Muzyka to rodzaj powołania

Rozmawiała Marianna Dąbek

Czy warto studiować muzykę i inne sztuki piękne? Czy uczelnie muzyczne przygotowują artystów muzyków do tego zawodu na tyle, aby nie pojawiła się potem konieczność zmiany wykonywanej pracy? Może lepiej zostać architektem niż muzykiem?

Jestem przekonany, że warto. Statystyki przeczą temu, że po studiach muzycznych trudniej o pracę niż np. po architekturze (przy całym szacunku dla architektów). Życie pokazuje coś innego. Od pewnego czasu śledzimy losy naszych absolwentów. Wcześniej czyniliśmy to z ciekawości, teraz z nakazu ustawy. Proces ten trwa u nas już od czterech lat i jestem w stanie udowodnić, że po studiach w katowickiej Akademii Muzycznej wcale nie jest tak źle z otrzymaniem pracy. Co prawda, nie zawsze znajduje się zatrudnienie dokładnie w tej specjalności, którą się studiowało, ale najczęściej jednak jest to praca w obszarze uzyskanego wykształcenia.

Dyplom muzyka to tytuł zawodowy. W akademiach muzycznych kształcimy, dając możliwości rozwoju warsztatu, uczymy w bardzo ścisłych specjalnościach i kierunkach, jednak zawód ten traktować należy jako rodzaj powołania. Ktoś, kto decyduje się studiować sztukę, muzykę, ponosi pewne ryzyko, gdyż może się w tej dziedzinie nie spełnić. Nie zawsze jest to tożsame z miejscem pracy, które się dostaje, jednak studiowanie sztuki to zawsze pewien rodzaj próby.

Studia w akademii muzycznej muszą być poprzedzone edukacją w niższych szczeblach szkolnictwa muzycznego. Proces przygotowania do egzaminów na uczelnię muzyczną trwa tak naprawdę kilkanaście lat. Dzięki temu do akademii trafiają już wyłącznie ci wybrani – studenci o wyjątkowych predyspozycjach.

To dlatego edukację muzyczną porównuje się do piramidy. U jej podstawy znajduje się szkolnictwo I i II stopnia, a potem następuje systematyczna selekcja.

Obraz szkolnictwa muzycznego jest wielowątkowy i udowadnia, iż studiowanie sztuki to rodzaj powołania.

Co nowego dzieje się w Akademii Muzycznej w Katowicach? Jakie nowe możliwości rozwoju mają studenci tejże uczelni? Dzięki dodatkowym funduszom w ostatnich latach odżył budynek akademii. Czy pojawiły się np. nowe instrumenty, pomoce naukowe?

Czasem przełomowym był rok 2007, kiedy zbudowano kompleks pod ówczesną nazwą „Symfonia” (sala koncertowa, patio, część naukowa z biblioteką). Dzięki niemu pojawiły się nowe możliwości koncertowania i przyciągania do uczelni publiczności z zewnątrz. Zrodził się fenomen, który trwa do dzisiaj, gdyż na przełomie lat 2007/2008 na koncertach zaczęły się pojawiać tłumy melomanów. W samej Sali Koncertowej organizujemy rocznie ok. 260 koncertów i podczas większości sala wypełniona jest po brzegi. Z punktu widzenia całego naszego regionu jest to w tej chwili miejsce modne. Melomani lubią tu bywać.

Potem rozpoczęły się remonty innych części uczelni. Bardzo się cieszę z odnowionego budynku Wydziału Wokalno–Instrumentalnego, gdzie udało nam się wygospodarować sześć nowych, dużych klas, w których prowadzone są zajęcia, oraz dziewięć bardzo komfortowych „ćwiczeniówek”, gdzie studenci – instrumentaliści mogą regularnie ćwiczyć.

Warunki finansowania uczelni artystycznych są coraz lepsze. W ciągu ostatnich czterech lat kupiliśmy wiele instrumentów, łącznie z dużymi fortepianami i instrumentami smyczkowymi. Ewenementem był tzw. kwartet smyczkowy kupiony u lutników w Cremonie (dwoje skrzypiec, altówka i wiolonczela), który wspaniale służy naszym studentom.

Od dziesięciu lat prowadzony jest u nas program Erasmus, polegający na wymianie studentów i pedagogów w obrębie Unii Europejskiej. Liczba uczelni, z którymi podpisaliśmy umowę, przekroczyła czterdzieści pięć. Bez problemu można wybrać pedagoga, akademię, miasto i wyjechać na semestr lub dwa, co daje ogromne możliwości rozwoju i otwarcia na świat.

