Potrzebujemy strategii
Czy będziemy w stanie wykorzystać środki, które szykują się dla nauki w Horyzoncie 2020?
Nauka i szkolnictwo wyższe w najbliższych latach muszą być jednym z motorów napędowych rozwoju gospodarczego i społecznego. Unia Europejska, szukając wyjścia z kryzysu ekonomicznego, postawiła na naukę. Pierwszy raz w historii UE przeznacza się tak duże fundusze na badania – 77 miliardów euro. Pierwsze konkursy zostały ogłoszone już w grudniu. Udział polskich uczonych w Horyzoncie 2020 to szansa dla naszego kraju, ale to też wielkie wyzwanie – jak rozsądnie zagospodarować fundusze unijne płynące także z programów operacyjnych. Priorytetem MNiSW na najbliższy rok jest stworzenie jak najlepszego systemu informacji, mentoringu dla uczelni i wszystkich jednostek naukowych na temat wykorzystania funduszy europejskich. Planujemy powołać specjalne grupy ekspertów zajmujące się doradztwem i szkoleniami dla naukowców oraz uruchomić portal z informacjami pomocnymi dla aplikujących o fundusze. Chcemy też rozszerzyć program „Granty na granty”. To, jak sądzę, zwiększy szansę polskich naukowców na wygrywanie konkursów w Europie.
Skąd uczelnie i instytuty zdobędą pieniądze na wkład własny? Dziś mamy popłoch wśród kadry zarządzającej jednostkami naukowymi z tego powodu. Ma Pani jakiś pomysł na rozwiązanie tej sprawy?
Uczelnie i jednostki badawcze mają dotację z budżetu, którą mogą wykorzystać na finansowanie wkładu własnego, jeżeli taki jest wymagany w projektach. Uczelnie mogą także pozyskiwać środki z sektora prywatnego, zainteresowanego inwestowaniem w badania. Kadry zarządzające uczelni i jednostek naukowych muszą wykazywać się większą niż dotychczas elastycznością przy konstruowaniu budżetów projektów badawczych. Możliwości finansowania ze środków ministerstwa są bowiem ograniczone.
Warto podkreślić, że w programie Horyzont 2020 projekty dofinansowywane są w 100% lub 70% kosztów – w przypadku projektów o dużym potencjale innowacyjnym, realizowanych we współpracy z przedsiębiorcami. Nie ma tu więc problemu wkładu własnego, co więcej – z projektów Horyzontu 2020 można pokryć cześć kosztów związanych z obsługą realizacji projektu.
Kolejny powód do obaw to konieczność współpracy z gospodarką, a zwłaszcza wymóg, by to firmy były liderami/koordynatorami projektów badawczo-rozwojowych. Sądzi Pani, że placówki naukowe będą mogły osiągnąć korzyści ze środków, które najpierw trafią do firm? Będą jakieś gwarancje, że te środki pójdą na rozwój polskich badań, a nie na zakup gotowych technologii za granicą?
Współpraca nauki z gospodarką nie powinna być dla naukowców „powodem do obaw” ani traktowana jako zło konieczne. Osiągnięcia naukowe, przełomowe wyniki badań przekładają się na rozwój gospodarczy. Bez współpracy nauki i przemysłu nie doszłoby na przykład do rozpoczęcia produkcji polskiego grafenu.
Programy w nowej perspektywie są tak skonstruowane, by zachęcić przedsiębiorców do inwestowania w pomysły, które rodzą się na polskich uczelniach, a nie do kupowania gotowych technologii za granicą. Pieniądze przeznaczone będą na zrealizowanie całego procesu badawczego, realizowanego przez przedsiębiorcę i jednostkę naukową „od pomysłu do rynku”. Mimo rosnących nakładów na naukę, naszą słabością wciąż jest małe zaangażowanie sektora prywatnego w badania i rozwój. Mamy nadzieję, że przemysł bardziej zaangażuje się w finansowanie nauki. Zakładamy, że m.in. dzięki realizacji nowych programów operacyjnych, nakłady na naukę wzrosną do 2 proc. PKB.
