Wychowawcy elit

Ewa Kostarczyk

Od lat jestem czytelniczką FA. Artykuły w nim publikowane dotyczą przeważnie reorganizacji struktury systemu nauczania oraz finansowania uczelni i badań naukowych. Z pewnością jest o czym dyskutować, ponieważ polskie uczelnie muszą odpowiadać unijnym standardom, które narzucają określone wymagania uczelniom, instytutom badawczym oraz nauczycielom akademickim. Modyfikują cele, zadania, treści, a także metody kształcenia, co stawia nauczycieli akademickich w nowej i ciągle niestabilnej sytuacji.

Na reformę szkolnictwa wyższego i nauki czekano od wielu lat, ponieważ polski system szkolnictwa wyższego i nauki pozostawał praktycznie w niezmienionym kształcie od okresu PRL-u. Z pewnością w ostatnich latach dokonano istotnych zmian. Szczególnie w obszarze finansowania badań naukowych, stypendiów, oceny parametrycznej zarówno nauczycieli akademickich, jak też instytucji oraz wprowadzenia krajowych ram kwalifikacji, czyli narzędzia narzucającego ocenę wprowadzanych do nauczania treści. Teoretycznie, wprowadzane zmiany powinny wpływać na warunki i treść pracy dydaktyków. Z wielu wypowiedzi środowiska akademickiego nie wynika jednak, aby ustanowione zmiany wpłynęły na dotychczasowe funkcjonowanie uczelni, a wielu nauczycieli akademickich nadal kontestuje ich zasadność.

Należę do nauczycieli akademickich, którzy korzystają z różnych szkoleń prowadzonych przez grupy eksperckie. Cieszą mnie zmiany, akceptuję KRK oraz konieczność oceny parametrycznej naukowców. Bulwersuje mnie agresja prowadzonych dyskusji, niemerytoryczne ataki na osoby prawdziwie zasłużone dla ujawniania nieetycznych zachowań polskich naukowców, jak np. dr Marek Wroński. W niniejszym artykule pragnę poruszyć problemy, które umykają uwadze wielu dyskutantów, a które w mojej ocenie, doświadczonego dydaktyka, decydują o jakości kształcenia.

Uczelnia nie tylko przysposabia do zawodu

Problematyka wychowawczego aspektu uczelni, wychowawczej roli nauczyciela akademickiego jest we współczesnym dyskursie konsekwentnie pomijana, a rola nauczyciela akademickiego jest sprowadzana do kształcenia zawodowego. Najnowsza nowelizacja ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym wymaga od nauczyciela akademickiego istotnego dorobku naukowego, udokumentowanego wysokiego wskaźnika Hirscha, publikacji artykułów naukowych w czasopismach o wysokim wskaźniku IF, wyjazdów na konferencje naukowe itp. Dobrze, że w ustawie brak wytycznych co do oczekiwanego światopoglądu nauczycieli akademickich, jednak całkowite pomijanie ich roli jako wychowawców elit, czyli grup osób wykształconych na poziomie akademickim, znamionuje negatywne procesy dokonujące się w społeczeństwie ponowoczesnym, nastawionym na profesjonalizację, a zaniedbującym wartości humanistyczne.

Nowoczesne społeczeństwo informacyjne nie jest przecież pozbawione tęsknoty za nauczycielem doskonałym. W marzeniach studentów doskonałość bardziej dotyczy osobowości nauczyciela, jego umiejętności wywierania na nich wpływu, niż celebryty z wysokimi wskaźnikami publikacji. Studenci studiów licencjackich nie czytają przecież prac publikowanych w czasopismach naukowych, a studenci studiów magisterskich sięgają do nich sporadycznie. Prestiż naukowy nauczyciela akademickiego mierzony parametrycznie zaczyna interesować dopiero doktorantów.

W procesie edukacyjnym wzorowanie się na nauczycielu, naśladowanie jego sposobu bycia i zachowania się w różnych sytuacjach, nadal pozostają ważnym elementem wychowania. Pomimo iż w założeniu studia przygotowują przede wszystkim do zawodu, nauczyciele akademiccy mają realny wpływ na kształtowanie oraz modyfikację postaw studentów w stosunku do niezliczonych rudymentarnych kwestii: pracy, uczelni, roli zawodowej, państwa, autorytetu, współpracy i wielu innych pojęć, instytucji oraz konkretnych osób. W literaturze dotyczącej wychowania podkreśla się często jego rolę emancypacyjną, polegającą na ukierunkowaniu do samokształcenia, dbania o własny rozwój, przekształcania zarówno siebie, jak też otaczającego świata. Wykonanie tego zadania nie zależy od ilości przeczytanych publikacji naukowych ani podręczników. Poziomu osiągnięć w tym zakresie nie sprawdzą żadne testy wiedzy. Do tego zadania potrzebni są odpowiedni ludzie, których ustawa o szkolnictwie wyższym kompletnie pomija.

Atak na studentów

Wiele dyskusji prowadzonych zarówno w FA, jak i na łamach innych czasopism, sprowadza kwestię coraz niższego poziomu edukacji do wad nowych pokoleń (arogancja, brak motywacji, niedouczenie itp.). Rzadko podkreślany jest fakt, że postawy są nabywane w procesie uczenia się, dzięki mechanizmom naśladownictwa (imitowanie zachowań), generalizacji (uogólniania), efektom wzmocnień pozytywnych (nagradzanie wyników uczenia) i negatywnych (kary). U studentów, czyli osób dorosłych, można nadal kształtować i zmieniać zarówno siłę, znak, jak i stopień internalizacji, czyli uwewnętrznienia postaw (przekonania o słuszności postawy). Nie istnieje żadna innowacyjna technologia, która mogłaby zaproponować bardziej nowoczesne metody tworzenia postaw. Nie istnieją dowody naukowe na to, że kształtowanie postaw jest niepotrzebne.

