Dyskryminacja w habilitacjach
Wakacje, młodsze dziecko na obozie zuchowym, starsze radzi sobie samo – jest wreszcie czas na pracę naukową! W kolejce do mojego zainteresowania przepychają się: rozdział w pracy zbiorowej, referat na Kongres Ekonomistów i zamówiony artykuł do czasopisma, ale po ostrej wymianie zdań z własnym mężem na tematy – ujmując rzecz oględnie – feministyczne, postanawiam zajrzeć na ukochaną od pewnego czasu stronę Centralnej Komisji do spraw Stopni i Tytułów, a konkretnie przyjrzeć się postępowaniom awansowym na stopień doktora habilitowanego. I mam! Na pierwszy ogień, co oczywiste, idzie dziedzina nauk ekonomicznych. Ewidentna dyskryminacja kobiet (Ha, mężu, i kto ma rację?!), widać to gołym okiem: aż 41,2% wniosków habilitantek zostało rozpatrzonych negatywnie, podczas gdy adekwatna sytuacja dotyczyła jedynie 17,4% habilitantów (Tab. 1.).
Utarta ścieżka stereotypów
W takim razie, skoro problem został zaadresowany, trzeba rzucić go na szersze tło – czyli jak sytuacja wygląda w innych dziedzinach nauk? Ponieważ chcę udowodnić postawioną tezę lekko, łatwo i przyjemnie, dane dobieram celowo, a więc postępuję utartą ścieżką stereotypów. Na drugi ogień idzie dziedzina powszechnie uważana za „babską”, tj. nauki humanistyczne. No i wyniki nie okazały się przydatne do poparcia mojej tezy: odmów nadania stopnia doktora habilitowanego paniom doktor było 17,9% a panom doktorom – 18,2% (Tab. 2.). Szkoda…
No to dalej podążam stereotypami – jak nie dziedzina „babska”, to niech będzie „męska”: nauki matematyczne. A tu jeszcze gorzej! Jedna trzecia panów spotkała się z odmową, a pani – tylko jedna (Tab. 3.). Czyżby w tej faktycznie zmaskulinizowanej dziedzinie (zdecydowana przewaga wniosków habilitantów, tj. płci męskiej) panie decydowały się na otwarcie przewodu habilitacyjnego dopiero po maksymalnym zminimalizowaniu ryzyka niepowodzenia, tj. dopiero gdy poczują się naprawdę silne (oczywiście merytorycznie)?
Lekko skonfundowana, postanawiam przyjrzeć się postępowaniom awansowym w dziedzinie neutralnej – przynajmniej ja tak ją postrzegam – czyli w medycynie. Także i ona nie dostarcza pożywki mojej tezie, bo w medycynie kobiety i mężczyźni idą w zasadzie „łeb w łeb”. Ale tu po raz pierwszy zapaliła mi się lampka kontrolna: tak dużo postępowań awansowych, a tak mało decyzji negatywnych (Tab. 4.)?
Więc troszeczkę modyfikuję swoje indagacje. Myślę tak: medycyna jest nauką doświadczalną, eksperymentalną, więc kiedy uzbiera się odpowiednią ilość danych o pacjentach, ich chorobach i się je zanalizuje, to trudno nie dojść do nowych, inspirujących wniosków, czyli spełnić wymagania ustawowe. Postanawiam więc sprawdzić dziedzinę pokrewną swojej, tj. nauki społeczne. Niestety, nie posuwają moich badań ani o krok: 26,3% odmów nadania stopnia doktora habilitowanego mężczyznom, 22,2% – kobietom (Tab. 5.). Jakaś różnica (i to korzystna z punktu widzenia tezy) niby jest, ale chyba za słaba na jej poparcie…
No to nauki prawnicze. A tu – spore zaskoczenie! Dotychczas, nie postrzegałam dziedziny prawa jako tak silnie zmaskulinizowanej, tymczasem tylko dwie panie odważyły się złożyć wnioski o postępowanie awansowe (przypominam: dotyczy postępowań zakończonych). I może słusznie, skoro 50% z nich odrzucono (Tab. 6.), Oczywiście czytałam Kahnemana, który absolutnie przestrzega przed wyciąganiem wniosków z małych prób, bo – wbrew powszechnym mniemaniom – nie rządzą nimi prawa wielkich liczb. Ale przecież przy tak ewidentnych danych…
Postanawiam więc sprawdzić kolejną dziedzinę stereotypowo neutralną – nauki biologiczne. I rzeczywiście: i liczba wniosków, i rezultaty postępowań awansowych nie wykazują różnic zdeterminowanych płciowo (chociaż, chociaż… żaden pan nie spotkał się z odmową, a pani jednak tak – ale to mogłoby mieć znaczenie w badaniach jakościowych, więc kiedy indziej; Tab. 7.).
