Plagiat na dziennikarstwie

Marek Wroński

Na początku maja bieżącego roku otrzymałem z Uniwersytetu Wrocławskiego interesującą wiadomość: podobno w tamtejszym Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej od ponad roku „pod dywanem” dyrekcji instytutu oraz ówczesnego dziekana, prof. Michała Sarnowskiego, leży sprawa licznych zapożyczeń w pracy doktorskiej byłego adiunkta, Grzegorza Adamczewskiego.

Przyjąłem to z pewnym niedowierzaniem, bo taka sprawa z Instytutu Dziennikarstwa już dawno powinna być opisana w prasie. Jednak po kilku telefonach do znajomych dziennikarzy oraz profesorów pracujących na Wydziale Filologicznym UWr, gdzie znajduje się Instytut Dziennikarstwa, zorientowałem się, że jest w tej informacji wiele prawdy. Okazało się, że wszyscy „o plagiacie doktoratu słyszeli”, ale bez istotnych szczegółów, stąd konieczne okazało się dotarcie do dokumentów, aby móc zorientować się jak formalnie wyglądał przebieg tej sprawy.

Dr Grzegorz Adamczewski ukończył studia polonistyczne w 1997 roku na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Jak podał w swoich biogramach w Internecie, rozpoczął tam współpracę ze Studencką Agencją Radiową, gdzie był dziennikarzem, redaktorem muzycznym, szefem Studia Centrum oraz zastępcą redaktora naczelnego. W latach 1992-93 był dziennikarzem Radia Toruń, zaś w latach 1993-1994 szefem redakcji muzycznej Radia „W” we Włocławku. Jak podaje dalej, od jesieni 1991 roku do jesieni 1997 był korespondentem Radia Wolna Europa w Warszawie. W latach 2002-2007 był doktorantem na Wydziale Filologicznym UWr. Pracę doktorską Radio Wolna Europa w okresach przełomów obronił 25 września 2007 r. Promotorem był prof. dr hab. Jerzy Jastrzębski, wicedyrektor Instytutu Dziennikarstwa, zaś recenzentami: prof. dr hab. Andrzej Zawada, dyrektor Instytutu Dziennikarstwa oraz sędziwy prof. dr hab. Zdzisław Najder – jeden z ostatnich dyrektorów Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa. W latach 2006–2008 Adamczewski był pracownikiem naukowo-dydaktycznym Wyższej Szkoły Zarządzania „Edukacja” we Wrocławiu i na Uniwersytecie Wrocławskim, gdzie prowadził zajęcia z dziennikarstwa radiowego. Od jesieni 2008 roku adiunkt w Instytucie Dziennikarstwa na Uniwersytecie Wrocławskim, gdzie pracował w Zakładzie Teorii Komunikacji Społecznej, którym kieruje prof. Jastrzębski. Zaangażował się mocno w utworzenie Rozgłośni Uniwersyteckiej Uni Radio i w późniejszą jej działalność. Dobrze zna język czeski i słowacki.

Instytut Dziennikarstwa był „od zawsze” dość bogatą jednostką organizacyjną z uwagi na wielu studentów, w tym zaocznych, dlatego dr Adamczewski dość łatwo przekonał dyrekcję o potrzebie wydania drukiem jego doktoratu. Książka, w której widnieje rok 2011 jako data wydania, w rzeczywistości ukazała się drukiem na początku 2012 roku. Publikację przygotowało Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego. Recenzentem wydawniczym został prof. Jerzy Jastrzębski, bezpośredni przełożony dr. Adamczewskiego. W książce, która zawiera zarówno dysertację, jak również „Aneks” z kolorowymi fotografiami, brak informacji, że jest to doktorat.

