Zgodnie z logiką nauki

Tadeusz Juliszewski, Józef Kowalski, Rudolf Michałek

Artykuł prof. Stanisława Pabisa Wbrew logice nauki (FA 4/2013) jest ponowną prezentacją poglądów Autora o potrzebie formalnego przeniesienia dyscypliny naukowej o nazwie inżynieria rolnicza z dziedziny nauk rolniczych do dziedziny nauk technicznych. Poglądy te częściowo są podzielane przez naukowe środowisko inżynierii rolnictwa, częściowo są oceniane krytycznie. Autorzy niniejszego artykułu należą do tej grupy osób, która uczestniczy w dyskusjach wywołanych przez prof. Pabisa, lecz nie podziela przedstawianych przez niego argumentów.

Przedstawiamy nasze stanowisko w sprawie przynależności inżynierii rolniczej do odpowiedniej dziedziny nauk z powodu niektórych sformułowań i opinii wyrażonych w artykule Wbrew logice nauki . Zaczniemy od następującej: „W inżynierii rolniczej nie prowadziło się i nie prowadzi badań ani innych prac naukowych mogących powiększać wiedzę w dziedzinie nauk rolniczych”. Taka opinia kwestionuje dorobek naukowy całego środowiska inżynierii rolniczej i z oczywistych względów nie może być podzielana. Zmiany, jakie dokonują się w rolnictwie w zakresie techniki i technologii, wynikają z osiągnięć naukowych inżynierii rolniczej i nauk pochodnych. Dostrzegła to także krakowska uczelnia, nadając prof. Stanisławowi Pabisowi tytuł doktora honoris causa w uznaniu zasług na rzecz nauk rolniczych (nie technicznych).

Dalsza opinia o negatywnym wpływie przeniesienia inżynierii rolniczej z dziedziny nauk technicznych do nauk rolniczych (1987 rok) na rozwój kadry naukowej w technice rolniczej jest całkowicie bezpodstawna. Właśnie wtedy nastąpił dynamiczny rozwój kadry w inżynierii rolniczej. Bynajmniej nie dlatego, że: „Taka sytuacja nie mogła inspirować kandydatów ubiegających się o stopień lub tytuł naukowy do podejmowania ambitnych prac naukowych, skoro i bez takich prac można było liczyć na pozytywne opinie recenzentów”. Stwierdzenie to jest gołosłowne, bezpodstawne i naruszające dobre imię recenzentów (wśród których był także wielokrotnie S. Pabis, profesor nauk rolniczych).

A propos dziedziny nauk. Wyrażamy pogląd, że na drodze uzyskiwania stopni i tytułów naukowych dziedziny nauk są w ogóle niepotrzebne, a wręcz szkodliwe. W każdym razie nie mają wpływu na poziom naukowy. Nie jest jednak logiczne, aby osoby uzyskujące stopnie naukowe w określonej dyscyplinie nauki przy dalszym awansie uzyskiwały tytuł profesora w całej dziedzinie nauki. Każdy rozwój w nauce dokonuje się przede wszystkim poprzez pogłębianie wiedzy, a mniej dzięki jej poszerzaniu. Specjalista od gleby po uzyskaniu tytułu naukowego nie staje się specjalistą w całym zakresie nauk rolniczych. Nasze stanowisko potwierdzają liczne przykłady krajów, gdzie poziom naukowy jest wysoki, a administracyjny podział nauk jest odmienny od naszego. Dopóki obowiązuje jednak w Polsce obecny system, uważamy, że przynależność inżynierii rolniczej do nauk rolniczych jest uzasadniona przedmiotem naszych badań i aplikacją wyników badań w rolnictwie i całym kompleksie gospodarki żywnościowej. Podobną opinię formułuje wielu przedstawicieli nauk rolniczych, uważając, że wiedza agroinżynieryjna wzbogaca dorobek tego obszaru badań. W trosce o jakość badań posługiwanie się metodami nauk technicznych, fizycznych czy matematycznych uważamy za konieczne i oczywiste, jak w wielu innych obszarach badań interdyscyplinarnych.

