej, toteż przywiązujemy do nich wielką wagę. Wymienione przeze mnie przykłady umiejętności miękkich są przez pracodawców wysoko cenione, toteż dbamy o to, żeby je wpajać wszystkim studentom, niezależnie od ich specjalności psychologicznej. Co więcej, staramy się przekazywać je studentom także innych kierunków studiów, one są bowiem oczekiwane na rynku pracy.

Jak jest dzisiaj z ustawą o wykonywaniu zawodu psychologa, w jakim kierunku powinno to wszystko iść?

Już niemal 50 lat temu Polskie Towarzystwo Psychologiczne podjęło uchwałę obligującą władze tego towarzystwa do prowadzenia prac nad aktem prawnym zawodu psychologa. Wreszcie, dzięki wieloletnim staraniom psychologów, Sejm RP uchwalił w 2001 roku ustawę o zawodzie psychologa i samorządzie zawodowym psychologów. Paradoks polega na tym, że do dnia dzisiejszego ta ustawa ma status vacatio legis, a więc naprawdę nie weszła w życie; dotyczy to szczególnie samorządu zawodowego psychologów. Taki stan rzeczy powoduje niepowetowane szkody – gospodarcze, społeczne i moralne, bowiem różni szarlatani świadczą pod szyldem psychologów czy psychoterapeutów usługi, które nie tylko kompromitują ten zawód, ale są społecznie wielce szkodliwe.

Gdzie tkwi problem, dlaczego zatem ustawa nie weszła w życie?

Nasze państwo ma od wielu lat problem z izbami czy samorządami zawodowymi, które prowadzą politykę nie zawsze korespondującą z wizją władz, niezależnie od ich opcji politycznej. Izby samorządowe pretendują między innymi do tego, by mieć pełną kontrolę nad tym, kto może pracować w danym zawodzie, a kto nie. W tej sprawie znany jest konflikt między prawniczymi i lekarskimi izbami zawodowymi a władzą państwową. Podejrzewam, że do dnia dzisiejszego nie jest on rozwiązany w sposób, który satysfakcjonuje obie strony. To doświadczenie powoduje, że władze niechętnie odnoszą się do tej części ustawy psychologów, która dotyczy samorządu zawodowego. Uważam, że dla dobra zawodu psychologa należałoby ten jej wątek, który dotyczy kompetencji samorządu, poddać rewizji. Chodzi o usunięcie tej części tekstu, która w mniemaniu władz dotyczy rzekomo nieograniczonej samowoli samorządów. Ten trwający od lat konflikt, pociągający za sobą niepowetowane skutki społeczne, może być rozwiązany tylko wtedy, kiedy obie strony pójdą na pewne ustępstwa.

Jak korzystać w życiu codziennym z psychologii?

Pewnie tutaj wszystkich zaskoczę, ale uważam, że do normalnego życia i zdrowego wychowania w rodzinie nie jest potrzebny psycholog. Kiedy urodziły się nasze dwie córki, powiedziałem sobie: „zapomnij o tym, że jesteś psychologiem, bądź po prostu normalnym rodzicem”. Psychologowie niekiedy mają tendencję do „patroszenia” psychiki swojej i swoich dzieci. Ciągła koncentracja na własnej osobie i permanentne wkraczanie do wnętrza umysłu i emocji naszych dzieci, a także współmałżonków, nie służy w moim mniemaniu budowaniu zdrowych relacji rodzinnych. Niestety także w przypadku psychologów sprawdza się powiedzenie, że „szewc bez butów chodzi” – bynajmniej nie wszystkie rodziny psychologów, w tym ich dzieci, uchodzą za wzorcowe.

Czy psychologia jest nauką o ciele, czy o duszy?

