OECD doradza, jak robić dobrą politykę

Jan Kozłowski

Rządy różnych krajów zwracają się do OECD z prośbą o ocenę ich polityki naukowej i innowacyjnej. Lektura raportów przygotowanych przez ekspertów OECD jest ciekawa, gdyż pokazuje, z jakimi problemami borykają się te kraje i jakie recepty zaleca ten najważniejszy międzyrządowy think tank .

Nie powielajcie ślepo polityk stosowanych w innych krajach, radzi OECD, gdyż o ich powodzeniu decydował unikalny kontekst instytucjonalny, w jakim je wprowadzono. Jeśli zainteresowały Was funkcjonujące za granicą programy i instrumenty, starajcie się przede wszystkim ustalić, jakie własne rozwiązania mogłyby zapewnić podobny efekt.

Nie wahajcie się projektować nowych narzędzi. Polityka innowacyjna musi być najbardziej innowacyjną dziedziną życia. Skoro o powodzeniu ważnych badań i innowacji decyduje ich nowość, sfera badań i innowacji nieustannie się zmienia. Badania są w coraz większym stopniu prowadzone w międzynarodowych sieciach badawczych, technologie stają się coraz bardziej złożone. Innowacje powstają dzięki udziałowi większej niż poprzednio liczby uczestników oraz dzięki krzyżowaniu się i fuzji większej niż dotąd liczby obszarów wiedzy. Ponadto są one tworzone w ramach bardziej niż dotąd zróżnicowanych mechanizmów (innowacje otwarte, popytowe, innowacje zamknięte, tworzone w ramach konsorcjów itd.) oraz przebiegają w ramach coraz bardziej zróżnicowanego środowiska (konsorcja badawcze, ośrodki transferu technologii, platformy technologiczne, nowe firmy technologiczne, firmy kapitału ryzyka, klastry itd.). Coraz częściej klienci i użytkownicy produktu lub usługi stają się współautorami innowacji. Zmienia się geografia nauki i innowacji; obok Europy, Ameryki i Japonii rośnie znaczenie Chin, Indii, Brazylii.

Polityka naukowa i innowacyjna wlokąca się w ogonie zmian spowolni wspólny marsz. Ona sama musi być innowacyjna. Polityka naukowa i innowacyjna oparta na starych wzorcach, adresowana wyłącznie do pojedynczych firm i zespołów naukowców, jest jak wojna prowadzona przez generałów zapatrzonych we wzorce z ostatniej wojny.

Krok po kroku

Nie wahajcie się także definiować waszego głównego wyzwania jako „podniesienia produktywności w gospodarce”, a nie „zwiększenia liczby innowacji”, radzi OECD. Wzrost produktywności wymusi innowacyjność.

Mając na uwadze wzrost produktywności, uwzględniajcie w planowaniu polityk dwa horyzonty – krótkoterminowy i długofalowy.

W krótkim horyzoncie ważne jest polepszenie produktywności w gospodarce przez zastosowanie istniejącej wiedzy do istniejących technologii, zmniejszenie luki technologicznej, przejście – krok po kroku – od technologii przeciętnych do tych najlepszych na świecie. Może to wymagać pomocy przedsiębiorstwom w zakupie maszyn i licencji, adaptacji rozwoju policencyjnego technologii, rekrutacji nowego personelu, jego wyszkolenia itd. Eksport, inwestycje zagraniczne, mobilność studentów i współpraca międzynarodowa naukowców to ważne źródła wiedzy o zagranicznych praktykach. Przeszkody w innowacjach technologicznych i poprawie efektywności przemysłowej w krajach doganiających światową czołówkę tkwią we wciąż niedostatecznie rozwiniętych powiązaniach kooperacyjnych między jednostkami (wewnątrz firm) i między organizacjami (np. z kooperantami, dostawcami i klientami), a także w słabej współpracy między nauką a przemysłem oraz przemysłem a rządem. We wszystkich tych obszarach państwo ma szerokie pole do działania.

Na dalszą metę ważne jest takie przekształcenie krajowego systemu innowacji, aby był w stanie – w znacznie większym niż dotąd zakresie, w pewnych dziedzinach – tworzyć i stosować nową wiedzę w skali świata. To z kolei może wymagać zmian w uczelniach i instytutach badawczych, instytucjach transferu technologii, umiejętnościach absorpcyjnych firm.

