Przetłumaczona książka

Marek Wroński

Sprawa, którą dziś opisuję, toczy się od października 2011 r. i zbulwersowane jest nią polskie środowisko muzyczne. Dotyczy książki Damiana J. Schwidera Mikołaj Zieleński. Ein polnischer Komponist an der Wende des 16. und 17. Jahrhunderts , którą w ramach obowiązkowej publikacji prac doktorskich wydało w 2009 roku monachijskie wydawnictwo Herbert Utz Verlag. Książka opisuje dokonania barokowego kompozytora polskiego Mikołaja Zieleńskiego i jest jednocześnie dysertacją doktorską obronioną w Instytucie Muzykoznawstwa (Institut für Musikwissenschaft) Uniwersytetu w Monachium. Obecnie 50-letni autor doktoratu jest muzykiem, od wielu lat mieszka w Niemczech, ale pochodzi z Zabrza. W latach 1977-1983 skończył tamtejszą Państwową Szkołę Muzyczną II stopnia (w klasie fortepianu), zaś w latach 1986–1987 rozpoczął studia w Akademii Muzycznej im. K. Szymanowskiego w Katowicach, na kierunku wychowanie muzyczne.

W połowie października 2011 r. w Warszawie odbyła się międzynarodowa konferencja z okazji 400-lecia wydania drukiem w Wenecji Offertoriów Communiones totius anni Mikołaja Zieleńskiego, na której dr Damian Schwider zaplanował wygłoszenie referatu. Z tego powodu miesiąc wcześniej przesłał kilkadziesiąt egzemplarzy swojej książki do rozdania między wszystkich uczestników konferencji. Jeden z egzemplarzy przejrzała jeszcze we wrześniu doc. dr hab. Agnieszka Leszczyńska z Instytutu Muzykologii Uniwersytetu Warszawskiego. Ze wzburzeniem odkryła, że ok. 150 stron to dokładne tłumaczenie na niemiecki (z zachowaniem tytułów rozdziałów, przypisów i ponad 70 zeskanowanych z pierwowzoru przykładów muzycznych) niemal całej książki dr. Władysława Malinowskiego Polifonia Mikołaja Zieleńskiego , wydanej w Krakowie w 1981 r. Nawiasem mówiąc, jest to rozszerzony doktorat tegoż autora, obroniony w 1975 roku na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego.

Dalsze badania ujawniły, że kolejne 25 stron Schwider przetłumaczył z monografii dr Danuty Popinigis Muzyka Andrzeja Hakenbergera , wydanej w 1997 roku przez Akademię Muzyczną im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku, co odkryła sama autorka. Z kolei 8 stron pochodzi z książki prof. Wojciecha Tygielskiego Włosi w Polsce w XVI-XVII wieku , wydanej w 2005 r. w Warszawie przez Towarzystwo „Więź”. Informacje o plagiacie książki dr. Malinowskiego upubliczniono w pierwszym dniu konferencji, ku zdziwieniu i niedowierzaniu wielu zagranicznych gości.

Interwencja muzykologów

W połowie listopada 2011 r. prof. dr hab. Sławomira Żerańska-Kominek, dyrektor Instytutu Muzykologii Uniwersytetu Warszawskiego, wraz z doc. dr Agnieszką Leszczyńską, kierownikiem Zakładu Historii Muzyki Polskiej, zdecydowały się skierować sprawę zuchwałego plagiatu na oficjalne tory. Wysłały list w języku niemieckim wraz z konkordancją zapożyczeń zarówno do niemieckiego wydawcy książki, Herberta Utza, jak również do rektora Uniwersytetu Monachijskiego, prof. Berndta Hubera, z kopią do promotora pracy doktorskiej, prof. Lorenza Welkera. Natychmiastowa odpowiedź przyszła tylko od wydawcy, który poinformował, że z przykrością przeczytał zarzuty i po ich weryfikacji zdecydował się wstrzymać sprzedaż i rozpowszechnianie książki. Biuro Rektora odpowiedziało lakonicznie po roku, że p. Damian Schwider nie ma doktoratu. Promotor nie odpowiedział.

Była też i korespondencja z p. Schwiderem, który dziwił się, że ktoś zarzuca mu plagiat, mimo że książka prawie od dwóch lat jest na rynku i wszyscy dotąd ją chwalili… Książka rzeczywiście była profesjonalnie rozprowadzana i trafiła do bibliotek i muzykologów na całym świecie.

