Rozwalić humanistykę

Leszek Szaruga

Pełen zapału i chęci do życia po półtoramiesięcznym odosobnieniu na wsi polskiej z uwagą przeczytałem wywiad, jakiego udzielił tygodnikowi „Wprost” profesor Paweł Śpiewak, w którym to wywiadzie dość otwarcie mówi on o podłej kondycji polskich elit politycznych, w czym w zasadzie się z nim zgadzam. Jakby mimochodem, wspominając o nieśmiałych próbach reform podejmowanych przez obecne władze, rzuca Śpiewak uwagę o tym, iż reforma szkolnictwa wyższego podjęta przez panią minister Kudrycką prowadzi do rozwalenia naszej humanistyki. Jest to uwaga trafna, ale mój niepokój wzbudziło negatywne ustosunkowanie się profesora do tego przedsięwzięcia. Toż wreszcie zapowiada się jakiś porządek i ład, a nie pogrążanie się, jak dotąd bywało, w humanistycznym rozmemłaniu i braku precyzji. Dziwić może jedynie – a właściwie dziwić, ze względu na nieporadność obecnych władz, nie powinna – połowiczność podjętych reform. Czyż nie warto, sprawdzonym w latach pięćdziesiątych wzorem, zlikwidować takiej socjologii bądź, jak to uczyniono w latach sześćdziesiątych w Uniwersytecie Warszawskim, filozofii? Da to z jednej strony zyski uczelniom, które tego balastu się pozbędą, z drugiej zaś strony uchroni tych, którzy by te kierunki studiować pragnęli, przed marnym losem człowieka bezrobotnego.

Likwidacja nauk historycznych może budzić pewne wątpliwości, ale jeśli przyjrzeć się temu bez niepotrzebnych sentymentów, to nietrudno dowieść, że historia w istocie do niczego w życiu codziennym się nie przydaje. Bo co z tego, że będziemy pamiętać o tym, iż pochodzimy od Piasta, który zresztą być może wcale Piastem nie był, lecz jakimś emigrantem z rozwalonego państwa wielkomorawskiego, o czym przekonuje profesor Przemysław Urbańczyk w udzielonym „Rzeczpospolitej” wywiadzie, wywodząc naszą linię królewską z kręgu Mojmorowiców? Polacy w istocie to być może czescy emigranci. Zresztą, jak widać, nic tu nie jest pewne i jasno określone. Na co komu taka „nauka”? Tylko niepotrzebne zamieszanie, wiedza zaś – jeśli można w takim wypadku w ogóle o jakiejś wiedzy mówić – praktycznie nieprzydatna. Spokojnie można to wykasować, a kasy na inne pożyteczne nauki w ten sposób przybędzie i nasze uczelnie galopem wskoczą do pierwszej setki światowych akademii.

Trzeba sobie to jasno i otwarcie powiedzieć – humanistyka jest w zasadzie bezproduktywna i jako taka powinna zostać z życia publicznego wyeliminowana, a zacząć należy od głowy, czyli od uniwersytetów, gdzie uwiła sobie od paru stuleci wygodne gniazdko. Jako kraj na dorobku nie powinniśmy sobie pozwalać na łożenie miliardów złotych w coś tak dalece niepoważnego. Być może stać na to jeszcze państwa zasobne i jeśli już ktoś sobie umyślił pobieranie takich właśnie nauk, niech jedzie za granicę i tam oddaje się ulubionemu hobby. Tym bardziej, że za granicę wyjeżdżają ludzie przedsiębiorczy, którym na naszym rynku pracy, na skutek nadprodukcji humanistów, zabrakło miejsca. Poza tym może to przynieść jakieś dodatkowe profity. Wiadomo bowiem powszechnie, że taka na przykład literatura narodowa najlepiej w ciągu ostatnich stuleci rozwijała się na emigracji i dobrze by było taką tradycję podtrzymać, a nawet twórczo rozwinąć. Wyjedzie sobie taki jeden z drugim humanista – a w dodatku literat – na obczyznę i tam jak znalazł: nic, tylko arcydzieła trzaskać, jakieś choćby „Liryki lozańskie” czy inne „Ferdydurki” z „Pornografiami” wypisywać. Proszę bardzo!

Dalsze etapy reformy to już doprawdy drobiazg. Przenosimy konsekwentnie eliminację przedmiotów humanistycznych na niższe szczeble kształcenia, aż do przedszkoli. Obok tego proponuję daleko idące zmiany prawa dotyczącego kwestii językowych. Należy wypracować ustawę o podwójnym języku urzędowym na terenie naszego kraju – polski byłby w rozumieniu prawa drugim, obok angielskiego, językiem obywateli Polski. Wszystkie napisy i szyldy, w szczególności urzędowe, obowiązkowo powinny być wykonane w dwóch językach, przy czym z czasem czcionki polskie mogłyby ulegać postępującemu pomniejszeniu. O tyle to proste, że już dzisiaj nazewnictwo w dużej części jest nasycone angielszczyzną. Nie ulega wątpliwości, że zastosowanie takich środków znacznie by przyspieszyło odrabianie u nas zaległości cywilizacyjnych, w czym uniwersytety odegrałyby z pewnością rolę wiodącą.