Czytelnia czasopism
Historiografia i kultura historyczna
Przyznanie grantu – w ramach Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki – Grupie Badawczej „Historiografia i kultura historyczna”, działającej w ramach Międzynarodowego Zespołu Badawczego „Galicja 1772-1918”, jest wyrazem uznania dla wieloletnich wysiłków tego zespołu, sięgających roku 2002. Wówczas to – czytamy w „Gazecie Uniwersyteckiej” (nr 1/76/13) – prof. Jerzy Maternicki, wspierany przez dyrekcję Instytutu Historii Uniwersytetu Rzeszowskiego oraz kolejnych dziekanów i rektorów rzeszowskiej uczelni, zainicjował wspólny polsko-ukraiński projekt badawczy. W ciągu 10 lat udało się podtrzymać, ba!, rozwinąć międzynarodową współpracę; początkowo z historykami z Ukrainy, potem także z innych krajów wchodzących w skład dawnej monarchii austro-węgierskiej. Pionierski międzynarodowy program badawczy Wielokulturowe środowisko historyczne Lwowa w XIX i XX wieku zaowocował pięcioma tomami rozpraw, studiów i szkiców, znacznie rozszerzających naszą wiedzę na temat historii i historyków tworzących we Lwowie do 1939 roku.
W ciągu kilkuletnich badań, kilkudziesięciu historyków historiografii i myśli historycznej z wiodących ośrodków naukowych Polski i Ukrainy zacieśniło współpracę do tego stopnia, że postanowiło ją kontynuować, realizując w latach 2007–2010 kolejny projekt, zatytułowany Historia – mentalność – tożsamość. Miejsce i rola historii oraz historyków w życiu narodu polskiego i ukraińskiego w XIX i XX wieku . Pracami kierowali ponownie prof. Maternicki z URz i prof. Leonid Zaszkilniak z Narodowego Uniwersytetu Lwowskiego. Skupiono się m.in. na takich problemach, jak narodowotwórcza rola historiografii polskiej i ukraińskiej czy nauczanie i popularyzacja historii na ziemiach polskich i ukraińskich.
Wiosną 2009 roku narodził się w Rzeszowie kolejny projekt badawczy, tym razem ukierunkowany na dzieje Galicji w latach 1772-1918. Warto podkreślić, że pozytywna ocena projektu była rozpatrywana w modelu 1.2 (współpraca interdyscyplinarna i międzynarodowa) przez trzech anonimowych recenzentów NPRH.
W opozycji do nurtu „uniwersyteckiego”
Dziesiąta edycja Ogólnopolskiego Badania Wynagrodzeń wyodrębniła wynagrodzenia absolwentów polskich uczelni w 2012 roku. Badania pokazały, że absolwenci studiów wyższych magisterskich – maksymalnie rok po ukończeniu nauki – zarabiali przeciętnie 2750 zł. To o 10% więcej niż osoby, które rozpoczęły pracę po ukończeniu studiów wyższych zawodowych (licencjackich lub inżynierskich). Najwyższe wynagrodzenie – informuje „Gazeta SGH” (nr 2/290/13) – otrzymały osoby, które ukończyły Szkołę Główną Handlową w Warszawie. Ich średnie zarobki wynosiły 3500 PLN. Na drugim miejscu uplasowała się Politechnika Warszawska, a na trzecim – Politechnika Gdańska. W pierwszej dziesiątce uczelni, po ukończeniu których absolwenci otrzymali najwyższe wynagrodzenia, przeważały szkoły o profilu technicznym.
Reforma wyzwoliła odwieczny temat sporu, na ile SGH ma być uczelnią akademicką, a na ile „zawodową”. Ta druga jest synonimem niskiego poziomu, zaprzeczeniem charakteru akademickiego. Tekst zamieszczony w tym samym numerze „Gazety SGH” mocno polemizuje z takim podejściem. Autor wykazuje, że kształcenie „zawodowe”, przez niektórych pogardliwie nazywane „pod biurko”, musi być w obecnych realiach rynkowych realizowane na wysokim poziomie. Co więcej, kształcenie uniwersyteckie musi być nastawione na realizację potrzeb rynku pracy, czego – jak twierdzi autor tekstu – nie chce w żaden sposób dostrzec część przedstawicieli nurtu „uniwersyteckiego”. Przeraża go także (co w obecnej sytuacji finansowej SGH nie jest – zdaniem autora – przesadą) postawa części profesorów, którzy widzą tylko swoją dziedzinę i chcą ją robić po swojemu, nie zważając na to, jak ich przedmioty wiążą się z innymi i jakie praktyczne zastosowanie w pracy ma wiedza przez nich wykładana. Przejawem tego podejścia jest znana w SGH od 20 lat strategia „jak najwięcej mojego na poziomie obowiązkowym”. Akademickość w zakresie edukacji to – według autora – zajęcia, które pokazują złożoność materii, stawiają trudne pytania, nie na wszystkie udzielają odpowiedzi, „uczą myśleć”, ale w oparciu o wiedzę, którą można wykorzystać w pracy.
Tendencja zniżkowa
„Akademicki Przegląd Sportowy” (nr 2/309/13) poszukuje na swoich łamach odpowiedzi na widoczną tendencję spadkową liczby członków AZS w wielu klubach i środowiskach. W największym stopniu dotyczy to Uniwersytetu Rzeszowskiego i Uniwersytetu Zielonogórskiego (spadek niemal o połowę!), ale także Politechniki Krakowskiej, AGH, Politechniki Warszawskiej oraz Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Tak znaczący spadek może wynikać m.in. z obniżenia aktywności niektórych jednostek organizacyjnych oraz z problemów finansowych uczelni i ograniczenia np. działalności sekcji lub zmniejszenia liczby startów niektórych uczelni w systemie AMP.
Na tym tle wyróżnia się Klub Uczelniany AZS Politechniki Opolskiej, który odnotował znaczący przyrost członków. W tym roku akademickim Klub posiada 1400 osób zrzeszonych w ponad 40 sekcjach. Do najliczniejszych zespołów należą lekkoatletyka, łyżwiarstwo, ćwiczenia siłowe i hit ostatnich miesięcy – cross fit. Wszystkimi sprawami związanymi z sekcjami zajmuje się grupa osób złożona w większości ze studentów i absolwentów. Dwa biura AZS znajdują się na terenie Wydziału Wychowania Fizycznego i Fizjoterapii. Większość trenerów sekcji wyczynowych zatrudnionych jest na tym wydziale. Grupy rekreacyjne organizowane są przez pasjonatów i studentów z uprawnieniami, którzy często pracują społecznie. Tomasz Wróbel, prezes Klubu Uczelnianego AZS PO, przewiduje, że w przyszłości zrzeszanie się w AZS będzie wyglądało podobnie jak w USA, gdzie wybiera się bractwa. Z drużynami sportowymi powinni utożsamiać się, zdaniem prezesa, wszyscy studenci, władze i absolwenci.
Komentarze
Tylko artykuły z ostatnich 12 miesięcy mogą być komentowane.