W ostatnich latach zainwestowaliśmy w infrastrukturę nauki i szkolnictwa wyższego blisko 27 mld złotych. To największe w historii polskiego szkolnictwa wyższego fundusze na budowę nowoczesnych laboratoriów, centrów naukowych, kampusów, na zakup aparatury dostępnej dotąd dla polskich naukowców jedynie za granicą. Teraz czas na to, by te inwestycje zaprocentowały wynikami badań, które przyczynią się do rozwoju polskiej nauki i wzmocnienia gospodarki.
Czy dobrze zrozumiałem niektóre Pani pierwsze wypowiedzi: że potrzebujemy strategii rozwoju szkolnictwa wyższego? Czy to powrót do strategii, która została opracowana w 2010 roku, czy też chciałaby Pani opracować nową strategię? Jakie cele stawiałaby Pani przed szkolnictwem wyższym na pierwszym miejscu?
Nauka i szkolnictwo wyższe muszą uczestniczyć w budowie nowoczesnej Polski. Dlatego potrzebne jest szersze spojrzenie na kierunek rozwoju szkolnictwa wyższego. Istniejące już strategie rozwoju uczelni i inne dokumenty o znaczeniu strategicznym, takie jak np. „Polska 2030”, to dobry punkt wyjścia do opracowania rządowego programu rozwoju szkolnictwa wyższego. Ważnymi częściami tego programu powinny być przede wszystkim jakość kształcenia i badań naukowych, a także system finansowania szkolnictwa wyższego.
Co będzie Pani brać pod uwagę w tym zakresie?
Wieloletni program rozwoju szkolnictwa wyższego na pewno powinien uwzględnić trudne warunki, w jakich obecnie, z powodu niżu demograficznego, znalazły się uczelnie. Z drugiej strony musimy też wziąć pod uwagę ważne dla naszego kraju cele, jakie chcemy realizować, np. wzmocnienie gospodarki, umiędzynarodowienie polskiej nauki. W opracowywaniu programu ważny jest dla mnie głos środowiska. Odbyłam już wiele spotkań, m.in. ze studentami, naukowcami, przedstawicielami ruchu społecznego Obywatele Nauki, ale także z przedstawicielami pracodawców. Każde spotkanie to wartościowa rozmowa o problemach szkolnictwa wyższego, ale też o wyzwaniach, jakie trzeba podjąć.
Czy widzi Pani możliwość realizacji pomysłu wyłaniania uczelni badawczych? Jak mogłoby to ewentualnie wyglądać? Jak finansować takie jednostki, czego wymagać od tych, które by chciały taki status uzyskać?
Procesowi wyłaniania się uczelni badawczych będą w przyszłości sprzyjać zapisy nowelizacji ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym. Projekt, który jest już w Sejmie precyzuje charakter i zadania uczelni akademickich. Warto zauważyć, że podział na tzw. uczelnie akademickie i zawodowe funkcjonuje w systemie szkolnictwa wyższego już od 2005 r. W dobie niżu demograficznego i rosnącej konkurencji na międzynarodowym rynku uczelni polskie szkoły wyższe powinny wyraźniej niż dotychczas określać swoją misję i lepiej dostosowywać ofertę kształcenia do zainteresowań studentów i potrzeb rynku pracy. Potrzebujemy silnych uczelni akademickich, na których naukowcy będą prowadzili przełomowe badania i włączali studentów w realizację projektów naukowych. Muszą też istnieć dobre uczelnie zawodowe, które będą kształciły na kierunkach o profilach praktycznych i przygotowywały młodych Polaków do wejścia na trudny dziś rynek pracy.
Zakładamy, że uczelniami badawczymi staną się w przyszłości te szkoły wyższe, których większość wydziałów uzyska status Krajowych Naukowych Ośrodków Wiodących. Status KNOW oznacza dodatkowe finansowanie przez pięć lat nawet do 10 milionów złotych rocznie.
Wiele uczelni wpadło w duże, czasami ogromne kłopoty finansowe. Niektóre mogą wymagać programów naprawczych, a po cichu coraz częściej się mówi, że kilku grozi utrata płynności finansowej. Czy ministerstwo monitoruje sytuację tych zagrożonych i myśli o jakichś krokach „ratunkowych”?