Lampka kontrolna
I kiedy już mam dalszą analizę zakończonych postępowań awansowych na stopień doktora habilitowanego odpuścić, mój wzrok pada na dolny koniec spisu dziedzin – na sztuki muzyczne. Ciekawe, jak to wygląda u artystów. Oczywiście wiem, że stawiane im wymogi są odmienne, ale w końcu, tak jak i inni, ubiegają się o nadanie im stopnia naukowego (tak się go przynajmniej zaznacza we wszystkich kwestionariuszowych rubryczkach – nie spotkałam się jeszcze z innym niż naukowy rozumieniem stopnia doktora habilitowanego).
Więc klikam i… szok! Jaki nieporządek na tej stronie! No, ale nic dziwnego, o ile na wszystkich przejrzanych przeze mnie dotychczas stronach poszczególnych dziedzin nauk postępowania zakończone stanowiły większość, czyli dopływ nowych wniosków można ocenić jako względnie stały, podobny jak tempo ich rozpatrywania, to na stronie sztuk muzycznych – prawdziwe tsunami wniosków o otwarcie postępowań; tych zakończonych jest zaledwie 23 (Tab.8.), natomiast rozpoczętych – aż 40!
Pewno dlatego obsługa/administrator strony, dość pilnie przestrzegająca kolejności alfabetycznej habilitantów, tu sytuację puściła na żywioł. A może jest jakieś inne kryterium porządkujące, ale szkoda mi czasu, by go w tym braku ładu i składu szukać. Z ciekawości przeglądam sobie jednak kolejne wnioski… i mina mi rzednie. O ile wśród zakończonych postępowań awansowych większość habilitantów miała stopień doktora (a więc postępowała drogą rozwoju naukowego; z habilitantkami było gorzej), to nowe wnioski pochodzą w istotnej mierze od magistrów z kwalifikacjami I stopnia. I znów – oczywiście wiem, że takie wnioski spełniają formalne wymogi ustawy, ale… No dobrze, z wypiekami na twarzy zaczynam się wczytywać w dorobek habilitantów, bo przecież tak czy owak musi być znaczący. I tu zapala mi się kolejna lampka kontrolna, które tym samym kończy wakacyjną „zabawę”, bo rodzi całe mnóstwo pytań i wątpliwości na serio.
Klucz i wytrych
Zmianę wymogów i procedury uzyskiwania stopnia doktora habilitowanego poprzedziła burzliwa dyskusja środowiska naukowego. Co jednak należy podkreślić, zasadniczym celem podjętej reformy było szlachetne dążenie do zwiększenia przejrzystości i obiektywizmu postępowań awansowych.
Cel pierwszy – przejrzystość – osiągnięto i dzięki temu mogłam napisać ten artykuł. Ale cel ten można było też zrealizować w „starej” formule: wystarczyło adekwatne dokumenty umieszczać na stronie Centralnej Komisji – tak, jak teraz.
Czy zwiększył się obiektywizm postępowań awansowych? Żeby odpowiedzieć na pytanie o „zwiększenie”, musiałabym mieć m.in. dostęp do danych ze „starej” formuły, a tych oczywiście nie mam. Ale przecież istota pytania nie dotyczy „zwiększenia”, lecz stwierdzenia, czy założenia konstrukcji „nowej” formuły habilitacyjnej rzeczywiście sprzyjają obiektywizmowi podejmowania decyzji awansowych. Przy czym przez „obiektywizm” rozumiem oparcie ocen awansowych na podstawie stricte merytorycznej, czyli naukowej.
Bo stopień doktora habilitowanego jest jeden, jest to stopień naukowy – takie są jego źródła, tradycja i powszechne rozumienie – i nie ma znaczenia, w jakiej dziedzinie i specjalności jest nadawany. Czym zatem jest nauka? Definicji jest wiele, ale chyba najważniejsze jest stwierdzenie, że termin „nauka” odnosi się nie tyle do wiedzy, co do zastosowanej metodologii. Dlatego poznanie naukowe jest m.in. podporządkowane celowi, metodyczne, dokonywane za pomocą precyzyjnych pojęć, a jego wyniki są utrwalane w formie pisemnej, w celu udokumentowania i kumulowania dorobku. A więc dorobek habilitantów powinien być oceniany przez pryzmat stosowanej przez nich metodologii, jako pasa transmisyjnego poznania naukowego.
