Fundusze spójności dla nauki
W latach 2014–2020 polska nauka będzie mogła korzystać ze środków, które nasz kraj otrzyma w ramach funduszy spójności. Mamy je w programie operacyjnym Inteligentny Rozwój, trochę w programie POWER oraz w programach regionalnych. W programie Inteligentny Rozwój jest oś pierwsza – prawie 4 mld euro – która wprost przeznaczona jest na prace badawczo-rozwojowe w konsorcjach z przedsiębiorstwami i czwarta, która bardzo ogólnie przeznaczona jest na wsparcie badań naukowych. Musimy, jako środowisko naukowe, starać się o to, by Ministerstwo Gospodarki nie wypchnęło NCBR-u z pierwszej osi, aby pieniądze, które będą szły do przedsiębiorstw, były pod kontrolą NCBR. Gdyby tak nie było, to cała nauka miałaby do dyspozycji tylko oś czwartą, najmniejszą, z budżetem 1,7 mld euro.
Mamy poważne argumenty za takim rozwiązaniem. NCBR prowadził ten typ finansowania w poprzednim budżecie unijnym w funduszach spójności i bardzo dobrze sobie z tym poradził. W każdym razie robił to lepiej niż dawniej PARP. Drugi ważny problem, który środowisko naukowe musi zauważyć, to pieniądze, które pójdą przez regiony. To 2 mld euro na badania, którymi będą dysponować marszałkowie województw. Rzecz w tym, żeby nie było tak, że dajemy tylko swoim, niezależnie od tego, jaki jest ich poziom i jakość badań, które mogą zaoferować. Powinniśmy znaleźć taki mechanizm, który zwiększałby innowacyjność przedsiębiorstw w danym regionie dzięki wykorzystaniu potencjału badawczego innych regionów. Nie chodzi o to, by wypchnąć pieniądze w byle jaką naukę, byle była u nas. Rzecz w tym, aby określić inteligentne specjalizacje – na pewno będą się powtarzały w wielu różnych regionach. Chodzi o to, żeby na przykład przy współudziale NCN bądź NCBR czy FNP organizować konkursy, które korzystając ze środków poszczególnych regionów prowadziły do tego, że finansowanie badań spowoduje wzrost innowacyjności w przedsiębiorstwach danego regionu, ale niekoniecznie przy wykorzystaniu potencjału badawczego tylko tego regionu, zwłaszcza gdy jest on tam zbyt słaby, żeby potrzeby firm rzetelnie zaspokoić.
Trzecia rzecz to Rozwój Polski Wschodniej, gdzie na badania jest 500 mln euro. To może dać dobre efekty, ale jest też niebezpieczne z systemowego punktu widzenia. Jeśli ich dystrybucja nie będzie miała konkurencyjnego charakteru, to te 500 mln euro zamuli cały system finansowania nauki. Jednostkom z tych kilku województw nie będzie się opłacało aplikować do NCN czy NCBR, bo na miejscu u marszałków będą miały łatwiejsze pieniądze. To wcale nie poprawi konkurencyjności nauki i gospodarki w tych województwach. Niepokoi mnie też myślenie, że środki muszą iść zawsze do przedsiębiorstw. Może ma to uzasadnienie w Europie Zachodniej, gdzie firmy są silne i mają własne ośrodki badawczo-rozwojowe. My jednak jesteśmy na innym etapie rozwoju. Mamy stanowczo za mało i za słabą kadrę naukową. Powinniśmy mieć 80-100 tysięcy naukowców więcej, żeby mieć podobne nasycenie kadrą badawczą, co kraje rozwinięte. Jeśli w ciągu tych siedmiu lat nie stworzymy kadry naukowej i zmarnujemy te pieniądze, to nadal będziemy tam, gdzie teraz. NCN chciałby wykorzystać te środki na zbudowanie potencjału kadrowego polskiej nauki, który w dalszych latach pozwoli na tworzenie międzynarodowych zespołów, które będą mogły konkurować w skali międzynarodowej o te ogromne środki, które znajdą się w unijnych programach badawczych. Teraz mamy w wielu miejscach piękne budynki i ogromny problem z ich zapełnieniem ludźmi, którzy potrafią w nich prowadzić sensowne, skuteczne, ważne badania naukowe.