A jednak wbrew logice nauki

Prof. dr hab. inż. Stanisław Pabis, em. prof. SGGW, mechanika, technika rolnicza, metodologia nauk.
Zadaniem inżynierii rolniczej było od początku jej utworzenia i powinno być obecnie wspomaganie produkcji rolniczej, leśnej i technologii przetwarzania płodów rolnych wiedzą i metodami nauk technicznych i podstawowych. Zatem nie było żadnej merytorycznej racji uzasadniającej przeniesienie dyscypliny technika rolnicza z nauk technicznych do nauk rolniczych.

A jednak wbrew logice nauki

Stanisław Pabis

W moim artykule Wbrew logice nauki (FA 4/2013) wskazałem na niezgodne z logiką nauki, niespodziewane przeniesienie w 1987 roku dyscypliny technika rolnicza, obecna nazwa inżynieria rolnicza, z dziedziny nauk technicznych do nauk rolniczych. Tytuł artykułu Zgodnie z logiką nauki profesorów Tadeusza Juliszewskiego, Józefa Kowalskiego i Rudolfa Michałka może wskazywać na to, że według Autorów właśnie tak powinno być, ale pozostawiają to bez poprawnego uzasadnienia.

W okresie od 1983 do 1993 roku byłem członkiem Centralnej Komisji do spraw Stopni i Tytułów. Inżynierię rolniczą reprezentowałem w Sekcji Nauk Technicznych, a następnie w Sekcji Nauk Biologicznych, Rolniczych, Leśnych i Weterynaryjnych. Może dlatego otrzymałem w roku 2008 z CK zlecenie opracowania „ekspertyzy dotyczącej umiejscowienia dyscypliny inżynieria rolnicza w odpowiedniej dziedzinie nauki, z uwzględnieniem m.in. stosowanych w tej dyscyplinie metodyk badawczych i rodzaju kwalifikacji niezbędnych do prowadzenia działalności naukowo-badawczej”. Z ekspertyzy wynikał wniosek o konieczności powrotu inżynierii rolniczej do dziedziny nauk technicznych. Po przeniesieniu w roku 1987 dyscypliny technika rolnicza do dziedziny nauk rolniczych inżynieria rolnicza znalazła się w Sekcji III Nauk Biologicznych, Rolniczych, Leśnych i Weterynaryjnych CK. Została więc przeniesiona z właściwego jej środowiska naukowego – nauk technicznych, do środowiska obcego jej naukowo. Obcego ze względu na ocenianie w nim wiedzą nauk biologicznych, rolniczych, leśnych i weterynaryjnych takich rozpraw i naukowych dorobków, jakie powinny powiększać wiedzę nauk technicznych. Członkowie tej sekcji, dysponując obszerną wiedzą z nauk przyrodniczych, mogą nie posiadać – i zapewne nie posiadają – takiej wiedzy z nauk technicznych, jaka by im umożliwiała prawdziwe ocenianie naukowych wartości prac kandydatów do tytułu, tworzonych na podstawie dorobku z inżynierii rolniczej. Prawdziwa ocena wartości takich prac może być dokonywana w naukach technicznych. W inżynierii rolniczej nie prowadziło się wtedy, ani nie prowadzi obecnie, prac mogących powiększać wiedzę w naukach rolniczych. Tu nie ma takich możliwości, jeżeli się naukę rozumie tak, jaką ona prawdziwie jest. Zadaniem inżynierii rolniczej było od początku jej utworzenia i powinno być obecnie wspomaganie produkcji rolniczej, leśnej i technologii przetwarzania płodów rolnych wiedzą i metodami nauk technicznych i podstawowych. Zatem nie było żadnej merytorycznej racji uzasadniającej przeniesienie dyscypliny technika rolnicza z nauk technicznych do nauk rolniczych. Przeniesienie to nastąpiło jednak wbrew logice nauki, zarówno ze względu na potrzeby nauki, jak i na potrzeby produkcji.