Student ma wiele oczekiwań co do osób spotkanych podczas studiów. Antycypuje siebie w przyszłości poprzez kontakt z kadrą akademicką i z tego właśnie powodu jest bardzo podatny na zmiany.

Rozczarowanie z powodu wygórowanych oczekiwań w zetknięciu z rzeczywistością jest frustrujące, a frustracja generuje wiele złych emocji, postawy negatywistyczne, a nawet agresję. Te negatywne zjawiska mogą być bardzo nasilone w sytuacji, gdy student nie ma wyboru – nie może w danej chwili zmienić dydaktyka, uczelni itp.

Z kolei na rozczarowania z powodu roszczeniowych oczekiwań studentów mają wpływ sami dydaktycy, lecz bardzo często nie wykorzystują możliwości takiego wpływu. Widmo utraty akceptacji przez studentów, kolegów oraz władze uczelni, którym nie zależy na kształceniu, lecz utrzymaniu szkoły/studentów, generuje lęk, który zasadniczo dyskwalifikuje ich w roli dydaktyków.

Wbrew ogólnym narzekaniom nauczycieli akademickich na niski poziom intelektualny studentów i ogólny brak przygotowania do studiów uważam, że największą satysfakcję przynosi dydaktykowi odniesienie sukcesu w zmianie postawy studenta. Uczyć zdolnych prymusów nie jest żadną sztuką. Dotarcie do osób ze znacznymi brakami, nie tylko w dziedzinie przedmiotu nauczania, ale także kultury i obycia, wymaga dużego nakładu pracy i jest największym wyzwaniem dla dydaktyka.

Pozytywna postawa studenta, zadowolenie z uczelni nie oznaczają zawsze wysokich osiągnięć w nauce ani realizowania celów uczelni w 100%. Kształtowanie postaw stanowi element uspołeczniania i tworzenia klimatu sprzyjającego rozwojowi studenta na płaszczyźnie zarówno zawodowej, jak i społecznej.

Aktualne zmiany wprowadzane przez minister Barbarę Kudrycką (liczne stypendia, stypendia za wybitne osiągnięcia dla doktorantów, granty badawcze dla młodych pracowników nauki) kładą ogromny nacisk na indywidualne osiągnięcia, które często są zasługą promotora, a nie studenta, a procedury ich przyznawania budzą zastrzeżenia. Promują wyścig szczurów, który – jak wykazuje wielu badaczy – okazuje się społecznie destruktywny.

Brak autorytetów

Chociaż oczekiwanie na doskonałość skazuje na samotność, to wychowanie pozbawione autorytetu nie jest wychowaniem. Problem kryzysu autorytetu podejmowany jest przez media zbyt często bardzo nieprofesjonalnie, w sposób niszczący autorytety. Jego źródłem jest zbytnie upolitycznienie powodujące walkę na konkretne autorytety, które sympatyzują z rywalizującymi partiami. Bardzo niski poziom dziennikarstwa, brak wyspecjalizowanych tematycznie (czyli wykształconych kierunkowo) dziennikarzy powoduje, że jedynym ich celem jest emocjonalne, a nie racjonalne zawładnięcie umysłami czytelników. W konsekwencji prowadzi to do lęku przed przyznawaniem się do własnych sympatii/antypatii, zauroczeń ludzkimi osobowościami, aż do wyrzekania się wspólnotowości wokół konkretnych wartości. A przecież każdy podlega wpływom tych bodźców, które są niepowtarzalne i niecodzienne. One decydują o naszym zainteresowaniu i odpowiednio je etykietujemy. Niestety, media zbyt często podtykają nam etykiety zgodne jedynie z poprawnością polityczną, a nie naszą subiektywną oceną. Jeśli nauczyciel akademicki kieruje się fałszywymi etykietami, traci swą wiarygodność, choć niestety często zachowuje etat, a nawet awansuje i zaczyna pełnić rolę sztucznego, administracyjnego autorytetu.

W bilansie życiowym człowieka u schyłku życia pozostają w pamięci jedynie ci, którzy wpłynęli na jego życie. I zazwyczaj nie są to osoby z najwyższej półki osiągnięć naukowych czy społecznych. Są to przede wszystkim osoby, które dały nam wzór postępowania lub pomogły istotnie w trudnych sytuacjach. Takie osoby nazywamy potocznie autorytetami z tego względu, że chcemy być przez nie postrzegani zgodnie z ich nauką i nie chcielibyśmy ich zawieść. Oni sami zawodzą nas często, ponieważ ludzie nie są doskonali i popełniają różne błędy, do czego mają prawo. Jednak to, co pamiętamy, to nie ich błędy, lecz działania, dzięki którym stawaliśmy się lepszymi ludźmi, choć mogło to oznaczać jednocześnie naszą materialną porażkę.

Dr Ewa Kostarczyk, psycholog kliniczny, dr nauk przyrodniczych, emerytowany, lecz aktywny nauczyciel akademicki.