Przy tym wszystkim trzeba pamiętać, aby nie stawiać piątego kroku, gdy trzeci jeszcze nie nastąpił. Wiele krajów wspiera badania na froncie poznania i sektory wysokiej technologii, zaniedbując przy tym sektory średniej i niskiej technologii. Często firma cukiernicza potrzebuje ulepszonej krajarki elektrycznej, ale niekoniecznie od razu laserowej, opartej na najnowszych badaniach naukowych. Usprawnienie branż średniej i niskiej technologii jest mniej efektowne, często polega na zakupie nowych urządzeń i szkoleniu personelu. Jest jednak konieczne, jeśli chce się uniknąć sytuacji, w której zacofane sektory stają się balastem gospodarki, jak to się dzieje w Japonii.

Z niszy w świat

Dla kraju „odrabiającego opóźnienia” bardzo ważne jest, by uzyskał własne nisze technologiczne, czyli „technologie, które nie są jeszcze rozwijane przez korporacje, a na które istnieje duże zapotrzebowanie”.

Nisze umożliwiają mniej rozwiniętym krajom wejście na rynek technologii bez konieczności konkurowania na froncie technologicznym. Można je wykorzystać na „kupienie czasu”, aby dzięki współpracy technologicznej z firmami w krajach światowej czołówki uzyskać konieczną wiedzę technologiczną bez poddania się wymogom konkurencji rynkowej. Można je także wykorzystać do rozwiązywania lokalnych problemów budzących niewielkie zainteresowanie międzynarodowych korporacji. Wreszcie mogą one same być istotnym krokiem w rozwoju technologii. Szybkie wprowadzenie nowej technologii „szeroką ławą” niesie ze sobą ryzyko wejścia na ślepą uliczkę. Nie można przewidzieć przyszłego kierunku zmian technologicznych. Na początku rozwoju technologii zwykle otwarty jest szeroki zakres ścieżek innowacji, często trudno określić z góry, którą z nich pójdzie rozwój. Nisza może pełnić rolę „grupy zwiadowczej”, pozwalającej na ocenę przyszłych możliwości technologii (Calestous Juma and Norman Clark).

Wiele państw słabiej rozwiniętych, jak Indie, Chile czy Brazylia, odniosło sukces w rozwoju takich niszowych technologii, które wynikały z ich własnych specyficznych potrzeb, ale które, zaspokajając te potrzeby, znalazły jednocześnie znacznie szersze zastosowania w szerokim świecie. Często ich wynikiem były wyroby high-end sektorów niskiej technologii (np. wykorzystanie biotechnologii do wyizolowania zestawu bakterii w celu oddzielenia miedzi od siarki w Chile).

W pułapce priorytetów

Aby prowadzić skuteczną politykę, usprawnijcie aparat polityki naukowej i innowacyjnej, proponują dalej raporty OECD. Dbajcie o spójność i dobrą koordynację polityki, o to, aby polityka „nie rozjeżdżała się”, aby różne agencje rządowe nie prowadziły własnych polityk, bez wzajemnego porozumienia między sobą. Dwie różne agencje, z których jedna finansuje badania stosowane, a druga stosowane i rozwój, powinny stale uzgadniać swoje polityki.

Ustalanie priorytetów nie jest łatwe i zawiera w sobie wiele pułapek. Niemal każdy jest za wskazaniem kilku jasnych priorytetów, ale gdy one powstają, słychać narzekania, że jest ich zbyt mało. Priorytety powinny być ustalane na drodze konsultacji wszystkich zainteresowanych stron: naukowców, przedsiębiorców, polityków, a nawet obywateli. Powinny one uwzględniać narodowe cele w dziedzinie gospodarki i rozwoju społecznego oraz służyć jako podstawa do późniejszych decyzji co do wyboru typu instrumentów oraz podziału środków pomiędzy dyscypliny naukowe i sektory wykonawców. Niezależnie od priorytetów należy zapewnić możliwość oddolnego definiowania zadań badawczych w otwartych konkursach grantowych.

Ewaluacje programów i instrumentów powinny stać się normą. O ile tylko możliwe, niech przeprowadzają je zagraniczni eksperci. Ustalenia ewaluacji powinny być jedną z ważniejszych przesłanek decyzji o priorytetach. W sytuacji, gdy liczba instrumentów przekracza setkę, a jest tak w Unii Europejskiej oraz w wielu krajach, ewaluacje podpowiedzą, które instrumenty da się skreślić, a które połączyć ze sobą lub przekształcić w taki sposób, aby wzmacniały się wzajemnie. Ewaluacje nie powinny mieć charakteru mechanicznego i opierać się jedynie na wskaźnikach statystycznych. Badania jakościowe, rozmowy i fokusy lepiej służą uczeniu się organizacji zarządzających nauką, co powinno być ważnym celem ewaluacji.