Uprawianie psychologii jako nauki nie daje podstaw do mówienia o duszy, jej istnienie jest kwestią wiary. Nie należy do rzadkości fakt, że psychologowie, szczególnie ci spośród nich, którzy interesują się biologicznymi podstawami psychiki i funkcjonowaniem umysłu, tracą wiarę w istnienie duszy, szczególnie tej rozumianej jako istniejącej w życiu pozagrobowym.

Dlaczego?

Na to pytanie trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Badacz – w tym także psycholog dociekający przyczyn i praw funkcjonowania psychiki i rozwoju zachowania na przestrzeni całego życia – uprawia naukę i kieruje się leżącą u jej podstaw metodologią badań naukowych. To, czy wierzy, czy nie wierzy w istnienie duszy, w żadnym stopniu nie powinno mieć wpływu na wyniki badań.

Pójście do psychologa czy psychiatry wciąż jest czymś wstydliwym, dlaczego?

Chodzenie do psychiatry u nas w Polsce, i nie tylko, przez wiele lat traktowano jako wstydliwe. Psychologowie od dawna pracowali w szpitalach lub klinikach psychiatrycznych, zatem ta przeszłość wciąż pokutuje. Psycholog może być także postrzegany jako osoba, której należy unikać. Nierzadko spotyka się ludzi, którym się wydaje, że na podstawie pobieżnych czy sporadycznych kontaktów poznaje on psychikę człowieka, co jest nieprawdą. Wreszcie, dokonując pomiaru poziomu inteligencji, który wyraża się w ilorazie inteligencji (IQ), dotyka jednej z najbardziej cenionych wartości. Od jej poziomu nierzadko zależą osiągnięcia życiowe i dobrostan człowieka, stąd psycholog może być także spostrzegany jako osoba zagrażająca.

Dzisiejszy wszechobecny „wyścig szczurów” i stres przytłacza, jak sobie z nim radzić?

To, że „wyścig szczurów” ma miejsce, wydaje się rzeczą oczywistą. Bierze się on m.in. ze znaczącego przerostu liczby osób formalnie przygotowanych do wykonywania odpowiedniego zawodu w stosunku do małego zapotrzebowania pracodawcy na jego wykonywanie. Bariera między końcem studiów a podjęciem pracy zawodowej jest tak wielka, że trudno ją przekroczyć. W tym wyścigu wygrywają osoby, które w wyniku przeprowadzonej selekcji rokują najwyższy stopień przydatności zawodowej, a zdecydowana większość kandydatów tworzy grupę przegranych. Zjawisko obserwowane niemal na co dzień, polegające na rozsyłaniu przez poszukujących pracę dziesiątek, a nawet setek tych samych CV do przeróżnych instytucji, zwiększa poczucie beznadziejności tego wyścigu. Pracodawcy już na wstępie odrzucają kandydatów, których identyczne życiorysy adresowane są do wszystkich pracodawców, to znaczy do nikogo, w takim CV brak bowiem informacji, które interesują konkretnego pracodawcę. Taki stan rzeczy jest źródłem głębokiej frustracji i utrzymującego się stanu stresu.

Czym dla Pana jest psychologia?

Jest to zawód, ale również hobby i pasja towarzysząca działalności badawczej, którą uprawiam. Swoją misję jako badacz widzę w dociekaniu praw i przyczyn zjawisk psychicznych, takich jak temperament czy osobowość, zaś jako nauczyciel akademicki w dostarczaniu studentom wiedzy psychologicznej, między innymi w postaci podręczników akademickich, które od czasu do czasu publikuję. Moją ambicją jest także służenie praktyce psychologicznej. Jestem współautorem kilku narzędzi psychometrycznych, które służą do pomiaru cech temperamentu i szeroko rozumianej osobowości, do diagnozy stresu pourazowego znanego jako zjawisko PTSD, a także do pomiaru stylu radzenia sobie ze stresem. Te narzędzia, choć wykorzystywane w badaniach naukowych, służą przede wszystkim psychologom–praktykom.

Rozmawiali Jakub Balicki i Agnieszka Wilczek.