Uważamy ponadto, że w obrębie inżynierii rolniczej jest wiele specjalności naukowych, którym bliżej do nauk technicznych niż rolniczych i naukowcy podejmujący takie specjalności powinni osiągać stopnie i tytuły w dziedzinie nauk technicznych. Nie kwestionujemy jednak decyzji rad wydziałów i Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów, które aprobowały dotychczas procedury awansu naukowego, uznając, że dorobek kandydatów mieścił się w dziedzinie nauk rolniczych, a nie technicznych. Nie były to przecież decyzje arbitralne, lecz kolegialne, z recenzjami, obradami powoływanych komisji i głosowaniami rad wydziałów lub rad naukowych.

Nauka w szufladach

Wprawdzie prof. Pabis nie definiuje pojęcia „logika nauki”, lecz ze sformułowań, jakimi określa „naukę” i „wiedzę naukową” wynika, że chodzi tu o formalny „system zdań utworzonych i sprawdzonych metodami nauki i należących do tego systemu”. Z artykułu można wysnuć następujący wniosek: systemy zdań, a zatem i wiedza naukowa uzyskiwana w różnych dziedzinach i dyscyplinach jest hermetyczna, należy tylko do danej dziedziny lub dyscypliny i nie jest możliwe jej zastosowanie poza tymi dziedzinami i dyscyplinami. Co więcej, Autor sugeruje, że język naukowy różnych dziedzin i dyscyplin jest tak różny, że porozumiewanie się pomiędzy ich specjalistami jest utrudnione lub wręcz niemożliwe. Wyłania się obraz nauki szczelnie zamkniętej w oddzielnych „szufladach” administracyjnego podziału, bez możliwości wzajemnego porozumiewania się i współpracy… Można by powiedzieć, podążając za tokiem rozumowania Autora, że zdania utworzone i sprawdzone metodami nauk rolniczych nie są naukowe, bo nie uzyskano ich metodami nauk technicznych. Oczywiście to absurd.

Język, którym posługują się naukowcy, powinien być zrozumiały nie tylko w dziedzinie, w której prowadzone i publikowane są badania. Owszem, definiujemy pojęcia, które mogą się różnić w różnych dziedzinach, lecz zrozumienie tych definicji nie wynika z przynależności badacza do danej dziedziny, lecz z jego wiedzy i umiejętności pogłębienia tej wiedzy (gdy jest to konieczne). W przeciwnym wypadku nauka utworzyłaby hermetyczne systemy zdań niezrozumiałe dla specjalistów z różnych dziedzin. Współpraca interdyscyplinarna byłaby wtedy bardzo utrudniona, by nie powiedzieć niemożliwa. Specjaliści każdej dziedziny i dyscypliny naukowej używaliby niezrozumiałych dla siebie wzajemnie pojęć i definicji. Przedstawiciele nauk technicznych, biologicznych i ekonomicznych spotykając się, nie rozumieliby się wzajemnie, jak Chińczyk, Amerykanin i Polak mówiący swoimi językami. Prof. Pabis wyraża właśnie takie przekonanie, tzn. że członkowie Centralnej Komisji i recenzenci prac naukowych z zakresu inżynierii rolniczej byli i są niekompetentni do formułowania ocen osób i prac naukowych, bo nie rozumieją się wzajemnie (mówiąc tym samym polskim językiem…).

Podkreślamy w tym miejscu zasadniczą różnicę poglądów naszych i prof. Pabisa. Według nas charakter naukowy danej pracy (np. artykułu, monografii) wynika z przyjętych i kompetentnie stosowanych metod badawczych, a nie z administracyjnego zakwalifikowania danej dyscypliny naukowej. Interdyscyplinarny charakter inżynierii rolniczej nie podlega dyskusji – obejmuje ona nauki przyrodnicze, techniczne i ekonomiczne. Interdyscyplinarność zaś uprawnia do korzystania z metod różnych dziedzin i dyscyplin.