Czy więc sztuka może być nauką? Może, o ile nacisk kładziony jest na analizę: wzajemnych związków badanych zjawisk; różnic między tym, co ogólne i szczegółowe; treści, formy, jakości, ilości i ich miar; możliwości i rzeczywistości; zjawisk i ich istoty; przyczyn i skutków. Natomiast dorobkiem naukowym nie jest dzieło samo w sobie, a jedynie takie, które zawiera utrwalenie drogi poznania naukowego. Dlatego np. choreografia nie staje się dorobkiem naukowym do momentu, w którym nie zostanie zanalizowana z którejś z powyżej wymienionych perspektyw. Oczywiście ta konstatacja dotyczy wszelkich sztuk, bynajmniej nie tylko artystów muzyków (których w tym miejscu przepraszam, że to właśnie oni posłużyli mi za trampolinę rozważań).
Przykład hipotetyczny oparty na analogii: w literaturze z zakresu zarządzania przez lata toczyła się dyskusja, czy zarządzanie jest nauką, czy sztuką (podobna w charakterze dyskusja toczy się odnośnie do przedsiębiorczości), i niejeden optował za tym drugim rozwiązaniem. Bo rzeczywiście, każde dzieło może być sztuką, jeśli oddziałuje na emocje, np. wzbudza podziw, inspiruje do podjęcia ambitnych działań, diametralnie zmienia perspektywę postrzegania itd. A jeśli tak, to dokonanie skutecznej (tj. z ujednoliceniem kultury organizacyjnej i zwiększeniem zysków w krótkim i długim okresie czasu) fuzji dwóch konkurujących przedsiębiorstw jest sztuką w wydaniu mistrzowskim, a więc w konsekwencji jej autor-dyrektor zarządzający (ze stopniem magistra) powinien móc oprzeć na niej swój wniosek o nadanie mu stopnia doktora habilitowanego sztuk ekonomicznych, dołączając pomniejsze dokonania zarządcze. Zapewne czytelnicy są w tym momencie solidnie wzburzeni, ale właściwie dlaczego?
Obiektywizm oznacza, że wszyscy oceniani są według tych samych kryteriów. Artyści oceniani są inaczej i jest to ewidentną dyskryminacją, bo jest im przyznawany taki sam tytuł (choć lekko przemianowany), jak przedstawicielom dziedzin nauk i który zamieszczają na wizytówce w identycznym brzmieniu: „dr hab. Artysta Wielki”. I nikt nie wnika, czy to dr hab. nauk czy sztuk, bo przecież wiadomo, że dr hab. to naukowiec.
Co więcej, nowa procedura jest dyskryminującym bublem, skoro umożliwiła – w niektórych tylko dziedzinach – złożenie tak wielkiej liczby wniosków awansowych w tak krótkim czasie, bo to oznacza, że jest wytrychem, który otworzył drzwi dotąd dla większości zainteresowanych zamknięte. Każdy rodzaj dorobku oceniać można (i trzeba!), ale na różne sposoby, np. tworząc odrębny, ale równoległy – nienaukowy i niekojarzący się z nauką – stopień pozwalający docenić dorobek artystyczny (i usprawniający ruchy stanowisko-płacowe, bo w końcu o to tu przecież chodzi). Nie trzeba dorobku artystycznego na siłę podczepiać pod naukowy. On ma wartość sam w sobie.
Sukces uwarunkowany
Ale zostawmy artystów, są inne przejawy dyskryminacji w „nowej” procedurze awansowej. Jak wskazywałam w pierwszej części, są dziedziny nauk, w których odmowy nadania stopnia doktora habilitowanego są na porządku dziennym (nauki ekonomiczne – 27,5% postępowań, nauki społeczne – 25%, nauki humanistyczne – 18,1%, nauki prawnicze – 20%), ale i takie, w których uchwały gremiów uprawnionych do nadawania stopnia doktora habilitowanego są w zasadzie wyłącznie pozytywne – z odmowami w granicach błędu statystycznego (nauki biologiczne – 1,6%, nauki medyczne – 4,2%, sztuki muzyczne – 0%). A więc coś tu nie gra, bo nie ma podstaw sądzić, że rozkład talentów w poszczególnych dziedzinach nauki i sztuki jest tak istotnie zróżnicowany. Przyczyn specyficznych może być wiele, ale praprzyczyną (czyli taką, która umożliwia zaistnienie przyczyn specyficznych) musi być odmienna trudność spełniania wyznaczonych kryteriów oceny dla poszczególnych dziedzin nauki i sztuki lub środowiskowe układy nieformalne. Jeśli praprzyczyną jest odmienna trudność uzyskania stopnia w poszczególnych dziedzinach, to jest to działanie jawnie dyskryminujące.