Odkrycie dyrektorów

Trudno dziś dokładnie odtworzyć, w jaki sposób zmaterializowały się podejrzenia wobec dr. Adamczewskiego. Podobno pierwszym sygnałem była wiadomość, która dotarła do prof. Andrzeja Zawady (który jest redaktorem naczelnym wydawanego w instytucie czasopisma „Znaczenia”), iż złożony do druku maszynopis innej pracy dr. Adamczewskiego zawiera fragmenty, które nie zostały odpowiednio zacytowane. Autor, mimo uwag, zwróconych mu przez sekretarza redakcji, dr. Jacka Grębowca, nie kwapił się z poprawianiem błędów. Podobne komentarze od innej osoby, dotyczące z kolei nowo wydanej książki Radio Wolna Europa w okresach politycznych przełomów, dotarły też na przełomie lutego/marca 2012 r. zarówno do prof. Jastrzębskiego, jak i do prof. Zawady, którzy poprosili jednego z nauczycieli akademickich o sprawdzenie tekstu książki.

Z tego powodu prof. Zawada 7 marca 2012 r. poinformował oficjalnie ówczesnego dziekana Wydziału Filologicznego, prof. Michała Sarnowskiego, o powziętym podejrzeniu naruszenia praw autorskich w doktoracie Grzegorza Adamczewskiego. Ustalono wtedy, że Instytut Dziennikarstwa dokona analizy tej publikacji pod kątem niedopuszczalnych i nieudokumentowanych zapożyczeń. Powstał dwustronicowy, anonimowy tekst, gdzie w 30 punktach pokazano przejęcia z kilku książek oraz artykułów widocznych w Internecie. Kolejna rozmowa z dziekanem odbyła się tydzień później, podczas której – w obecności dyrektora Zawady – prof. Jastrzębski poinformował prof. Sarnowskiego, iż potwierdza zarzut plagiatu popełnionego przez dr. Adamczewskiego w opublikowanej rozprawie doktorskiej. 16 marca 2012 r. odbyło się posiedzenie Komisji Oceniającej Pracowników Naukowych i prof. Zawada, jako dyrektor Instytutu, wystąpił o wystawienie dr. Adamczewskiemu oceny negatywnej i o rozwiązanie stosunku pracy, co przyjęto jednogłośnie.

19 marca 2012 r. o całej tej sytuacji i zaistnieniu plagiatu w doktoracie poinformowano pisemnie rektora, prof. dr. hab. Marka Bojarskiego, a pod oficjalnym pismem podpisał się dyrektor Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej, prof. A. Zawada i dziekan Wydziału Filologicznego, dr hab. M. Sarnowski. Rektor już następnego dnia przekazał informację o plagiacie rzecznikowi dyscyplinarnemu, dr hab. Dagmarze Kornobis-Romanowskiej, profesor uczelnianej z Katedry Prawa Międzynarodowego i Europejskiego UWr., która powinna bezzwłocznie podjąć dyscyplinarne postępowanie wyjaśniające. O fakcie tym powiadomiono zarówno dziekana, jak i dyrekcję Instytutu.

Tymczasem 28 marca 2012 r. dr Adamczewski napisał podanie do rektora, które zostało skierowane drogą służbową przez dziekana Wydziału Filologicznego. W krótkim piśmie poprosił on o wyrażenie zgody na zwolnienie za porozumieniem stron ze stanowiska adiunkta w Instytucie Dziennikarstwa z dniem 31 marca 2012 r. Ten niecodzienny dokument (Prawo o szkolnictwie wyższym zezwala na rozwiązywanie umów tylko z końcem każdego semestru!) dotarł do dziekana Sarnowskiego z odręczną akceptacją dyrektora Andrzeja Zawady: „Wyrażam zgodę na rozwiązanie stosunku pracy z dniem 30 kwietnia 2012 r. Jednocześnie zwalniam dr. Adamczewskiego z obowiązków dydaktycznych do końca kwietnia”. Dziekan więc napisał 4 kwietnia 2012: „Nie stwarzam przeszkód”. Ponieważ rektor Bojarski również napisał: „Zgoda”, to dr Grzegorz Adamczewski bezboleśnie rozstał się z uczelnią, mimo wiszącego nad jego głową postępowania dyscyplinarnego.