Czy statystyczny współczynnik zmienności, określający zmienność plonowania rośliny na danym obszarze (dziedzina nauk rolniczych) i określający zmienność wydatku cieczy na belce polowej opryskiwacza (dziedzina nauk technicznych) jest rozumiany i interpretowany różnie przez różnych przedstawicieli dziedzin naukowych? Oczywiście nie. Czy poślizg kół napędowych ciągnika rolniczego na polu uprawnym to problem naukowy rolnika czy technika? Przykładów, które wykazują, że metody badań mają charakter ponaddyscyplinarny można podać znacznie więcej (nie tylko w obszarze badawczym inżynierii rolniczej).

Można w tym miejscu sformułować prowokujące pytanie: gdyby nie było formalnego podziału nauki na dziedziny i dyscypliny (jak było w czasach Arystotelesa, Pitagorasa, Galileusza), to współczesna nauka rozwijałaby się czy też uległa atrofii?

Powtarzamy: o naukowym charakterze danej pracy naukowej decyduje kompetentne stosowanie metod naukowych – co przecież łatwo stwierdzi każdy odpowiedzialny recenzent pracy – a nie przynależność do dyscypliny naukowej.

Inspirujące pogranicze

W artykule, z którego stwierdzeniami polemizujemy, są fragmenty nie tyle nawet niezgodne z logiką, co mijające się z prawdą. Otóż programy studiów na kierunku inżynieria rolnicza zawierają przedmioty z zakresu mechaniki, termodynamiki, elektrotechniki, elektroniki i informatyki. Absolwent tego kierunku studiów uzyskuje zatem przygotowanie z tego zakresu nauk technicznych. Liczba tych przedmiotów i czas prowadzenia zajęć (wykładów, ćwiczeń laboratoryjnych) znacznie przekracza połowę wszystkich zajęć dydaktycznych. Można to sprawdzić, przeglądając programy studiów wszystkich uczelni, które oferują kierunek inżynieria rolnicza. Niektórych z tych przedmiotów uczył prof. Pabis, będąc czynnym pracownikiem uczelni. Skąd zatem twierdzenie o „nieposiadaniu po studiach naukowego przygotowania ze specjalności należących do nauk technicznych” przez absolwenta? Kariery naszych absolwentów przeczą opiniom i poglądom prof. Pabisa.

Prof. Pabis uważa także, że poziom prac naukowych w inżynierii rolniczej, a także kadry naukowej w tej dyscyplinie, uległ obniżeniu. Nie sposób polemizować z taką opinią, jeśli nie przedstawi się konkretnych przypadków (że tak jest rzeczywiście). W inżynierii rolniczej powstawały i powstają nadal prace naukowe wybitne, przeciętne i niekiedy słabsze. Tak jest zapewne w każdej dziedzinie i dyscyplinie naukowej. Presja na publikowanie możliwie wielu artykułów naukowych (jak najszybciej), presja by zdobywać za nie punkty (jak w rozgrywkach piłkarskich), spowodowały w każdej dziedzinie masową „produkcję” publikacji. A jakie są konsekwencje masowej produkcji, każdy wie, choć to inne zagadnienie i nie do analizowania w tym miejscu.

W ramach interdyscyplinarnej inżynierii rolniczej byli i są specjaliści z różnych dziedzin, dyscyplin i specjalności naukowych. Właśnie interdyscyplinarny charakter inżynierii rolniczej był – i jest nadal – jedną z przyczyn jej dynamicznego rozwoju, gdyż w wielu pracach naukowych prezentowana była synteza badań prowadzonych na pograniczu tych dziedzin i dyscyplin. Pogranicze nauk jest bowiem szczególnie predysponowane do tworzenia nowej wiedzy naukowej i praktycznej. Przykładów z zakresu biocybernetyki, inżynierii biosystemów, inżynierii genetycznej itd. można by tu przedstawić bardzo wiele. Interdyscyplinarność inżynierii rolniczej jest więc jej siłą, a nie słabością.