Cztery uczelnie publiczne nadzorowane przez MNiSW realizują obecnie program naprawczy, by wyjść z kłopotów finansowych. „Kroki ratunkowe”, jakie może podjąć minister w sytuacji gdy uczelnia wpadnie w tarapaty finansowe, zostały już określone w ustawie Prawo o szkolnictwie wyższym z 2011 r. Są to: program naprawczy oraz – w przypadku gdy program opracowany przez uczelnie nie przynosi efektów albo nie został wprowadzony – powołanie osoby pełniącej obowiązki rektora, która opracuje i wdroży program naprawczy. Resort ze swej strony na bieżąco przekazuje uczelniom dotacje z budżetu państwa. Trzeba pamiętać, że uczelnie mają autonomię w zarządzaniu finansami.
Na razie z projektu nowelizacji po prostu wycofano zapis, który został zakwestionowany przez Trybunał Konstytucyjny. Czy widzi Pani potrzebę i możliwość finansowania studiów dziennych w uczelniach niepublicznych?
Finansowanie całego systemu szkolnictwa wyższego to temat do debaty ze środowiskiem. MNiSW nie ucieka od tego problemu. Dbałość o najwyższą jakość studiów i badań naukowych musi być powiązana z efektywnym systemem finansowania, premiującym najlepszych. Warto zauważyć, że już dziś wyższe szkoły prywatne korzystają z pieniędzy z budżetu państwa. Studenci tych uczelni otrzymują stypendia za wyniki w nauce i szczególne osiągnięcia oraz stypendia socjalne na takich samych zasadach, jak studenci uczelni publicznych. Mogą też ubiegać się o granty w takich programach, jak Diamentowy Grant czy Generacja Przyszłości. Z budżetu finansowane są studia doktoranckie na uczelniach niepublicznych, a te szkoły, które prowadzą badania naukowe, dostają dotację z budżetu. Uczelnie prywatne na tych samych zasadach mogą też konkurować o fundusze unijne. Rząd wypełnia więc zadanie, jakie nakłada na niego Konstytucja RP. Mówi ona, że ma on obowiązek finansowania szkolnictwa publicznego i możliwość dofinansowania kształcenia niepublicznego.
W Parlamencie Europejskim pracowała Pani w komisji, która zajmowała się m.in. badaniami naukowymi. Czy te doświadczenia przydają się teraz, mogą stanowić jakiś punkt odniesienia do kierowania resortem nauki i szkolnictwa wyższego?
W Parlamencie Europejskim byłam członkiem Komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii. Dużo czasu poświęciliśmy tam pracy nad ostatecznym kształtem programu Horyzont 2020. Dla mnie kluczowe były takie rozwiązania, które zwiększałyby udział jednostek naukowych, które wcześniej niewystarczająco wykorzystywały unijne środki. Moi koledzy z Zachodu, przede wszystkim Niemcy, naciskali, by pieniądze szły przede wszystkim do kilku wybranych najwybitniejszych jednostek europejskich. Ja z kolei uważam, że pieniądze potrzebne są takim krajom jak Polska, gdzie dopiero w ostatnich latach powstała infrastruktura na europejskim poziomie. A to w najbliższych latach, przy udziale europejskich pieniędzy, pozwoli nam na znaczący rozwój polskiej nauki. Wiem od środka jak działa unijna administracja. Wiele razy rozmawiałam z politykami z innych krajów o tym, w jaki sposób w ich krajach wykorzystuje się fundusze. Ta wiedza na pewno przyda się w pracy w ministerstwie.
Przez lata kierowała Pani Instytutem Spraw Publicznych. Jak widzi Pani miejsce takich instytucji: czy są to placówki naukowe, czy też raczej eksperckie? A może mają inny charakter? Czy powinno się je tworzyć i w jakim celu? Czy doświadczenie z kierowania taką placówką można porównać do kierowania instytutem naukowym?
