Uzależnienie

Marek Misiak

Bycie mężczyzną to niesamowita przygoda. Nigdy nie wiadomo, z której strony nadejdzie cios między oczy. Czasopisma kobiece zawierają zazwyczaj porady, jak bronić się przed przeróżnymi zagrożeniami. Czasopisma męskie z zagrożeń wymieniają wyłącznie impotencję i miażdżycę, bo przecież innych rzeczy prawdziwy macho się nie boi.

Cios nadszedł podczas wieczoru kawalerskiego kolegi. Gdy obecni tam panowie spożyli już nieco Chmielowego Nektaru, gospodarz zaproponował wspólne obejrzenie… filmu pornograficznego. Gospodarz widział już to barwne arcydzieło i wiedział, że nie jest w nim pokazana przemoc ani żadne inne perwersje. Tym większe było jego zaskoczenie, gdy trzech spośród obecnych (w tym autor tekstu) odmówiło oglądania. Po krótkiej dyskusji pomysł został zarzucony. Jednak kilku obecnych na imprezie panów w wieku studenckim lub tuż po studiach nie mogło zrozumieć, jak młody mężczyzna może nie być zainteresowany obejrzeniem filmu pornograficznego.

Niegroźne fantazje?

Lamenty nad obecnością pornografii we współczesnej Polsce nie mają sensu. Tego rodzaju treści nie są oferowane – płatnie lub darmowo – chyba tylko w Korei Północnej (gdzie mało kto ma dostęp do Internetu). Bardziej niepokojące jest coś innego – że pornografii wiele osób (zwłaszcza mężczyzn, ale coraz częściej również kobiet) nie uważa za nic złego. W latach 70. pojawił się pogląd, że filmy pornograficzne wręcz należy oglądać, aby się uczyć i przełamywać wstyd. Dziś taki sąd formułowany jest rzadziej, częściej natomiast mówi się o tym, że filmowa pornografia to rodzaj baśni dla dorosłych, prezentującej niegroźne przecież fantazje o seksualnej treści. Inny argument mówi, że mężczyźni, jako wzrokowcy, potrzebują tego rodzaju bodźców i to, że interesuje ich oglądanie tego rodzaju materiałów, jest całkowicie naturalne. Głosy pań, które czują się zdradzane przez partnerów podziwiających obce przecież kobiety, są kontrowane stwierdzeniami, że: a) nie dochodzi do realnego kontaktu między kobietą/kobietami na filmie a oglądającym ją/je mężczyzną, a zatem nie jest to żadna zdrada; b) czym innym jest oglądanie filmów, a czym innym erotyczna bliskość z ukochaną kobietą.

Na temat uzależnienia studentów od pornografii nie ma żadnych badań. Z własnego doświadczenia wiem, że problem ten występuje, nie mam natomiast żadnej wiedzy na temat jego skali. Warto natomiast uświadomić sobie, że osoby cierpiącej na jakiekolwiek uzależnienie możemy nie rozpoznać nawet często się z nią stykając (jest wielu alkoholików, o których uzależnieniu wie tylko najbliższa rodzina, a więc ci, którzy z danym człowiekiem mieszkają na co dzień). Uzależniony od pornografii mężczyzna to więc nie stereotypowy „zboczeniec” z amerykańskich filmów, którego pokój obklejony jest pornograficznymi plakatami, a jego mieszkaniec spędza większość wolnego czasu na oglądaniu filmów dla dorosłych. Osoba uzależniona może chłonąć takie treści np. raz – dwa razy w tygodniu, ale ich wpływ na jej sposób postrzegania sfery seksualnej i tak może być wyraźnie szkodliwy.