Środowisko naukowe inżynierii rolniczej nigdy nie zamykało się hermetycznie. Liczne konferencje naukowe zawsze gromadziły przedstawicieli różnych dziedzin i dyscyplin naukowych. Przedstawiciele różnych dziedzin i dyscyplin są także w radach programowych czasopism naukowych i wśród personelu uniwersyteckiego. Uczestnictwo pracowników wywodzących swe korzenie z różnych uniwersytetów w pracach badawczych i kształceniu studentów nigdy nie hamowało rozwoju inżynierii rolniczej, przeciwnie – tu mogli rozwijać swe zainteresowania naukowe i awansować, łącząc umiejętnie posiadaną wiedzę z nabywaną poprzez aktywność naukową w obszarze inżynierii rolniczej. To przecież w tej dyscyplinie naukowej uzyskiwali stopnie i tytuły naukowe także współpracownicy prof. Pabisa.

Znamiona szyderstwa

Podziały administracyjne nauki na dyscypliny czy dziedziny miały dla nas znaczenie drugorzędne wobec potrzeby rozwoju inżynierii rolniczej, a rozwój tej dyscypliny jest faktem bezspornym. Awans naukowy w tej specjalności uzyskiwali absolwenci uczelni technicznych, rolniczych i ekonomicznych, poddawani ocenom przez samodzielnych pracowników ze specjalności technicznej, rolniczej i ekonomicznej. Administracyjne przeniesienie inżynierii rolniczej do dziedziny nauk technicznych bądź pozostawienie jej w dziedzinie nauk rolniczych ma znaczenie drugorzędne. Potrafimy kompetentnie i bez kompleksów współpracować z przedstawicielami każdej dziedziny, nie wykluczając i nie odcinając się od współpracy z biologami, ekonomistami, informatykami czy chemikami.

Nazwa „inżynieria rolnicza”, historycznie patrząc, wywodzi się z „maszynoznawstwa rolniczego”, później „mechanizacji rolnictwa” oraz „techniki rolniczej i leśnej”. To nie koniec ewolucji zmian nazwy tego zakresu wiedzy. W krajach Europy Zachodniej używa się określeń „bioinżynieria” lub „inżynieria biosystemów” dla nazwania tego, co my wciąż nazywamy „agroinżynierią”. „Bio” nie jest przedrostkiem, którego tam się wstydzą. Niewykluczone, że za jakiś czas i „nasza” inżynieria rolnicza stanie się „inżynierią biosystemów” dla podkreślenia dynamicznych zmian, jakie tu zachodzą w metodach badawczych i zastosowaniach praktycznych. Technika produkcji biosurowców lub technika biosurowcowa to nazwy – pośród kilku innych – jakie są obecnie dyskutowane w kontekście zastąpienia nimi nazwy „inżynieria rolnicza”.

Specjaliści z inżynierii rolniczej nie wywodzą się z grupy ludzi pozbawionych talentu, umiejętności i poniekąd hochsztaplerów („którzy liczyli na pozytywne opinie recenzentów”, w przekonaniu, że ich dorobek jest „mały i nie ma żadnych szans uznania go za wystarczający w naukach technicznych”). Oceny sformułowane przez prof. Pabisa są nieuprawnione i noszą znamiona złośliwości, szyderstwa i tych wszystkich cech, jakich w środowisku naukowym powinniśmy się wystrzegać. Wiele wniosków z artykułu Pana Profesora, naszego Kolegi i Współpracownika, ociera się o sofistykę, choć – pozornie – logika nauki została przez Autora zastosowana.

W końcowym fragmencie swojego artykułu prof. Pabis stwierdza, że: „Nowy podział nauk nie może być tworzony na podstawie żadnych, określonych zwykle jako wyjątkowo ważne, argumentów podporządkowujących jego strukturę i treść osobistym interesom grup lub pojedynczych osób”. Podzielamy tę oczywistą opinię. Niestety, tylko ta opinia jest, naszym zdaniem, uzasadniona w artykule jego Autora.

Prof. dr hab. Tadeusz Juliszewski, prezydent CIGR, b. dziekan Wydziału Inżynierii Produkcji i Energetyki Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie.
Prof. dr hab. Józef Kowalski, przewodniczący Komitetu Techniki Rolniczej PAN.
Prof. dr hab. Rudolf Michałek, czł. rzecz. PAN, prezes Polskiego Towarzystwa Inżynierii Rolniczej.