Komiks w dydaktyce
Historia przekazu niewerbalnego, a ściślej mówiąc ikonicznego – od czasów przedpiśmiennych do dni dzisiejszych – wykazuje, iż rola, jaką zajmuje obraz w komunikacji międzyludzkiej zaczyna z powrotem coraz bardziej przypominać tę pełnioną w czasach prehistorycznych lub średniowieczu (malowidła naskalne, sceny z życia Egipcjan odkryte w piramidach czy średniowieczna Biblia Pauperum). Uniwersalizm tego przekazu, używającego na początku obrazu dokumentującego, a następnie symbolu, jest ponownie odkrywany w dzisiejszym globalizującym się świecie, gdy tradycyjne pojęcie wielu różnorakich cywilizacji niewiele już znaczy i ma coraz bardziej konotacje historyczne.
Jazz, dżinsy i stonka
Komiks jest swoistym połączeniem słowa i obrazu, tworzącym nową jakość, niebędącą prostą syntezą ikony i tekstu. Zupełnie niedawno na większą skalą dostrzeżono jego wartości jako medium nauczania celowego. Warto zwrócić więc uwagę na jedną z przyczyn niechęci pedagogów wobec komiksów: częsty brak estetyki – jak choćby w nielicznych przykładach adaptacji lektur, co jest niesłychanie ważne dla kształtowania estetycznej wrażliwości odbiorcy. Komiks oczywiście, jak każda dziedzina twórczości, może być sztuką. Dla polskiej dydaktyki znamienna jest bardzo opóźniona reakcja w tym względzie: dopiero w 1999 w programie nauczania sztuki w klasach IV-VI, autorstwa Barbary Jakóbik komiks został polecony do pracy z uczniem nad problematyką płaszczyzny obrazu. Komiks w Polsce jest wyraźnie zaniedbanym polem analiz nauk społecznych. Jako dziedziną dociekań naukowych nie zajmują się nim socjologowie, rzadko kulturoznawcy. Szczątkową uwagę poświęcają mu jedynie filologowie. Nie ma też podręczników w postaci komiksu, są natomiast komiksy, które można dookreślić jako dydaktyczne. Uwaga ta jednak nie obowiązuje szkolnictwa wyższego.
Komiks w powojennej Polsce był zaprzęgany do wychowywania młodzieży i szerzenia propaństwowych postaw. Przeszedł okres fascynacji II wojną światową, partyzantką, a później fantastyką. Jest do dziś obciążony stereotypem dziecięco-młodzieżowego (czytaj: niedojrzałego) odbiorcy. Jednak bliższa analiza wskazuje, że obecnie prawie żaden z licznych współczesnych polskich twórców komiksów nie zajmuje się twórczością przeznaczoną dla dzieci. Ponadto jest to dziś medium artystyczne, które potrafi najszybciej, choć często w sposób przerysowany, reagować na bieżące wydarzenia społeczne.
Komiks jest z natury polityczny albo – uściślijmy – był z natury polityczny w Polsce przed symbolicznym rokiem 1989. Same słowa „komiks” i „komiksowy” obciążone były przez wiele powojennych lat ideologiczną nieufnością czy wręcz anatemą. W epoce stalinowskiej historyjki z dymkiem traktowano na równi z dżinsami, jazzem i stonką jako burżuazyjno-amerykański wymysł. Miały być one koronnym dowodem na to, że „imperialistyczna kultura wychowuje morderców”. W 1947 roku publicysta marksistowskiej „Kuźnicy” Aleksander Hertz proponował zastąpić je określeniem „amerykańskie klechdy obrazkowe”. „Poważnemu” traktowaniu go nie służy zresztą sama polska nazwa, kojarząca się z czymś śmiesznym. W innych językach owa konotacja nie występuje: francuskie bandé dessiné ( BD, dosł. rysowane taśmy), włoskie fumetti (dymki).
Komiks to jedyny element kultury masowej Zachodu, który bardzo długo nie mógł się zakorzenić w Polsce. Nieżyjąca już nestorka socjologii kultury Antonina Kłoskowska w klasycznej, lecz dziś już mocno anachronicznej, Kulturze masowej zaledwie kilkakrotnie napomyka o tym gatunku plastyczno-literackim, i wyłącznie w negatywnym kontekście ideologicznym, wiążącym go z przemocą, gwałtem, seksem i zanikiem czytelnictwa książki. Już sama pisownia tego słowa podkreśla obcość zjawiska. Niedostrzeganie istnienia komiksu w Polsce wyrażone jest w jedynym dotyczącym go sformułowaniu: „Przykład Polski dowodzi, że lepsza kultura masowa tworzy lepszą publiczność. W Polsce nikt nie ogląda brutalnych i wulgarnych comicsów, ponieważ masowa kultura nie stwarza do tego sposobności”. Ta uwaga, z pewnością słuszna kilkanaście lat wcześniej (wyd. I 1961), sugerować może jednakże, że nie istnieje tego rodzaju rodzima twórczość, co w momencie ukazania się wznowienia opracowania było nieprawdą. Takie stereotypowe myślenie pokutuje jeszcze długo. „Szczególną odmianę książki, zyskującą zresztą niebywałą popularność, są tzw. komiksy. Wszystkie wady współczesnej literatury dziecięcej kumulują tego rodzaju wydawnictwa. Uderza ubóstwo języka, myśli i treści. Główny akcent położony jest na prymitywną intrygę; portrety psychologiczne bohaterów są niepogłębione; sytuacje, w jakich działają, są zazwyczaj mało realne, oderwane od znanej dziecku rzeczywistości, a wzory zachowań rzadko można odnieść do otoczenia czy naśladować w życiu codziennym” – pisze w połowie lat osiemdziesiątych J. Makowska, autorka reprezentująca światopogląd katolicki.