Wycofanie książki

O ile dyrekcja Instytutu Dziennikarstwa zapomniała, że nie powinno się zwalniać za porozumieniem stron nauczycieli akademickich, którym dwa tygodnie wcześniej oficjalnie zarzuciło się poważną nierzetelność naukową, jaką jest plagiat w doktoracie, to jednak pamiętano, aby „trefną” książkę Radio Wolna Europa w okresach politycznych przełomów usunąć z oczu czytelników. Jak poinformowano mnie w Wydawnictwie Uniwersyteckim, książka została wydana na koszt i zlecenie Instytutu Dziennikarstwa UWr w 300 egzemplarzach jako pozycja nr 3338 Acta Universitatis Wratislaviensis. W kwietniu 2012 r., na żądanie dyrekcji instytutu, pozycja ta została wycofana z obrotu, zaś 127 niesprzedanych egzemplarzy znajduje się w magazynie.

Po formalnym odejściu dr. Adamczewskiego z Uniwersytetu Wrocławskiego, co nastąpiło z końcem kwietnia 2012 r., jedynym działaniem wykazała się rzecznik dyscyplinarny, prof. Dagmara Kornobis-Romanowska, która 28 maja 2012 r. (czyli ponad dwa miesiące od chwili wydania polecenia przez rektora!) wydała postanowienie o niewszczynaniu dyscyplinarnego postępowania wyjaśniającego z uwagi na przyczyny formalne. Zdaniem rzecznik, dr Adamczewski jest byłym nauczycielem akademickim Uniwersytetu Wrocławskiego, bowiem stosunek pracy został z nim rozwiązany za porozumieniem stron. Ponieważ postępowanie wyjaśniające można prowadzić tylko przeciwko aktualnym nauczycielom akademickim, stąd brak przesłanki do wszczęcia takich kroków.

Oczywiście, ponieważ plagiatu nie udowodniono, to „skargi prof. dr. hab. Andrzeja Zawady, dyrektora Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Wydziału Filologicznego przeciwko dr. Grzegorzowi Adamczewskiemu, adiunktowi w Instytucie Dziennikarstwa” nie potraktowano poważnie i nie skierowano do Prokuratury Rejonowej jako podejrzenie popełnienia przestępstwa ściganego z oskarżenia publicznego. Postanowienie rzecznika zaakceptował rektor Marek Bojarski. Jak się dowiedziałem od prof. Zawady, nie poinformowano go o tym, że postępowania nie wszczęto, co było obowiązkiem prawnym rzecznika dyscyplinarnego, gdyż regulują to przepisy kodeksu postępowania karnego.

Na Wydziale Filologicznym dziekan Michał Sarnowski też nie wszczął kroków prawnych prowadzących do wznowienia przewodu doktorskiego, któremu promotor, prof. Jastrzębski i recenzent, prof. Zawada pisemnie zarzucili plagiat. Obu „ojcom chrzestnym” tego doktoratu zadałem pytanie, dlaczego nie podjęto procesu odebrania nierzetelnie uzyskanego tytułu. Prof. Zawada odpowiedział, że dyrekcja „nie ma kompetencji”, zaś prof. Jastrzębski napisał: „Wszystko, co miałem do powiedzenia z odpowiednimi wyjaśnieniami w tej sprawie, przekazałem swoim przełożonym i Komisji Dyscyplinarnej drogą służbową, zgodnie z obowiązującymi procedurami, biorąc na siebie przypadającą mi część odpowiedzialności”.

Od prof. Sarnowskiego nie otrzymałem żadnej odpowiedzi, mimo że w lutym 2012 r. dziekan wszczął wielką akcję „Filologia wypowiada walkę plagiatom. Oszuści drżyjcie”.

Wielkie przebudzenie

Kiedy w czerwcu 2013 zacząłem składać posiadane informacje na temat dr. Adamczewskiego oraz szukać nowych, zorientowałem się, że sprawa jest zdecydowanie poważniejsza niż myślałem. Od ponad roku kilkunastu profesorów oraz kilkunastu adiunktów Instytutu Dziennikarstwa słyszało o plagiacie doktoratu byłego adiunkta i nikt nie uważał za stosowne tej sprawy nagłośnić za pośrednictwem prasy, aby zmusić władze instytutowo-wydziałowe do zdecydowanych i konkretnych działań, które by spowodowały unieważnienie stopnia naukowego.