Natomiast jeśli praprzyczyną są tzw. układy (habilitant często sugeruje wybór jednostki, która ma nad nadaniem mu stopnia głosować), to „na układy nie ma rady”. A serio – jest na to rozwiązanie proste, choć pewnie trudne do zastosowania. Wystarczyłoby tworzyć jednorazowe komisje głosujące nad przyznaniem stopnia, składające się z wylosowanych, każdorazowo innych członków rad wydziałów, kolegiów czy instytutów odpowiednich jednostek uprawnionych do przyznawania stopnia naukowego doktora habilitowanego (Tylko kto wtedy firmowałby ten nadany stopień? Może jednostka macierzysta przewodniczącego komisji? No i koszty delegacji…). Miałoby to też i tę zaletę, że obecnie komisje składają się zarówno z kilku, jak i kilkudziesięciu (blisko setki) członków, a wiadomo, że w tak zróżnicowanych wielkością gremiach meandry podejmowania decyzji przebiegają odmiennymi torami (co znów podważa obiektywizm decyzji).
A więc czy „nowa” procedura habilitacyjna jest obiektywna? Niestety, nie jest, bo sukces habilitanta (tj. uchwała o nadaniu mu stopnia doktora habilitowanego) w zbyt dużej mierze zależy od dziedziny nauki („i czasopism”), którą uprawia.
Oczywiście „nowa” formuła funkcjonuje od niedawna, od października 2011, ale pewne trendy zdiagnozować można już teraz i zastanowić się, czy sprzyjają one pożądanemu rozwojowi naukowców i nauki polskiej. Naukowcy bronili zasadności istnienia habilitacji jak honoru (to chyba nawet lepsze porównanie, niż myślałam, bo przecież pojęcie honoru bardzo się zdewaluowało) – i słusznie, bo nic, tak jak ona, nie stymulowało do intensywnego rozwoju naukowego. Ale czy zmiana procedury awansowej wzmacnia naukę? Jest już odpowiedni moment, by dane przeanalizować i dokonać usprawniających modyfikacji. W naukach technicznych nikt nie oczekuje, że prototyp od razu spełni wszystkie oczekiwania, a jego parametry będą bezbłędnie wyliczone. Wprost przeciwnie – służy on przetestowaniu idei w warunkach rzeczywistych. Dlaczego w przypadku zmiany procedur w postępowaniach awansowych, podejmując tak dalekosiężną w skutkach decyzję o charakterze zarządczym, nie moglibyśmy postąpić podobnie?
I już całkiem na marginesie: postępowania awansowe kosztują. Ich gwałtowny wzrost oznacza jednoczesny wzrost i wydatków, i spadek efektów (łatwiejsze spełnianie wymogów oznacza mniejszy wysiłek włożony w rozwój naukowy). Chyba nie o to chodziło?
A z tymi kobietami jednak jest chyba coś „nie halo”. Proszę przeanalizować tabelki…
Tabela 1. Zakończone postępowania awansowe na stopień doktora habilitowanego
– dziedzina nauk ekonomicznych
|
nadanie |
odmowa |
∑ postępowań |
% odmów |
Mężczyźni |
19 |
4 |
23 |
17,4 |
Kobiety |
10 |
7 |
17 |
41,2 |
M+K |
29 |
11 |
40 |
27,5 |
Źródło: opr. własne na podst.: Centralna Komisja do Spraw Stopni i Tytułów, http://www.ck.gov.pl/index.php/postepowania-awansowe/postepowania-habilitacyjne/dziedzina-nauk-ekonomicznych; stan na 16 lipca 2013.
Tabela 2. Zakończone postępowania awansowe na stopień doktora habilitowanego
– dziedzina nauk humanistycznych
|
nadanie |
odmowa |
∑ postępowań |
% odmów |
Mężczyźni |
36 |
8 |
44 |
18,2 |
Kobiety |
32 |
7 |
39 |
17,9 |
M+K |
68 |
15 |
83 |
18,1 |
Źródło: opr. własne na podst.: Centralna Komisja do Spraw Stopni i Tytułów, http://www.ck.gov.pl/index.php/postepowania-awansowe/postepowania-habilitacyjne/dziedzina-nauk-humanistycznych; stan na 16 lipca 2013.