Polityka naukowa i innowacyjna w wielu krajach kładzie przesadny nacisk na wzmacnianie konkurencyjności kosztem kształtowania współpracy pomiędzy naukowcami. Istniejące systemy nagród zniechęcają do podejmowania wielkich, długofalowych projektów oraz badań multidyscyplinarnych. Pozostawianie samym badaczom decyzji wyboru tematów i metod prowadzi nieraz do sytuacji, w której królują badania wąskie, krótkoterminowe oraz partykularne interesy poszczególnych instytucji. Wskaźniki bibliometryczne używane jako podstawa ocen hamują badania stosowane, kontraktowe, nowatorskie, multidyscyplinarne.

Ważne, aby kraje postkomunistyczne, które cierpiały na nadmiar podaży badań w stosunku do ich popytu oraz nadmiar tłoczenia innowacji zamiast rozbudzania mechanizmu ich ssania, kładły teraz nacisk na rozwój partnerstwa publiczno-prywatnego, na wzmacnianie sektora finansowego jako źródła innowacji (gwarancje pożyczkowe, seed capital, venture capital ), na innowacyjne zamówienia publiczne oraz sektorowe programy badawczo-rozwojowe.

Zalecenia OECD mówią, aby planując politykę w stosunku do resortowych pozauczelnianych instytutów naukowych, brać pod uwagę ich różnorodność i nie podciągać ich pod jeden ewaluacyjny strychulec. Często instytuty te są bardziej związane z branżami, dla których pracują, niż z „nauką jako taką”. Dlatego powinno się je oceniać indywidualnie. Należy oczekiwać, że będą one pełniły wiele ról, a badania naukowe staną się tylko jedną z wielu. Infrastruktura badawcza instytutów powinna być w znacznie większym niż dotąd stopniu otwarta dla firm, uczelni i innych instytucji naukowych.

Uczelnie powinny się w większym niż dotychczas stopniu specjalizować, nie tylko różnicując się na badawcze i dydaktyczne, ale także rozwijając różne profile dyscyplinowe. Powinno się powściągać ambicje uczelni do przekształcania we wszechogarniające wszechnice. Należy także zwracać uwagę na to, aby nacisk na międzynarodową konkurencyjność uczelni w badaniach naukowych nie zamykał ich w wieżach z kości słoniowej. Antidotum na tę tendencję jest współpraca z biznesem i regionami w prowadzeniu badań i kształceniu absolwentów na rynek pracy.

Pozauczelniane instytuty badawcze i uczelnie mają skłonność do zamykania się w obrębie swoich pionów, a nawet w obrębie swoich murów. Instrumenty polityki powinny być tak zaprojektowane, aby premiować współpracę.

Geografia nadal się liczy. Jeśli kraj leży blisko naukowego giganta, jak Meksyk w stosunku do Ameryki, powinien wiedzieć, jak z tego korzystać. Jeśli jego badacze są rozsiani po całym świecie, nie powinno się powracającym naukowcom wręczać wilczego biletu. Nawet pozostając za granicą, badacze mogą wspierać naukę krajową, choćby jako autorzy ewaluacji wniosków grantowych.

Tradycyjnie polityka naukowa skupiała się na finansowaniu badaczy. Obecnie coraz silniej podkreśla się znaczenie wspierania aktywów niematerialnych, takich jak informacja cyfrowa (programy, bazy danych), własność intelektualna (patenty, znaki towarowe, wzory użytkowe, prawa autorskie), kompetencje (umiejętność współpracy i przewodzenia, znajomość technik badawczych, sieci zawodowe).

Miarą dynamiki krajowego systemu innowacji jest poziom i zakres wymiany wiedzy pomiędzy publicznym sektorem nauki a gospodarką. W wielu krajach jest ona słabsza od oczekiwań. Dzieje się tak z różnych powodów: w firmach brak dostatecznej liczby wykwalifikowanych specjalistów, mechanizmy transferu pozostają słabe, a w pogoni za punktami badacze piszą coraz to nowe publikacje zamiast współpracować z przedsiębiorcami.

Nie ostatnim (możliwe, że jednym z ważniejszych) priorytetem w polityce naukowej powinno być wzmacnianie wewnętrznych kompetencji badawczo-rozwojowych przedsiębiorstw. Na rozmaite sposoby (zachęty podatkowe, dotacje, kampanie informacyjno-promocyjne, innowacyjne zamówienia publiczne, regulacje, partnerstwo publiczno-prywatne) powinno się nakłaniać firmy, aby w centrum swoich strategii umieszczały wzrost produktywności i innowacje. Zdynamizowane przedsiębiorstwa pociągną wtedy także i naukę publiczną.

(Uwzględniłem raporty OECD dla Korei, Szwecji, Słowenii, Rosji i Meksyku).

Dr Jan Kozłowski, Departament Strategii Ministerstwa nauki i Szkolnictwa Wyższego.