Z kolei dzięki wymianie pedagogów gościmy wielu znakomitych wykładowców z zagranicy. W naszym kalendarzu akademickim 2012/2013 znajduje się co najmniej kilkanaście prowadzonych przez nich warsztatów.

Proszę opowiedzieć o klasie oboju. Jakie koncerty, konferencje i warsztaty organizowane są dla oboistów?

Klasa oboju naszej uczelni ma bardzo długą tradycję. Kontakty z innymi europejskimi ośrodkami obojowymi są niezwykle intensywne i trwają już prawie dziesięć lat. Zaprzyjaźnione klasy oboju mamy m.in. w Niemczech, Austrii, Francji, Czechach i Słowacji. Wspólnie organizujemy konferencje wraz z częścią naukową poświęconą tematyce obojowej. Aktywizujemy studentów, dając im możliwość współtworzenia tego typu wydarzeń. Gościliśmy wybitnych, światowej sławy oboistów, którzy prowadzą dla nas klasy mistrzowskie. Co roku odwiedza nas prof. Diethelm Jonas z Lubeki, często także prof. Gregor Witt z Berlina.

W lutym br., podczas II Studenckiej Konferencji Obojowej, przyjechało do Katowic dwóch wspaniałych pedagogów: prof. Washington Barella z Berlińskiego Uniwersytetu Sztuk oraz prof. David Cowley z BBC Wales Symphony Orchestra.

Czy zdarza się, że następuje wymiana? Czy studenci i pedagodzy katowickiej klasy oboju wyjeżdżają potem na wykłady, warsztaty bądź konferencje do Berlina lub innych ośrodków?

Tak się dzieje w przypadku warsztatów, natomiast pod względem organizacji konferencji obojowych jesteśmy pionierami. Myślę, że nigdzie w Europie, poza ośrodkiem katowickim, nie odbywają się tego typu wydarzenia.

Wiem, że katowicka Akademia Muzyczna utrzymuje żywy kontakt z uczelniami amerykańskimi, w szczególności z Uniwersytetem Louisville w stanie Kentucky. Jak układa się ta współpraca?

Z ośrodkiem tym współpracujemy już od dziesięciu lat i to na różnych polach. Wymiana studentów i pedagogów jest bardzo dynamiczna i różnorodna. Gościliśmy już wokalistów, instrumentalistów, jazzmanów, a szczególnie dumni jesteśmy z kontaktów z muzykoterapeutami. Dzięki uniwersytetowi Louisville sześć lat temu stworzyliśmy w naszej uczelni Zakład Muzykoterapii. Przyjeżdżają do nas największe autorytety tej dziedziny. W r. 2010 mieliśmy szczęście gościć prof. Clive’a Robbinsa, natomiast co roku odwiedza nas dr Barbara Wheeler – nasza visiting professor.

Współpraca z uniwersytetem w Louisville układa się wspaniale również pod względem koncertowym. Niezwykle ważnym dla nas wydarzeniem były wspólne wykonania Wesela Figara W.A. Mozarta wraz z solistami z tejże uczelni. Opera zabrzmiała zarówno w Katowicach, jak i w Louisville.

W tym roku planujemy wspólne przygotowanie i wykonanie Don Giovanniego Mozarta, a do pracy przy projekcie zaprosiliśmy dodatkowo Uniwersytet w Ostrawie.

Proszę opowiedzieć o absolwentach katowickiej akademii, tych, którzy szczególnie wyróżnili się w ostatnich latach.

Jak zawsze wspaniale spisują się pianiści. Mateusz Borowiak, Łukasz Trepczyński, Szczepan Kończal – to nazwiska pianistów, którzy rozpoczynają właśnie profesjonalną karierę. Na wielu estradach koncertują również: Piotr Banasik – pianista, Marcin Dylla – gitarzysta oraz Bartłomiej Duś – saksofonista. Dobrze radzą sobie na konkursach instrumenty dęte, w tym oboiści. Bardzo cieszą nas nagrody wokalistów (w tej chwili postacią pierwszoplanową jest Ewa Tracz – sopran koloraturowy oraz Paweł Konik – bas baryton).

Ogromną ilość laurów konkursowych przywożą zawsze studenci Instytutu Jazzu i Muzyki Rozrywkowej i chyba nie ma na świecie konkursu, w którym wśród zwycięzców lub wyróżnionych nie znalazłby się któryś nasz jazzman. W ostatnich latach świetnie spisują się również wiolonczeliści. Adam Krzeszowiec, Natalia Woźniak, Łukasz Frant to w tej chwili wiodące nazwiska.