Tabela 3. Zakończone postępowania awansowe na stopień doktora habilitowanego
– dziedzina nauk matematycznych
|
nadanie |
odmowa |
∑ postępowań |
% odmów |
Mężczyźni |
12 |
6 |
18 |
33,3 |
Kobiety |
6 |
1 |
7 |
14,3 |
M+K |
18 |
7 |
25 |
28 |
Źródło: opr. własne na podst.: Centralna Komisja do Spraw Stopni i Tytułów, http://www.ck.gov.pl/index.php/postepowania-awansowe/postepowania-habilitacyjne/dziedzina-nauk-matematycznych; stan na 16 lipca 2013.
Tabela 4. Zakończone postępowania awansowe na stopień doktora habilitowanego
– dziedzina nauk medycznych
|
nadanie |
odmowa |
∑ postępowań |
% odmów |
Mężczyźni |
35 |
1 |
36 |
2,8 |
Kobiety |
33 |
2 |
35 |
5,7 |
M+K |
68 |
3 |
71 |
4,2 |
Źródło: opr. własne na podst.: Centralna Komisja do Spraw Stopni i Tytułów, http://www.ck.gov.pl/index.php/postepowania-awansowe/postepowania-habilitacyjne/dziedzina-nauk-medycznych; stan na 16 lipca 2013.
Tabela 5. Zakończone postępowania awansowe na stopień doktora habilitowanego
– dziedzina nauk społecznych
|
nadanie |
odmowa |
∑ postępowań |
% odmów |
Mężczyźni |
14 |
5 |
19 |
26,3 |
Kobiety |
7 |
2 |
9 |
22,2 |
M+K |
21 |
7 |
28 |
25 |
Źródło: opr. własne na podst.: Centralna Komisja do Spraw Stopni i Tytułów, http://www.ck.gov.pl/index.php/postepowania-awansowe/postepowania-habilitacyjne/dziedzina-nauk-spolecznych; stan na 16 lipca 2013.
Tabela 6. Zakończone postępowania awansowe na stopień doktora habilitowanego
– dziedzina nauk prawniczych
|
nadanie |
odmowa |
∑ postępowań |
% odmów |
Mężczyźni |
15 |
3 |
18 |
16,7 |
Kobiety |
1 |
1 |
2 |
50 |
M+K |
16 |
4 |
20 |
20 |
Źródło: opr. własne na podst.: Centralna Komisja do Spraw Stopni i Tytułów, http://www.ck.gov.pl/index.php/postepowania-awansowe/postepowania-habilitacyjne/dziedzina-nauk-prawniczych; stan na 16 lipca 2013.
Tabela 7. Zakończone postępowania awansowe na stopień doktora habilitowanego
– dziedzina nauk biologicznych
|
nadanie |
odmowa |
∑ postępowań |
% odmów |
Mężczyźni |
30 |
0 |
30 |
0 |
Kobiety |
30 |
1 |
31 |
3,3 |
M+K |
60 |
1 |
61 |
1,6 |
Źródło: opr. własne na podst.: Centralna Komisja do Spraw Stopni i Tytułów, http://www.ck.gov.pl/index.php/postepowania-awansowe/postepowania-habilitacyjne/dziedzina-nauk-biologiczych; stan na 16 lipca 2013.
Tabela 8. Zakończone postępowania awansowe na stopień doktora habilitowanego
– dziedzina sztuk muzycznych
|
nadanie |
odmowa |
∑ postępowań |
% odmów |
Mężczyźni |
11 |
0 |
11 |
0 |
Kobiety |
12 |
0 |
12 |
0 |
M+K |
23 |
0 |
23 |
0 |
Źródło: opr. własne na podst.: Centralna Komisja do Spraw Stopni i Tytułów, http://www.ck.gov.pl/index.php/postepowania-awansowe/postepowania-habilitacyjne/dziedzina-sztuk-muzycznych; stan na 16 lipca 2013.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.
A czy w doborze recenzentów w naukach ekonomicznych skończył się już osławiony duopol dwóch panów?
Pani Profesor,
Gdzie jak gdzie, ale w naukach ekonomicznych należało spojrzeć przede wszystkim na to, kto się wybiera na recenzentów, kto się wybiera na przewodniczących komisji habilitacyjnych czy choćby ich członków. Proszę zwrócić szczególną uwagę na to "się". Potem, jako ekonomistka, może Pani jeszcze policzyć jaka stąd wynika stawka godzinowa, zwłaszcza dla przewodniczącego komisji (posiedzenia KH można przeprowadzać zdalnie) oraz jakie dodatkowe dochody uzyskują ci spece od "się". Pozdrawiam.