Co więcej, pornografia może być szczególnie pociągająca dla mężczyzn w wieku studenckim, a co za tym idzie – mogą być oni szczególnie zagrożeni uzależnieniem. Po pierwsze, wielu z nich pierwszy raz na dłużej wyrwało się z rodzinnego domu. Wprawdzie własny komputer powoli staje się standardem, a wielu nastolatków ma też własny pokój, ale mimo to studia i związana z nimi przeprowadzka do akademika lub mieszkania studenckiego to wciąż dla wielu młodych panów pierwszy moment w życiu, gdy mogą robić na swoim laptopie cokolwiek i nikt nie patrzy im przez ramię. Po drugie, mała jest szansa, że rodzice będą podzielać zainteresowania syna materiałami tylko dla dorosłych; że będzie je podzielał współlokator lub koledzy – większa. Po trzecie, studenci-mężczyźni częściej są sami. Kobiety – zwłaszcza młode – z różnych powodów preferują partnerów starszych od siebie o kilka lat. W rezultacie np. koledzy z roku – zwłaszcza na pierwszych latach studiów – często nie leżą w orbicie ich zainteresowania. A w młodych mężczyznach buzują już szukające ujścia hormony.

Mroczny urok eskapizmu

Dotykamy tu kolejnej ważnej i znacznie ogólniejszej kwestii – męskiego dojrzewania psychicznego i emocjonalnego. Współczesna kultura popularna stoi często na stanowisku, że mężczyźni z natury rozdzielają miłość i seks. Ma to być rzekomo całkowicie naturalne. Mam jednak na ten temat odmienne zdanie. Integracja seksualności ze sferą emocjonalną i pełne poddanie jej pod kontrolę wolnej woli jest jednym z przejawów dojrzewania psychicznego, jednak na ten poziom wielu mężczyzn nigdy nie wchodzi. Wręcz przeciwnie, lansowany jest pogląd, że potrzeby seksualne mają tak samo fizjologiczny charakter, jak głód czy potrzeba snu i ich niezaspokojenie grozi poważnymi zaburzeniami psychicznymi – a już zwłaszcza u mężczyzn. Kontakt z pornografią ma więc być naturalnym wyborem, gdy nie ma możliwości współżycia z żywą kobietą.

Jedną kwestią jest szkodliwość pornografii jako takiej. Na ten temat wciąż istnieje spór między psychologami, terapeutami małżeńskimi, a nawet kryminologami (wpływ pornografii zawierającej sceny przemocy wobec kobiet na przestępstwa seksualne nie jest do dziś jasny). Mniej wątpliwości budzi to, że pornografia potrafi uzależnić. Sama możliwość uzależnienia się nie świadczy jeszcze o szkodliwości tego rodzaju materiałów. Uzależniający charakter mają przecież czynniki niezbędne do życia (jedzenie), bardzo ważne dla normalnego funkcjonowania w społeczeństwie (zakupy, Internet) lub takie, bez których można się obyć, ale które – gdy ma się do nich zdrowe podejście – mogą dać wiele rozrywki (gry komputerowe). Natomiast sposób myślenia i widzenia świata u osób uzależnionych od pornografii ukazują w wyolbrzymionej skali szkodliwe cechy pornografii jako takiej.

Po pierwsze pornografia jest dostępna na każde zawołanie. Nie trzeba nawet kupować czasopisma czy płyty – wystarczy jeden wieczór i dysk może zapełnić się filmami ostrymi jak brzytwa. Z czasem konsument takich treści zaczyna mieć takie samo podejście do współżycia seksualnego – chce zostać zaspokojony jak najszybciej, gdy tylko poczuje podniecenie. Po drugie, pornografia koncentruje się na męskich potrzebach. Aksjomatem w tego typu filmach jest, że cokolwiek mężczyzna nie zrobi – choćby miało to brutalny lub poniżający charakter – kobieta i tak będzie zachwycona. Nie ma potrzeby poznawania i zaspokajania potrzeb drugiej osoby, które mogą być nieco odmienne od naszych. Słyszy się czasem, że oglądając pornografię mężczyzna realizuje w myślach fantazje, których nie mógłby zrealizować w rzeczywistości. Jeśli tak, to jestem przerażony – jeżeli tak wyglądają fantazje seksualne mężczyzn i właśnie to w głębi duszy chcielibyśmy robić w sypialni, to jest z nami naprawdę źle. Po trzecie, w filmach pornograficznych liczy się przede wszystkim ilość i wyrafinowanie, a nie bliskość, więź. Pornografia pogłębia w męskim umyśle rozdział seksu od uczuć, zamiast integrować psychikę.