W rozmowie z dr. Władysławem Malinowskim dowiedziałem się, że ten z jednej strony jest dumny, iż jego doktorat był tak dobry, że nawet po 35 latach można było go przedstawić do obrony na Uniwersytecie Monachijskim. Z drugiej strony okradziony autor ubolewał, że jego praca została rozprowadzona na świecie pod cudzym nazwiskiem. Poinformował mnie, że za pośrednictwem niemieckiego adwokata wszczyna kroki prawne, których celem jest zmuszenie wydawcy lub plagiatora do opublikowania komunikatu w międzynarodowych czasopismach muzycznych, że książka Damiana J. Schwidera Mikołaj Zieleński. Ein polnischer Komponist an der Wende des 16. und 17. Jahrhunderts jest plagiatem opartym na jego monografii.

Jak mi przekazano, podobno Damian Schwider obronił swój doktorat, stąd w Internecie już 25 listopada 2008 r. można znaleźć jego wpisy jako: „Dr. Schwider”. Jednakże, z jakichś jeszcze mi nieznanych powodów, zatwierdzenie pracy przez Radę Wydziału uległo znacznemu opóźnieniu. Dlatego, gdy przyszedł list z zarzutem plagiatu z warszawskiego Instytutu Muzykologii UW, procedura doktorska została unieważniona z powodów formalnych i z końcem 2011 r. literki „dr” poznikały sprzed nazwiska p. Schwidera. Warto wiedzieć, że w Niemczech nieuprawnione używanie tytułów naukowych jest wykroczeniem (§ 132a niemieckiego kodeksu karnego) i podlega odpowiedzialności karnej przed sądem.

Fakt, że Damian Schwider sam przesłał swoją splagiatowaną książkę doktorską do Polski, pokazuje, iż zapewne nie zdawał sobie sprawy, że tłumaczenie z polskiego na niemiecki innej książki nie jest rzetelną pracą naukową. Brak powoływania się na przepisywanych „ciurkiem” innych autorów nie jest niczym nowym w Niemczech. W ciągu ostatnich 2 lat VroniPlagWiki – internetowy system anonimowego ukazywania zapożyczeń – ujawnił 35 prac doktorskich lub habilitacyjnych, w których naruszono prawa autorskie innych osób. W 9 przypadkach unieważniono stopnie, które m.in. dotyczyły znanych niemieckich polityków, w tym byłego ministra obrony czy też wiceprzewodniczącej Parlamentu Europejskiego.

W kilku sprawach – mimo np. 75% przepisania treści m.in. z prac recenzenta (przypadek doktoratu pani dr Nalan Kayhan, kardiochirurga z Uniwersytetu w Heidelbergu) uznano, że „to jest normalna praktyka w pracach medycznych”! Na liście niezamkniętych spraw szczególnie zwraca uwagę przypadek doktoratu Cornelii Scott, obronionego na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie. Mimo upływu dwóch lat i wystosowania formalnych listów zarówno Centralna Komisja, jak i krakowska uczelnia do dzisiaj nie załatwiły tej przykrej sprawy, co narusza naukowy prestiż naszego kraju.

Ostatnio pojawił się też drugi „polski ślad”, mianowicie zarzuty pod adresem obronionego w 2005 roku na Uniwersytecie w Ulm doktoratu Dariusza Malana – gdzie 47% pracy przepisano „słowo w słowo” z różnych prac, aczkolwiek autor podaje odnośniki bibliograficzne. W wywiadzie dla miejscowej gazety dr Malan, który studia lekarskie kończył w Bydgoszczy, a obecnie jest specjalistą ginekologii i położnictwa w Diepholz (Dolna Saksonia), energicznie zaprzeczył zarzutom plagiatowania, a ewentualne podobieństwa tekstów zrzucił na karb typu pracy doktorskiej, która jego zdaniem jest porównawcza. Rzecznik prasowy Uniwersytetu Ulm poinformował, że praca doktorska jest badana przez rzecznika dyscyplinarnego i gdy ten dopatrzy się ewentualnych nierzetelności, zajmie się nią komisja doktorska, co może, ale nie musi, doprowadzić do unieważnienia stopnia.