Czy akademia rozwija się również i od strony naukowej? Czy pojawiają się nowe wydawnictwa i pomoce naukowe dla studentów?

Osobą odpowiedzialną za dział wydawnictw jest obecnie dyrektorka Biblioteki Akademii Muzycznej w Katowicach – p. Iwona Bias. Rocznie wydajemy pięć do sześciu pozycji, w tym prace habilitacyjne oraz książki związane ze specjalnymi wydarzeniami, jakie mają miejsce w naszej uczelni. Dwa lata temu, w związku z jubileuszem prof. Eugeniusza Knapika (pianisty, kompozytora), ukazał się przeprowadzony z nim wywiad-rzeka. Niedługo wydana zostanie książka zmarłego niedawno Andrzeja Chłopeckiego (wybitnego muzykologa, wykładowcy naszej uczelni), która będzie dla nas piękną pamiątką.

„Kalendarium” Akademii Muzycznej w Katowicach wygląda imponująco. Które wydarzenia artystyczne i naukowe chciałby Pan szczególnie polecić czytelnikom „Forum Akademickiego”?

W artystyczny obraz Śląska już na stałe wpisała się Akademicka Orkiestra Symfoniczna. Melomani są tak zafascynowani koncertami tego zespołu, iż musimy je powtarzać. Sala Koncertowa jest za każdym razem wypełniona po brzegi. Równie znana i ceniona (nie tylko na Śląsku) jest Akademicka Orkiestra Dęta, również gromadząca komplety publiczności. Bardzo interesujące projekty realizuje Orkiestra Barokowa, która kilka miesięcy temu wykonała m.in. Pasję według św. Marka J.S. Bacha. Było to duże wydarzenie w życiu koncertowym naszej uczelni.

Wspaniale działa akademicki Big Band. W marcu br. zagrał pod kierunkiem prawdziwej sławy świata jazzu – Andy’ego Middletona (USA). W kwietniu odbyły się w naszej uczelni niezwykle różnorodne Dni Muzyki Wokalnej. Wielkim zainteresowaniem cieszą się również koncerty dyplomantów, podczas których występują nasi najlepsi studenci – zdobywcy laurów na najważniejszych konkursach muzycznych świata.

Poza wydarzeniami koncertowymi organizujemy wiele warsztatów. Gościmy znakomitych profesorów z zagranicy, którzy regularnie prowadzą u nas klasy mistrzowskie. Przed laty powołaliśmy do życia Młodą Muzyczną Akademię, dającą uzdolnionej młodzieży szansę kontaktu z uczelnią, zaś od roku działa również Muzyczna Akademia Seniora.

Jakie wskazówki i rady chciałby Pan przekazać młodym muzykom, którzy mają zamiar zdawać do akademii muzycznej oraz tym, którzy ją właśnie kończą?

Tym, którzy chcieliby studiować w Akademii Muzycznej w Katowicach, pragnę doradzić, aby zawsze mieli pomysł na to, co chcą „wynieść” z naszej uczelni, a przede wszystkim w której klasie chcą studiować. W tym roku wprowadzam możliwość studiowania w konkretnej klasie, u wybranego profesora. Myślę, że jest to niezwykle ważny element i sposób kształcenia, który powinien przyciągnąć do nas wielu młodych ludzi. Kandydatom chciałbym również zwrócić uwagę na fakt, iż pojawia się u nas wiele nowych nazwisk pedagogów: od przyszłego roku swoją klasę w Instytucie Wokalnym będzie miała p. Olga Pasiecznik, klasę skrzypiec – prof. Roland Baldini z Austrii.

Absolwentów chcę prosić, aby zapamiętali wszystko to, czego się tutaj nauczyli i wciąż się doskonalili, gdyż ukończenie akademii muzycznej wcale nie oznacza zakończenia procesu kształcenia muzycznego. Życzę im, aby zawsze mieli w sobie wiele entuzjazmu i potrafili go przez całe życie utrzymać.

Naprawdę warto u nas studiować. I to nie tylko ze względu na bardzo dobre warunki lokalowe czy też nowe instrumentarium. Wykładają u nas wspaniali pedagodzy, a możliwości zatrudnienia zaraz po ukończeniu naszej uczelni jest sporo, gdyż na Śląsku działa wiele zespołów, orkiestr i chórów.

Rozmawiała Marianna Dąbek