Częstym powodem kontaktu z pornografią jest próba ucieczki przed stresem czy życiowymi trudnościami. Świat w filmie pornograficznym jest pełen przyjemności, nie ma w nim żadnych problemów ani zobowiązań, nie trzeba nikogo rozumieć ani iść na żadne kompromisy. Tu odbiorca może utożsamić się z męskim bohaterem i być panem i władcą, którego wszyscy zaspokajają. I na dodatek to wszystko w świecie pełnym jednej z najprzyjemniejszych rzeczy dostępnych człowiekowi – seksu. Pornografia pociąga wielu mężczyzn nie dlatego, że są oni erotomanami, tylko dlatego, że są zestresowani i mają poczucie, że życie ich przytłacza. I to dlatego pornografia może uzależnić. Większość uzależnień służy ucieczce od problemów, (chwilowej) poprawie samopoczucia i podniesieniu samooceny.

Nie zakazy, lecz świadomość

Szczerze mówiąc, jestem pesymistą, jeśli chodzi o prawdopodobną skuteczność działań profilaktycznych służących ewentualnemu ostrzeganiu studentów przed skutkami korzystania z pornografii i/lub docieraniu do osób już uzależnionych. Warto mieć świadomość, że pornografia to nie trutka na szczury i jednorazowy czy sporadyczny kontakt z nią nie musi zostawiać w psychice trwałych śladów. Są też mężczyźni, którzy obejrzeli wiele filmów tego rodzaju i spłynęło to po nich, jak woda po kaczce. Regularny kontakt z takimi treściami ma już jednak duże szanse zaszkodzić. Nie nawołuję do zamykania oczu czy uciekania z krzykiem na widok każdego plakatu z nagą kobietą. Próbuję tylko wskazać, że regularne oglądanie współżyjących ludzi naprawdę nie świadczy o tym, że jest się „normalnym, zdrowym mężczyzną”, tylko o tym, że ma się niedojrzałą osobowość i należy pracować nad sobą, a nie ulegać dziecinnym zachciankom. Delegalizacja pornografii jest pozbawiona sensu – zdefiniowanie, co jest pornografią, a co dziełem sztuki z silnie uwypuklonymi wątkami erotycznymi, jest (jak wykazały doświadczenia prawodawców w wielu krajach) praktycznie niewykonalne. Poza tym – jesteśmy dorośli i nie chodzi o to, by zakazywać, tylko byśmy uświadomili sobie, że jeśli coś nie jest zabronione, to nie znaczy, że jest dobre.

Tymczasem przekonanie, że pornografia jest całkowicie nieszkodliwa, zdążyło się już w społeczeństwie mocno zakorzenić. Co więcej, osoby negatywnie odnoszące się do pornografii posługują się mało przekonującą dla osób indyferentnych argumentacją. Najczęściej sprowadza się ona do stwierdzenia, że „to obrzydliwe, robi się niedobrze, gdy widzę taki film”. W takim razie niechęć do pornografii byłaby wyłącznie kwestią gustu. Inna sprawa, że osoba oceniająca pornografię jako szkodliwą jest przez wielu ludzi automatycznie szufladkowana jako ktoś pełen zahamowań seksualnych, kto nie umie korzystać z życia w tej sferze i chce tę możliwość odebrać również innym. Warto jednak podejmować takie próby, gdyż w innym wypadku konsekwencje pornograficznego obrazu intymnych relacji damsko-męskich obecnego w świadomości wielu mężczyzn ponosić będą ich przyszłe towarzyszki życia. 