Think tanki, takie jak na przykład ISP, to bardzo ważne i pożyteczne instytucje. Znajdują się na styku nauki z życiem publicznym, ponieważ korzystając z badań naukowych przygotowują ekspertyzy i wypracowują rozwiązania, które można zastosować w życiu publicznym. Są żywym dowodem na to, że innowacyjność to nie tylko nowoczesne technologie, ale też kwestie społeczne. Think tank współpracuje z samorządami, urzędami pracy, proponując istotne zmiany. W ISP wypracowaliśmy podstawy reformy administracyjnej czy zasadnicze zmiany w systemie sprawiedliwości. Moje doświadczenia z Instytutu Spraw Publicznych na pewno są zbliżone do kierowania instytutami naukowymi. Kierowanie think tankiem to podobne wyzwania dotyczące sprawnego zarządzania, nadzoru nad finansami instytucji, poszukiwania środków na realizację projektów czy też współpracy z innymi partnerami.
Nie sposób pominąć pytania o miejsce nauk społecznych i humanistycznych na uniwersytetach. Czy wyobraża sobie Pani uniwersytet bez socjologii? A bez filozofii? Czy ministerstwo będzie zachowywało jednostki filozoficzne, filologii klasycznej i inne ważne dla kultury, nawet gdy zabraknie studentów? Czy przewiduje się jakiś plan na podobną ewentualność?
Zaproponowałam debatę przy okrągłym stole o sytuacji nauk humanistycznych na polskich uczelniach. Dyskusja, do której zostaną zaproszeni m.in. przedstawiciele nauk humanistycznych, odbędzie się pod koniec lutego. Liczę, że uda nam się wspólnie rozpocząć prace nad „pakietem dla humanistyki”. Nie mam wątpliwości co do tego, że nauki humanistyczne i społeczne są na uczelniach tak samo potrzebne, jak ścisłe i techniczne. Jednak rozwiązania systemowe wzmacniające rozwój humanistyki to jedno, zupełnie inną sprawą jest zainteresowanie kandydatów studiami na kierunkach humanistycznych. Dziś młodzież wybiera studia, które jej zdaniem zapewnią lepszy start na rynku pracy. Wyzwaniem dla wydziałów humanistycznych jest dziś stworzenie takiej oferty kierunków i takich programów studiów, które będą atrakcyjne dla kandydatów, także pod względem ich przygotowania do wejścia na rynek pracy. Rozwiązaniem może być np. tworzenie studiów interdyscyplinarnych, łączących różne dziedziny nauk.
Co ze składkami ZUS za umowy o dzieło dla pracowników naukowych (i to do 5 lat wstecz)? Czy ministerstwo podejmie jakieś działania, które by wyjaśniły definitywnie tę sprawę?
Kwestia prowadzenia kontroli umów cywilnoprawnych przez ZUS znajduje się poza kompetencjami ministra nauki i szkolnictwa wyższego. Właściwą instytucją do wyjaśniania sprawy jest ZUS, ewentualnie nadzorujący tę instytucję minister pracy i polityki społecznej.
Pani najbliższe zamierzenia w stosunku do nauki i szkolnictwa wyższego?
Najważniejsze zamierzenia to: wprowadzenie mechanizmów, wzmacniających współpracę nauki z przemysłem i przygotowanie systemu wsparcia uczelni i jednostek naukowych w ubieganiu się o środki z nowej perspektywy funduszy unijnych i Horyzontu 2020 oraz poprawa jakości studiów i lepsze dostosowanie ich do rynku pracy, walka z patologiami na uczelniach. Chciałabym też, by MNiSW wspólnie z MEN wypracowały integralny program kształcenia od przedszkola po szkoły wyższe pod hasłem „Kreatywny uczeń – student – obywatel”, w którym nacisk położony będzie na rozwijanie kreatywności i kompetencji miękkich potrzebnych we współczesnym świecie.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.
Zapraszam na moją grupę o takich oraz podobnych przypadkach patologii w polskiej nauce i środowiskach akademickich. Będę wdzięczny za merytoryczną i kulturalną dyskusję (mimo, że wielu z nas często ręce opadają)
http://www.goldenline.pl/grupy/Przedsiebiorcy_biznesmeni/wyciaganie-grantow-na-pseudobadania-naukowe/