W pierwszej dekadzie lipca 2013 r. napisałem do rektora Bojarskiego prosząc o podjęcie działań prowadzących do wznowienia przewodu doktorskiego G. Adamczewskiego, bowiem cierpi na tym prestiż i honor uczelni. Jak mnie kilka dni później poinformował rzecznik prasowy uczelni, dr Jacek Przygodzki, podobną prośbę jednocześnie skierował jeden z pracowników naukowych uczelni. Rektor Bojarski z miejsca poprosił nowego dziekana, prof. dr. hab. Marcina Cieńskiego, o wyjaśnienia, polecił zabezpieczyć dokumentację w Wydawnictwie Uczelnianym i zobowiązał władze dziekańskie do powołania komisji do sprawdzenia zarzutów plagiatu, która powinna zakończyć swoje prace do połowy września br.

Powołana 22 lipca 2013 r. Komisja Ekspercka pracowała w trzyosobowym składzie. Przewodniczącym został prof. dr hab. Leszek Berezowski (prodziekan ds. nauki i spraw ogólnych, dyrektor Instytutu Filologii Angielskiej). Członkami byli: prof. dr hab. Edward Białek (germanista) oraz dr hab. Paweł Kaczyński (zastępca dyrektora Instytutu Filologii Polskiej ds. naukowych).

Do połowy września br. Komisja miała gotowe sprawozdanie, z którego wynikało, że: „po szczegółowym przeanalizowaniu tekstu rozprawy Radio Wolna Europa w okresach przełomów wykryto w niej 57 fragmentów przytoczonych bez oznaczenia faktu cytowania i bez podania źródła. Fragmenty te pochodzą z książek, artykułów prasowych oraz stron internetowych i są zestawione w załączniku wraz ze wskazaniem źródeł, z których pochodzą”. Ogółem fragmenty te stanowią ponad 20% rozprawy doktorskiej i „mają różną długość, od kilku linii po całe akapity, a najdłuższe z nich liczą półtorej strony ciągłego tekstu rozprawy i znajdują się we wszystkich badanych częściach pracy, od wstępu po zakończenie, przy czym w znacznej ich liczbie widoczne są ślady stosowania zabiegów redakcyjnych maskujących obecność tego rodzaju elementów. (…) Mając na uwadze wykazaną powyżej skalę zapożyczeń z nieujawnionych w rozprawie źródeł oraz stosowanie wyliczonych powyżej maskujących zabiegów redakcyjnych komisja uznała, że rozprawa Radio Wolna Europa w okresach przełomów, na podstawie której przeprowadzony został przewód doktorski p. Grzegorza Adamczewskiego, nie spełnia warunków samodzielności wymaganych od tekstów naukowych i w sposób rażący narusza standardy postępowania badawczego. W ocenie komisji istnieją więc wystarczające podstawy do wszczęcia procedury pozbawienia jej autora stopnia doktora nauk humanistycznych”.

Po przedstawieniu rektorowi Bojarskiemu efektów pracy Komisji, dziekan Marcin Cieński wprowadził „Sprawozdanie Komisji Eksperckiej” 23 września br. pod obrady Rady Wydziału Filologicznego. W programie posiedzenia, które zaczynało się o 9:30, widniało 58 punktów, z których ponad 50 dotyczyło powołania recenzentów w przewodach profesorskich, habilitacyjnych i doktorskich. „Sprawozdanie z prac komisji eksperckiej ds. zbadania ewentualnych niedozwolonych zapożyczeń tekstów w rozprawie doktorskiej p. Grzegorza Adamczewskiego” widniało na samym końcu długiej listy spraw – w punkcie 56. Dawało to dużą pewność, że po kilkugodzinnym posiedzeniu nikt nie będzie zbytnio dociekliwy. Jednak los czasami płata figla. Jak mi opowiadano, dziwny punkt na samym końcu posiedzenia RW zainteresował grupę profesorów germanistyki, którzy mieli wyznaczone zebranie Instytutu Filologii Germańskiej na godz. 12:00. Kiedy zaczęło się posiedzenie, jeden z nich, prof. Wojciech Kunicki, zaproponował, aby punkt 56 przenieść na początek, bowiem jest to najciekawsza i najważniejsza sprawa, natomiast germaniści będą musieli wyjść przed końcem RW, aby zdążyć na swoje zebranie. I tak zrobiono.