Po przeniesieniu inżynierii rolniczej następowało odchodzenie od jej podstawowej tematyki naukowej i zajmowanie się w niej również zagadnieniami właściwymi innym dyscyplinom naukowym. Także dlatego przeciętny poziom naukowy prac doktorskich i habilitacyjnych realizowanych w inżynierii rolniczej ulegał obniżaniu. Równocześnie uzyskiwanie stopni i tytułu naukowego w naukach rolniczych stało się znacznie łatwiejsze niż w naukach technicznych, dzięki czemu szybko wzrastała liczba osób, które je uzyskiwały. Obecnie jest ich około 20 razy więcej niż było przed rokiem 1987. Dynamikę tego wzrostu obrazuje np. fakt że, w ciągu sześciu lat od 2007 do 2012 roku na wydziale, na którym Panowie są zatrudnieni, wypromowano: 19 doktorów, 19 doktorów habilitowanych i przedstawiono Centralnej Komisji wnioski o nadanie 9 tytułów profesora nauk rolniczych (zob. informacja w książce Inżynieria rolnicza w dobie innowacyjnej gospodarki , wydanej w roku 2012 przez Wydział Inżynierii Produkcji i Energetyki Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie).

Język nauki

W moim artykule wskazałem na niski poziom wielu publikacji z inżynierii rolniczej. Nie podałem wówczas żadnego przykładu, lecz teraz spełniam to życzenie Panów. Można wśród nich znaleźć prace, które powstawały również z udziałem Panów. Należą do nich np. te, w których energochłonność produkcji rolniczej oceniano także energochłonnością pracy ludzi, nazwaną pracą żywą, wyrażaną w MJ/ha. Energochłonność pracy traktorzystów była wyceniona np. na 80 MJ/rbh, a energochłonność robocizny pracowników pomocniczych na 50 MJ/rbh. Nie ma jednak informacji, czy – a jeżeli tak, to jak – energochłonność pracy ludzi została zmierzona w warunkach polowych. Takich danych nie można w badaniach naukowych uznawać za prawdziwe. Badania – np. dotyczące kosztów produkcji w rolnictwie, problematyki agronomii, infrastruktury, ergonomii lub zarządzania badaniami naukowymi – są przecież prowadzone w takich dyscyplinach, jakie są do nich naukowo przygotowywane. Tego rodzaju prace są quasinaukowe w inżynierii rolniczej. Moje wątpliwości budzą już same tytuły niektórych rozpraw habilitacyjnych, np. Efektywność infrastruktury technicznej w gospodarstwach rolnych albo Ekologiczno-eksploatacyjne aspekty w procesie użytkowania i odnowy maszyn i urządzeń . Także rozpraw doktorskich, jak np. Uwarunkowania społeczno-demograficzne a efektywność mechanizacji prac w gospodarstwach rolnych (promotor prof. J. Kowalski) lub Wpływ wykształcenia bezpośrednich producentów rolnych na efektywność postępu naukowo-technicznego (promotor prof. R. Michałek). Jakie problemy naukowe mogły być, jeżeli były, rozstrzygane w takich pracach?

W moim artykule napisałem, że języki nauk muszą posługiwać się nazwami, których naukowe znaczenia mogą się znacznie różnić od ich znaczeń w języku ogólnym, a nawet od znaczeń w zbliżonych specjalnościach nauki. To utrudnia lub może uniemożliwiać poprawne rozumienie zdań w naukowych dyskusjach, np. między specjalistami z nauk biologicznych, rolniczych i weterynaryjnych a nauk technicznych. Autorzy polemiki piszą, że „prof. S. Pabis wyraża właśnie takie przekonanie, tzn. że członkowie Centralnej Komisji i recenzenci prac naukowych z inżynierii rolniczej byli i są niekompetentni do formułowania ocen – osób i prac naukowych – bo nie rozumieją się wzajemnie (mówiąc tym samym polskim językiem…)”. Żenujący „wywód” na temat języków nauk ujawnia znaczne braki w Panów wiedzy o nauce. Wiedza naukowa jest i musi być, bo inaczej być nie może, przedstawiana językami swoich dziedzin. Osoby z nauką zaznajomione wiedzą, że nie można dyskutować o nauce, a tym bardziej jej oceniać, nie znając języka takiej specjalności naukowej, o jakiej mowa. Czy Panowie rzeczywiście tego nie rozumieją?