Znak, piktogram, emotikon
Tak jak napisałem na początku, nie znam polskich przykładów podręczników akademickich wykorzystujących chociażby elementy komiksu, natomiast coś drgnęło w nauczaniu komiksu jako formy wypowiedzi graficznej. Warszawska Europejska Akademia Sztuki na kierunku grafika wprowadziła specjalność ilustracja narracyjna (Zuzanna Lewandowska), gdzie daje studentom możliwość stworzenia noweli graficznej, książki obrazkowej (picture book), animacji oraz właśnie komiksu. ASP w Łodzi na Wydziale Grafiki uruchomiła Pracownię Rysunku, Ilustracji i Komiksu (Gabriel Kołat). Łódź była zawsze miejscem bardzo przychylnym dla twórców i miłośników komiksu – w roku 2014 odbędzie się tu olbrzymi 25. Międzynarodowy Festiwal Komiksu. Zainteresowanie tą tematyką wyraziła też wrocławska ASP (Katedra Projektowania Graficznego, Magdalena Wosik) – w listopadzie i grudniu 2013 miał tu miejsce otwarty dla całej społeczności akademickiej cykl wykładów „Komiks. Osiągnięcia i wartości artystyczne w kontekście historii społecznej”. Nowatorskie myślenie przebija się jednak powoli – dowodem na tę tezę jest np. Wydział Sztuk Pięknych UMK w Toruniu, gdzie mimo odgórnych nacisków na wzbogacanie oferty dydaktycznej ostatecznie zrezygnowano z powołania podyplomowego studium w zakresie komiksu.
Tak mizernie wygląda kształcenie artystów: grafików i rysowników. Podobnie nieliczna jest instytucjonalna, naukowa refleksja nad fenomenem komiksu. W zasadzie jedynym teoretykiem, który całą swoją karierę naukową poświęcił komiksowi, jest prof. Jerzy Szyłak z Uniwersytetu Gdańskiego, który na ten temat opublikował już osiem książek. Natomiast przez wiele lat jedynym miejscem, gdzie badacze literatury obrazkowej mogli się spotkać i powymieniać poglądy, było Sympozjum Komiksologiczne, wymyślone i animowane od 2000 r. do dziś przez Krzysztofa Skrzypczyka (obecnie pracownika MKiDN) jako impreza towarzysząca MFK w Łodzi. Dorobek tej w zasadzie fanowskiej inicjatywy jest dokumentowany prawie corocznymi antologiami wygłaszanych referatów. Jednak dopiero w roku 2012 komiks sięgnął wyżyn akademickich dzięki konferencji „Komiks wobec zjawisk kultury popularnej (20-21 listopada 2012 r., dr Michał Traczyk, WSNHiD w Poznaniu). Nic mi jednak nie wiadomo, aby idea organizacji takich spotkań naukowych miała być kontynuowana.
Historia przekazu ikonicznego kołem się toczy i po okresie dominacji słowa bez obrazu coraz ważniejsze i ciekawe miejsce w procesie budowania cywilizacji obrazkowej zaczyna zajmować specyficzne połączenie obrazu i słowa, jakim jest komiks, który może obywać się nawet czasem bez samego verbum, aby przekazać pewne treści. Podobnie coraz większe znaczenie zyskują obrazy-symbole, jak chociażby zunifikowane znaki drogowe, piktogramy czy internetowe oraz SMS-owe emotikony.
Komiks w Polsce otrzepuje się cierpliwie ze wspomnianych powyżej stereotypów i dzisiaj jest niezmiernie ciekawym zjawiskiem artystycznym, literackim i społecznym. Jednak nie został rzeczywiście elementem kultury masowej. Zanim się to stało, trafił do ekskluzywnej niszy kulturowej, niedostrzegalnej przez przeciętnego konsumenta (nakłady wielu albumów kształtują się na poziomie ok. 500 egzemplarzy). Komiks dydaktyczny, czyli prezentujący dodatkowo, ale w sposób zamierzony, treści nauczania oraz podręczniki w postaci komiksu, nadal czeka na docenienie swej praktycznej roli. Zaś zadaniem pedagogiki pragmatycznej, nieskażonej już dziś piętnem ideologii, powinno być podkreślenie rzeczywistej jej doniosłości. Warto mu się przyjrzeć bliżej.
Centrum Badań Ormiańskich.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.