Nie ograniczam autonomii
Prawo o szkolnictwie wyższym zostało zmienione dwa lata temu. Czy było aż tak słabe, że już trzeba robić nowelizację?
Ustawa z 2011 roku była dobrze przygotowana, a poprzedziły ją długie i szerokie konsultacje. Wśród korzyści płynących ze zmian wprowadzonych w 2011 roku dostrzegamy nowe, bardziej atrakcyjne programy studiów, wykorzystujące nowoczesne technologie, większą aktywność jednostek naukowych w składaniu wniosków o granty – co może też dowodzić większej aktywności naukowej, lepszą sytuację utalentowanych studentów
i najlepszych młodych naukowców, korzystających z grantów NCN, Diamentowych Grantów i stypendiów oraz bardziej efektywne – z punktu widzenia ekonomii – zarządzanie szkołami wyższymi. Nauka w Polsce staje się więc bardziej konkurencyjna, a szkoły wyższe lepiej zarządzane.
Nowelizacja, która nie idzie przecież tak daleko jak wcześniejsza reforma, wynika m.in. z faktu, że wiele nowych propozycji płynących ze środowiska akademickiego pojawiło się przed wejściem w życie ustawy, ale nie udało się ich już wprowadzić z powodów formalnych. Niezwykle ważny jest także kontekst europejski – w całej unii w szkolnictwie wyższym zachodzą dynamiczne zmiany. Nie możemy pozostać wobec nich obojętni.
Które punkty proponowanych zmian uważa Pani za najważniejsze?
Każda zmiana, która służy dalszej poprawie jakości kształcenia, stałemu podnoszeniu poziomu i konkurencyjności naszych uczelni jest ważna. Z mojego punktu widzenia szczególnie istotne, jest wprowadzenie podziału uczelni na akademickie i zawodowe, systemu potwierdzania efektów uczenia się, ułatwiającego dostęp do studiów wyższych osobom dojrzałym oraz kształcenia dualnego.
Jaki jest ogólny cel proponowanych zmian? W jakim kierunku – pytam o strategię, a co najmniej taktykę – mają pchnąć szkolnictwo wyższe?
Wprowadzone przez nas nowe rozwiązania zmuszą uczelnie do zredefiniowania ich misji, określenia mocnych stron, specjalizacji, dając jednocześnie impuls do rozwoju. Pozwolą im w większym stopniu włączać się we współpracę międzynarodową w sferze nauki i dydaktyki, a z czasem skuteczniej rywalizować na arenie międzynarodowej. Służyć temu będzie m.in. podział na uczelnie badawcze i zawodowe. Podstawowe jednostki organizacyjne uczelni nieposiadające prawa do nadawania stopnia doktora, będą mogły uruchomić tylko studia o profilu praktycznym. Jednostki uprawnione do doktoryzowania będą mogły prowadzić zarówno studia ogólnoakademickie, jak i praktyczne. Ta odmienność szkół pogodzi postulaty egalitaryzmu i elitaryzmu kształcenia. Pozwoli z jednej strony kształtować elitarne środowisko badawcze, a z drugiej lepiej powiązać uczelnie kształcące praktycznie z ich otoczeniem społeczno-gospodarczym, dzięki czemu staną się one istotnymi ośrodkami realizującymi strategię rozwoju danego regionu.
Rektorzy zdecydowanie zaprotestowali przeciwko zmianom w Radzie Głównej. Czy w ogóle jakieś zmiany w tej instytucji – niedawno przemodelowanej – są jeszcze potrzebne? To ważna instytucja przedstawicielska w szkolnictwie wyższym, a proponowane zmiany pozbawią ją częściowo takiego charakteru.
W zarządzaniu nauką i szkolnictwie wyższym jest dużo więcej instytucji przedstawicielskich: Centralna Komisja ds. Stopni i Tytułów, Polska Komisja Akredytacyjna, Komitet Ewaluacji Jednostek Naukowych, Komitet Polityki Naukowej, Rada Młodych Naukowców. W obszarze zarządzania szkołami wyższymi mamy inne silne instytucje przedstawicielskie, tj.: konferencje rektorów różnych typów uczelni, z KRASP na czele. Uzgodnione w konsultacjach stanowisko w sprawie Rady Głównej to wprowadzenie konieczności uzyskiwania przez przewodniczącego Rady corocznego absolutorium od członków RGNiSW.