Niezgodnie z prawdą

Nieprawdziwy jest wniosek Autorów, że „Można by powiedzieć, podążając za tokiem rozumowania Autora [tu chodzi o mnie – S.P.], że zdania utworzone i sprawdzone metodami nauk rolniczych nie są naukowymi, bo nie uzyskano ich metodami nauk technicznych. Oczywiście to absurd”. Pewnie, że absurd. Ale może Panowie odkryli jakiś nowy sposób rozumowania, który pozwolił tak absurdalny wniosek wyprowadzić z mojego artykułu, w którym przecież nie ma potrzebnych do tego prawdziwych przesłanek?

Autorzy przedstawiają pogląd, że „na drodze uzyskiwania stopni i tytułów naukowych dziedziny nauk są w ogóle niepotrzebne, a wręcz szkodliwe”, ale tego nie uzasadniają. Takim zaskakującym poglądem nie warto by się w ogóle zajmować, gdyby nie został wyrażony przez profesorów tytularnych. A to już musi budzić zdziwienie, i to zdziwienie poważnie niepokojące. Tu komentarz jest zbyteczny.

Uznając inżynierię rolniczą za „dyscyplinę interdyscyplinarną”, akceptują Panowie wykonywanie w niej takich zadań, do jakich są naukowo przygotowane inne dyscypliny. Autorzy zdają się nie rozumieć tego, że takie postępowanie nie czyni z niej dyscypliny interdyscyplinarnej. Paradoksalność uznawania inżynierii rolniczej za „dyscyplinę interdyscyplinarną” została już wyjaśniona profesorowi Juliszewskiemu w artykule O klasyfikacji nauk ponownie (FA 11/2010). Żartobliwie zaproponowano Mu tam znalezienie poprawnej odpowiedzi na pytanie, „jak coś semantycznie prawdziwe może być także czymś takim, czym równocześnie być nie może”?

Nie ma potrzeby odnoszenia się do uwag Panów o recenzentach prac naukowych. Proponuję dokładne przeczytanie mojego artykułu lub zapoznanie się z wykładem Nauka a wiedza o rzeczywistości w mojej trzeciej książce z metodologii nauk Metodologia nauk empirycznych – 15 wykładów , wydanej w 2009 roku. Tutaj przypomnę, że pracę naukową może oceniać tylko taki recenzent, którego kompetentny dorobek naukowy potwierdzają jego wartościowe publikacje.

W moim artykule napisałem, że rolnicy, leśnicy i technolodzy żywności nie mają po studiach przygotowania naukowego potrzebnego do projektowania lub doskonalenia produkcji środkami techniki i wymieniłem nazwy brakujących im do tego przedmiotów. Panowie przedstawili to zdanie nieprawdziwie, w taki sposób, jakby było ono skierowane nie do rolników, lecz do absolwentów kierunku inżynieria rolnicza. I piszą: „W artykule, z którego stwierdzeniami polemizujemy, są fragmenty nie tyle niezgodne z logiką, co mijające się z prawdą. Otóż programy studiów na kierunku inżynieria rolnicza zawierają przedmioty z zakresu mechaniki, termodynamiki, elektrotechniki, elektroniki i informatyki”. Panowie sfabrykowali tu także niezgodną z prawdą opinię, jakobym to ja uważał, że absolwenci kierunku inżynieria rolnicza nie posiadają naukowego przygotowania ze specjalności należących do nauk technicznych.

