Czas prestiżu
Sentencja Trybunału Konstytucyjnego, uchylająca jako niekonstytucyjny przepis w aktualnej postaci o dofinansowaniu studiów stacjonarnych w uczelniach niepublicznych, została oparta przede wszystkim na przesłankach formalnych. Uregulowanie takie powinno się bowiem ewentualnie znaleźć w ustawie, a nie w rozporządzeniu. To formalne stanowisko pozostawia w tle dyskusję na temat realizacji regulacji konstytucyjnej, która mówi o powszechności dostępu do edukacji zgodnie z zasadą równości, niezależnie od statusu szkoły czy uczelni, do której uczeń, student został przyjęty oraz możliwości ograniczania tych zasad, zgodnie z przesłankami wskazanymi w regulacjach konstytucyjnych, m.in. w związku z koniecznością zapewnienia równowagi budżetowej.
Ważniejszym problemem od tego aspektu formalnego, choć jest on, oczywiście, także niezwykle ważny, bo stosowny przepis określi, lub nie, wziąwszy pod uwagę np. sytuację budżetową państwa, podstawy formalne do dofinansowania studiów stacjonarnych w uczelniach niepublicznych, jest sama istota sprawy. Została ona zresztą zasadniczo, kierunkowo, rozstrzygnięta w stosownych artykułach Konstytucji (art. 70 ust. 3, ust. 4, art. 32, art. 31 ust. 3). Dofinansowanie to mogłoby być też realizowane w różnej wysokości, regulacje konstytucyjne nie przesądzają bowiem o skali udziału dotacji budżetowej w finansowaniu szkół niepublicznych.
Jest zatem przede wszystkim problem środków finansowych, które trzeba by, dodatkowo, nie zmniejszając dotacji dla uczelni publicznych, wygospodarować, a następnie przekazać uczelniom niepublicznym. Nie wyobrażam sobie bowiem sytuacji dzielenia na jeszcze mniejsze części tego, co państwo teraz przeznacza w postaci dotacji dla uczelni publicznych, a także, częściowo, niepublicznych (aktualnie ok. 0,5 mld zł, głównie na stypendia i pomoc materialną). Dotacja budżetowa na jednego studenta w Polsce jest ok. dwa razy mniejsza niż średnia w Unii Europejskiej.
Powinniśmy zatem wrócić do postulatów KRASP, RGNiSW, KRZaSP i FRP zawartych w ogłoszonym 11 stycznia 2013 r. Apelu o uczynienie ze szkolnictwa wyższego – szerzej: edukacji – fundamentu jeszcze szybszej modernizacji naszego kraju, jeszcze szybszego budowania kapitału społecznego. A tego nie da się zrobić bez ustanowienia edukacji jako jednego z głównych priorytetów na kolejne lata dla naszego kraju. To również dlatego, w kontynuacji postulatów KRASP i w nawiązaniu do naszego Apelu, w czasie konferencji 12 grudnia 2013 r. w SGH na temat wyników badania PISA zaapelowaliśmy o włączenie się wszystkich środowisk, w tym politycznych ponad podziałami, w realizację wielkiego przyszłościowego projektu – Edukacja dla Polski.
W ostatnich latach przeznaczyliśmy olbrzymie środki finansowe, głównie europejskie, prawie 26 mld zł, na rozbudowę i modernizację infrastruktury uczelni. Przyszedł czas na przeznaczenie większych pieniędzy dla nauczycieli, kadry akademickiej, budowy prestiżu nauczyciela i uczonego. Przyszedł także czas na kontynuację odpowiednich reform, na większe wymagania wobec kandydatów na nauczycieli, większą selekcję na wyjściu cyklu edukacyjnego, licencjackim i magisterskim. Stąd między innymi nasz postulat przekazywania dotacji budżetowej na cały cykl kształcenia, a nie corocznie, w zależności od liczby studentów na kolejnych latach, bo to nie sprzyja promowaniu wysokich wymagań i jakości. Czas jest także na większe wymagania wobec nauczycieli akademickich, na jeszcze większe ich zaangażowanie w promowanie i działania na rzecz jakości kształcenia i prowadzenia innowacyjnych badań naukowych, ale też i odpowiednie gratyfikowanie nauczycieli, w tym akademickich. W przypadku nauczycieli, zwłaszcza nauczycieli akademickich, mamy olbrzymie zaległości, i tylko w części rekompensuje je w części już realizowana, trzyetapowa podwyżka wynagrodzeń w latach 2013-2015.
Generalnie, powinniśmy zadbać o jak największy prestiż zawodu nauczyciela, także akademickiego, w tym finansowy, idący w parze z dużymi wobec nich wymaganiami, bo przecież noblesse oblige!, a wspieranie przede wszystkim najlepszych – tak nauczycieli akademickich, jak i uczelni – jest naszą zasadniczą powinnością.
Nie ma, jak sądzę, lepszej puenty dla tej dyskusji niż słowa Pana Premiera, które odnoszę do całego procesu edukacji, w tym wyższej, wypowiedziane na koniec spotkania 3 grudnia 2013 r. poświęconego wynikom PISA: „Polska szkoła nie potrzebuje rewolucji. Polska szkoła potrzebuje więcej pieniędzy, polska szkoła potrzebuje jeszcze więcej opieki państwa i większego zaangażowania samorządu”.