Co Pani sądzi o propozycji Ministerstwa Finansów, by uczelnie mogły mieć konta jedynie w BGK, niezależnie od źródła pochodzenia środków, którymi dysponują?
Uczelnie będą mogły korzystać z rachunków BGK na zasadzie pełnej dobrowolności, wyłącznie w efekcie autonomicznych decyzji władz uczelni. Jednocześnie Bank Gospodarstwa Krajowego wypracuje system zachęt, pozwalających zainteresowanym współpracą z BGK szkołom wyższym na korzystanie z preferencyjnych warunków.
Rektorzy zarzucają, że niektóre z proponowanych zmian godzą w autonomię uczelni. Jak Pani rozumie autonomię szkół wyższych i co by odpowiedziała rektorom? Gdzie są granice autonomii uczelni?
W 2011 roku rozszerzyliśmy autonomię uczelni, wprowadzając autonomię programową, co podkreślają także sami rektorzy. Nie zamierzam jej w żaden sposób ograniczać. Autonomia nie może jednak oznaczać braku odpowiedzialności i pełnej dowolności. Uczelnie odpowiadają zarówno za powierzonych im ludzi – studentów, naukowców – jak i środki publiczne, którymi dysponują.
Okazuje się, że niemal 40 – czyli prawie 1/3 – uczelni publicznych zakończyła rok 2012 na minusie. Jaka jest tego przyczyna? Ma Pani jakiś pomysł na poprawę sytuacji?
Trzeba pamiętać, że 61,7 proc. łącznej kwoty straty netto za rok 2012 wykazało 5 uczelni. Jednym z powodów wzrostu strat jest spadek przychodów własnych z działalności dydaktycznej. Warto przy tym podkreślić, że dotacje dla uczelni nie uległy zmniejszeniu, lecz wzrosły: w 2012 roku o środki płynące z dotacji projakościowej, a w 2013 roku o 907 mln zł na podwyżki dla pracowników. Do 2015 roku z tytułu podwyżek i skutków przechodzących rząd przekaże uczelniom 5,8 mld zł. Uczelnie, w których spadły dochody własne powinny – w ramach specjalizacji – szukać dodatkowych źródeł dochodów, w większym stopniu otworzyć się na współpracę z otoczeniem społeczno-gospodarczym, pozyskiwać więcej grantów oraz środków unijnych. Jeśli teraz, w okresie największego boomu inwestycyjnego
w naukę, władze uczelni nie wykorzystają szansy na przeprowadzenie istotnych zmian organizacyjnych, to może okazać się, iż w niedalekiej przyszłości zabraknie im środków na utrzymanie.
Mamy już wyniki nowej oceny jednostek naukowych, dokonanej przez KEJN. Warto było wkładać tyle pracy, żeby podzielić te „marne grosze” na zadania statutowe?
Nakłady na naukę konsekwentnie rosną, a uzależnienie podziału środków od obiektywnych, mierzalnych i porównywalnych wskaźników to po prostu konieczność. Zastosowany algorytm, nawet jeśli nie jest doskonały, daje jasną podstawę oceny i nie pozwala na jej kwestionowanie w oparciu o niemerytoryczne argumenty. Oceny dokonali uznani, posiadający wysoki dorobek naukowy uczeni. Włożyli w to wiele pracy, a poprzedzające ocenę konsultacje pozwoliły na wypracowanie najlepszych możliwych kryteriów oceny. Badania najwyższej jakości zasługują na wyższe finansowanie – to motywuje jednostki do osiągania coraz lepszych wyników. Właśnie dlatego rzetelnie przeprowadzona parametryzacja jest tak ważna.
Co Panią najbardziej uderzyło w wynikach kategoryzacji?
Bardzo wysoka pozycja Wydziału Prawa Uniwersytetu w Białymstoku.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.