Uwłaszczenie twórców patentów
Propozycja uwłaszczenia naukowców na opracowanych przez nich patentach wynika z kompletnego niezrozumienia twórczości patentowej oraz jej związku z innowacyjnością gospodarki.
Chciałbym bardziej szczegółowo odnieść się do dość modnego słowa „innowacje”. Najogólniej rzecz biorąc, to pojęcie odnosi się do nowatorskich rozwiązań w zakresie problemów organizacyjnych, technicznych i technologicznych. Innowacja składa się z dwóch faz: naukowego opracowania koncepcji innowacji i następnie jej wdrażania w praktyce. Produktami pierwszego etapu są przede wszystkim patenty i wzory użytkowe. Te powstają głownie w jednostkach badawczych.
Efektywność w kreowaniu ilości patentów w sektorze badań naukowych nie przekłada się w prosty sposób na innowacyjność gospodarki, gdyż o możliwości wdrażania rozwiązania przedstawionego w patencie decyduje kilka dodatkowych czynników. Jednym z nich jest podatność gospodarki na innowacje. Ta w Polsce jest bardzo słaba, gdyż w wyniku doktrynalnej prywatyzacji przekształciliśmy nasz przemysł w filię międzynarodowych koncernów, które najczęściej nie traktują naszego kraju jako miejsca, gdzie wprowadza się innowacje. Z tego względu spora część przemysłu nie jest zainteresowana nowymi rozwiązaniami. Pewne szanse na wdrożenia istnieją w zakładach małych.
Część winy leży także po stronie twórców. Dość często tworzone rozwiązania są oderwane od realnych warunków istniejących w konkretnym zakładzie. Środowiska naukowe mają tendencje do przywiązywania dużej wagi do oryginalności, bez należytego uwzględnienia uwarunkowań technicznych i kadrowych w konkretnym zakładzie. Z powyższego wynika, że wprowadzenie do praktyki innowacji powstałej w laboratorium naukowym wymaga bliskiej, partnerskiej współpracy z ludźmi z przemysłu po to, aby proponowane rozwiązanie uczynić przystającymi do konkretnego zakładu. Z tego powodu w systemie finansowania badań trzeba znaleźć przejrzysty sposób wynagrodzenia osób pracujących w zakładzie wdrażającym. Ich udział często jest na tyle istotny, że powinni oni być, a przy wdrażaniu moich patentów byli, współautorami patentów.
Należałoby wprowadzić uregulowania prawne nakazujące wypłacać twórcom określony procent od zysków powstających w wyniku wdrożenia. Jest to o tyle ważne, że brak ustawowego sposobu nagradzania twórców powoduje, że szczególnie w przypadku współtwórców z zakładu wdrażającego obawy przed posądzeniem o nieuzasadnione wynagrodzenie paraliżują wdrażania.
Tak więc to nie własność patentu, ale jasne określenie sposobu wynagradzania twórców może przyczynić się do większego zainteresowania wdrażaniem innowacji.
Pomysł przenoszenia własności patentu na twórców jest, delikatnie mówiąc, kuriozalny z następujących powodów: Procedura zgłoszenia patentowego wymaga zaangażowania profesjonalnego rzecznika patentowego, jest kosztowna zarówno na etapie zgłoszenia, jak i ochrony. Trudno sobie wyobrazić aby indywidualny twórca naukowiec, wynagradzany nie najlepiej, mógł ponosić takie koszty. Wydziały i instytuty podlegają tzw. ocenie parametrycznej, w której uzyskują punkty m.in. za zgłoszenia patentowe i uzyskane patenty. W przypadku patentów prywatnych trudno sobie wyobrazić, w jaki sposób w/w jednostki mogłyby naliczyć punkty, co oznacza, że ponosząc koszty nie będą miały z patentów żadnej korzyści. To niewątpliwie nie będzie tworzyć dobrej atmosfery w jednostkach naukowych zatrudniających twórców patentów.
Należy odróżnić prawa autorskie twórców od prawa własności wynalazku, do których na całym świecie mają prawo jednostki, które zatrudniają twórców i ponoszą koszty zarówno zgłoszenia patentu, jak i potem jego ochrony. Propozycja przyznania własności patentu jego twórcom, którzy i tak mają prawa autorskie, może tylko utrudnić zgłaszanie patentów i tym samym radykalnie zmniejszyć ilość zgłoszeń.