Odebrany doktorat z historii

W Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów dobiegła ostatnio końca sprawa doktoratu z historii najnowszej Urzędy Bezpieczeństwa Publicznego na środkowym Pomorzu w latach 1945–1956 , autorstwa mgr. Krzysztofa Bukowskiego. Opisano ją dokładniej w dwóch wcześniejszych artykułach (patrz: FA 7-8/2011 – fragment Plagiat łatkowy oraz FA 5/2012 – fragment Kolejny odebrany doktorat ). Doktorat został obroniony w 2005 r. na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Szczecińskiego. Promotorem dysertacji był prof. dr hab. Andrzej Pepłoński (Akademia Pedagogiczna w Słupsku), a recenzentami: prof. dr hab. Roman Tomaszewski (AP Słupsk) i prof. dr hab. Wiesław Wróblewski (Uniwersytet Szczeciński). Po trzech latach Koszalińska Biblioteka Publiczna wydała monografię doktorską w postaci książkowej. Przeczytał ją uważnie dr Paweł Skubisz, naczelnik Biura Edukacji Publicznej Oddziału Szczecińskiego IPN i napisał jej krytyczną recenzję, która ukazała się w czasopiśmie naukowym „Dzieje Najnowsze” (nr 1-2010, str. 266-275), kwartalniku poświęconym historii XX wieku, wydawanym przez Instytut Historii PAN w Warszawie. Na prawie dziesięciu stronach dr Skubisz wytknął dysertacji dziesiątki różnorodnych zapożyczeń z prac innych autorów, co prowadziło do konkluzji, że doktorat powstał z naruszeniem prawa autorskiego oraz dobrych obyczajów naukowych.

Sprawę opisała szczecińska i koszalińska prasa, co zmusiło Uniwersytet Szczeciński do powołania specjalnej komisji, która miała zbadać zasadność oskarżenia o plagiat. Wynik jej pracy 28 października 2010 omówiła Rada Naukowa Instytutu Historii i Spraw Międzynarodowych USz (dyrektor: dr hab. Adam Makowski, prof. USz), stwierdzając fakt istnienia obszernych zapożyczeń bez opatrzenia ich odnośnym cudzysłowem. Jednak uznano, że nie jest to plagiat, ale brak wystarczającej staranności i rzetelności doktoranta, dlatego zabrakło wystarczających przesłanek do wszczęcia procedury odebrania Krzysztofowi Bukowskiemu stopnia naukowego doktora.

Prezydium Centralnej Komisji postanowiło jednak wznowić z urzędu postępowanie w przewodzie doktorskim, co miało miejsce 30 maja 2011 r. W postępowaniu wznowieniowym Rada Wydziału Humanistycznego powołała dwóch nowych recenzentów: dr. hab. Stanisława Jankowiaka z Instytutu Historii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza oraz dr. hab. Grzegorza Straucholda z Instytutu Historycznego Uniwersytetu Wrocławskiego. Obaj recenzenci znaleźli szereg obszernych fragmentów zapożyczonych z innych opracowań i zgodnie uznali, że recenzowana praca nie spełnia wymagań stawianych rozprawom doktorskim i nie powinna być dopuszczona do dalszych etapów postępowania.

12 stycznia 2012 r. Rada Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Szczecińskiego uchyliła swoją uchwałę z 12 listopada 2005 r. o nadaniu Krzysztofowi Bukowskiemu stopnia doktora wraz z odmową nadania stopnia we wznowionym postępowaniu. Były doktorant, który jest obecnie prokuratorem Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Koszalinie odwołał się od tej decyzji do CK. Po przeprowadzeniu postępowania odwoławczego, w którym powołano kolejnych dwóch recenzentów, którzy przedstawili negatywne opinie, 5 marca 2013 r. Sekcja Nauk Humanistycznych CK jednomyślnie nie poparła wniosku o uchylenie w/w uchwały Rady Wydziału Humanistycznego. Uznano, że praca doktorska mgr. Bukowskiego powstała z naruszeniem prawa autorskiego i dobrych obyczajów naukowych. Podobną uchwałę podjęło 25 marca 2013 r. Prezydium CK.

Mgr Bukowski zapewne odwoła się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, ale droga ta w przypadku odebranych doktoratów jest nieskuteczna. Jeśli się dobrze orientuję, do tej pory WSA nie orzekł naruszeń prawa w żadnym z ponad kilkunastu postępowań prowadzących do odebrania doktoratów.