Koniec dyskusji

Inwektywy, jakie Panowie do mnie skierowali, skłaniają do podania kilku informacji o mojej naukowej i dydaktycznej działalności, kontynuowanej bez przerwy od roku 1952. Mając politechniczne przygotowanie z nauk technicznych, doktorat i dwa tytuły profesorskie nauk technicznych oraz habilitację w naukach rolniczych, zajmowałem się wspomaganiem produkcji rolniczej oraz technologii przetwarzania płodów rolnych. Jestem autorem konstrukcji kilku urządzeń suszarniczych, które były wdrożone do produkcji rolniczej. W tej problematyce, i tylko w takiej, wypromowałem dwudziestu trzech doktorów. Byłem inicjatorem szkół naukowych w środowisku inżynierii rolniczej, których głównym celem było pomaganie pracownikom naukowym tego środowiska w doskonaleniu swoich warsztatów naukowych. W roku 1979 zorganizowałem pierwszą Szkołę Inżynierii Systemów Rolnictwa, którą prowadziłem corocznie przez 25 lat. Doceniając wartość metodologii nauk w tworzeniu wiedzy naukowej, zorganizowałem w roku 1987 Szkołę Metodologii Nauk Empirycznych, którą prowadziłem również corocznie przez 20 lat. Byłem kierownikiem tych szkół i wykładowcą – moje wykłady zajęły ponad 200 godzin. Od roku 2005 prowadzenie szkół przekazałem moim młodszym kolegom. Szkoły Inżynierii Systemów Rolnictwa prowadzą obecnie profesorowie Adam Krysztofiak i Jerzy Weres z Instytutu Inżynierii Biosystemów Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, a Szkołę Metodologii Nauk Empirycznych prowadzi od roku 2007 profesor Małgorzata Jaros z Wydziału Inżynierii Produkcji w SGGW. Mimo podeszłego wieku w dalszym ciągu głoszę wykłady w tych szkołach.

W moim dorobku naukowym można znaleźć ponad 20 prac opublikowanych w latach 1961-2009 w międzynarodowych wydawnictwach naukowych w USA, Kanadzie, Wielkiej Brytanii i w Niemczech oraz ponad 200 w Polsce, w tym także książkę Grain Drying. Theory and Practice , wydaną w roku 1998 przez znane wydawnictwo John Wiley & Sons w Nowym Jorku, napisaną wspólnie z D.S. Jayasem i S. Cenkowskim, profesorami Uniwersytetu w Manitobie podczas mojego tam pobytu, sponsorowanego przez Natural Sciences and Engineering Research Council of Canada. Moje publikacje są setki razy cytowane w międzynarodowej literaturze naukowej, co przekłada się na wysoki współczynnik Hirscha. W Polsce jest grupa autorów, których publikacje z inżynierii rolniczej i przetwórstwa płodów rolnych są cytowane również w międzynarodowych czasopismach wysoko ocenianych w nauce. Ich autorzy posiadają znaczące wartości indeksów Hirscha. Ale wśród cytowań prac znajdujących się w międzynarodowej literaturze naukowej nie ma odniesienia do ani jednej publikacji żadnego z Panów. Mają Panowie zerowe wartości indeksów Hirscha, czego, ze względu na poszanowanie instytucji, nazwami których się Panowie wspierają, komentować nie chcę.

Inwektywy Panów, np. taka, że „oceny sformułowane przez prof. Pabisa są nieuprawnione i noszą znamiona złośliwości, szyderstwa i tych wszystkich cech, jakich w środowisku naukowym powinniśmy się wystrzegać”, nie trafiły pod właściwy adres, co kończy moją dyskusję z Panami.

Prof. dr hab. inż. Stanisław Pabis, em. prof. SGGW, mechanika, technika rolnicza, metodologia nauk.