Tak więc, gdy dziekan Cieński przedstawił dwustronicowe „Sprawozdanie”, wszyscy byli jeszcze wypoczęci i uważni. Prof. Kunicki zapytał, kto był promotorem tego doktoratu i jacy byli recenzenci, bowiem w treści „Sprawozdania” pominięto te informacje. Ktoś inny był ciekaw, dlaczego plagiat wyszedł na jaw dopiero teraz, w lipcu 2013 r., skoro obrona była 6 lat wcześniej. Początkowo padła odpowiedź, że to nie jest ważne, ale w końcu prof. Jastrzębski podał, że on był promotorem i uchylił rąbka tajemnicy dotyczącej recenzentów. Późne wykrycie plagiatu tłumaczono wydaniem ostatnio pracy w postaci książkowej, ale nie poinformowano członków RW, że sprawa plagiatu była znana od 1,5 roku i nic przez ten czas z doktoratem nie zrobiono. Rada podjęła uchwałę, że doktorat powinien być wznowiony przez Centralną Komisję i upoważniła dziekana do prawnych kroków w tym kierunku.

Dymisja dyrektorów

Na Radzie Wydziału nie poruszono nawet jednym słowem niezwykłej dymisji wszystkich dyrektorów i ich zastępców Instytutu Dziennikarstwa, o czym 16 września br. poinformowała „Gazeta Wrocławska”, zaś 19 września lokalna „Gazeta Wyborcza”, gdzie napisano: „Dyrekcję Instytutu DiKS tworzyły cztery osoby: dyrektor prof. dr hab. Andrzej Zawada i jego zastępcy: prof. dr hab. Jerzy Jastrzębski ds. ogólnych, dr Karina Stasiuk-Krajewska ds. dydaktycznych i dr hab. Marek Bratuń ds. infrastruktury i współpracy z zagranicą. Zawada wystąpił do rektora o zdymisjonowanie dr Stasiuk-Krajewskiej i prof. Bratunia. Prof. Jastrzębski również podał się wtedy do dymisji. Ostatecznie ze swojego stanowiska zrezygnował także sam dyrektor Zawada. Rektor uczelni prof. Marek Bojarski nie przyjął jedynie dymisji prof. Zawady. Pozostałe osoby straciły stanowiska, ale nadal będą pracować w instytucie jako wykładowcy. Uczelnia nie chce zdradzić, jakie są przyczyny takiego postępowania dyrekcji”. Zdaniem Rzecznika Prasowego UWr, dymisje te nic nie mają wspólnego ze sprawą plagiatu.

Poproszony o komentarz dr Adamczewski, który obecnie mieszka w Irlandii, stwierdził, że w dysertację włożył masę pracy i dziesiątki godzin wywiadów z różnymi ludźmi, zaś „całość materiałów przed złożeniem była wielokrotnie konsultowana nie tylko z promotorem, recenzentami, ale także z innymi pracownikami RWE.” Identyczność niektórych sformułowań łączy z  podobnymi lub tymi samymi informacjami, które posiadali inni autorzy rozgłośni, badający w ostatnich latach działalność RWE.

Sprawa jest ciekawa, dlatego z zainteresowaniem będziemy oczekiwać jej finału.

Marekwro@gmail

Z ostatniej chwili: Poszukiwany od ponad roku listem gończym „profesor” Noah Rosenkranz alias mgr Mariusz Korniłowicz, bohater mojego artykułu Fałszywy profesor (FA 6/2011), został aresztowany 17 października 2013 na terenie Instytutu Judaistyki UJ w Krakowie, gdzie od początku roku akademickiego był studentem I roku studiów dziennych.