Odebrany doktorat z teologii

Jak mnie poinformował ostatnio dr hab. Włodzimierz Wołosiuk, dziekan Rady Wydziału Teologicznego Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej, we wznowionym rok temu przez Centralną Komisję przewodzie doktorskim Mieczysława Tarasiuka jego dysertacja Pojęcie mesjasza w dziejach Izraela w okresie przedmonarchicznym (promotor: ks. prof. Zachariasz Łyko), uprzednio obroniona w styczniu 2004 roku, zawiera przepisane istotne fragmenty z prac innych autorów, głównie z książki Waltera C. Kaisera The Messiah in the Old Testament , Zondervan Publishing House, Grand Rapids, 1995. Po otrzymaniu dwóch nowych recenzji potwierdzających zarzuty, uchwałą RW z 21 marca 2013 r. praca doktorska nie została dopuszczona do publicznej obrony, zaś 25 kwietnia br. Rada Wydziału stwierdziła nieważność postępowania w sprawie nadania Mieczysławowi Tarasiukowi 15 stycznia 2004 r. stopnia naukowego doktora teologii.

Doktorant nie kwestionował zapożyczeń i nawet wysłał list z wyrazami głębokiego żalu oraz przeprosinami do Rady Wydziału za swój godny ubolewania postępek. W rozmowie z Archiwum Nieuczciwości Naukowej ze smutkiem skomentował, że 10-15 lat temu w taki sposób uprawiało się „naukę” w środowisku, z którego wyszedł. Zatem dopiero od kilku lat ma świadomość poważnych błędów, które złamały mu życie zawodowe i naukowe, jak również napełniły go wstydem, bowiem był pastorem Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego i prorektorem Wyższej Szkoły Teologiczno-Humanistycznej w Podkowie Leśnej k. Warszawy.

Jak plagiatuje się w Poznaniu

W blogu internetowym Kompromitacje. Przypadki słabości ludzkich jego autor, p. Ebenezer Rojt (nazwisko fikcyjne), opisuje: „KOMPROMITACJE, czyli błędy, zmyślenia, bałamuctwa, blagi, nonsensy, plagiaty, paralogizmy etc. etc. oraz niechlujstwo, hochsztaplerstwo intelektualne i brak odpowiedzialności za słowo w wypowiedziach osób zajmujących się zawodowo pisaniem”.

Ostatni wpis, na który zwrócili mi uwagę sympatycy bloga, dotyczy dobrze udokumentowanego zarzutu plagiatu, który jak to przedstawia p. Rojt, został popełniony przez czwórkę autorów z ówczesnej Kliniki i Katedry Nefrologii, Transplantologii i Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu – prof. dr hab. Marię Wanic-Kossowską, dr. n.med. Mikołaja Kobelskiego, dr n.med. Elżbietę Pawliczak oraz dr n.med. Lidię Kozioł. Opublikowali oni artykuł Wielotorbielowate zwyrodnienie nerek – rys historyczny , który został wydrukowany w poznańskim czasopiśmie medycznym „Nowiny Lekarskie”, 2011, 80, 3:230-235.

Ten poglądowy artykuł został „oparty” na tekście Polycystic kidney disease: antiquity to the 20th century , napisanym przez dwóch amerykańskich nefrologów ze znanego szpitala Mayo Clinic w Rochester, i wydrukowanym w 1998 r. w czasopiśmie „Nephrology, Dialysis, Transplantation” vol. 13, 2690-2696. Co więcej, zapożyczono też bez odniesienia fragment z tekstu publikacji Aleksandry Stypułkowskiej Król Stefan zmarł nagle , „Wiadomości” 1965, nr 44.

Wszystkie te prace są łatwo dostępne w Internecie i p. Ebenzer Rojt podaje do nich linki, tak więc zainteresowani Czytelnicy, jak również redaktor naczelny „Nowin Lekarskich” prof. Marian Grzymysławski oraz wydawca, którym jest Uniwersytet Medyczny w Poznaniu, mogą łatwo sprawdzić, że zarzuty nie są gołosłowne (http://kompromitacje.blogspot.com/2013/05/jak-plagiatuje-sie-w-poznaniu-albo.html) i podjąć wymagane prawem kroki: unieważnić artykuł i wszcząć wyjaśniające postępowanie dyscyplinarne.

Sprawa doktoratu prof. Obarka

W artykule Sprawy minione w kwietniowym numerze FA opisaliśmy formalny stan rzeczy związany z procedowaniem wznowionego przewodu doktorskiego (tzw. kwalifikacyjny przewód I stopnia) dr. hab. Piotra Obarka, profesora grafiki Wydziału Sztuki Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, z powodu podejrzenia plagiatu. Na końcu napisałem: „Jego praca doktorska została »zagubiona« [na uczelni – MW], ale czasami tak to jest w życiu, że to, co jest zagubione – nagle się odnajduje! Miejmy więc nadzieję, że tak się stanie, szczególnie że w tej sprawie jest prowadzone prokuratorskie śledztwo także w Warszawie”.

I moje „wizje” okazały się prorocze, bowiem, jak napisał red. Adam Socha na blogu olsztyńskiego czasopisma „Debata”: „Fundacja »Debata« przekazała Centralnej Komisji ds. Stopni i Tytułów w Warszawie notarialnie poświadczoną kopię oryginału wykładu kwalifikacyjnego I stopnia (pracy teoretycznej doktorskiej) dr. hab. Piotra Obarka, prof. UWM: »Plakat przewrotnym obrazem rzeczywistości«”. Jak poinformował nas dyrektor CK Piotr Korczala, przekazana przez Fundację „Debata” praca został już porównana z pracą będącą w posiadaniu CK i Komisja stwierdziła, iż jest to ta sama praca. W związku z tym CK przygotowuje wystąpienie do Rady Wydziału Grafiki ASP w Warszawie, która nadała stopień doktora nauk plastycznych Piotrowi Obarkowi. Przypomnijmy, iż Obarek twierdzi, że praca, którą otrzymała CK 26 stycznia 2012 r. nie jest jego pracą. Podważa tę pracę, gdyż CK otrzymała kopię, a nie oryginał, natomiast oryginał zniknął z jego teczki na Wydziale Grafiki ASP w Warszawie.

3 czerwca br. Archiwum Nieuczciwości Naukowej rozmawiało z dyrektorem Korczalą z Biura CK, który potwierdził powyższe fakty. Zapewne do końca czerwca br. Prezydium CK podejmie formalne kroki w tej sprawie. Zdziwienie wszystkich budzi jednak to, że mimo energicznego kontestowania zarzutu plagiatu tłumaczeniem „to nie jest moja praca” prof. Obarek nie przedstawił Centralnej Komisji kopii doktoratu, który byłby jego oryginalną pracą.

W międzyczasie zostaliśmy poinformowani przez Kancelarię Radcy Prawnego Małgorzaty Necel-Gizowskiej z Gdyni, że Prokuratura Rejonowa w Warszawie umorzyła czynności sprawdzające w sprawie o zaginięcie doktoratu z powodu niewykrycia sprawców. Z kolei Rzecznik Dyscyplinarny UWM, prof. dr hab. Bogdan Łukaszewicz, który prowadził postępowanie wyjaśniające wywołane skargą sprzed roku na mobbing, którego jakoby dopuszczał się ówczesny dziekan Piotr Obarek, umorzył swoje postępowanie. O dalszych faktach i postępach w tej zawikłanej sprawie będziemy na bieżąco informować.

Na zakończenie chciałbym sprostować wcześniej podaną informację (Podwójny przewód doktorski , FA 5/2013), że ostatnio wznowiony przez Centralną Komisję doktorat Rafała Schmidta miał miejsce na Wydziale Inżynierii Środowiska Politechniki Krakowskiej. Doktorat ten był obroniony na Wydziale Inżynierii i Technologii Chemicznej Politechniki Krakowskiej. Sama sprawa procedowania tego przewodu doktorskiego na Wydziale Inżynierii Środowiska Politechniki Koszalińskiej (gdzie p. R. Schmidt skończył studia doktoranckie) ma dodatkowe aspekty związane z poważnym konfliktem interesów różnych osób mających wpływ decyzyjny i została zgłoszona przez promotora, prof. Marię A. Anielak, do Komisji Etyki PAN. Być może potwierdzi się znane powiedzenie, że gdy w przewodzie doktorskim między sobą „walczą” skonfliktowani profesorowie, to najbardziej „po głowie” dostaje doktorant.

Marekwro@gmail.com